Zbigniew Ziobro nie rozumie, że w krytyce Holendra i UE chodzi o skalę i pośpiech zamachu na sądy. PiS upolityczniło KRS i podporządkowało sobie Trybunał Konstytucyjny. Próbuje przejąć Sąd Najwyższy oraz ściga sędziów, którzy ośmielą się skrytykować te pomysły. Dokonało upiornej czystki w prokuraturze. Razi każda zmiana z osobna, ale zwłaszcza "całokształt"
Mocny komunikat z 2 września 2019 holenderskiego ministra ds. ochrony prawnej Sandera Dekkera po spotkaniu ze Zbigniewem Ziobrą musiał zdenerwować ministra-prokuratora. Następnego dnia Ziobro wydał oświadczenie pełne oburzenia i personalnych wycieczek.
Bo Holender wyraził podziw dla I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf i obiecał dalsze wsparcie dla organizacji typu Wolne Sądy, które walczą o praworządność. "Zmiany w sądownictwie stanowią pogwałcenie demokracji konstytucyjnej w Polsce. Holandia nie może stać z boku, bo sytuacja staje się coraz gorsza" - podkreślił Dekker.
W odpowiedzi Ziobro przedstawia Dekkera jako niekompetentnego i zacietrzewionego: "Nie był w stanie wymienić żadnej europejskiej normy, którą aktualnie obowiązujące polskie prawo mogłoby naruszać. Kilkukrotnie proszony przez stronę polską o wskazanie przykładów takich regulacji, ostatecznie wskazał, że kwestionuje całokształt polskich rozwiązań prawnych".
Ziobro pochwalił się też swoim poczuciem humoru. Podobno "skwitował wypowiedź Sandera Dekkera dowcipem z czasów PRL-u, mówiąc, że gdy przed komunistycznym sądem skazany dopytywał, za co dostał pięć lat, jedyne co od sędziego usłyszał to, że „za całokształt”.
Nie byliśmy obecni na spotkaniu, nie jesteśmy więc w stanie ocenić czy tak było, czy nie. Nie wiemy też, czy i kiedy Dekker odpowie na buńczuczny tekst Ziobry. Doraźnie zanalizujemy więc argumenty Ziobry, których według własnej relacji użył w rozmowie z Dekkerem.
"Polska jest równoprawnym członkiem UE i w dyskusji dotyczącej organizacji wymiaru sprawiedliwości nie może być traktowana gorzej. Jedną z podstaw praworządności jest równość państw Unii Europejskiej wobec prawa UE oraz wobec instytucji UE" - pisze Ziobro w ministerialnym komunikacie.
Polska rzeczywiście jest pełnoprawnym członkiem UE i ma te same prawa, co pozostałe państwa członkowskie. Ale też te same obowiązki. Obowiązuje nas m.in. poszanowanie wartości UE wyszczególnionych w art. 2 Traktatu o UE. Jedną z nich są rządy prawa.
A "reformy" sądownictwa Ziobry zmierzające do upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości tej wartości zaprzeczają.
Skoro Polska jest pełnoprawnym członkiem UE, musi liczyć się z tym, że Unia to dostrzeże i zareaguje. W tym celu w traktatach znalazły się mechanizmy obronne - art. 7 TUE i art. 258 Traktatu o Funkcjonowaniu UE. Oba zostały wykorzystane przez Komisję Europejską, by powstrzymać rząd PiS. Wszystko w granicach prawa, które obowiązuje Polskę -tak jak wszystkich.
Ziobro manipuluje, mówiąc, że polemika z UE i holenderskim ministrem dotyczy "organizacji wymiaru sprawiedliwości".
To nie tak. Sądy mogą być urządzone w dowolny sposób pod warunkiem, że pozostają niezależne. Bo państwa członkowskie muszą gwarantować obywatelom prawo do skutecznego środka prawnego i bezstronnego sądu z art. 19 TUE i art. 47 Karty Praw Podstawowych.
Sam Dekker ma wszelkie powody, by interesować się polskimi reformami. Bo europejskie sądy działają jak system naczyń połączonych i zgodnie z zasadą wzajemnego zaufania. Wątpliwości co do ich niezależności w jednym państwie burzą tę delikatną równowagę.
Wiadomo już, co jej brak oznacza w praktyce. W ciągu ostatniego roku kolejne sądy odmawiały natychmiastowego wydania Polsce obywateli objętych Europejskim Nakazem Aresztowania. To, co dotychczas było tylko formalnością, zaczęło wymagać kontroli i nowych procedur. Jak pisaliśmy w OKO.press odesłania Polaków dwukrotnie odmawiały sądy holenderskie.
Sama logika ministra-prokuratora pozostawia wiele do życzenia. Z jednej strony Ziobro podkreśla, że prawo UE stosuje się do Polski tak samo, jak do innych członków Unii. Z drugiej wielokrotnie twierdził, że Unia nie może Polsce nic narzucać. PiS chce być przez Unię chroniony, ale nie zamierza robić nic, by chronić Unię.
"Unia Europejska powstała [...] na gruncie idei odrzucającej podział Europy na państwa lepsze i gorsze. [...] Nie możemy [...] powrócić do polityki, w której z pozycji wyższości wobec państwa członkowskiego prezentowanej przez inne państwa, jest ono traktowane w sposób nierówny, a jego dorobek, czy kultura prawna stają się przedmiotem deprecjacji" - tłumaczy Dekkerowi Ziobro.
Zacznijmy od początku. Tak - wszystkie państwa UE (przynajmniej w teorii) są sobie równe. Tak - wszystkim obywatelom Unii (przynajmniej w teorii) przysługują te same prawa. Obowiązuje szacunek dla narodowej specyfiki poszczególnych krajów.
Wszystko pod warunkiem, że kraje te nie łamią demokratycznych standardów - podwalin unijnej wspólnoty.
Wstępując do UE w 2004 roku Polska musiała spełnić tzw. kryteria kopenhaskie. Udowodnić m.in, że posiada "stabilne instytucje demokratyczne realizujące ideał państwa prawa" i zadeklarować "chęć do przyjęcia dorobku prawnego i instytucjonalnego UE".
W OKO.press pisaliśmy, że już 2018 roku mielibyśmy problem ze spełnieniem większości kryteriów. Nie tylko przez "reformy" PiS, które zdestabilizowały instytucje wymiaru sprawiedliwości. Także ze względu na brak wyraźnej woli rządu, by zaakceptować unijny dorobek prawny i szanować instytucje UE.
I tak minister Dekker nie deprecjonuje polskiego "dorobku" ani "kultury prawnej", a jedynie skutki "reform" rządu PiS, które przesunęły Polskę na unijny margines. Wstępując do UE, mogliśmy liczyć na równe traktowanie. Sami zrobiliśmy z siebie kraj drugiej kategorii.
"Minister Zbigniew Ziobro wskazał, że celem wprowadzonych w Polsce zmian jest demokratyzacja systemu wyboru sędziów na wzór innego kraju europejskiego – Hiszpanii" - napisano w komunikacie ministerstwa.
To, że Ziobro posłużył się przykładem Hiszpanii nie zaskakuje - politycy PiS używają go za każdym razem, gdy trzeba bronić zamachu na sądy.
W OKO.press pisaliśmy, że podobieństwo między ustawami PiS a systemem hiszpańskim jest jednak pozorne:
Hiszpania to poza tym niezbyt dobry wzór do naśladowania. W raporcie Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ) z 2016 roku hiszpański system zajął jedno z ostatnich miejsc w Europie pod względem niezależności władzy sądowniczej.
Po argumencie "hiszpańskim", jak zwykle, przyszła pora na argument "niemiecki".
"Minister Dekker nie potrafił odpowiedzieć dlaczego niemieckim obywatelom wolno poprzez demokratyczne wybory wpływać na skład personalny niemieckich sądów, a polscy obywatele mieliby być tego prawa pozbawieni" - czytamy w komunikacie Ziobry.
Jak tłumaczyliśmy niemiecki system rzeczywiście należy do najbardziej upolitycznionych w Europie. A mimo to pod wieloma względami budzi mniej kontrowersji niż "reformy" PiS. Na korzyść Niemców działa zwłaszcza długa tradycja, obecność opozycji w komisji rekrutacyjnej, opinia sędziów i dobry obyczaj.
W Niemczech nie do pomyślenia jest na przykład, by do sądu wybrano kandydata bez doświadczenia i kompetencji.
Ziobro żartuje, że holenderski minister zamiast "konkretów", krytykuje Polskę "za całokształt". Ale o całokształt - skalę przeprowadzonych zmian - właśnie chodzi.PiS upolityczniło KRS. Podporządkowało sobie Trybunał Konstytucyjny. Próbuje przejąć Sąd Najwyższy. Ściga sędziów, którzy ośmielą się krytykować te pomysły. Do tego dochodzi czystka w prokuraturze.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze