Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro chce dostać pełną kontrolę nad sądami w Polsce. Celem jest powołanie nowych sądów i obsadzenie najważniejszych stanowisk „swoimi” sędziami. Ziobro może też zyskać kontrolę nad najważniejszymi wyrokami. Czytamy projekt ustawy, który pojawił się na stronach RCL
Władzę nad sądami powszechnymi ma dać ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze nowa ustawa o ustroju sądów, którą resort sprawiedliwości przygotowywał przez kilka lat. Gotowy projekt tej ustawy 26 kwietnia opublikowano na stronach Rządowego Centrum Legislacji.
Projektu powinni obawiać się nie tylko sędziowie, ale też obywatele i sam PiS. Bo dzięki niemu minister Ziobro będzie miał niemal pełną kontrolę nad wszystkimi sądami w Polsce. A trzeba pamiętać, że Ziobro jest też Prokuratorem Generalnym i ma już kontrolę nad całą prokuraturą. Łącząc te dwa stanowiska i dostając nowe uprawnienia w sądach Ziobro będzie najpotężniejszym politykiem nie tylko w Polsce, ale i w UE. Bo będzie miał kontrolę nad całym wymiarem sprawiedliwości.
Na razie nie wiadomo, czy PiS poprze jego projekty i czy zostaną przyjęte przez rząd, a potem przez Sejm. Pewne jest to, że są one fragmentem planu Ziobry, który do tej pory popierał prezes PiS Jarosław Kaczyński. A plan ten to tzw. opcja zero w sądach. Czyli likwidacja wszystkich obecnych sądów rejonowych, okręgowych, apelacyjnych i Sądu Najwyższego. I powołanie w ich miejsce sądów kontrolowanych przez obecną władzę.
Tę kontrolę do tej pory władza przejmowała etapami - obsadziła już TK, część SN, KRS, która daje nominacje sędziom oraz prezesów sądów. Do pełni władzy nad wymiarem sprawiedliwości potrzebuje obsadzenia nowymi sędziami całego SN i spacyfikowania niepokornych sędziów w sądach. Ten efekt ma dać właśnie powołanie nowych sądów, połączone z wymianą dotychczasowych sędziów (przynajmniej ich części).
Ale plany pokrzyżowały wyroki TSUE z 2021 roku dotyczące „reform” PiS w sądach. Rząd ich nie wykonał, więc Komisja Europejska zablokowała dla Polski miliardy euro funduszy z Krajowego Planu Odbudowy. I teraz w obozie władzy toczy się spór o to, czy i jak te wyroki wykonać.
Na razie władza spiera się tylko o likwidację Izby Dyscyplinarnej, ale problemem jest też nielegalna nowa KRS. Ziobro broni Izby Dyscyplinarnej, ale jej likwidacji chcą PiS i prezydent, by odblokować eurofundusze. Z tego powodu na razie zablokowano też pomysł Ziobry likwidacji całego SN i powołania na jego miejsce małego, obsadzonego przez władzę SN, z okrojonymi kompetencjami.
Z powodu stanowiska KE nie wiadomo również czy PiS i prezydent zgodzą się na ostateczną demolkę sądów powszechnych. Bo to będzie oznaczało ostry konflikt z UE, mogący zakończyć się całkowitym zablokowaniem funduszy dla Polski. Jedną z wartości UE są bowiem niezależne sądy. Ponadto najnowsze projekty Ziobry nie uwzględniają powołania sędziów pokoju, których chce prezydent.
Ale projektów ministra nie można lekceważyć, bo w przypadku zmiany stanowiska przez PiS mogą one dostać zielone światło w Sejmie.
Opublikowane na stronie RCL nowe ustawy sądowe są obszerne. Są to dwa projekty ustaw - o ustroju sądów powszechnych i projekt z przepisami wprowadzającymi ustawę o sądach (zawiera przepisy przejściowe i wprowadza zmiany w innych ustawach). Oba projekty wraz z uzasadnieniem liczą aż 409 stron. Kolejne 77 stron liczy ocena skutków nowych regulacji.
Projekty ministra Ziobry zakładają likwidację obecnych 318 sądów rejonowych (sądzą najprostsze sprawy), 46 sądów okręgowych (sądzą sprawy bardziej skomplikowane i o większe pieniądze, rozpoznają też odwołania od wyroków sądów rejonowych) i 11 sądów apelacyjnych (rozpoznają apelacje od wyroków sądów okręgowych). W sądach apelacyjnych pracują doświadczenie sędziowie, z długim stażem orzekania.
W ich miejsce ma powstać 79 nowych sądów okręgowych z oddziałami i 20 sądów regionalnych. Obecni sędziowie rejonowi automatycznie dostaną jeden status sędziego sądu powszechnego. Z projektu przepisów wynika, że sędziowie rejonowi i okręgowi z mocy ustawy przejdą do orzekania w nowym sądzie okręgowym, właściwym dla ich dotychczasowego miejsca pracy.
Ale nie wszystkich sędziów będzie to dotyczyć. Bo jeśli w danym mieście powstanie więcej niż jeden nowy sąd okręgowy to minister sprawiedliwości będzie wyznaczał sędziom nowe miejsce pracy. Tak może być w największych miastach, głównie w Warszawie, gdzie już dziś są dwa sądy okręgowe. Czyli to Ziobro lub jego następca mają decydować do jakiego sądu wysłać sędziego.
Taką władzę Ziobro zarezerwował sobie też w przypadku wszystkich obecnych sędziów apelacyjnych. To on będzie wskazywał do jakiego nowego sądu trafią - regionalnego lub okręgowego, co będzie oznaczać dla nich zawodową degradację.
Takie rozwiązanie daje ministrowi pełną władzę w obsadzeniu nowych sądów regionalnych, które będą najważniejsze. Bo tu mają się kończyć prawomocnym wyrokiem procesy. Nie można wykluczyć, że minister skieruje do nich tylko sędziów sprawdzonych przez władzę. I nie muszą to być obecni sędziowie apelacyjni, bo projektowane przepisy dają ministrowi prawo wysłania do sądów regionalnych również obecnych sędziów rejonowych i okręgowych (za ich zgodą). Ponadto minister będzie mógł sędziów do nich delegować.
Mając wpływ na obsadę kluczowych sądów regionalnych minister dostanie pośredni wpływ na orzecznictwo. Sędziowie apelacyjni, którzy nie dostaną od ministra propozycji pracy w sądach regionalnych będą mogli przejść na wcześniejszy stan spoczynku, czyli na emeryturę.
To nie koniec. Wraz z likwidacją obecnych sądów wygasną kadencje wszystkich sędziów funkcyjnych - prezesów i wiceprezesów sądów oraz przewodniczących wydziałów. Wygasną też kadencje lokalnych rzeczników dyscyplinarnych działających przy sądach - nie ścigają oni sędziów za byle co jak rzecznicy dyscyplinarni ministra Ziobry. Zostaną również zlikwidowane obecne sądy dyscyplinarne działające przy sądach apelacyjnych (są to sądy I instancji dla większości spraw dyscyplinarnych sędziów). Ponadto wygaszone zostaną wszystkie delegacje dla sędziów do orzekania w sądach wyższej instancji. To otwiera ministrowi pole do obsady wszystkich kluczowych stanowisk w nowych sądach.
Co ciekawe swoje stanowiska zachowają tylko główny rzecznik dyscyplinarny dla sędziów Piotr Schab oraz jego zastępcy Przemysław Radzik i Michał Lasota. Wszyscy są nominatami ministra Ziobry i są znani ze ścigania niezależnych sędziów znanych z obrony praworządności. Swoje funkcje będą mogli pełnić do końca kadencji.
Kluczową rolę w planach ministra Ziobry na całkowite przejęcie sądów może odegrać prezydent Andrzej Duda, który może zablokować zapędy ministra.
Oprócz możliwości ułożenia na nowo sądów w Polsce, projekty ustaw sądowych dają ministrowi kolejne, nowe uprawnienia. Będzie mógł przenosić sprawy do innych sądów. To uprawnienie dotyczy określonej kategorii spraw, ale w przepisach jest też zezwolenie dla ministra do przenoszenia spraw „innych”. Kategoria „inne” jest bardzo pojemna i mogą to też być sprawy niewygodne dla władzy. O ich przeniesieniu minister zdecyduje w rozporządzeniu.
W celu dyscyplinowania sędziów w nowych ustawach utrzymano wprowadzone przez PiS przepisy ustawy kagańcowej. Czyli nadal sędziom będą grozić kary za podważanie legalności nowej KRS, Izby Dyscyplinarnej i TK Przyłębskiej.
Sędziowie podważają ich legalność, bo wykonują wyroki ETPCz i TSUE, w których podważono status tych instytucji. Za to sędziom nadal będzie grozić nawet wyrzucenie z zawodu. Dotyczy to też sędziów w stanie spoczynku, którym już dziś np. za ostrą krytykę „reform” ministra Ziobry; grozi nawet odebranie emerytury przez sąd dyscyplinarny.
Z ustawy kagańcowej powtórzono też przepisy praktycznie likwidujące samorząd sędziowski. Dotyczy to głównie okrojenia uprawnień Zgromadzeń Sędziów. PiS je okroił, bo Zgromadzenia podejmowały uchwały ws. praworządności. Teraz Zgromadzenia mogą stać się wyłącznie tubą prezesów sądów. Bo jednym z zadań Zgromadzenia jest przedstawienie przez prezesa informacji o pracy sądu. Wedle przepisów udział w Zgromadzeniu jest obowiązkowy, jeśli tak zarządzi prezes.
A gdyby wbrew przepisom kagańcowym, sędziowie przyjęli jednak krytyczną wobec „reform” w sądach uchwałę, to można ich łatwo namierzyć i ścigać. Projekt Ziobry zakłada bowiem utrzymanie obecnych przepisów kagańcowych, że uchwały mają być głosowane imiennie, a listy z głosowań mają być jawne.
Nowe sądy mają działać nie tylko pod nadzorem ministerstwa sprawiedliwości, ale też według zasad wytyczonych przez ministerstwo. Wiele kwestii dotyczących ich funkcjonowania minister będzie określał w rozporządzeniach. Ustali np. zasady ustalania wieloosobowych składów orzekających lub zasady zmniejszenia przydziału spraw dla sędziów prowadzących skomplikowane i duże procesy.
Ministerstwo ustali też zasady oceny kandydatów na sędziów. Ponadto minister sprawiedliwości chce kontrolować choroby sędziów, ich zwolnienia lekarskie oraz to, co robią na tych zwolnieniach.
W projektach ustawy o nowych sądach znalazła się jeszcze "marchewka" dla sędziów delegowanych do pracy m.in. w ministerstwie sprawiedliwości. Oprócz pensji sędziego i dodatku funkcyjnego, będą mogli dodatkowo dostać od ministra kolejny 40-procentowy dodatek. Jeśli minister będzie chciał, to dodatek może nawet przekroczyć 40 procent. Takie rozwiązanie funkcjonuje już w obecnej ustawie o sądach i minister chce je utrzymać. Podobna "marchewka" funkcjonuje też dla osób orzekających w nielegalnej Izbie Dyscyplinarnej – zarobki dzięki PiS są w niej wyższe niż w pozostałych Izbach SN.
Sądownictwo
Andrzej Duda
Jarosław Kaczyński
Zbigniew Ziobro
Komisja Europejska
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prawo i Sprawiedliwość
Prezydent
Rząd Mateusza Morawieckiego
Sąd Najwyższy
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej VIII kadencji
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Izba Dyscyplinarna
sąd okręgowy
sąd regionalny
ustawa o ustroju sądów powszechnych
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze