Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska
Prokuratura Okręgowa w Przemyślu postawiła zarzuty kilkunastu osobom w śledztwie dotyczącym wystawiania cudzoziemcom fałszywych dokumentów przez pracowników prywatnych uczelni. Procederem kierował rektor Radosław Z. Wśród podejrzanych jest Tomasz J., prorosyjski aktywista
Według śledczych podejrzani poświadczali nieprawdę, wystawiali fałszywe dokumenty o studiowaniu i ukończeniu studiów, prali pieniądze oraz zorganizowali nielegalne przekraczanie granicy polskiej przez obywateli kilkunastu państw. W sprawę zaangażowane były co najmniej trzy prywatne uczelnie, należące do Federacji Uczelni Aglomeracji Warszawskich (FUAW).
Cudzoziemcy pochodzili głównie ze Wschodu, Bliskiego Wschodu i Ameryki Południowej. Fałszywe dokumenty posłużyły im do wjazdu do Polski oraz do legalizowania pobytu. Osoby wystawiające fałszywki miały dostawać za to pieniądze. Podobnie jak rekruterzy, naganiający zagranicznych chętnych. Cały proceder miał odbywać się w latach 2021-2024.
OKO.press ujawniło tę sprawę już w czerwcu 2024 roku. Dziś szerzej opisujemy kulisy nielegalnych działań.
W śledztwie, prowadzonym przez przemyską prokuraturę i Straż Graniczną, ostatnio zarzuty otrzymał Tomasz J. To prorosyjski aktywista i współpracownik oskarżonego o szpiegostwo Mateusza Piskorskiego, zatrudniony na jednej z uczelni FUAW.
Prokuratura zarzuciła mu poświadczenie nieprawdy oraz działanie w grupie przestępczej.
Tomasz J. twierdzi, że jest niewinny.
„Stanowczo nie zgadzam się i kategorycznie odmawiam jakiegokolwiek prawa do posądzania mnie, że podpisując albo przygotowując zaświadczenia brałem udział w jakiejś grupie przestępczej” – podkreślił w wypowiedzi opublikowanej na platformie YouTube.
To już druga grupa prywatnych wyższych uczelni, w których wystawiano fałszywe dokumenty. Pierwsza, najgłośniejsza sprawa dotyczyła warszawskiej uczelni Collegium Humanum i innych szkół wyższych, często prowadzonych przez osoby powiązane z Pawłem Cz., rektorem Collegium Humanum.
Tym razem prokuratura zajęła się uczelniami skupionymi w Federacji Uczelni Aglomeracji Warszawskiej. Po serii zatrzymań i postawieniu zarzutów kilkunastu osobom jedna z należących do FUAW szkół – Wyższa Szkoła Ekonomiczna w Stalowej Woli – wydała oświadczenie.
„WSE oświadcza, że nigdy nie kształciła cudzoziemców, a jej studentami byli oraz są wyłącznie obywatele RP. Pragniemy podkreślić, że nikt z grona władz Uczelni, jak i obecnych oraz byłych pracowników nie wydawał zaświadczeń potwierdzających fakt studiowania przez osoby nieposiadające obywatelstwa polskiego. Potwierdzeniem tego niech będzie fakt, że przeciwko nikomu z wyżej wskazanego grona nie toczy się żadne postępowanie prokuratorskie” – to fragment stanowiska szkoły, opublikowanego na jej stronie internetowej.
Tymczasem to założyciel fundacji, powiązanej wprost z FUAW i WSE, Radosław Z., miał kierować całą grupą przestępczą, wystawiającą i podpisującą fałszywe dokumenty.
Śledczy ustalili, że na trzech uczelniach wydano ponad tysiąc fałszywych dokumentów o przyjęciu na studia. Przekazano je obcokrajowcom pochodzącym między innymi z Ukrainy, Rosji, Białorusi, Turcji, Indii, Kazachstanu, Tadżykistanu, Uzbekistanu, Kirgistanu, Sri Lanki, Bangladeszu, Chin, Nigerii, Somalii, Ghany, Tunezji, Syrii, Libanu, Algierii, Kolumbii i Gwatemali. Wystawiano również fałszywe świadectwa ukończenia studiów podyplomowych. Za zaświadczenia pobierano od cudzoziemców kwoty od 500 zł do sześciu tysięcy zł. O postawieniu zarzutów Radosławowi Z. za kierowanie całą grupą jako pierwsze poinformowało TVN24.
Aby dobrze zrozumieć, co się wydarzyło, warto uporządkować fakty. Cała historia zaczęła się bowiem kilkanaście lat temu. Pochodzący z Łomży Radosław Z., dziś z zarzutem kierowania grupą przestępczą, działalność edukacyjną zaczynał na Podlasiu. To w tym regionie powstała Wyższa Szkoła Współpracy Międzynarodowej i Regionalnej im. Glogera. Jej pierwszą siedzibą był Bielsk Podlaski, a Radosław Z. pełnił funkcję jej prorektora.
Później uczelnia zmieniła właściciela – w 2011 roku od łomżyńskiego stowarzyszenia „Stopka” przejęła ją warszawska Fundacja Al Farabi. W jej władzach zasiadał właśnie Radosław Z. A także pochodzący z Bliskiego Wschodu Jamil Absi, były pracownik ambasady Arabii Saudyjskiej w Warszawie, który specjalizuje się w cyberbezpieczeństwie.
Szkoła przeniosła się do Wołomina.
Następnie Radosław Z. zaczął skupowanie i przejmowanie kolejnych prywatnych uczelni.
Stworzył z nich jedną grupę, działającą pod nazwą Federacja Uczelni Aglomeracji Warszawskich. Powstała parasolowa struktura. Fundacja Al Farabi była właścicielem szkoły im. Glogera. Ta szkoła pełniła funkcję zwornika całej grupy, ponieważ najczęściej to właśnie ona formalnie przejmowała inne placówki i stawała się ich właścicielem. W budowie FUAW Radosławowi Z. pomagał Janusz Kowalski, rektor uczelni im. Glogera.
To wtedy na Facebooku powstał fanpage o angielskiej nazwie The International & Regional Cooperation University, należący do Federacji Uczelni Aglomeracji Warszawskiej. Dziś jest nieaktywny, a zachowane na nim wpisy pochodzą z lat 2010-2021. Niewiele mówią o tym, co się działo na uczelniach, są za to niezwykłą kroniką zagranicznych podróży Kowalskiego i Radosława Z.
Już na początku skupowania polskich uczelni mężczyźni nastawieni byli na przyjmowanie studentów zagranicznych, przede wszystkim ze Wschodu i Bliskiego Wschodu. W 2011 roku nawiązali kontakty m.in. na Białorusi, w Rosji, Pakistanie, Dubaju, Indiach, Libii, Egipcie, Armenii czy Wietnamie. Podobno współpraca szła im tam doskonale. Gorzej było w Polsce.
Z regionalnych mediów wiadomo, że w wielu miejscach Radosław Z. i jego współpracownicy mieli spore kłopoty.
Gdy w 2013 roku przejęli Wyższą Szkołę Ekonomiczną w Stalowej Woli, była ona zadłużona na dwa miliony złotych.
„Rektor wołomińskiej szkoły doc. dr Janusz Kowalski i prorektor Radosław Z. (nazwisko zanonimizowane ze wzg. na bieżące śledztwo – przyp. aut.) spotkali się z dziennikarzami. Mówili o ambitnych planach, które mają w ciągu trzech lat zlikwidować zadłużenie i zrobić z WSE dobrze funkcjonującą uczelnię z nowymi kierunkami” – tak w 2013 roku pisali dziennikarze regionalnego portalu nowiny24.pl.
Plany może były ambitne, ale z realizacją gorzej. Dziś WSE oferuje jedynie licencjat na kierunku ekonomia oraz studia podyplomowe. Zainteresowanym proponuje „szybką ścieżkę kariery”, czyli ukończenie studiów licencjackich w 1,5 roku.
Problemy dotyczyły też innych placówek. W 2014 roku Ministerstwo Nauki zareagowało na nielegalne działania kupionej przez Radosława Z. Uczelni im. Edwarda Herzberga w Grudziądzu.
Szkoła zorganizowała nabór studentów na kierunki, mimo iż zawieszono jej prawo do prowadzenia tych właśnie kierunków.
Chodziło o politologię oraz mechanikę i budowę maszyn. Po nagłośnieniu sytuacji przez regionalne media Ministerstwo Nauki nakazało władzom szkoły, by zaprzestały działań niezgodnych z prawem.
„Mimo jednoznacznego stanowiska ministerstwa, na stronach internetowych uczelni, nadal znajduje się pakiet informacji zachęcających do studiowania na »zawieszonych« kierunkach” – informowała „Gazeta Pomorska”. – „Radosław Z. (nazwisko zanonimizowane ze wzg. na bieżące śledztwo – przyp. aut.), jeden z właścicieli uczelni im. E. Herzberga odbija »piłeczkę«: – To, że uprawnienia są zawieszone, nie oznacza, że nie możemy reklamować oferty szkoły. Minister nie może nam tego zabronić”.
Z kolei w 2016 roku problemy dotyczyły szkoły Kadry dla Europy w Poznaniu, która także należała do grupy uczelni Radosława Z.
„Studenci prywatnej wyższej szkoły Kadry dla Europy obawiają się, że szkoła upada. Uważają, że nowe władze grają na czas, by jak najdłużej pobierać od nich czesne, tymczasem zajęcia nie odbywają się, nie ma planu lekcji, dziekanat nie działa, brakuje wykładowców, szkoła nie ma też rektora” – informował „Głos Wielkopolski”.
Radosław Z. chwalił się wówczas, że jest właścicielem dziesięciu uczelni wyższych. Do dziś przetrwały cztery (choć jeszcze rok temu funkcjonowało ich sześć):
Razem tworzą Federację Uczelni Aglomeracji Warszawskich.
Radosław Z. pełnił w tej strukturze rozmaite funkcje. Kilka lat temu był prorektorem WSE w Stalowej Woli oraz prorektorem WSWMiR im. Glogera. Ostatnio natomiast pełnił funkcję rektora Warszawskiej Wyższej Szkoły Nauk Społecznych im. Lemkina. Jednocześnie zasiadał w zarządzie fundacji Al Farabi.
Do tej samej grupy edukacyjnej na różnych etapach należały też szkoły policealne. Ich działania także mogłyby zainteresować śledczych. Jak opisywała w OKO.press Maria Pankowska:
„Działająca w Liberii firma Mulbah Group Of Companies, INC w lutym 2024 roku na Facebooku chwali się sukcesem: jeden z klientów dostał się na studia w Polsce, za darmo i z zakwaterowaniem. Zaświadczenie, które publikuje jako dowód, wystawiło zrzeszone w FUAW Policealne Studium Farmaceutyczne w Poznaniu w 2024 roku. Problem w tym, że szkoła ta nie działa od 2017 roku, a w lutym 2023 została oficjalnie wyrejestrowana jako działalność gospodarcza”.
Do tej pory śledczy ustalili, że w wystawianiu fałszywych dokumentów dla cudzoziemców uczestniczyli pracownicy trzech uczelni zrzeszonych w FUAW. Zarzuty postawiono trzynastu osobom, w tym czterem pracownikom szkół i czterem pośrednikom, między innymi z Białorusi, którzy znajdowali chętnych do fikcyjnego „studiowania”.
Radosławowi Z. postawiono zarzut kierowania grupą przestępczą. Były rektor obecnie siedzi w areszcie.
Zaś jeden z zagranicznych rekruterów już został skazany.
„Poświadczające nieprawdę zaświadczenia o rzekomym przyjęciu na studia były wykorzystywane (…) do uzyskania wiz umożliwiających przekraczanie granicy do krajów Unii Europejskiej” – informuje prokuratura. – „Natomiast obywatele Ukrainy wykorzystywali takie zaświadczenia w okresie pandemii koronawirusa do wjazdu na terytorium RP, pomimo obowiązujących wówczas obostrzeń. A po wybuchu wojny – do wyjazdu z terenu Ukrainy mężczyzn w wieku poborowym”.
Były też fałszywe zaświadczenia o ukończeniu studiów podyplomowych. Tych cudzoziemcy używali w postępowaniach o nadanie obywatelstwa lub zgody na pobyt długoterminowy. Miały one potwierdzać ich znajomość języka polskiego.
W tej chwili śledczy sprawdzają, w ilu postępowaniach fałszywe świadectwa zostały wykorzystane. Odnalezienie fałszywek może oznaczać cofnięcie decyzji o przyznaniu obywatelstwa lub wizy.
Ostatnio zarzuty w tej sprawie dostał Tomasz J., znany działacz prorosyjski, współpracownik oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji Mateusza Piskorskiego, jednocześnie pracownik jednej z uczelni FUAW (wykłada tam także sam Piskorski). 20 października został doprowadzony na przesłuchanie przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy przewieźli go z Warszawy do Przemyśla.
„Usłyszał zarzut działania w grupie przestępczej i poświadczania nieprawdy” – informuje Prokuratura Okręgowa w Przemyślu.
Nałożono na niego także zakaz opuszczania kraju oraz dozór policyjny. Musi się meldować na komisariacie trzy razy w tygodniu.
Z tego powodu Tomasz J., jak sam napisał na Facebooku, nie pojechał do Rosji na Międzynarodowe Forum Ludowej Dyplomacji. Gdyby nie zakaz, brylowałby właśnie na moskiewskich salonach. Za to niedługo po prokuratorskim przesłuchaniu udzielił wywiadu rosyjskiej propagandowej telewizji RT, objętej sankcjami w Polsce.
W rozmowie wyemitowanej na platformie YouTube Tomasz J. zapewniał, że nie ma żadnej wiedzy o ewentualnych naruszeniach prawa na uczelniach, na których pracuje.
„Znaleziono, że z mojej skrzynki mailowej wysyłane były projekty zaświadczeń dla studentów na skrzynkę mailową uczelni. Plus znaleziono chyba kilkadziesiąt zaświadczeń dla studentów, podpisanych przeze mnie, potwierdzających, że student jest studentem. (…) Nie kontaktowałem się z partnerami uczelni, nie rekrutowałem studentów, nawet nie miałem dostępu do bazy studentów. Więc jak mi pracownicy albo kierownictwo uczelni przedstawiało takie zaświadczenie do podpisu, albo prosiło o sporządzenie takich zaświadczeń, to co, miałem przyjąć założenie, że to się dzieje nielegalnie?” – opowiadał Tomasz J.
I podkreślał: „Stanowczo nie zgadzam się i kategorycznie odmawiam jakiegokolwiek prawa do posądzania mnie, że podpisując albo przygotowując zaświadczenia, brałem udział w jakiejś grupie przestępczej. Mało tego, oni mi zarzucają, że ja za ten dokument miałem dostać po 500 zł. Jak ja bym dostał za każdy dokument 500 złotych, to (…) chyba nie mieszkałbym w bloku na warszawskiej Woli”.
Śledztwo wciąż jest w toku. Prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań. Poprosiliśmy FUAW o stanowisko w tej sprawie, czekamy na odpowiedź.
Afery
Policja i służby
Prokuratura
nielegalne wizy
prokuratura w Przemyślu
prorosyjski aktywista
uczelnie prywatne
zorganizowana grupa przestępcza
Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.
Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.
Komentarze