Po spotkaniu kierownictwa PiS 21 listopada liczne media informują, że kandydatem PiS na prezydenta będzie szef IPN Karol Nawrocki. Niektóre twierdzą jednak, że Nawrocki będzie kandydatem... obywatelskim. Jakie wady i zalety z punktu widzenia PiS miałby ten kandydat?
Na zdjęciu u góry: Jarosław Kaczyński (w środku), Marta Kaczyńska (z lewej) i Karol Nawrocki (z prawej) 12 lutego 2024 roku w Gdańsku podczas odsłonięcia tablicy pamiątkowej upamiętniającej Lecha Kaczyńskiego. Fot. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl
W czwartek 21 listopada po południu zebrało się kierownictwo PiS, żeby zdecydować, kto zostanie kandydatem PiS na prezydenta. Grono kierownicze Prawa i Sprawiedliwości obradowało też dzień wcześniej – w środę.
Oficjalny komunikat z czwartku, przekazany przez rzecznika PiS, Rafała Bochenka, brzmi: „W związku z wieloma pytaniami dotyczącymi naszego kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich, a także licznymi publikacjami medialnymi pragnę przekazać, iż nie zapadła w tej sprawie ŻADNA decyzja”.
Rzecznik Bochenek dodał, że decyzja zostanie przekazana opinii publicznej w najbliższych dniach. Z doniesień wielu mediów wiadomo, że PiS zarezerwował salę „Sokół” w Krakowie na najbliższą niedzielę 24 listopada (wcześniej krążyła informacja, że będzie to sobota).
Informację o tym, że kandydatem PiS będzie szef IPN-u, Karol Nawrocki, podała między innymi Telewizja Republika. Kilkadziesiąt minut później portal wPolityce poinformował:
„Według naszych informacji Karol Nawrocki będzie kandydatem obywatelskim, który może następnie uzyskać poparcie formacji Jarosława Kaczyńskiego!”.
Obywatelski kandydat PiS? Co to miałoby znaczyć?
W środę i w czwartek nie tylko w różnych mediach pojawiły się różne doniesienia na temat faworytów. Również politycy PiS wypowiadali się niespójnie. W czwartek rano Jacek Sasin w programie Konrada Piaseckiego w TVN24 powiedział, że „są cztery mocne kandydatury”. Wcześniej w środę Ryszard Terlecki stwierdził: „Są dwaj kandydaci. Przemysław Czarnek i Karol Nawrocki”. A już w czwartek ten sam Terlecki: „Nie wiadomo”.
Być może to celowe wywoływanie medialnego zamieszania. Zwłaszcza że dzięki niemu PiS wrócił na czołówki mediów, z których zniknął po tym, jak Koalicja Obywatelska ogłosiła prawybory i dyskusję w mediach zdominowała prekampania Radosława Sikorskiego i Rafała Trzaskowskiego.
A być może to objaw chaosu w partii i niezdolności Jarosława Kaczyńskiego do podjęcia decyzji. PiS od wielu tygodni kluczy w sprawie wyboru kandydata na prezydenta. Przez długi czas w partii dominowało przekonanie, że należy powtórzyć manewr z 2015, czyli wystawić kandydata w ostatniej chwili.
Później pojawiła się koncepcja, by kandydatem został Przemysław Czarnek. Miał być do niej przekonany sam prezes Kaczyński. Niewątpliwie elektryzujący, z łatwością wbijający na paski w telewizjach i sprawny w medialnych potyczkach Czarnek gwarantował zainteresowanie w trakcie kampanii. Miało się jednak okazać, że Czarnek wcale nie mobilizuje elektoratu Konfederacji, na który PiS liczy w drugiej turze. Były szef resortu edukacji w oczach osób sprzyjających Konfederacji miałby uchodzić za człowieka, który próbuje meblować ludziom życie.
Tyle że wynikało to z sondażu opublikowanego przez tygodnik „Sieci”. „Sieci”, wydawane przez Jacka i Michała Karnowskich sprzyjają frakcji Morawieckiego, który z kolei nie sprzyja Czarnkowi (mówiąc oględnie).
W sprawie kandydata PiS miał zorganizować prawybory. I tu pojawiło się kilka problemów. Po pierwsze, informację o prawyborach ujawnił portal Niezależna.pl należący do właściciela Telewizji Republika Tomasza Sakiewicza. I Kaczyński „się wściekł”, o czym pisał m.in. Jacek Gądek z „Newsweeka”, bo informacja o prawyborach miała nie trafić do opinii publicznej.
„Na wielu redaktorów, nawet w zaprzyjaźnionych telewizjach, no nie bardzo możemy liczyć” – mówił Kaczyński na kongresie PiS. A telewizja Sakiewicza nazywana jest w PiS Partią Republika.
Jaki to ma związek z ewentualną kandydaturą Czarnka?
Sakiewicz i jego najbliższy współpracownik Michał Rachoń aktywnie popierali kandydaturę Przemysława Czarnka. Byli nawet w specjalnej grupie na WhatsAppie „Make Poland Great Again”. Która miała byłego ministra edukacji promować.
Jednak (po drugie) Czarnek był (jest?) – dla Kaczyńskiego zagrożeniem. W ostatnich miesiącach zyskuje coraz większą popularność wśród partyjnych „dołów”. Jest niemal pewne, że wygrałby partyjne prawybory i jeszcze wzmocnił swoją pozycję. A to już zagrażałoby jedynowładztwu Kaczyńskiego.
Kandydaturze Czarnka gorąco i aktywnie sprzeciwiał się też Mateusz Morawiecki i jego frakcja w PiS-ie. Ta może nie jest wielka, ale za to spójna i coraz wyraźniej artykułująca swoje interesy i wizje.
Być może z obawy z jednej strony przed rozłamem, a z drugiej – przed usamodzielnieniem się Czarnka Kaczyński zdecydował się postawić na innego kandydata.
Na kogo?
To Karol Nawrocki. Tak pisze wiele mediów (tak twierdzą źródła Wirtualnej Polski czy Polsat News). Prezes PiS miałby jednak całkiem niedawno poważnie rozważać też kandydaturę Tobiasza Bocheńskiego – kandydata równie nieznanego, jak Nawrocki i równie mało konfliktogennego z punktu widzenia partii.
Z tą przewagą, że „przetarł się w wyborach” – najpierw był kandydatem PiS na prezydenta Warszawy (przegrał), a potem na europosła (zdobył mandat).
Jeszcze w środę Kaczyński miał rozważać innego kandydata: Mariusza Błaszczaka. To człowiek najbliższy prezesowi PiS, lojalny, niezawodny. Tyle że trudno przypuszczać, by zdobył szerszą popularność i zmobilizował nowych wyborców. Choć oczywiście niezbadane są wyroki wyborców, zwłaszcza w wyborach prezydenckich, co pokazały zarówno wyniki Andrzeja Dudy, jak i Pawła Kukiza.
PiS od lat spotyka się w szerokim gronie, publicznie w okolicach Święta Niepodległości. W 2015 roku właśnie na takim spotkaniu PiS ogłosił, że kandydatem partii będzie Andrzej Duda. Wydaje się prawdopodobne, że w tym roku będzie podobnie i właśnie w niedzielę poznamy kandydata PiS na prezydenta.
Dzień wcześniej w sobotę w południe Koalicja Obywatelska ogłosi, czy jej kandydatem będzie Radosław Sikorski, czy Rafał Trzaskowski. Właśnie w sobotę zapraszamy na komentarz OKO.press na żywo na kanale na YouTubie.
Skądinąd ciekawe, że telewizja Karnowskich przeprowadziła z nim rozmowę dzień przed wypuszczeniem wieści, że to on zostanie ostatecznie ukoronowany na kandydata. Rozmowa odbyła się po debacie Nawrocki-Czarnek.
Zaś Przemysław Czarnek powiedział w czwartek wieczorem w telewizji Polsat News:
„Czytam dementi rzecznika PiS o tym, że nie ma żadnej decyzji. Jednak jeśli partia ją podejmie to
z wielką chęcią będę wspomagał kampanię mojego przyjaciela Karola Nawrockiego”.
Wybory
Przemysław Czarnek
Jarosław Kaczyński
Karol Nawrocki
Prawo i Sprawiedliwość
Wybory prezydenckie 2025
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze