0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Marta Dudzinska / Agencja GazetaMarta Dudzinska / Ag...

Aktualizacja: 7 stycznia ministerstwo zdrowia podało, że zaszczepiono już 160 359 osób, co oznacza, że w ciągu ostatniej doby wykonano jedynie 20 133 szczepienia. To jeszcze mniej niż średnia z poprzednich dni. W tempie 20 tys. szczepień dziennie szczepienia medyków potrwałyby jeszcze dłużej niż szacowaliśmy w poniższej analizie - aż 70 dni, czyli do połowy marca 2021.

Jak informowało 6 stycznia ministerstwo zdrowia, zaszczepiono do tej pory 140 226 osób. To daje 0,37 osoby na 100 mieszkańców kraju (taki wskaźnik używany jest w międzynarodowych statystykach). 7 stycznia ten wskaźnik wzrósł do 0,42 proc.

Wg najnowszych danych GUS, we wrześniu 2020 Polek i Polaków było 38 351 tys., ale w trzech ostatnich miesiącach roku liczba zgonów znacznie przekraczała liczbę urodzin i w ostatnim kwartale mogło ubyć nawet 80 tys. osób. Jest nas zatem zapewne ok. 38 270 tys. Więcej o tych danych tutaj

Według portalu Our world in data 0,37 to poziom, jaki dzień wcześniej osiągnęła Bułgaria czy Chorwacja. Izrael szczepi 40 razy intensywniej (już podali szczepionkę 15 proc. obywateli), USA - cztery razy, podobnie Wielka Brytania (i to już 27 grudnia 2020), Dania - dwa razy. Są jednak kraje (Czechy, a zwłaszcza Francja), gdzie idzie to jeszcze wolniej.

Jak mówił w radiu ZET Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera, pełnomocnik rządu ds. szczepień przeciw COVID-19, do 3 stycznia wykonano 50 tys. szczepień, co oznacza, że przez trzy kolejne dni udało się zaszczepić 90 tys. osób. A rząd szacuje, że w etapie "zero" zgłosi się 700 tys. medyków, którym trzeba będzie podać 1,4 mln dawek.

W dotychczasowym tempie szczepienia grupy "zero" zakończyłyby się za półtora miesiąca, czyli pod koniec lutego.

Pół miliona dawek w magazynach

Mała liczba szczepień nie wynika z braku szczepionki. Jak już wyliczaliśmy, Polska dostała do tej pory:

  • 10 tys. dawek szczepionki Pfizera 26 grudnia 2020 (dokładnie - 9 750);
  • 300 tys. 28 grudnia 2020;
  • 360 tys. 4 stycznia 2021 i odtąd będziemy tyle dostawać co tydzień.

To razem daje 670 tys. dawek., a zaszczepiono 140 tys., czyli 21 proc. W Agencji Rezerw Materiałowych (ARM) mrozi się 530 tysięcy dawek.

Aktualizacja: Według informacji ministerstwa zdrowia z 7 stycznia Polska dostała nawet nieco więcej szczepionek, dokładnie 697 320, z czego wykorzystano 160 tys., a dostarczono do punktów szczepień 204 tys. Oznacza to, że w ARM czeka na dystrybucję 493 tys. dawek.

Tak czy inaczej to nie dostępność szczepionki jest barierą.

Winny czwartek? I rozmrażanie szczepionki?

Dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej ds. COVID tłumaczy, dlaczego „szpitale asekuracyjnie zamawiają mniej, niż by mogły”. Otóż szczepionki w ARM zamawia się raz na tydzień – w czwartek, a to oznacza dostawę rozmrożonych fiolek dopiero w poniedziałek. „Trudno zaplanować i zrealizować harmonogram dla kilkuset osób w 4 dni”.

Preparat Pfizera trzeba przechowywać w temperaturze minus 70 stopni. Po rozmrożeniu można go trzymać w zwykłej lodówce nie dłużej niż 5 dni. Władze zdecydowały, że wszystkie punkty szczepień w Polsce będą dostawać szczepionkę już rozmrożoną. Grzesiowski uważa, że to błąd, ponieważ są szpitale węzłowe, które mają odpowiedni sprzęt do bezpiecznego przechowywania preparatu Pfizera.

Nie może lądować w koszu

Dr Agnieszka Szarowska ze Szpitala MSWiA w Warszawie była jedną z pierwszych zaszczepionych. We wtorek 6 stycznia opowiadała w RMF FM, że dzień wcześniej jej szpital dostał 2 000 dawek, na ich wykorzystanie ma czas do soboty.

"Zaczynamy szczepić medyków spoza naszego szpitala, bo nasz zespół już się wyszczepił. Ale obawiamy się, że w sobotę możemy mieć nadmiar szczepionki i wtedy będziemy starali się znaleźć osoby, które będą chciały się zaszczepić, np. z naszych pacjentów oraz wśród naszych rodzin" - mówi lekarka. I przyznaje się do działania niezgodnego z procedurą:

"Będziemy dzwonić i prosić, żeby ktoś natychmiast przyjechał. Nie możemy doprowadzić do tego, że szczepionka ląduje w koszu".

Takie przypadki już się zdarzają. Minister Dworczyk 4 stycznia informował o 26 dawkach szczepionki na Covid-19, które zostały zutylizowane. Ministerstwo zdrowia 7 stycznia podało, że takich przypadków było już 167.

Dr Szarowska: "Od przygotowania dawki mamy 6 godzin na podanie. Jeśli nie wykorzystamy, musimy wyrzucić".

Tymczasem inicjatywy w rodzaju zaszczepienia "grupy Jandy" mogą się dla szpitala fatalnie skończyć, rząd rozdął aferę z grupą aktorów i aktorek do niebywałych rozmiarów. Swoje dołożyły też tabloidy, zwłaszcza "Super Express", który podał służbowy telefon do aktorki i dał tytuł "Chcesz się zaszczepić, zadzwoń do Jandy".

To dodatkowo skłania szpitale do ostrożnego zamawiania, w sytuacji, gdy nie mają procedur, co zrobić, gdy brakuje chętnych z grupy "zero", a szczepionki są. Nie ma systemu przejmowania medyków chętnych z innych szpitali, nie ma list rezerwowych np. seniorów (awansem, bo są z etapu I). Nie ma koordynacji na poziomie dzielnicy czy powiatu.

Dokładniej rzecz biorąc takie procedury awaryjne były, ale już ich nie ma.

Zarządzenie świąteczne już nieaktualne

Do 6 stycznia 2021 obowiązywało bowiem zarządzenie NFZ o "Wykorzystaniu szczepionek w okresie świąteczno-noworocznym". Zostało wydane z opóźnieniem - 31 grudnia, tydzień po Wigilii (!), ale miało ograniczać efekt marnowania dawek. Władze zareagowały na apel Naczelnej Izby Lekarskiej o "jak najefektywniejsze wykorzystanie szczepionek dostarczonych do szpitali w okresie świąteczno-noworocznym". Kluczowe zdanie zarządzenia brzmiało tak:

"Oprócz szczepienia pracowników szpitali, dopuszczalne jest także szczepienie członków ich rodzin oraz pacjentów, którzy w tym czasie przebywają w szpitalu, a których stan zdrowia na to pozwala".

NFZ podkreślał, że "dzięki tej możliwości szpitale węzłowe maksymalnie wykorzystają dawki szczepionki, które mogłyby nie być podane zgłoszonym do szczepień medykom i personelowi niemedycznemu ze względu na nieobecność w czasie świąt i w okresie noworocznym".

Jednocześnie NFZ przypomina, że "szczepienia przeciw COVID-19 są wykonywane dla osób z danego etapu. Aktualnie wyszczepiane są osoby z grupy 0, czyli m.in. personel medyczny". I ostrzega używając drukowanych liter:

"Szczepienia mogą być realizowane dla innych osób TYLKO I WYŁĄCZNIE w przypadku ryzyka zmarnowania szczepionki poprzez brak stawiennictwa osób uprawnionych.

NFZ zażąda pilnych wyjaśnień od podmiotów, w których pojawiły się uzasadnione wątpliwości co do złamania tych zasad".

Zarządzenie NFZ było próbą załatania na łapu capu problemu szczepień w etapie "0", ale dawało poczucie bezpieczeństwa zamawiającym szczepionkę.

Loteria szczepionkowa

"System jest w takim bałaganie, że w jednych szpitalach będzie brakować, a w innych będzie nadmiar szczepionki" - mówi OKO.press Maria, psychoterapeutka, która uczy na prywatnej uczelni i zarazem przyjmuje pacjentów w warszawskiej klinice.

"Zastanawialiśmy się w klinice, gdzie się zgłosić, bo każdy medyk może wybrać dowolny szpital węzłowy. W końcu nasza klinika wybrała szpital wojskowy. Pudło, oni nie nadążają nawet z zaszczepianiem własnego personelu, a mają podobno 3 tys. zgłoszeń z zewnątrz. Może lepszy byłby centralny rejestr i przekazywanie chętnych tam, gdzie są szczepionki?".

Jej zdaniem brakuje informacji, koordynacji, jakichś instrukcji postępowania. Wszystko zostało zrzucone na placówki i samych zainteresowanych.

"Znajoma pracuje w Instytucie Psychiatrii i Neurologii. Duża instytucja, a zamówili 90 szczepionek na cały tydzień, żeby sprawdzić, jak im to idzie i nie stanąć wobec problemu, że nie mają kogo zaszczepić".

Maria przypomina sobie, że jej uczelnia obiecywała, że pracownicy będą szczepieni już w styczniu. "Prosili też, żebyśmy wpisywali członków rodzin na listy rezerwowe".

To było przed rozporządzeniem NFZ z końca grudnia? - pytamy.

"Tak, na początku grudnia. Tylko powiedziano nam, że rodzina musi być gotowa dojechać w sześć godzin od wezwania. Teraz żałuję, że nie zgłosiłam się w ramach uczelni.

Kiedy w klinice Marii usłyszeli, że Szpital MSWiA ma tyle wolnych szczepionek, zaczęli się zastanawiać, czy się nie przenieść.

"Ja na przykład mogłam zgłosić się na szczepienia na trzy sposoby: w ramach kliniki, z prywatnej uczelni, ale też jako firma świadcząca usługi, bo mam działalność - mówi Maria. - Z tego, co wiem, część medyków zapisuje się po raz drugi do innego szpitala węzłowego.

Sama się nad tym zastanawiam, bo w końcu należy mi się, tak czy inaczej, szczepienie w etapie 0. A gdybym się teraz zapisała do MSWiA, to chyba nie zwiększę bałaganu, bo większy już być nie może".

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze