0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

Co się wydarzyło? Śledztwo przeciwko liderkom Strajku Kobiet prowadziła od listopada 2020 r. prokuratura podległa Zbigniewowi Ziobrze, jednemu z liderów obozu rządzącego. To właśnie jesienią ubiegłego roku pod flagami Strajku Kobiet przez Polskę przemaszerowały wielotysięczne protesty przeciwko niemal całkowitemu zakazowi aborcji, który wprowadził upolityczniony Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej. Liczebność protestu w Warszawie 31 października szacowano na ponad 100 tysięcy osób. Były to najliczniejsze demonstracje od czasu upadku systemu komunistycznego.

Obóz władzy zdecydował się na drakońskie zaostrzenie już wcześniej bardzo represyjnego prawa antyaborcyjnego, mimo że sprzeciwiało się takiemu rozwiązaniu 84 proc. Polaków. Prawo i Sprawiedliwość sprowokowało wyjście obywatelek/li na ulice w czasie trwającej drugiej fali pandemii koronawirusa - w październiku zanotowano 3,123 zgony i 271,217 zdiagnozowanych zakażeń.

To również pandemia stała się pretekstem dla prokuratury, by w ramach represji za sprzeciwienie się rządzącym oskarżyć liderki Strajku Kobiet.

Przeczytaj także:

Jaka jest podstawa zarzutów? Oskarżeniem największego kalibru jest zarzut z art. 165 kodeksu karnego: przewiduje on karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach.

Art. 165. KK Sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego

§ 1. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach:

1) powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej,

2) wyrabiając lub wprowadzając do obrotu szkodliwe dla zdrowia substancje, środki spożywcze lub inne artykuły powszechnego użytku lub też środki farmaceutyczne nie odpowiadające obowiązującym warunkom jakości,

3) powodując uszkodzenie lub unieruchomienie urządzenia użyteczności publicznej, w szczególności urządzenia dostarczającego wodę, światło, ciepło, gaz, energię albo urządzenia zabezpieczającego przed nastąpieniem niebezpieczeństwa powszechnego lub służącego do jego uchylenia,

4) zakłócając, uniemożliwiając lub w inny sposób wpływając na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie danych informatycznych,

5) działając w inny sposób w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

§ 4. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 2 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

W tym wypadku sprowadzeniem niebezpieczeństwa ma być spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego lub szerzenie się choroby zakaźnej.

Według prokuratury Ziobry ma to wynikać z organizacji i prowadzenia marszy w październiku, listopadzie oraz grudniu 2020 roku na ulicach Warszawy. Prawicowe media, które jako pierwsze poinformowały o akcie oskarżenia, nie precyzują jednak, w jaki sposób wg prokuratury podczas strajków kobiet miała się szerzyć choroba zakaźna.

Co więcej, zarzut z art. 165 kodeksu karnego to tak naprawdę realizacja woli politycznej Jarosława Kaczyńskiego, lidera obozu władzy i nieformalnego zwierzchnika prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. 18 listopada 2020 Kaczyński krzyczał z trybuny sejmowej do opozycji: "Wszystkie demonstracje, które popieraliście, kosztowały życie wielu osób. Macie krew na rękach, dopuściliście się zbrodni. Jeżeli w Polsce będzie praworządność, to wielu z was będzie siedzieć".

Jak pisaliśmy wtedy w OKO.press, oskarżenie Kaczyńskiego nie miało poparcia w dowodach naukowych. Tłumaczyła to epidemiolożka Maria Gańczak na podstawie badania po amerykańskich protestach Black Live Matters:

„Porównano zapadalność na SARS-Cov-2 w okresie pięciu tygodni po protestach w zależności od tego, czy dane miasto uczestniczyło w nich, czy nie. Wzięto pod uwagę 350 miast, liczbę demonstrujących osób, długość trwania manifestacji w danym dniu i liczbę dni, w których odbywały się manifestacje, ich gwałtowność – czy dochodziło do starć z policją. Wniosek końcowy: protesty w USA nie przełożyły się w sposób znaczący na wzrost zakażeń".

Również wykres liczby zakażeń wskazuje, że druga fala pandemii w listopadzie zaczęła opadać, a nie rosnąć.

Czy to koniec zarzutów prokuratury? Nie, ale pozostałe są zagrożone mniejszymi karami. Prokurator Aleksandra Skrzyniarz poinformowała serwis wPolityce.pl, że Marta Lempart została również oskarżona o "znieważenie funkcjonariuszy Policji", a więc czyn z art. 226 kodeksu karnego, zagrożony karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku, oraz "publiczne pochwalanie popełniania przestępstw polegających na niszczeniu fasad budynków kościołów oraz złośliwym przeszkadzaniu publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła", czyli czyn z art. 255 par. 3 kk, zagrożony karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Art. 226

§ 1. Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

§ 2. Przepis art. 222 § 2 stosuje się odpowiednio.

§ 3. Kto publicznie znieważa lub poniża konstytucyjny organ Rzeczypospolitej Polskiej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Art. 255. § 1. Kto publicznie nawołuje do popełnienia występku lub przestępstwa skarbowego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 2. Kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

§ 3. Kto publicznie pochwala popełnienie przestępstwa, podlega grzywnie do 180 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Czy liderki Strajku Kobiet zostaną prawomocnie skazane? Jest to mało prawdopodobne. Całkiem niedawno, bo 5 lipca 2021 roku, Sąd Najwyższy uznał, że rząd wprowadził zakaz zgromadzeń publicznych podczas pandemii bez należytej podstawy prawnej i wbrew konstytucji. SN badał tę sprawę na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich.

W uzasadnieniu wyroku SN czytamy, że upoważnienie do wprowadzenia w rozporządzeniu zakazu organizowania zgromadzeń miało wynikać z art. 46b pkt 1 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi, zgodnie z którym Rada Ministrów może ustanowić ograniczenia, obowiązki i nakazy. jednak wg SN „skoro organ wykonawczy może ustanowić jedynie ograniczenia, obowiązki i nakazy, o których mowa w art. 46 ust. 4 tej ustawy – to a contrario nie posiada kompetencji do ustanawiania zakazów".

W związku z powyższym, jeśli zakaz zgromadzeń był nielegalny, organizacja i uczestnictwo w protestach przeciwko zakazowi aborcji nie było sprzeczne z prawem.

Jak akt oskarżenia komentuje Strajk Kobiet? "Prokuratura informuje prasę, że ściga Martę L., Klementynę S. oraz Agnieszkę C-F za spowodowanie zagrożenia epidemicznego. W perspektywie 8 latek. A tymczasem SN stwierdził, że nie można karać na podstawie rozporządzenia. Nasza reakcja: śmiech. Będziemy dalej robić to, co robimy" - czytamy we wpisie Strajku Kobiet na Twitterze.

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Przeczytaj także:

Komentarze