W opinii, do której dotarło OKO.press, MSZ-owska „Solidarność" pokazuje, że przepychana przez PiS ustawa o służbie zagranicznej zawiera rozwiązania niespójne, błędne i dysfunkcjonalne. To poważne zagrożenie dla praw pracowniczych osób zatrudnionych w resorcie
W OKO.press opisywaliśmy już najbardziej destrukcyjne założenia "ustrojowej rewolucji" szykowanej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych przez rząd PiS.
Sejm, głosami rządzącej większości, uchwalił ją w ekspresowym tempie na posiedzeniu 21 stycznia 2021. 2 lutego senacka Komisja Spraw Zagranicznych rekomendowała jego odrzucenie. Ale sprzeciw Senatu, w którym większość ma opozycja, będzie dla PiS łatwe do obalenia w Sejmie.
Jak piszą związkowcy z NSZZ „Solidarność” Pracowników Służby Zagranicznej RP w opinii z 26 stycznia 2021 roku:
"nowa Ustawa o służbie zagranicznej powinna odpowiadać zarówno na wyzwania, stojące przed współczesną polską służbą dyplomatyczną, jak też na potrzeby i obawy zatrudnionych w MSZ. [...] Przedłożony projekt Ustawy nie odpowiada powyższym wymaganiom".
"Solidarność" powołuje się przy tym na ankietę przeprowadzoną anonimowo wśród pracowników resortu między grudniem 2020 a styczniem 2021. Wynika z niej, że aż 2/3 z nich rozważa zmianę pracy. Powody? Zła atmosfera, dyskryminacja, brak szacunku przełożonych i niesatysfakcjonujące pensje. Najbardziej sfrustrowani są pracownicy z krótkim stażem.
Przyszłość polskiej służby zagranicznej stoi pod znakiem zapytania.
Związkowcy przypominają, że poprzednia ustawa o służbie zagranicznej została uchwalona w 2001 roku przy poparciu całego Sejmu. Wszystkie ugrupowania zgodziły się wtedy, że służba ta powinna być apolityczna i zawodowa, a ścieżka kariery jasna.
"Solidarność" podkreśla, że problemy MSZ brały się nie ze złego prawa, a z obchodzenia przepisów.
Dlatego przyznaje, że konieczne są zmiany, by zaradzić największym bolączkom resortu:
Problem w tym, że zaproponowane przez PiS rozwiązania wręcz pogorszą sytuację w resorcie. Związkowcy wskazują na problemy, o których pisaliśmy w OKO.press, np. niewłaściwą diagnozę MSZ jako instytucji hermetycznej, upolitycznienie zawodu ambasadora, kierowanie na placówki osób bez doświadczenia w dyplomacji, przymusowe zwalnianie osób powyżej 65. roku życia czy stworzenie instytucji Szefa Służby Zagranicznej.
"Solidarność" krytykuje nawet zachwalane przez ministra Raua udostępnienie archiwów MSZ i przekazanie ich do dyspozycji IPN. Wskazuje, że jest to niezgodne z ustawami o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach, ochronie informacji niejawnych oraz o IPN.
Z uznaniem związkowców spotkało się właściwie tylko jedno rozwiązanie: rozszerzenie katalogu zabezpieczeń socjalnych dla dyplomatów na placówkach (art. 53 ust. 1 pkt 7 projektu), np. pokrycie opłat za przedszkole czy wprowadzenie dodatków na utrzymanie współmałżonka i dzieci. Wielu elementów nadal brakuje.
W większości projekt stanowi jednak poważne zagrożenie dla praw pracowniczych.
W art. 52 ust. 2 autorzy zapowiadają, że kierownictwo resortu będzie odwoływać dyplomatów z placówek zagranicznych w sytuacji, gdy będą nieobecni w pracy dłużej niż trzy miesiące w ciągu każdego półrocza od objęcia obowiązków. Zawodowi dyplomaci w takim przypadku będą przenoszeni do pracy w centrali. Inni pracownicy zagraniczni po prostu zwalniani.
MSZ-owska "Solidarność" widzi tu dyskryminację ze względu na płeć, bo
przepis uderzy przede wszystkim w kobiety, które chciałyby łączyć macierzyństwo z karierą zawodową.
Odwoływanie z placówek osób na urlopie macierzyńskim, rodzicielskim czy ojcowskim według związku jest sprzeczne z art. 18 Konstytucji („macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”) i z art. 51 Kodeksu pracy.
Przepis ten nie przewiduje zarazem rozwiązań dla par zatrudnionych na tej samej placówce. Co np. ma zrobić małżeństwo, gdy mąż lub żona zostanie przeniesiona do Warszawy albo zwolniona?
Na tym nie koniec. Związkowcy wskazują, że ustawa nakłada na zawodowych dyplomatów "wiele obowiązków i ograniczeń, których zakres pozostaje w sprzeczności z normami prawa pracy":
"Solidarność" pisze, że proponowana ustawa wyróżnia cztery kategorie pracowników służby zagranicznej, spośród których jedna - ambasadorowie - ma zyskać szczególne przywileje.
Autorzy tłumaczą, że ambasadorowie, czyli „pełnomocni przedstawiciele RP w innym państwie lub przy organizacji międzynarodowej” mają pochodzić z nadania politycznego i, tak jak ministrowie, reprezentować w MSZ "czynnik polityczny", oddzielny od dyplomatów zawodowych.
Projekt nie precyzuje jednak co stanie się w przypadku, gdy na stanowisko ambasadora będą delegowani zawodowi dyplomaci.
"Czy objęcie politycznego, z definicji Ustawy, stanowiska pełnomocnego przedstawiciela Polski [...] oznacza utratę statusu dyplomaty zawodowego? I czy po zakończeniu misji ambasadora odzyskują oni »apolityczność« i otrzymają oni prawo powrotu do korpusu dyplomatów zawodowych? Czy też w każdym przypadku kariera zawodowego dyplomaty będzie zależała od uznaniowej decyzji Ministra lub Szefa Służby Zagranicznej?" - niepokoją się związkowcy.
W zamyśle projektodawców ambasador ma zostać także zwolniony z odpowiedzialności za kierowanie placówką zagraniczną. Zamiast niego, decydować i odpowiadać za wszystko ma jego zastępca. "Solidarność" widzi tu naruszenie ustawy o finansach publicznych, kodeksu pracy i ustawy o ochronie informacji niejawnych.
"Przyjęcie tak brzmiących regulacji niesie realne ryzyko rozproszenia odpowiedzialności, sporów kompetencyjnych, co będzie miało dezorganizujący wpływ na funkcjonowanie służby zagranicznej" - czytamy w opinii.
Projektowany art. 50 ust. 3 przewiduje, że premier na nowo określi mnożniki wynagrodzenia zasadniczego członków służby zagranicznej. Zdaniem związkowców może to skutkować obniżeniem wynagrodzeń, na których wysokość narzekają dziś dyplomaci. Zwłaszcza, że projekt nie wiąże wysokości pensji ze stopniem dyplomatycznym danego pracownika.
"Solidarności" widzi w tym "jakościową, i niekorzystną, zmianę w porównaniu z dotychczas obowiązującym prawem".
W projekcie zapisano także podniesienie dodatku służby zagranicznej - dodatkowych pieniędzy dla posiadaczy stopni dyplomatycznych - do 40 proc. wynagrodzenia zasadniczego. Autorzy ustawy mimo to twierdzą, że ich projekt nie obciąży polskiego budżetu. Związkowcy uważają, że tym samym, aby sfinansować wyższe dodatki, MSZ będzie musiało szukać oszczędności kosztem podstawowych wynagrodzeń pracowników.
Jedną ze zmian ma być także likwidacja stopnia dyplomatycznego ambasadora tytularnego (art. 88) - zamiast niego najwyższym stopniem ma być minister pełnomocny. Autorzy nowej ustawy chcieliby, aby ambasadorem tytułować jedynie urzędujących kierowników placówek zagranicznych.
Związkowcy podkreślają, że Konwencja Wiedeńska o stosunkach dyplomatycznych, na którą powołuje się rząd, wcale nie reguluje tej kwestii w proponowany sposób. A zmiana sprowadzi się do faktycznego obniżenia stopnia dyplomatycznego części wieloletnich pracowników MSZ.
"Przepisy artykułów 50. i 88. wydają się być sprzeczne z art.2. Konstytucji RP, naruszając konstytucyjne zasady - ochrony praw słusznie nabytych oraz lex retro non agit" - pisze "Solidarność".
W artykule 16 ust. 2 pkt 5 autorzy projektu zakazują dyplomatom zawodowym pełnienia funkcji w związkach zawodowych. Związkowcy wskazują, że jest to pogwałcenie przepisów polskiej Konstytucji (art. 12 i 59), Konwencji nr 151 Międzynarodowej Organizacji Pracy oraz Europejskiej Karty Społecznej.
Z art. 5 Konwencji MOP, którą Polska ratyfikowała w 1982 roku, wynika, że krajowe ograniczenia działalności związkowej mogą dotyczyć jedynie policji oraz sił zbrojnych. Polskie prawo przewiduje możliwość pełnienia funkcji związkowej nawet dla policjantów (poza tymi na stanowiskach kierowniczych). Podobne regulacje dotyczą wysokich urzędników służby cywilnej.
"Tymczasem projekt Ustawy o służbie zagranicznej obejmuje zakazem pełnienia funkcji związkowych na wszystkich, niezależnie od stopnia i stanowiska, członków korpusu dyplomatów zawodowych" - pisze MSZ-owska "Solidarność".
Zdaniem związkowców po przyjęciu nowej ustawy
dyplomaci zawodowi zostaną pozbawieni reprezentacji i ochrony związkowej.
"Wejście ustawy w życie będzie równoznaczne albo z rozwiązaniem zakładowej organizacji związkowej, albo z wyłonieniem Komisji Zakładowej, która będzie odzwierciedlać interesy i opinie niewielkiej grupy pracowników MSZ" - czytamy w opinii.
Zdaniem MSZ-owskiej "Solidarności" w Komisji Zakładowej powinni zaleźć się dyplomacji "dorównujący przedstawicielom pracodawcy wiedzą o specyfice służby zagranicznej, stopniem dyplomatycznym i doświadczeniem zawodowym".
Obecnie szefem Komisji Zakładowej jest właśnie zawodowy dyplomata - ambasador Zdzisław Raczyński.
Władze "Solidarności" MSZ zwracają też uwagę na wadliwy tryb przygotowania ustawy.
Jak pisaliśmy w OKO.press projekt nie był konsultowany ani publicznie, ani w kręgach rządowych. Z pism ministra rozwoju Jarosława Gowina i ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego wynika, że ujrzeli dokument na kilka godzin przed głosowaniem w Radzie Ministrów.
Rząd nie uwzględnił krytycznych opinii własnych ministrów. Nie skonsultował też ustawy ze związkami zawodowymi - ani na etapie przygotowań, ani nie przekazał im gotowego projektu. Tymczasem zgodnie z art. 19 ust. 2 ustawy o związkach zawodowych
"organy władzy i administracji państwowej kierują założenia albo projekty aktów prawnych do odpowiednich władz statutowych związku, przewidując termin przedstawienia opinii, nie krótszy jednak niż 30 dni".
Związkowcy podkreślają, że termin ten nie został zachowany, co stanowiło naruszenie prawa. A także negatywnie wpłynęło na jakość proponowanej przez rząd ustawy.
"Prace nad projektem Ustawy o służbie zagranicznej były prowadzone potajemnie, bez zasięgania opinii związków zawodowych, praktyków dyplomacji, pracowników MSZ, a na stronicach Rządowego Centrum Legislacji projekt ustawy został umieszczony w dniu przekazania projektu do Sejmu" - piszą władze MSZ-owskiej "Solidarności".
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze