Im więcej osób się zaszczepi, tym mniej nas umrze w 2021 roku. Ale zarazem tym więcej umrze zaszczepionych, tak działa bezlitosna statystyka zgonów. Trzeba się przygotować na to, że zwolennicy absurdalnych teorii spiskowych będą mówić o ofiarach szczepionek, zwłaszcza gdy ktoś umrze w dniu zaszczepienia. Ile będzie takich osób?
Autor tego tekstu słyszał, jak osoby w jego wieku (65 plus) komentowały, że za nic nie dadzą się zaszczepić. Jedna dodała: "najpierw niech się Kaczyński zaszczepi, to się zastanowię", co przypomina pomysły satrapów obawiających się otrucia, którzy kazali kosztować sługom podawane im potrawy. Drobny przykład antyszczepionkowej podejrzliwości.
Szczepionka jest szansą na uniknięcie śmierci na COVID-19, na który tylko w listopadzie umarło - wg oficjalnych danych - 11 367 osób, a liczba wszystkich zgonów wyskoczyła na niespotykany po 1945 roku miesięczny poziom 64,3 tys.
Jest prawie pewne, że osoba zaszczepiona nie umrze od koronawirusa. Co jednak nie znaczy, że nie umrze wcale.
Każdy przypadek śmierci osoby zaszczepionej może być nagłaśniany jako dowód, że szczepionki są niebezpieczne.
Śmierć osoby zaszczepionej, zwłaszcza śmierć tego samego dnia, może przemawiać do antyszczepionkowej wyobraźni. Nawet jeśli będzie oczywiste, że osoba umarła zupełnie bez związku z zaszczepieniem.
Opinia publiczna powinna być przygotowana na teorie spiskowe, że szczepionka kogoś zabiła. Spróbujmy ocenić skalę tego zagrożenia, czyli szacować, ile osób zaszczepionych umrze.
Powtórzmy, że szczepionka chroni przed COVID-19, ale niestety nie chroni przed śmiercią w ogóle. Jeszcze takiej nie wynaleziono.
Nie jest nią także szczepionka BNT162b2 firmy Pfizer, której podawanie rozpoczęto w Polsce 27 grudnia rano, radosny moment po ponad 9 miesiącach pandemii. Pierwszą zaszczepioną była Alicja Janowska, naczelna pielęgniarka Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA. Po niej ramię nadstawił dyrektor szpitala Waldemar Wierzba, a potem ratownik medyczny, lekarka, diagnostka laboratoryjna... itd. przez cały dzień.
Załóżmy, że rząd spełni swoje obietnice i zaszczepi 70-80 proc. dorosłych obywateli i obywatelek, czyli 75 proc. z 31,3 mln dorosłych Polek i Polaków. To daje rzeszę 23,5 mln ludzi. Zużyją 47 mln dawek szczepionki z zamówionych 62 mln.
Po drugie, załóżmy, że rząd zdąży ze szczepieniami do końca 2021 roku, choć tutaj obietnice są jeszcze bardziej optymistyczne. Ale nawet koniec roku oznacza, że średniodziennie szczepionych będzie 128 tys. osób, czyli po 16 osób (w tym weekendy!) w jednym punkcie szczepień, co wydaje się ambitnym założeniem. Chyba, że liczba 8 tys. punktów, jakie udało się zebrać pomimo źle prowadzonej I fazy naboru, wzrośnie po II fazie i jakoś uda się pokonać barierę braku personelu.
Część z tych 23,5 milionów zaszczepionych dorosłych Polek i Polaków osób umrze. Nie dlatego, że przyjęły szczepionkę lecz dlatego, że taki są wyroki losu, co skrupulatnie rejestrują statystyki demograficzne.
Bez skomplikowanych modeli matematycznych, które uwzględniają z jednej strony przebieg epidemii, a z drugiej zasięg, tempo i skuteczność szczepień, nie można rzetelnie prognozować liczby zgonów w 2021 roku. To, co możemy zrobić, to operować szacunkami, biorąc za punkt odniesienia rok 2020.
W dodatku pełnych danych o zgonach w 2020 roku jeszcze nie ma. Już w październiku zaobserwowaliśmy więcej śmierci w porównaniu ze średnią 2016-2019, w listopadzie było jeszcze gorzej. To ofiary COVID-19, zarówno potwierdzone przez służby medyczne, jak i przypadki niewykryte oraz ofiary gorszego leczenia innych chorób.
Od stycznia do listopada 2020 umarło już 424,5 tys. Polek i Polaków, czyli więcej niż w całym rekordowym w polskiej historii (nie licząc II wojny światowej) 2019 roku. Można się obawiać, że w grudniu 2020 umrze co najmniej tyle, co w listopadzie, czyli ok. 64 tys. osób. Nie więcej, bo są powody, by myśleć, że jesienny trend wzrostowy się zatrzyma.
W całym 2020 roku możemy się zatem spodziewać aż 488,1 tys. zgonów, co oznacza ogromny wzrost o 78,4 tys. w stosunku do 2019.
Z liczby 488,1 tys. zgonów należy - do dalszych analiz - odliczyć ok. 3 tys. zgonów osób niepełnoletnich (bo nie będą szczepione). W 2020 roku umrze zatem ok. 485 tys. dorosłych Polek i Polaków. To 1,55 proc. z 31,3 mln wszystkich dorosłych.
W skali całego 2020 roku średniodziennie umierało zatem 1 329 pełnoletnich Polek i Polaków. To tylko orientacyjna liczba, rozkład nie był równy. Od lat obserwujemy nieco więcej zgonów w grudniu i styczniu, a w tym roku doszedł jesienny skok epidemiczny.
Osób zaszczepionych będzie - przyjmując obietnice rządu - 23,5 mln. Ale ich liczba będzie rosnąć stopniowo od zera* do 23,5 mln. Przyjmujemy, że szczepienia potrwają cały rok w mniej więcej stałym tempie** - to oznacza to, że za podstawę rachunków trzeba przyjąć połowę tej liczby, czyli 11,75 mln (przez pół roku zaszczepionych będzie mniej, przed drugie pół roku więcej).
Jeżeli osoby zaszczepione będą w 2021 roku umierać podobnie często, jak wszyscy dorośli w 2020 roku (1,55 proc.), to umrze ich 182 tys., czyli w skali całego roku po 500 osób średniodziennie.
Ta ogromna liczba 182 tys. zgonów osób zaszczepionych jest wynikiem wyliczeń z wieloma niewiadomymi. Może być znacznie niższa.
Wystarczy zmienić założenia ogólne:
Nasze szacunki zależą też od poziomu umieralności w 2021. Wcale nie wiadomo, czy będzie on - jak przyjęliśmy - zbliżony do 2020 roku. Z pewnością liczba zgonów będzie większa niż w 2019 (409 tys.), bo działa tu niekorzystny trend demograficzny, ale czy będzie - jak założyliśmy - taka jak w 2020 (488 tys.)?
To zależy od przebiegu pandemii i skuteczności środków zaradczych:
Niewiadomych jest jeszcze więcej. Trudno powiedzieć, czy grupa osób szczepiących się będzie narażona na utratę życia bardziej czy mniej niż cała populacja (oczywiście poza faktem, że szczepienie radykalnie zmniejszy w niej ryzyko śmierci z powodu COVID-19).
Z jednej strony, do szczepień nie zostaną dopuszczone osoby ciężej chore, co zmniejsza zagrożenie śmierci w tej grupie. Narodowy Program Szczepień jest w tej kwestii ogólnikowy i wymienia tylko 4 przeciwskazania:
Ponadto program cytuje dokumenty medyczne z USA, Wielkiej Brytanii i Kanady:
Z drugiej strony Narodowy Program Szczepień stwierdza, że "producenci szczepionek opracowywali je tak, aby jak najszersza grupa osób, w tym osoby z chorobami towarzyszącymi, mogła być zaszczepiona", a w oficjalnych wypowiedziach mówi się o tym, by szczepieniami objąć jak najszybciej osoby szczególnie zagrożone COVID-19 ze względu na wiek i choroby towarzyszące. A to może zwiększać zagrożenie śmierci.
Można się spodziewać, że osoby starsze, które ryzykują znacznie bardziej w przypadku zakażenia SARS-CoV-2, będą chciały zaszczepić się bardziej niż młode, które ryzykują mniej; będą też namawiane na szczepienie przez rodziny. Podobnie w przypadku osób chorych na choroby przewlekłe, zwłaszcza choroby płuc (np. POChP, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc).
Te dwa czynniki będą zatem działać w przeciwne strony.
Kolejność szczepień powinna też sprzyjać większej na początku liczbie zgonów osób szczepionych, bo w etapie I mają się zostać zaszczepieni ludzie "powyżej 60. roku życia w kolejności od najstarszych".
Z danych GUS za 2019 rok wiadomo, jakie jest prawdopodobieństwo śmierci osób w różnym wieku (kobiet i mężczyzn osobno).
I tak dla Polki wynosi ono:
Dla Polaka wygląda to dużo gorzej:
Już kiedyś korzystaliśmy z tych tablic stawiając zaskakująco brzmiącą tezę, że im jesteś starszy, tym dłużej będziesz żyć.
Kwestia, którą tu rozpatrujemy, przypomina złośliwe zadanie na maturze z matematyki obowiązkowej od czasów Romana Giertycha jako (pożal się Boże) ministra edukacji. Odpowiedź na pytanie, ile zaszczepionych osób umrze w 2021 roku pozwoliło nam jedynie określić szeroki przedział od 45,5 tys. do 182 tys. (w zależności od zasięgu i tempa szczepień), w dodatku modyfikowany przez trudną do przewidzenia siłę epidemii i poziom społecznej dyscypliny, a także o to, jakie grupy zgłoszą się przede wszystkim do szczepienia i ile wśród nich będzie osób starszych i kiepskiego zdrowia.
Pozwala to tylko na gruby szacunek, określenie rzędu wielkości.
Jeśli program szczepień nie okaże się kompletnym fiaskiem, liczba zaszczepionych osób, które umrą w 2021 roku powinna zmieścić się w przedziale 50-150 tys., co oznacza średniodziennie 140-420 osób.
To oczywiście nie oznacza, że spośród zaszczepionych, powiedzmy, we wtorek 6 kwietnia, tyle właśnie osób umrze tego samego dnia (w ciągu 24 godzin). To by był przerażający dowód, że szczepionka jest śmiercionośna, potwierdzenie najbardziej absurdalnych obaw. Wiadomo, że nie jest - ale nie jest też cudownym środkiem, który uchroni nas przed śmiercią z innych przyczyn.
Zadziała tu statystyka zgonów. Liczba osób zaszczepionych, które umrą od razu w dniu szczepienia wynosi 1/365 wszystkich, które wg szacunków umrą podczas całego 2021 roku.
To zaś oznacza, że ta liczba zaszczepionych osób, które umrą w ciągu doby od szczepienia będzie wahała się między 0,39 osoby a 1,18 osoby.
W skali tygodnia takich pechowców, którzy umrą po przyjęciu dawki szczepionki, która miała uchronić ich przed COVID-19, będzie zatem między prawie trzy osoby (2,7) a nieco ponad 8 osób.
Aby dojść do tak niewyraźnych konkluzji musieliśmy przyjąć kilka śmiałych założeń, zwracając uwagę na wiele niewiadomych, z których części nawet nie próbowaliśmy wyrażać w liczbach.
Na pociechę można powiedzieć, że prognozy ekspertów, a już na pewno przewidywania premiera Morawieckiego i obu ministrów zdrowia Szumowskiego (choćby tu, czy tu; obszerny wybór tutaj) i Niedzielskiego (tutaj wybór), okazywały się często kulą w płot.
Ale marna to pociecha. Po co zatem takie wyliczenia?
Wróćmy do początku tekstu: obawy przed szczepionką na COVID-19 są duże, podejrzliwość rozpowszechniona. Strona rządowa wymienia 8 krążących fake newsów; OKO.press kilkakrotnie rozbrajało teorie spiskowe, m.in. w dwuczęściowym informatorze o szczepionkach (tu i tu) i we wnikliwej analizie sieci. Kampania informacyjna powinna te nastroje tonować, ale na pewno nie znikną całkowicie.
Pozytywne efekty szczepień będą trudniej uchwytne, bo nie-zakażonych nie da się pokazać palcem, a spadek liczby zgonów czy osób hospitalizowanych może następować także bez szczepień (np. w grudniu 2020 w porównaniu z listopadem) i przynajmniej przez pierwsze miesiące nie będzie zapewne spektakularny.
Za to przypadki śmierci osób szczepionych, zwłaszcza gdy ktoś umrze tuż po, będą szczególnie trudne do rozbrojenia. Dlatego próbowaliśmy oszacować, ile ich będzie i przygotować nas wszystkich na takie zdarzenia, które wyrokiem okrutnej statystyki nas czekają.
*To kolejne uproszczenie, bo nie uwzględnia niewielkiej liczby osób już zaszczepionych w 2020 roku.
**Zapewne intensywność szczepień będzie rosła, a na koniec spadała.
Zdrowie
Mateusz Morawiecki
Adam Niedzielski
Łukasz Szumowski
Ministerstwo Zdrowia
Rząd Mateusza Morawieckiego
antyszczepionkowcy
COVID-19
koronawirus
szczepienia przeciw COVID-19
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze