0:00
0:00

0:00

Olga ma 49 lat, pochodzi z Mariupola. Siedzi na balkonie przed domem na poznańskim Strzeszynie. Mieszka tu 15. kobiet, które uciekły z Ukrainy z dziećmi. Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, swój dom oddał im Rafał Borzeszkowski, mieszkaniec Poznania. “Kupiłem kilka łóżek, pościele, ręczniki, lodówkę. Musiałem przygotować pokoje, żeby dało się w nich mieszkać. W sumie wydałem na urządzenie domu około 15 tys. zł” - mówi Borzeszkowski.

JESTEŚMY TU RAZEM

Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].

МИ ТУТ РАЗОМ

Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].

Dom ma dwa piętra i ogród. Na dole znajduje się kuchnia i salon, a na górze pokoje, w których mieszkają Ukrainki z dziećmi. Olga jest tu od 3 lipca 2022 roku. Z Mariupola uciekła pod koniec czerwca. Pokazuje mi zdjęcia zniszczonego miasta - budynki bez okien i dachów, ulice zasypane gruzem. Opowiada:

“Kiedy Rosjanie nas otoczyli, mijał drugi tydzień wojny. Odcięli nam wodę. Przez półtora miesiąca piłyśmy deszczówkę i jadłyśmy z zapasów, które wcześniej zrobiłyśmy. Do niektórych w Mariupolu dojeżdżała pomoc humanitarna. Ale nie do nas. Nie chciałyśmy się ewakuować, bo Rosjanie ostrzeliwali korytarze humanitarne. Zabili wielu ludzi. Czekałyśmy, co będzie dalej i próbowałyśmy przeżyć, ale nie wychodziłyśmy z domu.

Na rogu naszej ulicy stał snajper, który strzelał do ludzi. Bałyśmy się, że nas też zabije. Kryłyśmy się z córką i mamą w piwnicy".

Naszego miasta nie ma. Nie chcemy wracać

Olga z rodziną uciekła z Mariupola cztery miesiące po wybuchu wojny w Ukrainie. “W Mariupolu zrobiło się wtedy spokojniej. Zapłaciliśmy ludziom, którzy jechali do Polski przez Rosję" - mówi Olga.

Nie bały się wyjeżdżać?

“Nam już wtedy wszystko było jedno. Wsiadłyśmy w samochód i ruszyliśmy w drogę. Podróż trwała 50 godzin. Dojechałyśmy do Poznania, do mojej znajomej. Dała mi kontakt do Rafała".

Dalsza część tekstu pod ramką.

Rozpoczynamy akcję: JESTEŚMY TU RAZEM. Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].

Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].

Olga, podobnie jak pozostałe uchodźczynie, które mieszkają w domu Rafała Borzeszkowskiego, próbuje zacząć życie na nowo w Polsce.

"Pracuję na magazynie sklepu odzieżowego. Układam i pakuję ubrania. Ale z tego, co zarobię, nie stać mnie na wynajem mieszkania. Tylko dzięki pomocy dobrych ludzi mamy gdzie mieszkać” - mówi Olga.

Wchodzi do kuchni, gdzie śniadanie przygotowuje jej córka. “Nie chcemy wracać do Ukrainy, bo naszego miasta już nie ma. Ale nie wiem jak poradzimy sobie tutaj” - mówi.

Teraz kobiety mają gdzie mieszkać i co jeść dzięki pomocy Rafała Borzeszkowskiego. Bo mimo tego, że część z nich pracuje - układa ubrania w sklepach i sprząta - nie zarabia na tyle dużo, żeby samodzielnie się utrzymać. Borzeszkowski do tej pory pomagał uchodźczyniom dzięki wsparciu państwa. Przez 120 dni mógł ubiegać się o wypłatę świadczenia 40 zł dziennie za zakwaterowanie i wyżywienie osób z Ukrainy.

Koniec wypłat za pomoc dla 10 osób

Przypomnijmy, że każdy, kto zapewnia schronienie uchodźcom z Ukrainy przez okres 120 dni, może ubiegać się o wypłatę 40 zł za każdy dzień pomocy. Świadczenie wypłacane jest „wstecz”. Oznacza to, że najpierw trzeba samemu pokryć koszty, a dopiero potem ubiegać się o zwrot pieniędzy (można występować o nie np. co miesiąc).

Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, rząd poinformował, że wesprze w ten sposób ludzi o dobrym sercu, którzy dają uchodźcom dach nad głową. Najpierw zapowiedział wypłaty na okres 60 dni, potem przedłużył je do 120 dni (jeżeli ktoś pomagał uchodźcom od początku wojny, wnioski o pomoc mógł złożyć do końca czerwca tego roku). I na tym się skończyło. Teraz osoby, które pomagają uchodźcom, mogą ubiegać się o wypłatę świadczeń tylko w wyjątkowych sytuacjach (pisaliśmy o nich tutaj). Chodzi m.in. o pomoc osobom z niepełnosprawnościami, kobietom w ciąży czy kobietom z dziećmi do 12. miesiąca życia.

Przeczytaj także:

Za dwa miesiące świadczenie 40 zł dziennie przestanie przysługiwać Oldze i jej córce z Mariupola. Rafał Borzeszkowski już teraz stracił prawo do wypłat za pomoc dla 10 osób, które u niego mieszkają. Wśród nich jest Oksana, której pomaga od ponad czterech miesięcy.

Oksana uciekła z 16-letnią córką z Doniecka. Próbuje zacząć nowe życie w Polsce, ale zarabia tak niewiele, że nie stać jej na samodzielne utrzymanie

Oksana ma 46 lat. Uciekła z Doniecka z 16-letnią córką, którą wychowuje sama. Do Polski przyjechały 14 kwietnia 2022 roku. Uciekały przez Lwów do Poznania.

“Przez kilka dni spałyśmy u polskiej rodziny, która skontaktowała nas z Rafałem. Teraz mieszkamy tutaj. Chcę zostać w Polsce, iść do pracy, wysłać córkę do szkoły, ułożyć sobie życie. W Ukrainie pracowałam w sklepie i organizowałam śluby, ale tutaj trudno o taką pracę. Udało mi się znaleźć pracę w magazynie, dzisiaj idę tam pierwszy raz” - mówi Oksana.

“Gdyby nie pomogli nam dobrzy ludzie, nie miałybyśmy gdzie mieszkać ani co jeść. Nie miałybyśmy jak się utrzymać, opłacić mieszkania”.

Oksana z tego, co zarobi, chce chociaż częściowo opłacać rachunki za prąd, wodę i gaz, kupować jedzenie. "Ale to nadal za mało, żebym mogła wynająć mieszkanie i utrzymać siebie i córkę" - mówi Oksana.

Trudno o pracę, kiedy pod opieką 2-letnie dziecko

Okres pomocy skończył się też dla Iriny, która uciekła z Mikołajowa.

“Nie mogę iść do pracy, bo mam 2-letniego syna. Muszę się nim zająć. Nie mam się z czego utrzymywać, dlatego jestem wdzięczna za pomoc. Kiedy skończy się wojna, chcę wrócić do Ukrainy. Mam tam rodzinę, która mi pomoże. Tutaj sama nie dam rady tego zrobić” - mówi mi Irina.

Irina miesza na patelni jajecznicę. Obok niej stoi 15-letnia Diana, która uciekła z mamą z Doniecka. Mówi dobrze po polsku, języka nauczyła się w niecałe pięć miesięcy. Mimo tego, że rok szkolny już się zaczął, nie poszła do szkoły. “Szukam liceum z oddziałami przygotowawczymi dla osób z Ukrainy. Na razie byłam w dwóch polskich liceach, ale mnie nie przyjęli. Powiedzieli, że muszę umieć czytać i pisać po polsku, żeby się uczyć” - wyjaśnia Diana. "Szukam też pracy, żeby trochę zarobić i pomóc mamie".

Podłogę w kuchni sprząta 72-letnia Maria, która do Polski uciekła z Charkowa. “Charków jest zniszczony, do czego mam wracać? Chciałabym zostać w Polsce. Ale nie znajdę nigdzie pracy. Jestem starszym człowiekiem. Jak skończy się wojna, będę musiała wrócić do Ukrainy, bo tutaj będzie mi trudno samodzielnie żyć”.

Nowe życie w 120 dni? To niemożliwe

Rafał Borzeszkowski tłumaczy, że w domu mieszka jeszcze dwójka dzieci:

"Ukrainki musiałyby je oddać do żłobków, żeby pracować. Ale w żłobkach brakuje miejsc. 72-letnia kobieta, której pomagam, nie jest w stanie znaleźć sobie pracy w Polsce.

Te osoby po prostu nie są w stanie po ucieczce z kraju, w którym toczy się wojna, zacząć tu samodzielnego życia w trzy miesiące”.

[video width="1920" height="1080" mp4="https://oko.press/images/2022/09/IMG_0643.mp4"][/video]

“Maria, która przekroczyła 70 lat jest wyjątkiem, więc mogę dalej wnioskować o świadczenie na pomoc dla niej. Nadal przysługuje mi świadczenie dla czterech osób, które uciekły z Mariupola, ale za dwa miesiące się skończy. Pozostałe 10 osób straciło prawo do wypłat za pomoc, dlatego martwię się o opłacenie rachunków zimą”.

Ukrainki, które mogą, pracują i starają się opłacić rachunki. “Ale nie są w stanie tego zrobić przy tym, jak szybko rosną ceny. Szacuję, że łącznie za wszystkie media będę musiał opłacić 10 tys. zł miesięcznie w okresie zimowym. Skąd kobiety z dziećmi, które uciekły przed wojną z własnego kraju, mają wziąć tak duże kwoty na rachunki? Mnie również nie będzie stać, żeby to samodzielnie opłacić” - mówi Borzeszkowski.

Rząd powinien przedłużyć okres pomocy

Podkreśla, że wiele osób znalazło się w podobnej do niego sytuacji - bo coraz więcej osób pomagających uchodźcom traci prawo do świadczeń za pomoc. “Za chwilę sytuacja stanie się dramatyczna. Jak utrzymać uchodźców z Ukrainy, skoro już teraz kończy się okres pomocy? Rząd powinien przedłużyć okres pomocy, bo 120 dni to za mało, żeby się usamodzielnić. Co by było z tymi ludźmi, gdyby tak wiele Polek i Polaków nie przyjęło Ukraińców do siebie? Co ludzie o dobrym sercu mają teraz tym osobom powiedzieć, żeby się wyprowadziły i same żywiły?

Rząd zbiera oklaski na całym świecie, a to my pomagamy potrzebującym”

- mówi Borzeszkowski.

Teraz według rozporządzenia z 24 czerwca 2022 roku świadczenie może zostać wydłużone powyżej 120 dni tylko wtedy, jeżeli osoba, której się pomaga:

  • posiada orzeczenie o niepełnosprawności lub stopniu niepełnosprawności;
  • posiada dokument potwierdzający I lub II stopień niepełnosprawności wydany w ramach ukraińskiego systemu orzekania o niepełnosprawności;
  • ukończyła 60 lat (kobiety) lub 65 lat (mężczyźni);
  • jest kobietą w ciąży lub osobą wychowującą dziecko do 12. miesiąca życia;
  • samodzielnie opiekuje się trojgiem i więcej dzieci;
  • jest osobą małoletnią.

Co to oznacza?

Osoby, które chcą pomagać uchodźcom po okresie 120 dni pomocy i nie są w wyjątkowej sytuacji, muszą płacić za pomoc z własnej kieszeni.

A to ogranicza pomoc. Zdarza się, że pomagający nie mogą dłużej dawać schronienia uchodźcom, bo nie stać ich na taki wysiłek finansowy. Tymczasem większość potrzebujących z Ukrainy – to głównie kobiety z dziećmi, osoby z niepełnosprawnościami i osoby starsze – którzy próbują się usamodzielnić, mają gdzie mieszkać i co jeść właśnie dzięki ludziom o dobrym sercu. Pisaliśmy o tym m.in. tutaj:

Nawet, jeżeli - mimo bariery językowej i braku opieki dla dzieci - udało im się znaleźć pracę, zarabiają tak niewiele, że nie stać ich na wynajęcie własnego mieszkania i utrzymanie rodziny.

;
Na zdjęciu Julia Theus
Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze