0:00
0:00

0:00

Śledztwo dotyczące afery hejterskiej przejęła do prowadzenia Prokuratura Regionalna we Wrocławiu, której nowym szefem jest Piotr Wójtowicz. Do tej pory śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Świdnicy, ale miesiąc temu akta sprawy przekazano do prokuratury regionalnej celem analizy materiału dowodowego i analizy czynności do tej pory podjętych przez prokuraturę.

Teraz zapadła decyzja, że sprawa nie wróci już do Świdnicy, a śledztwo dalej ma prowadzić specjalny zespół śledczy w Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu. Taką informację przekazała OKO.press rzeczniczka tej prokuratury Anna Zimoląg.

OKO.press interesuje się tą sprawą od początku. W ostatnim czasie dopytywaliśmy, co dzieje się w tym śledztwie. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar w wywiadzie dla OKO.press w połowie lutego zapowiedział rozliczenie afery. Mówił: „O ile wiem, decyzja prokuratury w tej sprawie to kwestia raczej tygodni, niż miesięcy”.

Pytaliśmy więc Prokuraturę Okręgową w Świdnicy o decyzję. Miała ona zapaść pod koniec marca 2024 roku. Prokuratorzy ze Świdnicy chcieli postawić zarzuty karne Emilii Szmydt vel Małej Emi, która rozprowadzała informacje oczerniające sędziów znanych z obrony praworządności.

Decyzja prokuratury, by to ona jako pierwsza dostała zarzuty karne, jest jednak zaskakująca. Mała Emi była tylko wykonawcą. Dostawała materiały uderzające w niezależnych sędziów od sędziów współpracujących z Ministerstwem Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. A potem sama ujawniła cały proceder i przeprosiła za to, co robiła. Dlaczego świdnicka prokuratura planowała postawić jej zarzuty, a nie sędziom, których nazwiska pojawiają się w aferze hejterskiej?

Przeczytaj także:

Mała Emi jako podejrzana mogłaby odmówić składania wyjaśnień, co jest prawem osoby, której grozi odpowiedzialność karna. A wtedy prokuratura nie dostałaby materiału obciążającego sędziów z nią współpracujących. Chyba że prokuratura miała w planach zaproponowanie jej statusu świadka koronnego lub tzw. małego świadka koronnego. Wtedy za współpracę z prokuraturą mogłaby liczyć na bezkarność lub na nadzwyczajne złagodzenie kary przez sąd.

Mała Emi miała dostać zarzuty 21 marca 2024 roku. Nie doszło do tego, bo akta przejęła Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Teraz to ona podejmuje decyzje. Z informacji OKO.press wynika, że ten ruch ma przyspieszyć rozliczenie afery hejterskiej. W aktach jest już mocny materiał, wystarczający do postawienia zarzutów karnych i to niekoniecznie wobec Małej Emi.

Niezależnie od tego śledztwa wyjaśnianiem afery hejterskiej zajmuje się też Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód. Postępowanie toczy się tu z zawiadomienia krakowskiego sędziego Waldemara Żurka, który jest jedną z ofiar afery. Ta prokuratura początkowo umorzyła postępowanie twierdząc, że nie może ustalić, kim jest Mała Emi. Ale śledztwo nakazał jej sąd. I od 2023 roku postępowanie toczy się na nowo.

Aferę hejterską chce też rozliczyć prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz. Był on głównym celem w aferze hejterskiej. Złożył on pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych wobec byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, członka neo-KRS Rafała Puchalskiego, sędziego Jakuba Iwańca i Skarb Państwa-Ministra Sprawiedliwości. Ich nazwiska padają w aferze hejterskiej, w tym w kontekście paszkwilu na Markiewicza, który rozesłała Mała Emi.

Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Markiewicz domaga się przeprosin i 50 tysięcy złotych na cel społeczny.

Na zdjęciu u góry były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz chce przeprosin za aferę hejterską. Pozwał Piebiaka, Iwańca, Puchalskiego i ministerstwo sprawiedliwości. Obok niego jego pełnomocniczka, adwokatka Patrycja Rejnowicz-Janowska. Zdjęcie zrobione w Sądzie Okręgowym w Warszawie przed ostatnią rozprawą w tej sprawie w 2024 roku. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Czym była afera hejterska

Afera hejterska wybuchła w sierpniu 2019 r. Onet ujawnił wtedy, jak Mała Emi rozprowadzała hejterskie materiały atakujące sędziów zaangażowanych w obronę praworządności. Jedną z głównych ofiar był prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz. Mała Emi rozesłała do sędziów oczerniający go paszkwil. Jak ujawnił Onet, pomógł jej go redagować Rafał Puchalski. Uderzano też w innych sędziów.

Mała Emi współpracowała z sędziami, którzy pracowali wtedy na delegacji w resorcie sprawiedliwości. Kontaktowała się m.in. z ówczesnym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem (po wybuchu afery stracił stanowisko). Skupieni wokół niego sędziowie mówili na niego „Herszt”. Jest jedną z głównych osób przewijających się w tej sprawie.

W 2022 roku OKO.press i Onet ujawniły dalsze szczegóły sprawy. Sędziowie skupieni wokół Piebiaka komunikowali się ze sobą używając komunikatorów internetowych WhatsApp i Signal. Istniała większa grupa dyskusyjna Kasta/Antykasta skupiająca ponad 20 sędziów zaangażowanych w tzw. dobrą zmianę. Była też mniejsza grupa „Niezłomni”. Do niej należała m.in. Mała Emi i Piebiak.

Szczegóły afery hejterskiej potwierdzili wtedy sędziowie: Tomasz Szmydt (były mąż Małej Emi) i Arkadiusz Cichocki. Śledztwo zaczęła prowadzić Prokuratura Okręgowa w Świdnicy, ale do dziś nie postawiła nikomu zarzutów.

Łukasz Piebiak niedawno powrócił do pracy w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy jako sędzia liniowy. Po wybuchu afery trafił do podlegającego Ministerstwu Sprawiedliwości Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Ale niedawno minister sprawiedliwości Adam Bodnar odwołał go z delegacji w Instytucie.

Stołeczny sędzia Jakub Iwaniec (siedzi w środku) jest jednym z pozwanych przez prezesa Iustitii za aferę hejterską. Obok niego z przodu siedzi pełnomocnik ministerstwa sprawiedliwości. Za nim pełnomocnik jego i pozostałych pozwanych, adwokat Wojciech Wąsowicz. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze