"Przecież to nieprawda! Polacy są wprowadzani w błąd!" - pisze Zbigniew Ziobro do prezydenta, mając na myśli koszt KPO dla Polski. Solidarna Polska próbuje nam tłumaczyć, że dotacje z KPO będą nas kosztować setki miliardów złotych. Ale nie wiemy, kto i jak to wyliczył
W liście otwartym Zbigniew Ziobro próbuje przekonać Andrzeja Dudę (a tak naprawdę nas wszystkich), że KPO to oszustwo, przez które Unia chce nas zniewolić i narzucić nowe opłaty.
„Wspólne działanie krajów Unii Europejskiej na rzecz wyjścia z kryzysu po pandemii nie może polegać na narzucaniu Polsce przemocą rozwiązań sprzecznych z interesem naszego państwa i Konstytucją” – zaczyna mocno minister sprawiedliwości i prokurator generalny.
Dalej pisze o przegłosowanej na ostatnim posiedzeniu sądu ustawie o Sądzie Najwyższym. Zmiany w niej wprowadzone mają pozwolić w końcu wyciszyć spór między polskim rządem a Komisją Europejską o stan praworządności w Polsce. A w konsekwencji – ma odblokować środki z Krajowego Planu Odbudowy. Zbigniew Ziobro i jego partia – Solidarna Polska – stoją na stanowisku, że jest to niedopuszczalne zachowanie KE, oddanie polskiej suwerenności walkowerem i działanie na szkodę polskiej racji stanu.
W liście pisze:
Media i politycy związani z Donaldem Tuskiem przedstawiają KPO tak, jakby to były pieniądze przeznaczone na dowolny cel i niezwiązane z żadnymi obciążeniami
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
I kontynuuje: "Polacy dowiadują się, że istotną część tych środków stanowi unijna bezzwrotna dotacja. A przecież to nieprawda! Polacy są wprowadzani w błąd!”.
Dużo wykrzykników, mało faktów. No to przypomnijmy te podstawowe.
Krajowe Plany Odbudowy to element europejskiego Funduszu Odbudowy. Ten został przez Unię Europejską założony w 2020 roku jako odpowiedź na kryzys wywołany pandemią COVID-19.
Krajowe gospodarki ucierpiały na walce z globalnym wirusem, państwa członkowskie Unii Europejskiej ustanowiły więc wart 750 mld euro fundusz (w tym 390 mld euro bezzwrotnych dotacji, 360 mld pożyczek), który ma pomóc w odbudowie gospodarek po trudnym roku 2020.
Rzeczywiście nie są to pieniądze, które można wydać na dowolny cel. Cele inwestycji z KPO zostały ustalone na początkowym etapie. To nie tylko odpowiedź na kryzys, ale także program, który patrzy w przyszłość: inwestycje zapisane w krajowych KPO wzmacniają rozwój zielonej energii czy cyfryzacji. Główne sześć komponentów KPO to:
Polska wynegocjowała z planu 23,9 mld euro bezzwrotnych dotacji oraz 11,5 mld euro pożyczek bardzo preferencyjnych warunkach.
Teraz wróćmy do słów Zbigniewa Ziobry. To nieprawda, że opozycja przedstawia pieniądze z KPO tak, jak gdyby można je było wydać na cokolwiek.
„Te pieniądze z KPO mają pobudzić inwestycje, a nie konsumpcję. Przynajmniej ja mam taką nadzieję i z tego, co doczytałem w niektórych kamieniach milowych i w tym, co ma być zrobione za te pieniądze. Według mnie to będą pieniądze, które umocnią złotego i spowolnią inflację” – mówił poseł PO Artur Łącki w grudniu 2022.
„KPO można porównać do planu Marshalla. To są pieniądze na odbicie gospodarcze Polski; to pieniądze na polską infrastrukturę, dla szpitali, dla szkół. To skok cywilizacyjny dla Polek” – to z kolei posłanka KO Mirosława Nykiel w listopadzie 2022.
