0:00
0:00

0:00

Minister Ziobro i jego partia Solidarna Polska wchodzą do gry o Sąd Najwyższy. Wieczorem we wtorek 22 lutego 2022 roku, na stronie Sejmu pojawił się projekt całkowicie nowej ustawy o SN. Został on złożony w czasie gdy w Polsce jest delegacja Parlamentu Europejskiego, która na miejscu sprawdza stan praworządności w Polsce.

Z opisu projektu wynika, że złożyła go grupa posłów PiS, ale jest to projekt, który powstał w resorcie Ziobry. Świadczy o tym kilka faktów:

  • Najważniejsze założenia projektu były już opisane przez media wcześniej w formie tzw. kontrolowanych przecieków.
  • Kilka dni temu politycy Solidarnej Polski zapowiedzieli złożenie w Sejmie swojego projektu o SN.
  • Wreszcie, choć w opisie na stronie Sejmu jest, że projekt złożyła grupa posłów PiS, to jako sprawozdawcę wskazano Piotra Sakę, czyli posła wywodzącego się z Solidarnej Polski.

Z uzasadnienia projektu wynika, że ma on "zdekomunizować" SN i wykonać wyrok TSUE z 15 lipca 2021 roku, w którym Trybunał orzekł, że nielegalna Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. Izba powinna być więc zlikwidowana, ale działa nadal.

Ale projekt nie wykonuje wyroku TSUE. Wręcz przeciwnie. Solidarna Polska idzie z nim na zderzenie z UE oraz z prezydentem Andrzejem Dudą i koalicjantem, czyli z PiS.

Bo prezydent i grupa posłów partii Kaczyńskiego złożyli wcześniej w Sejmie swoje projekty, które mają pomóc odmrozić miliardy funduszy dla Polski. Zakładają one co prawda likwidację nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, ale nie wykonują w pełni wyroku TSUE, bo sprawy dyscyplinarne sędziów nadal mają rozpoznawać neo-sędziowie, tylko pod innym szyldem. Te projekty nie rozwiązują też głównego problemu z praworządnością, czyli nie likwidują neo-KRS, która daje wadliwe nominacje neo-sędziom.

Złożony dziś w Sejmie projekt jest najbardziej radykalny, bo zakłada likwidację całego Sądu Najwyższego i usunięcie z niego legalnych sędziów. Dlaczego jest on sprzeczny z Konstytucją i prawem UE, mówi w dalszej części tekstu mec. Michał Wawrykiewicz.

Plan na likwidację SN to nic nowego. Ziobro już od kilku lat ma gotowe projekty zakładające dokończenie przejmowania kontroli nad sądami. W tych planach jest likwidacja SN i wszystkich sądów powszechnych (mają być zastąpione nowymi sądami, podległymi władzy). Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Ziobro kilka tygodni temu ujawnił projekt spłaszczenia struktury sądów powszechnych i skierował go do prac w rządzie. A teraz postawiony pod ścianą inicjatywą prezydenta i PiS ujawnił swój plan na SN. Choć złożony wczoraj w Sejmie projekt musiał być w ostatnim czasie zmieniony — na razie nie ma w nim mowy o nowych sądach powszechnych.

To już czwarty projekt dotyczący wykonania wyroku TSUE z 15 lipca 2021 roku. Pierwszy złożyła w Sejmie opozycja. Jej projekt jako jedyny zakłada pełne wykonanie wszystkich wyroków TSUE i ETPCz. Pisaliśmy o nim w OKO.press:

Sejm prace nad likwidacją Izby Dyscyplinarnej może zacząć już na najbliższym posiedzeniu w dniach 23-24 lutego. Nie wiadomo czy radykalny projekt też brany pod uwagę, ale PiS bez poparcia Solidarnej Polski nie uchwali nowej ustawy o SN.

Jak Ziobro chce zlikwidować SN i powołać sąd kadłubkowy

Ze złożonego dziś oficjalnie przez grupę posłów PiS projektu wynika, że będą zlikwidowane wszystkie obecne Izby Sądu Najwyższego. Zastąpić je ma nowy, mały SN z maksymalną liczbą 30 sędziów. Dziś wakatów w sądzie jest 125, z czego obsadzonych jest 89. Starzy, legalni sędziowie SN mają jeszcze większość. To 48 sędziów, neo-sędziów jest 41.

Wraz z czterokrotnym zmniejszeniem liczby sędziów mają też zostać okrojone kompetencje nowego SN. Co do zasady ma zajmować się on zagadnieniami prawnymi. Kadłubkowy SN ma pilnować zgodności z prawem i jednolitości orzecznictwa sądów powszechnych oraz wojskowych. Ale tylko w ramach kontroli nadzwyczajnej orzeczeń sądów, bo obywatel skargi już sam tu nie będzie mógł skierować.

Nowy SN miałby prowadzić sprawy dyscyplinarne sędziów, adwokatów, prokuratorów, czy radców prawnych, ale tylko jako sąd II instancji. Pierwszą instancją we wszystkich sprawach mają być korporacyjne sądy dyscyplinarne. Mały SN miałby też dalej rozpoznawać protesty wyborcze i decydować o ważności wyborów.

Sprawy mają być podzielone tylko na dwie nowe Izby - Prawa Prywatnego i Prawa Publicznego. Do pierwszej Izby miałyby trafić m.in. sprawy cywilne, z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, sprawy gospodarcze, czy rodzinne. Ta Izba ma też rozpoznawać skargi nadzwyczajne służące do kasowania prawomocnych wyroków, które co do zasady powinny być niesprawiedliwe. Takie skargi składa Prokurator Generalny, czy Rzecznik Praw Obywatelskich.

Prokurator ten nadzwyczajny instrument wykorzystuje teraz do zaskarżania wyroków dotyczących osób, które podpadły władzy. Na przykład zaskarżył dwa korzystne wyroki dla sędziego Waldemara Żurka w jego sporach z byłą żoną. Jeden z tych wyroków skasowała już powołana przez PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Druga Izba ma zając się m.in. sprawami karnymi, z zakresu ochrony konkurencji, protestami wyborczymi i sprawami dyscyplinarnymi sędziów SN (w obu instancjach) i pozostałymi sprawami dyscyplinarnymi jako sąd II instancji.

sędzia Włodzimierz Wróbel
Sędzia SN, prof. Włodzimierz Wróbel. Mocno zaangażowany w obronę niezależnego SN, niebojący się krytykować ministra Ziobry. To m.in. on miałby być usunięty z SN wedle najnowszego projektu. Fot. Dawid Zuchowicz/Agencja Wyborcza.pl

Jak SN ma być pozbawiony spraw obywateli

Kadłubkowy Sąd Najwyższy, jak wynika z projektu, nie będzie już rozpoznawał kasacji od prawomocnych wyroków w sprawach karnych i skarg kasacyjnych od prawomocnych wyroków w sprawach cywilnych. Te sprawy co do zasady będą rozpoznawać sądy apelacyjne, które zmienią się też w sądy kasacyjne.

Jak to ma wyglądać? Jeśli strona procesu złoży kasację lub skargę kasacyjną od prawomocnego orzeczenia, to trafi ona do sądu apelacyjnego. Ale uwaga: jeśli skarżony będzie wyrok wydany przez sąd apelacyjny, to takie kasacje będzie rozpoznawać tylko pięć sądów apelacyjnych w Polsce. Mają to być Sądy Apelacyjne w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu i w Poznaniu.

I kolejna uwaga. Sąd apelacyjny nie będzie mógł rozpoznać kasacji od wyroku wydanego w tym sądzie. Sprawy będą więc wędrować po Polsce. Na przykład sprawy z Sądów Apelacyjnych w Warszawie i w Szczecinie miałby rozpoznać Sąd Apelacyjny w Gdańsku.

Trudniej będzie też złożyć skargi kasacyjne, bo podwyższa się próg, od którego będą one dopuszczalne. Dziś w sprawach cywilnych kwota roszczenia musi wynosić minimum 50 tysięcy złotych, a ma być 100 tysięcy. W sprawach pracowniczych i z zakresu ubezpieczeń społecznych dziś próg to 10 tysięcy złotych, a ma być 20 tysięcy złotych.

Ale nie wszystkie kasacje mają być rozpoznawane w sądach apelacyjnych. Prezes kadłubkowego SN i prezesi nowych Izb będą mogli sami przejąć kasację do rozpoznania przez SN, gdy tylko uznają, że sprawa jest ważna. W ten sposób będzie można przejmować sprawy wrażliwe dla władzy.

Kasację do SN będą mogli też wnieść Prokurator Generalny, Rzecznik Praw Obywatelskich i Rzecznik Praw Dziecka. Dziś Prokurator Generalny i RPD to nominaci obecnej władzy. Czyli ich kasacje też mogą być wybiórcze. Z kolei sam sąd apelacyjny będzie mógł przekazać do SN do rozpoznania zagadnienie prawne.

Projekt nic jednak nie mówi o tym, czy sądy apelacyjne poradzą sobie ze stosem nowych spraw do załatwienia. Nie przewiduje się bowiem ani zwiększenia dla nich funduszy, ani dołożenia etatów orzeczniczych.

Legalni sędziowie SN mają być usunięci

Likwidacja obecnego SN oznacza, że obecni sędziowie SN zostaną z niego usunięci ustawą. Projekt daje im do wyboru dwie możliwości:

  • Przejście w stan spoczynku. Ale dotyczy to tylko sędziów SN z co najmniej 10-letnim stażem w orzekaniu. Czyli nie załapie się na to ani jednej neo-sędzia SN.
  • Przejście do nowego SN lub do sądów apelacyjnych.

Każdy, kto będzie chciał orzekać w kadłubkowym sądzie, będzie musiał się jednak poddać weryfikacji przed nową, upolitycznioną KRS. Dla starych, legalnych sędziów SN oznacza to upokorzenie. Szanse na pozytywną weryfikację mają małe, bo w neo-KRS większość ma obecnie frakcja „jastrzębi”, popierająca ostry kurs w sądach ministra Ziobry.

Układ sił najprawdopodobniej nie zmieni się w II kadencji neo-KRS, bo o reelekcję ubiega się 14 z 15 członków obecnej Rady. Ale jeśli nawet legalni sędziowie dostaną pozytywną opinię neo-KRS to i tak nie jest ona wiążąca dla prezydenta, który będzie powoływał sędziów do nowego SN.

Tej procedurze muszą się też poddać neo-sędziowie. I już dziś wiadomo, że i dla nich zabraknie miejsca - dziś neo-sędziów w SN jest bowiem więcej niż miejsc w kadłubkowym SN. Jeśli prezydent nie obsadzi wszystkich miejsc, to wtedy zostanie ogłoszony konkurs przed neo-KRS.

Są spore szanse, że prezydent wybrałby tylko 30 zaufanych neo-sędziów. A reszta mocą ustawy zostanie przeniesiona do sądu apelacyjnych (również ci, co nie zgłoszą chęci orzekania w małym SN). Z tym że to prezydent będzie wskazywał, do którego sądu trafią. Co do zasady ma być to sąd najbliższy ich miejsca zamieszkania. Zdegradowani sędziowie SN mają zachować obecne wyższe uposażenie i tytuł byłego sędziego SN.

W uzasadnieniu projektu są zapewnienia, że jest to wszystko zgodne z artykułem 180 ust. 1 Konstytucji, który gwarantuje sędziom nieusuwalność z urzędu. Przekonuje się, że artykuł 180 ust. 5 Konstytucji pozwala „w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych” przenieść sędziego do innego sądu lub w stan spoczynku. Ale usunięcie sędziów SN już zakwestionował kilka lat temu TSUE, który oceniaj próbę usunięcia starszych sędziów SN przez PiS w 2017 roku. Wtedy PiS sam się z tego pomysłu wycofał. Teraz wraca do niego Ziobro. Co ciekawe projekt zakłada, że w SN pozostaną ławnicy — ich kadencja nie będzie przerwana.

Piotr Prusinowski i Michał Laskowski w Sądzie Najwyższym
Sędzia SN i prezes legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Piotr Prusinowski (stoi od lewej) wedle złożonego w Sejmie projektu straci nie tylko funkcję prezesa, ale nie będzie też dla niego miejsca w nowym SN. Bo jest obrońcą zawieszanych sędziów przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną. Podobny los czekałby stojącego obok niego sędziego SN i prezesa legalnej Izby Karnej Michała Laskowskiego. Bo sędzia m.in. podważył status neo-sędziego SN, stosując orzeczenia europejskich Trybunałów. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Sędzia za wykonanie prawa UE ma być usuwany z zawodu

To nie koniec radykalnych pomysłów w złożonym dziś projekcie ustawy. Wzmacnia się w nim zakaz — zawarty już dziś w niekonstytucyjnej ustawie kagańcowej — podważania przez sędziów legalności neo-sędziów oraz instytucji powołanych i obsadzonych przez PiS.

To kolejnych dowód na to, że projekt nie wykonuje kolejnego orzeczenia TSUE z 14 lipca 2021 roku. TSUe wydał wtedy zabezpieczenie, w którym zawiesił Izbę Dyscyplinarną i część przepisów ustawy kagańcowej. To za niewykonanie tego orzeczenia TSUE nałożył na Polskę rekordową karę 1 miliona euro dziennie i dziś ta kara urosła już do 111 mln euro.

Co więcej, projekt zakłada, że jeśli sędzia SN odmówi orzekania z neo-sędziami, uchyli wydane przez nich orzeczenie lub wyłączy ich z orzekania, to będzie to oznaczało, że automatycznie zrzeka się urzędu sędziego. I ma być za to usunięty z zawodu sędziego. Prezydent ma wygasić jego stosunek służbowy. To kolejne uderzenie w prawo UE. Bo sędziowie podważają dziś status neo-sędziów powołując się na wyroki TSUE i ETPCz, w których podważono legalność neo-KRS i legalność właśnie nominacji dla neo-sędziów.

Wawrykiewicz: Jedyny cel projektu to zdławienie SN

OKO.press zapytało o komentarz do złożonego dziś w Sejmie projektu ustawy o SN adwokata Michała Wawrykiewicza z inicjatywy Wolne Sądy, który jest zaangażowany w obronę praworządności. Wawrykiewicz mówi OKO.press: „Ten projekt ustawy likwiduję SN w jego konstytucyjnym kształcie. A nadzór judykacyjny nad orzecznictwem wszystkich sądów w Polsce jest podstawowym zadaniem SN.

Tymczasem rozpoznawanie skarg kasacyjnych ma zostać przeniesione do różnych sądów apelacyjnych. To uniemożliwi zapewnienie jednolitości orzecznictwa. Ma się tym zajmować pięć sądów apelacyjnych. Będzie chaos. Przecież po to powołano SN, by działo się to w jednym miejscu, w wyspecjalizowanych Izbach”.

Wawrykiewicz podkreśla: „Taki mały SN, złożony wyłącznie z neo-sędziów, byłby przeznaczony wyłącznie do zadań politycznych. A sprawy do orzekania będą do niego trafiały w koncesjonowany sposób. Będzie mógł być używany do pacyfikowania orzeczeń sądów apelacyjnych, które nie spodobają się władzy od strony politycznej lub ideologicznej”.

Mec. Wawrykiewicz zarzuca, że projekt zakłada usunięcie legalnych sędziów SN i nie jest to zgodne z artykułem 180 ustęp 5 Konstytucji, jak przekonują autorzy projektu. „Ten artykuł może być stosowany tylko, gdy jest likwidowany sąd w małej miejscowości, a sędziowie nie chcą się przenieść. A tu mowa o sędziach SN, powołanych na ten konkretny urząd. Oni nie mogą być usunięci i zdegradowani” - tłumaczy mec. Wawrykiewicz.

Czy Komisja Europejska może zaakceptować taki projekt o SN? „Reakcja KE może być tylko jedna. Bo ten projekt nie tylko nie wykonuje dotychczasowych orzeczeń TSUE i ETPCz, ale ponadto dokonuje ostatecznej likwidacji SN. Powoduje systemowe zdławienie niezależności sądownictwa” - odpowiada mec. Wawrykiewicz. I dodaje: „KE nie może tego zaakceptować, bo to kolejny krok w kierunku niszczenia autonomii i niezależności sądownictwa. Dotyczy to nie tylko polskiego systemu wymiaru sprawiedliwości, bo te zmiany będą miały też wpływ na cały europejski porządek prawny”.

I jeszcze jedna wypowiedź Michała Wawrykiewicza: „Jedynym celem tego projektu jest zdławienie wszelkiej niezależności SN i podporządkowanie najważniejszego sądu w Polsce. Ma też upokorzyć legalnych sędziów SN, którzy swoją postawą i orzeczeniami w ostatnich latach przyczyniali się do obrony standardów państwa prawa, w oczywisty sposób przeciwstawiaj się tej całej destrukcji obecnej władzy”.

Michał Wawrykiewicz
Adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze