0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fred MarvauxFred Marvaux

Przywódcy państw członkowskich Unii Europejskiej przyjechali do stolicy Włoch świętować 60. rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich. Od papieża Franciszek usłyszeli opowieść o tym, co stworzyło Europę.

Uchodźcy to nie liczby

„Pierwszym elementem żywotności europejskiej jest solidarność - stwierdził papież. - W świecie, który dobrze znał dramat murów i podziałów, bardzo wyraźnie widziano znaczenie pracy na rzecz Europy zjednoczonej i otwartej oraz wspólną wolę starania się o usunięcie tej nienaturalnej bariery, która dzieliła kontynent od Bałtyku po Adriatyk - zauważył. - Jakże wiele trudu włożono, aby obalić ten mur!”

Papież nawiązał do toczącego się na granicach Europy dramatu uchodźców: „Zatracono dziś pamięć tego trudu. Stracono też świadomość dramatu rozdzielonych rodzin, biedy i nędzy, jaki spowodował ten podział.

Tam, gdzie pokolenia pragnęły zobaczyć upadek narzuconej wrogości, obecnie mowa jest o tym, jak nie wpuścić "zagrożeń" naszych czasów, począwszy od długiej kolumny kobiet, mężczyzn i dzieci, uciekających przed wojną i biedą, proszących jedynie o możliwość przyszłości dla siebie i dla swoich bliskich”.

Franciszek mówił też o tym, że nie można sprowadzać problemu migracji do liczb: „tak, jak gdyby był to tylko problem liczb, gospodarczy czy dotyczący bezpieczeństwa”. Tymczasem chodzi o odpowiedź na pytanie: „Jaką kulturę proponuje dzisiaj Europa?”. - Bogactwem Europy zawsze była jej duchowa otwartość i umiejętność stawiania sobie fundamentalnych pytań o sens istnienia. Otwartości na sens tego, co wieczne, odpowiada także pozytywna otwartość na świat, choć nie jest ona pozbawiona napięć i błędów”.

Populizmy biorą się z egoizmu

Papież zauważył, że „istnieje 'rozłam emocjonalny' między obywatelami a instytucjami europejskimi, nierzadko postrzeganymi jako dalekie i nie zwracające uwagi na różne wrażliwości stanowiące Unię”. Europa jest rodziną narodów i „podobnie jak w każdej dobrej rodzinie, istnieją różne wrażliwości”. „Ale wszyscy mogą się rozwijać na tyle, na ile jesteśmy zjednoczeni. Unia Europejska zrodziła się jako jedność różnorodności i jedność w różnorodności - mówił papież. Według niego Europa "odnajduje nadzieję w solidarności, która jest również najskuteczniejszym antidotum na współczesne populizmy”. - Jeśli ktoś cierpi, wszyscy cierpią - dodał. Ocenił, że populizmy "rozkwitają właśnie z egoizmu, który zamyka w wąskim i duszącym kręgu, który nie pozwala na przezwyciężenie ograniczoności swoich myśli i spojrzenie dalej”.

Przeczytaj także:

"Dobry katolik wtrąca się w politykę"

Porządki w Watykanie, walka z pedofilią, krytyka populizmu, ostrzeganie przed fundamentalizmem we wszystkich religiach, obrona najbiedniejszych i odrzuconych niezależnie od ich wyznania. Papież Franciszek już cztery lata porządkuje Kościół Katolicki. Co się naprawdę zmieniło?

"Kościół nigdy nie był apolityczny, tyle tylko, że przez wieki uprawiał politykę prawicową, a dopiero kiedy ujął się za biedakami, ludźmi bez ziemi, Indianami (…) bezdomnymi czy wykluczonymi, oskarżono go o upolitycznienie" - mówił w wywiadzie dla "El Pais" w 2013 r. Leonardo Boff, brazylijski teolog, publicysta i były franciszkanin, znający się dobrze z kardynałem Bergoglio, który został papieżem Franciszkiem.

Taką właśnie, "lewicową", politykę uprawia Franciszek. Robi to skutecznie. Nauczył się tego w Argentynie.

Przyszły papież wali w patelnię

Zawsze miał intuicję polityczną i wrażliwość społeczną. W 2000 roku Bergoglio, wtedy arcybiskup Buenos Aires, udał się do ówczesnego prezydenta Argentyny Fernando de la Rua i ostrzegał go przed wybuchem społecznej rewolucji. Rok później ludzie wyszli na ulice.

„W 2001 roku, kiedy załamała się argentyńska gospodarka, ulice Buenos Aires zalał tłum wściekłych ludzi. Bili w patelnie i domagali się sprawiedliwości. Arcybiskup wspierał krytykujących neoliberalną politykę. Oskarżał nieudolnego, jego zdaniem, prezydenta Nestora Kirchera o pogłębianie różnic społecznych i biedy. Kircher nazywał go wówczas liderem opozycji”

– mówi Giacomo Galeazzi, watykanista włoskiego dziennika "La Stampa".

Porządki w Kurii

Bezkompromisowość i skuteczność pokazał, kiedy się zabrał za porządki w Kurii Rzymskiej. Od początku pontyfikatu ogranicza biurokrację i wprowadza transparentność organizacji finansowych związanych z Watykanem: w APSA (Administracja Dóbr Stolicy Apostolskiej) czy Prefekturze Spraw Ekonomicznych Stolicy Apostolskiej, uwikłanych w VatiLeaks i skandal z pracującym w Banku Watykańskim (IOR) prałatem Nunzio Scarano.

W kwietniu 2013 roku Franciszek powołał tzw. G8 - komitet ośmiu kardynałów, grupę swoich doradców. Jest w niej tylko jeden hierarcha z Włoch, kard. Giuseppe Bertello – który został sekretarzem – a obecność w niej kardynałów Seana O’Malleya z Bostonu i Reinharda Marxa z Monachium, znanych ze stanowczej postawy wobec problemu pedofilii w Kościele, pokazuje, że papież chce zmian.

Usunął też ze stanowiska sekretarza stanu kardynała Tarcisio Bertone, którego oskarżano o nietransparentne kontakty z politykami, przeoczenie problemów z IOR, oraz podkreślano rolę, jaką odegrał w VatiLeaks, czyli wycieku tajnych dokumentów z Watykanu.

Jego odsunięcie to cezura w watykańskiej kurii i znak, że Franciszek to zręczny strateg.

Albo IOR się zreformuje, albo zostanie zamknięty – uznał papież. I dlatego w styczniu 2016 roku usunął ze stanowisk czterech kardynałów odpowiedzialnych za Bank Watykański. Stracili stanowiska po 11 miesiącach swoich pięcioletnich kadencji.

„W Kurii Franciszek zrobił prawdziwą “pierestrojkę”, a miejscem, w którym nauczył się takiego twardego podejścia, było Buenos Aires. Nie kłaniał się ani dyktatorom, ani politykom, ani wojskowym”

– mówi Giacomo Galeazzi.

Rozpoczął też politykę zerowej tolerancji dla pedofilii w Kościele. „Biskup, który przenosi księdza z parafii, kiedy zostały ujawnione przypadki pedofilii, jest kimś nieodpowiedzialnym i z tego powodu powinien złożyć rezygnację” – uważa Franciszek. I jest w tym konsekwentny. Wielokrotnie prosił o przebaczenie zaniedbań Kościoła w sprawie zwalczania pedofilii, a w styczniu 2017 r. opublikował list do biskupów, w którym napisał:

"Kościół opłakuje z goryczą ten grzech swoich synów i prosi o wybaczenie (...) Kościół płacze nie tylko w obliczu bólu zadanego najmniejszym jego dzieciom, ale także dlatego, że zna grzech popełniony przez niektórych jego przedstawicieli: cierpienie, przeszłość i ból nieletnich, którzy zostali seksualnie wykorzystani przez kapłanów”

Tam, gdzie dyplomacja zawodzi

8 lipca 2016 papież odbył pierwszą, krótką podróż. Odwiedził Lampedusę, wyspę na Morzu Śródziemnym. Tu przybijają łodzie z tysiącami imigrantów z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki.

Ta wizyta miała wymiar i symboliczny, i polityczny. Symboliczny, bo Franciszek, którzy sam przybył z peryferii świata, oddał hołd ludziom, którzy ryzykując życiem, uciekają od wojny. Polityczny, bo tą podróżą zwrócił uwagę całego świata na problem imigracji, z którym Europa nie umie sobie poradzić.

To problem, który dla papieża Franciszka jako duszpasterza i jako polityka jest kluczowy. W 2016 roku powołał specjalny urząd, który zajmuje się kwestiami migracji i kryzysu uchodźczego.

Kiedy w maju 2014 roku Franciszek pojechał do Ziemi Świętej stało się jasne, że swoją rolę jako głowy Kościoła katolickiego, postrzega nie tylko w aspekcie duchowym, ale i politycznym. Podczas celebrowania mszy w Betlejem zwrócił się do prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa i prezydenta Izraela Szymona Peresa. Zaprosił ich do Watykanu na wspólne modlitwy i rozmowy. Amerykańska dyplomacja zabiegała o takie spotkanie od miesięcy – Franciszek dokonał tego w ciągu godziny, bo w takim czasie obaj politycy przyjęli zaproszenie.

Część mediów uznała wtedy biskupa Rzymu za „najlepszego polityka świata”,

inne pisały o nieznaczącym epizodzie. „Minimalizowanie wagi papieskiego spotkania z liderami Palestyny i Izraela, i sprowadzanie go do roli aktu zaledwie symbolicznego, oznacza brak zrozumienia, jaką rolę może grać religia w rozwiązywaniu politycznych problemów” – napisał wówczas Christopher J. Hale z tygodnika "Time".

Pół roku później, w grudniu, papież odwiedził Turcję. Druga w ciągu kilku miesięcy wizyta na Bliskim Wschodzie i wybór Turcji, graniczącej z ogarniętą wojną Syrią, w której przebywały wówczas dwa miliony syryjskich uchodźców, była efektem politycznej kalkulacji. Jednym z największych wyzwań pontyfikatu Franciszka jest dialog z islamem. Dlatego wizyta w Turcji, której prezydent Recip Erdogan prowadzi kraj w kierunku państwa wyznaniowego, była znacząca. Franciszek z jednej strony wezwał do ekumenizmu, odwiedzając Błękitny Meczet i Haghia Sophia (muzeum w Stambule, w przeszłości świątynia chrześcijańska, później meczet) oraz modląc się z wielkim muftim Stambułu Rahmim Yaranem. Z drugiej - zdecydowanie potępił islamistycznych radykałów i wezwał do tego innych politycznych przywódców.

„Islamscy terroryści popełniają ciężki grzech wobec Boga”

– powiedział ostatniego dnia tej wizyty.

Przeciw fundamentalizmowi w każdej religii

Franciszek potępia radykalny islamizm, którego wyznawcy stoją za zamachami terrorystycznymi, ale jednocześnie rzuca wyzwanie europejskim i amerykańskim populistom, mówiąc: „błędem jest postrzeganie wszystkich muzułmanów jako terrorystów. I dodaje: „fundamentalizm jest obecny w każdej religii”.

„Islam i dialog z tą religią jest dziś najważniejszym wyzwaniem, z jakim musi się mierzyć Franciszek. Wewnętrzna wojna w islamie między fundamentalistami i umiarkowanymi muzułmanami, to wyzwanie także dla Kościoła. Franciszek doskonale o tym wie” – mówi OKO.press Giacomo Galeazzi.

To zadanie go nie przerasta, o czym świadczy list od króla Maroka, Mahometa VI, z gratulacjami z okazji 4. rocznicy wyboru na papieża. Prof. Younis Tawfiq, ekspert i doradca ds. islamu włoskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, uważa, że ten list to „wyraz wdzięczności, jaką muzułmanie czują dla papieża”.

Do Meksyku Franciszek pojechał w lutym 2016 roku, kiedy Donald Trump zaczynał kampanię prezydencką. W drugim na świecie kraju pod względem liczby katolików, Franciszek spędził sześć dni. Ostatniego dnia wybrał się do Juarez, miasta na amerykańsko-meksykańskiej granicy, gdzie powiedział: „Drodzy bracia i siostry. Wszystkie mury upadają”. Imigrację na północ, przedmiot pełnej agresji debaty w USA, którą Trump doprowadził do apogeum, nazwał „ludzką tragedią”. W drodze powrotnej do Rzymu, podczas konferencji prasowej na pokładzie papieskiego samolotu, bezpardonowo skrytykował Donalda Trumpa, mówiąc:

„osoba, która myśli tylko o budowaniu murów (…) nie mostów, nie jest chrześcijaninem”

Zapytany, czy doradzałby głosowanie na takiego kandydata, dodał: "nie będę się w to mieszał. Mogę tylko powiedzieć, że jeśli tak mówi, to nie jest chrześcijańskie”.

Papież, który łączy

W lutym 2016 roku papież Franciszek poleciał na Kubę, gdzie spotkał się z Cyrylem I, patriarchą moskiewskim i całej Rusi. Było to pierwsze w historii spotkanie głowy Kościoła katolickiego ze zwierzchnikiem Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. „Wzywamy wspólnotę międzynarodową do zjednoczenia się, by wspólnie położyć kres przemocy i terroryzmowi, oraz by przyczyniła się na drodze dialogu do natychmiastowego przywrócenia pokoju” - zaapelowali obaj duchowni. Przyjęli też deklarację, w której wzywają Europejczyków do „czujności, by nie doszło do integracji, która nie szanowałaby tożsamości religijnej”. Spotkanie z Cyrylem I na Kubie miało dwojaki wymiar: polityczny, bo to przełomowy moment, oraz symboliczny: oznaczający koniec prymatu Europy w życiu kościołów chrześcijańskich.

Dwa lata wcześniej, w 2014 roku, to Franciszek i jego doradcy byli głównymi architektami historycznego przełomu w relacjach Hawany i Waszyngtonu. Zanim do niego doszło, papież napisał listy do Raula Castro i Baracka Obamy, by „zachęcić ich do rozwiązania kwestii humanitarnych leżących we wspólnym interesie”. W październiku w Rzymie, na zaproszenie Franciszka, spotkały się delegacja Kuby i USA, zaś dwa dni przed ogłoszeniem przez Obamę „nowego otwarcia” - a zrobił to 17 grudnia, w dniu urodzin papieża Franciszka - wizytę w Watykanie złożył John Kerry, który odbył spotkanie z watykańskim sekretarzem stanu kardynałem Pietro Parolinem.

W obronie zapomnianych i odrzuconych

„Wielkie "Nie" globalizacji obojętności, kulturze degradacji i odrzucenia, która doprowadziła do poświęcenia się bożkom zysku i konsumpcji” - powiedział Franciszek podczas wizyty w Biurze ONZ w Nairobi w listopadzie 2015 roku.

„Bergoglio w centrum swoich zmian umieszcza prawa ludzi zapomnianych, bez których nie można mówić o ludzkiej godności. Wzywa do uprawiania polityki, która naprawi zniekształcenia globalnego kapitalizmu. Wskazuje palcem winnych: globalne korporacje i instytucje finansowe. Właśnie to powiedział podczas swojej podróży na Lampedusę, kiedy potępił “wszystkich tych, którzy anonimowo podejmują socjo-ekonomiczne decyzje otwierające drogę dla tragedii, jakimi są migracje”” – mówi Galeazzi.

Papież, który (nie) tylko mówi

Franciszek, poza zdecydowanymi posunięciami w Watykanie i podróżami do najbardziej gorących politycznie punktów na świecie, „tylko mówi”. Mówi on i mówią jego wybory – jak wówczas, kiedy pojechał w listopadzie 2015 r. do Republiki Środkowej Afryki, gdzie toczy się wojna między chrześcijanami i muzułmańską mniejszością. W Bangui odwiedził oblężony przez chrześcijańskie bojówki meczet. Tam też tylko mówił – ale właśnie na tym polega jego polityka.

Nie inaczej było w przypadku Ukrainy. W kwietniu 2016 roku, podczas modlitwy Regina Caeli, zaapelował o pokój na Ukrainie. Poza tym, że obiecał modlić się za rozwiązanie konfliktu, poprosił wiernych o wzięcie udziału w zbiórce pieniędzy na pomoc humanitarną. Sam wysłał do tego kraju 6 mln euro (to połowa całej kwoty przeznaczonej w Watykanie na cele humanitarne). Powołał też komitet do spraw rozdziału pomocy, złożony m.in. z abp. Claudio Gugerottiego, nuncjusza w Kijowie, oraz biskupa pomocniczego diecezji charkowsko-zaporoskiej, Jana Sobiło.

„Od spotkania z Cyrylem I na Kubie do reform IOR – każda z akcji podjętych przez Franciszka nosi znamiona politycznego geniuszu, ale przede wszystkim jest wyrazem jego głębokiej wiary i echem jego doświadczeń w Argentynie” – podsumowuje Galeazzi.

;

Komentarze