"To są pieniądze na szpitale, dla przedsiębiorców, na infrastrukturę, dla rolników. Tych wszystkich pieniędzy może nie być. Te wszystkie pieniądze będziemy mogli tylko oglądać z oddali w Brukseli tylko dlatego, że Ziobro, Morawiecki i Kaczyński postanowili wypowiedzieć wojnę Unii Europejskiej" – mówił poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek w październiku 2022.
Takich wypowiedzi jest znacznie więcej. Wystarczająco dużo, by bez żadnej wątpliwości stwierdzić, że Zbigniew Ziobro kłamie – opozycja nikogo nie próbuje przekonać, że pieniądze z KPO można wydawać na dowolne cele.
Drugi poważny problem Zbigniew Ziobro ma ze słowami „bezzwrotna dotacja”. Minister sprawiedliwości próbuje przekonywać, że nie ma czegoś takiego, bo przecież Polska będzie musiała zapłacić dodatkową składkę członkowską oraz nowe podatki.
To bardzo naiwny argument.
Równie dobrze można powiedzieć, że 500 plus to tak naprawdę pożyczka a Polacy są okłamywani od 2016 roku, odkąd istnieje program. Bo przecież i tak trzeba później zapłacić podatki, więc oddać państwu pieniądze.
Pieniądze nie biorą się z powietrza. Budżet Unii to w większości składki członkowskie, ale także unijne podatki i opłaty. O nich za chwilę. Wróćmy jednak najpierw do ministra Ziobry, który teraz poda nam liczby:
„KPO to w istocie ukryty, drogi kredyt. [Polacy] Nie wiedzą, że faktycznie będą musieli go spłacać. Poprzez podwyższoną unijną składkę członkowską i nowe podatki dla Brukseli. Nie wiedzą, że...".
według planów Komisji Europejskiej Polska będzie musiała wpłacić z tego tytułu do Unii Europejskiej kwotę co najmniej 300 miliardów złotych.
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Minister Ziobro nie podaje nam w liście do prezydenta zbyt wiele wskazówek, skąd wziął aż takie kwoty. Możemy natomiast odtworzyć, o co chodzi, na podstawie innych wypowiedzi polityków Solidarnej Polski. Przy okazji – politycy Solidarnej Polski mogliby popracować nad wspólną wersją – kwoty się zmieniają, raz podawane są w euro, raz w złotówkach. Jeśli chcą swoich odbiorców przekonać, że KPO to szwindel, z pewnością przydałoby się uprościć przekaz.
„Łącznie do 2058 roku, czyli do czasu, do którego Unia Europejska zaciągnęła Fundusz Odbudowy, Polska za te 24 mld euro zapłaci 100 mld euro. Czy to jest bezzwrotna dotacja?” – to Sebastian Kaleta 10 stycznia w RMF FM.
„Zdaniem ekspertów, którzy wykonywali szacunki dla nas zapłata za te 107 miliardów złotych bezpłatnej darowizny, jak nam opowiadają, bezzwrotnej dotacji będzie wynosić od 300 do 500 miliardów złotych do 2058 roku” – mówił sam Zbigniew Ziobro w listopadzie, podając górne i dolne widełki. A liście do prezydenta wolał bezpiecznie podać tylko niższą kwotę.
„Zapłacimy za to od 143 do 153 mld euro” – mówi w filmiku opublikowanym 12 stycznia na Twitterze Patryk Jaki.
"Za 150 mln [złotych] będziemy musieli zapłacić 300 albo nawet do 500 mld" - powiedział 17 stycznia, dzień po liście do prezydenta w Polsacie Zbigniew Ziobro. I zaprzeczył sam sobie z listopada, gdy mówił, że 300-500 mld to koszt samej dotacji, tymczasem tutaj wliczył w to jeszcze pożyczki.
W tym samym filmie wymienia źródła tak ogromnych opłat:
To jednak tylko filmik, więc szczegółów tych wyliczeń nie poznajemy. Cytowany fragment wyżej Ziobro powoływał się w listopadzie na wyliczenia ekspertów. Ale eksperci ci nie są znani, nie możemy więc zapytać ich o źródła tych wyliczeń.
Najdelikatniej mówiąc, nie jest to evidence-based policy-making (ang. kształtowanie polityki w oparciu o dowody). Z punktu widzenia Solidarnej Polski to jednak zrozumiałe – jawne wyliczenia można by sprawdzić. A wszystko wskazuje na to, że są błędne. Bo wliczanie pełnych kwot wpływów do unijnego budżetu z tych podatków oraz całej wyższej składki do budżetu unijnego jako wyłącznego kosztu KPO nie ma sensu.
Spójrzmy więc na przywoływane przez Jakiego podatki.
„Warto, by się pojawił podatek cyfrowy jako źródło dochodów własnych, podatek od jednolitego rynku europejskiego, czy na przykład podatek od śladu węglowego” – kto jest autorem tego cytatu? Nie kto inny jak szef Zbigniewa Ziobry, premier Mateusz Morawiecki. A słowa padły w lutym 2020, gdy debatowano nad budżetem na lata 2021-2027. Czyli nad europejskim podatkiem od śladu węglowego pracowano, zanim ktokolwiek pomyślał o KPO.
Podatek od plastiku rzeczywiście powstał w trakcie prac nad Funduszem Odbudowy w połowie 2020 roku. Ale nie znajdziemy informacji, że powstał on tylko po to, by zasilać krajowe plany odbudowy. A ma on też funkcję ekologiczną, ma zmuszać do rezygnacji z nierecyklingowalnych opakowań.
Podatek od ETS to dopiero projekt, według którego Unia miałaby przejąć czwartą część dochodów z systemu ETS, czyli opłat za możliwość emisji CO2. Tutaj Polska rzeczywiście straciłaby część dochodu z tego podatku. Na razie pełne zyski z handlu uprawnieniami do emitowania CO2 trafiają do polskiego budżetu.
Podobnie jest z podatkiem od zysków rezydualnych. Też nie wszedł jeszcze w życie. Chodzi o 15 proc. od nadmiarowych zysków dużych przedsiębiorstw wielonarodowych – tutaj również przydałoby się więcej wyjaśnień ze strony Solidarnej Polski, w jaki sposób obciąża on koszt KPO, który Polska musi zapłacić przez ponad trzy dekady.
Wszystko to wygląda tak, jakby politycy partii Ziobry wliczali każdy podatek unijny jako koszt KPO.
Jeśli chodzi o wyższe składki z tytułu KPO – również nie zobaczyliśmy dokładnych wyliczeń.
W gruncie rzeczy politycy Solidarnej Polski mają problem z tym, że budżet unijny się powiększa. A każdy jego nowy element uznają za koszt dotacji w KPO. Nie ma to nic wspólnego z rzetelną metodologią ekonomiczną.
Zbigniew Ziobro kończy swój list do prezydenta tak:
„Proszę Pana o zainicjowanie narodowej debaty i społecznych konsultacji w sprawie warunków przyjęcia KPO – w praktyce wielkiego unijnego kredytu, którego koszty nie są dziś Polakom znane”.
To demagogia. Debata o KPO trwa już prawie dwa lata. Zbigniew Ziobro ma możliwość wypowiedzenia się na ten temat, co przecież robi. Nie możemy mu zakazać rozsiewania dezinformacji i nazywania tego prostowaniem przekłamań. Jeśli Zbigniew Ziobro chce otwartej debaty, powinien pokazać wyliczenia, które doprowadziły do podawanych przez niego ogromnych liczb. Wówczas moglibyśmy o koszcie KPO porozmawiać na poważnie.
W liście nie ma apelu o odrzucenie KPO. Ale trudno znaleźć inne logiczne uzasadnienie prowadzenia tak silnej kampanii przeciwko samemu KPO. Jest to postulat całkowicie niezgodny z naszą racją stanu. Większość krajów UE korzysta już z pieniędzy z Funduszu Odbudowy.
Gdyby rządzący uznali, że ważniejsze od pieniędzy z KPO jest dla nich możliwość dowolnego, ręcznego zarządzania sądownictwem, to pieniędzy nie dostaniemy, a w kosztach i tak będziemy brać udział.
Pożyczki z KPO będą spłacane wspólnie, dotacje są po prostu częścią unijnego budżetu, do którego płacimy składki od 2004 roku.
Gospodarka
Świat
Patryk Jaki
Sebastian Kaleta
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Krajowy Plan Odbudowy
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze