PiS stara się budować napięcie przed zaplanowaną na 20 marca 2021 prezentacją „Polskiego Nowego Ładu”. W sobotę 13 marca PiS przedstawił hasła programu, który ma być czymś pomiędzy planem odbudowy po pandemii – równoległym do finansowanego przez UE Krajowego Planu Odbudowy – a nowym programem wyborczym PiS.
Te hasła to: „Plan na zdrowie”, „Dekada rozwoju”, „Rodzina i dom w centrum życia”, „Polska – nasza ziemia”, „Przyjazna szkoła i kultura na nowy wiek”, „Dobry klimat dla firm”, „Czysta energia, czyste powietrze”, „CyberPoland 2025”, „Złota jesień życia” oraz „Uczciwa praca – godna płaca”.
Prawo i Sprawiedliwość opublikowało spot, w którym Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki zapowiadają program.
Już 20 marca czas na #PolskiNowyŁad – wielki program rozwoju Polski.
Zapraszamy! Bądźcie razem z nami! 🙌
Podajcie dalej! 🔁 pic.twitter.com/4F00K5UXUt— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) March 13, 2021
W ubiegłym tygodniu ujawniliśmy, że jednym z punktów ma być kwota wolna od podatku w wysokości 30 tys. złotych. Przedstawiciele rządu nie dementowali naszych doniesień. Na pytania o kwotę wolną od podatków odmawiali komentarza, zasłaniając się koniecznością poczekania na cały program.
Nie mówili więc też o szczegółach, a te są tutaj wyjątkowo istotne. Samo to, że kwotę wolną od podatku należy podnieść, wydaje się oczywiste – w Polsce od lat jest ona na absurdalnie niskim poziomie. Ale od tego, czy będzie to powszechna kwota wolna, czy też ograniczona dodatkowymi progami dochodowymi, zależy pełna ocena i koszt pomysłu. A rzeczy, które mogą pójść nie tak, jest sporo.
Z kwotą wolną trzeba coś zrobić
Wyższa kwota wolna jest dobrym instrumentem, wskazywał w komentarzu dla OKO.press prof. Marek Belka. „To od niego trzeba było zacząć reformowanie polityki społecznej. To o wiele korzystniejsze, bo dotyczy ludzi pracujących. Wyższa kwota wolna powinna być potężnym bodźcem do podejmowania pracy, szczególnie niskopłatnej”.
I dodawał: „Żeby taki system dobrze działał, musielibyśmy mieć o wiele bardziej progresywny system podatkowy. Ludzie zarabiający bardzo dobrze nie unikną podatku takiego jak w Europie Zachodniej, czyli 40-45 proc”.
Piotr Lewandowski, szef Instytutu Badań Strukturalnych, mówi OKO.press: „Kwota wolna dawno w Polsce nie była zmieniana w sposób gruntowny. Realnie jej wartość spadła. A to powoduje, że opodatkowanie osób o niskich dochodach rośnie, bo kwota wolna ma większy wpływ na to, ile podatku dochodowego płacą ludzie o niskich dochodach. Dlatego w którymś momencie trzeba będzie coś z nią zrobić”.
Obietnice Dudy i wyrok TK
Wyższą kwotę wolną od podatku obiecywał prezydent Andrzej Duda w kampanii wyborczej w 2015 roku. Początkowo zapowiadał, że zostanie ona wprowadzona od 1 stycznia 2016 roku. W lutym 2015 Duda mówił:
„W krajach, gdzie władza jest uczciwa, ten kto zarabia najniższą pensję, nie płaci podatku. U nas nie może nawet o tym pomarzyć i to się musi zmienić. Trzeba to zrobić z rozwagą, ale uważam, że w niedługim czasie kwota wolna od podatku powinna sięgać 8 tys. zł”.
PiS twierdzi, że tę obietnicę spełnił, choć w 2018 roku – dwa lata później, niż chciał tego Duda. W istocie jednak partia zastosowała wybieg: próg 8 tys. złotych nie jest powszechny.
- Dla dochodów do 8 tys. złotych rocznie (to 667 złotych miesięcznie) podatku rzeczywiście nie ma.
- Powyżej 8 tys. zł dochodu próg kwoty wolnej proporcjonalnie spada, a między 13 tys. złotych rocznie a 85 528 złotych wynosi 3091 złotych (to wysokość kwoty wolnej niezmieniana od 2009 roku).
Czyli – jeżeli ktoś zarabia między 1083 zł a 7127 złotych miesięcznie, obowiązuje go kwota wolna na poziomie 3091. Przy wyższych zarobkach kwota maleje. Powyżej zarobków na poziomie 127 tys. złotych rocznie nie ma już kwoty wolnej.
W tym roku płaca minimalna wzrosła do 2800 złotych. A to oznacza, że nawet otrzymując minimalne miesięczne wynagrodzenie, zarabiamy ponad cztery razy więcej od kwoty, która uprawnia nas do pełnego zwolnienia z podatku – podniesienie kwoty wolnej w 2018 roku nie miało więc żadnego wpływu na dochody netto osób zarabiających pensję minimalną.
Do reformy kwoty wolnej z 2018 roku przyczynił się Trybunał Konstytucyjny, orzekając w październiku 2015 roku, że kwota wolna od podatku niższa niż minimum egzystencji jest niezgodna z konstytucją.
Minimum egzystencji to obliczana przez Instytut Pracy i Praw Socjalnych kwota wydatków, która jest niezbędna do biologicznego przetrwania. Jeżeli ktoś miesięcznie otrzymuje na rękę mniej niż minimum egzystencji, jego życie może być zagrożone – może mu brakować na żywność, mieszkanie czy podstawowe środki higieny.
Teoretycznie więc kolejne minimalne podniesienie kwoty wolnej dla najuboższych jest nieuchronne, bo rośnie też minimum egzystencji – w 2019 roku dla jednoosobowego gospodarstwa oszacowano je na 616,55 zł.
Z drugiej strony PiS, kontrolując Trybunał Konstytucyjny, mógłby wpłynąć na instytucję w ten sposób, żeby znieść tę konieczność. Ale to byłoby politycznie niekorzystne. Bo kwota jest w Polsce absurdalnie niska i obciąża najsłabiej zarabiających. Fatalnie wyglądamy pod tym wyglądamy na tle Europy.
W ogonie Europy
Kwota wolna może być narzędziem progresywnego wyrównywania szans i zdejmowania ciężaru z najmniej zarabiających. Większość krajów Unii to rozwiązanie stosuje. Polska teoretycznie też, ale obecnie jest to tylko proteza progresywnego systemu.
Niejednokrotnie pisaliśmy w OKO.press, że obecny polski system podatkowy jest regresywny, tzn. w stosunku do dochodu najsilniej obciąża najmniej zarabiających, a jest bardzo wyrozumiały dla najlepiej zarabiających (na różnych szczeblach tej drabiny są wyjątki od reguły; mamy np. wysokie ulgi rodzinne, więc typowa rodzina z medianą dochodów i dwójka dzieci płaci względnie niski PIT – to temat, którym zajmiemy się przy innej okazji).
Dla większości z nas kwota wolna od podatku to 3091 złotych rocznie. Miesięcznie daje to 257,58 złotych, zaledwie 5 proc. średniej pensji. W opracowaniu PwC z 2016 okazywało się, że poza Węgrami, Bułgarią i Rumunią, które kwoty wolnej nie mają, mieliśmy najniższą kwotę wolną w Europie.
Porównujemy tutaj oczywiście nie kwotę wolną 8 tys. zł, ale tę, która obowiązuje większość, czyli 3091 złotych. Nieopodatkowanie tylko takiej części rocznego dochodu stawia nas na samym końcu Unii. (Na Cyprze kwota wolna to aż 19 500 euro – ponad 26 razy więcej niż w Polsce. To jednak anomalia – Cypr jest malutkim państwem, które swoje dochody opiera na byciu rajem podatkowym dla zagranicznych firm).
Nowsze dane zebrała firma KPMG dla „Rzeczpospolitej” w 2019 dla wybranych krajów Unii. Polska w tym zestawieniu jest dalej na szarym końcu. Jeśli porównać kwotę wolną do średniego wynagrodzeniach, w krajach z opracowania KPMG z 2019 roku wygląda to tak:
- Finlandia – 42 proc.;
- Słowenia – 31 proc.;
- Austria – 25 proc.;
- Francja – 25 proc.;
- Niemcy – 22 proc.;
- Hiszpania – 20 proc;
- Luksemburg – 17 proc.;
- Czechy – 6 proc.;
- Polska 5 proc.;
- Irlandia 3 proc.;
Nie jesteśmy więc na końcu dzięki stosunkowo niskiej kwocie wolnej w Irlandii i stosunkowo wysokich zarobkach w tym kraju.
A gdzie plasowałaby nas powszechna kwota wolna 30 tys. złotych? Nominalnie – w europejskim środku. Ale jeśli porównać ją do zarobków, byłby to ruch ekstremalny.
Przy prognozowanej na 2021 rok średniej pensji w wysokości 5259 złotych dawałoby to kwotę wolną w wysokości 48 proc. średniej. Wyróżnialibyśmy się wówczas w Europie, a przeskok byłby ogromny.
KrajeUE dochodziły do powyższych poziomów stopniowo – nagłe i ostre podniesienie kwoty wolnej to konieczność znalezienia w budżecie dodatkowych, ogromnych środków. Warto więc zwrócić uwagę: państwa z wysoką kwotą wolną mają na ogół też wysokie podatki dla obywateli o najwyższych dochodach.
Np. dobrze zarabiający Fin może oddawać ponad 50 proc. dochodu w krajowym i lokalnym podatku dochodowym (i to nie licząc składek na ubezpieczenia społeczne).
Polska jest europejskiej anomalią, przy nagłej zmianie rozważanej przez PiS możemy być nią dalej, ale w inny sposób.
Zły moment
Piotr Lewandowski z IBS zauważa też, że chociaż zmiana jest konieczna, to moment na nią jest zły.
„Ogólna sytuacja budżetowa jest dosyć trudna ze względu na pandemię. Jest sporo dodatkowych wydatków, a przez to wzrósł deficyt. Koszty będą teraz ogromne, tymczasem z punktu widzenia rynku pracy czy nierówności dochodowych, to nie jest teraz optymalne rozwiązanie.
Jakie są alternatywy? Można rozważyć podniesienie kosztów uzyskania przychodów. Efektywnie jest to kwota wolna od podatku dostępna tylko tym, którzy pracują.
Wyższa kwota wolna podniesie dochody z transferów czy z emerytur, ale emeryci otrzymują 13. i 14. emeryturę i dochody w pandemii nie spadają. Spadają natomiast dochody pracujących. W ten sposób można zmniejszyć obciążenia pracujących osób z niskimi dochodami. A koszt fiskalny takiej zmiany będzie o rząd wielkości mniejszy.
Rząd jednak z pewnością tę zmianę przeprowadzi. Skąd wziąć na nią pieniądze?
Lewandowski: „Rząd sam powinien wymyślić, gdzie je znajdzie. Jeśli panu powiem, że nie ma co skakać z tego mostu, bo tam jest płytko, a pan się upiera, żeby skakać, to nie będę panu tłumaczył, jak lądować. To pan podejmuje decyzję, żeby skakać. I osoba, która skacze, musi wymyślić jak to zrobić, żeby sobie nie zrobić krzywdy”.
Kilka możliwości
Pospekulujmy jednak chwilę nad tym, co może się wydarzyć. W tym momencie mamy zapowiedź jakiejś obniżki podatków, która spowoduje jakąś – jeszcze nie wiemy, jak dużą – wyrwę w dochodach państwa. Szukanie sposobu jak to wyrównać będzie sztukowaniem ad hoc.
Rząd może zrobić kilka rzeczy.
- Może podnieść podatki pośrednie, takie jak VAT, ale trudno to sobie wyobrazić, skoro PiS nieustannie chwali się, że lukę VAT zmniejszył tak skutecznie, że podatku nie musi podnosić (tak jak zrobił to rząd PO-PSL).
- Może wprowadzić dodatkową stawkę PIT dla wysokich dochodów. Trudno to sobie jednak wyobrazić w sytuacji, w której trzeszczącą w szwach koalicję rządową tworzy partia podatkowego ultraliberała Jarosława Gowina.
- Może zlikwidować przywilej liniowego opodatkowania dla jednoosobowych firm. Znów – trudno sobie wyobrazić poparcie Porozumienia; likwidację tego przestarzałego przywileju mają w programach partie Lewicy, ale uwzględnianie ich przez PiS w układankach byłoby samobójczym absurdem.
- Może też wprowadzić podatek majątkowy. Takie rozwiązanie od początku pandemii proponują ekonomiści z grupy eksperckiej Dobrobyt na Pokolenia. Problemy? Jakkolwiek za takim podatkiem przemawia sporo (nie tylko fiskalnych) argumentów, a objąłby on stosunkowo niewielkie grono najbogatszych, w Polsce samo hasło opodatkowania majątku budzi grozę – prawdopodobieństwo, że rząd się na to zdecyduje jest nikłe.
Na koniec najbardziej prawdopodobna opcja: rząd może zmienić wysokość i zasady pobierania składki zdrowotnej. To zasili budżet NFZ i pośrednio odciąży powiązany z nim budżet państwa. Przecieki prasowe mówią o kilku możliwościach.
W przypadku przedsiębiorców – zlikwidowanie ryczałtu i uzależnienie składki zdrowotnej od dochodów. Poza tym podwyżka składki zdrowotnej dla pracowników (lub jakiś wariant podwyżki uzależniony od dochodów) i obniżenie części składki odliczanej od podatku.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, Porozumienie Jarosław Gowina nie godzi się na podwyżkę obciążeń dla przedsiębiorców.
Na razie więc wygląda na to, że PiS nie jest w stanie przeforsować żadnej formy wyższego progresywnego opodatkowania. A bez tego trudno sobie wyobrazić znaczące zmiany w systemie podatkowym. W efekcie więc sama podwyżka kwoty wolnej może zostać ograniczona do osób o dochodach poniżej płacy minimalnej. W praktyce – do emerytów.
Po co?
W rozmowie z OKO.press Piotr Lewandowski kwestionuje sens reformowania kwoty wolnej w takich okolicznościach. I zastanawia się:
„Jeśli rząd miałby podnieść opodatkowanie osób z wysokimi dochodami, to zwiększyłby progresję w PIT. I to ma jakiś sens. Ale dlaczego teraz, a nie np. cztery lata temu?
Wiemy, kto stracił dochody w pandemii. To są ludzie pracujący, słabiej zarabiający; ci, którzy pracują w branżach objętych restrykcjami; często pracujący na umowach cywilnoprawnych. Podwyższenie kwoty wolnej w ogóle nie jest skierowane do tej grupy. A to właśnie w tę stronę powinien iść plan naprawy gospodarki po kryzysie i pandemii.
Trudno w tej chwili znaleźć ekonomiczne argumenty za radykalnym podnoszeniem kwoty wolnej od podatku. I to nawet abstrahując od tego, jaki kto ma system wartości. Wolnościowcy powiedzą, że to niedobrze, bo deficyt państwa się zwiększa. Ktoś z nastawieniem progresywno-równościowym też może być niezadowolony – bo zamiast odpowiedzi na problemy ludzi, którzy na pandemii ucierpieli mamy pomysł na ogromny transfer do wszystkich”.
Nie ma się czym martwić. Skoro PiS wprowadził "kwotę wolną" 8000 zł dla zarabiających ok 650 zł miesięcznie brutto (czyli nikt normalnie pracujący na nawet najgorzej opłacanym etacie nie korzysta z takiej kwoty), to można zakładać, kwota wolna 30000 obejmie tylko tych, którzy w ogóle nie mają dochodów.
Konfederacja postuluje jeszcze wyższą kwotę wolną od podatku, bo 31200 zł, a jakoś nie było to specjalnie krytykowane w "wolnych" mediach. Mało tego, Nitrasowi marzy się rząd koalicyjny z Konfederacją, zresztą nie tylko jemu.
a co Konfabulacja może ?
Imperium Galaktyczne — znane też jako Nowy Ład, Stare Imperium, Pierwsze Galaktyczne Imperium Sithów, Nowy Ład Palpatine'a, albo po prostu Imperium, było intergalaktyczną instytucją założoną i rządzoną przez Kanclerza Palpatine'a, aby zastąpić Galaktyczną Republikę w 19 BBY i pozwolić Sithom rządzić Galaktyką – kiedy ogłoszą budowę Gwiazdy Śmierci?
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Może wprowadzić opodatkowanie rubli za trollowanie? Będzie na kwotę wolną 30 a może i 50 tys. zł 🙂
Panie Grzegorzu, żeby badać realność wyliczeń pisowskich nie trzeba badać wypowiedzi polityków opozycyjnych. Niech pan zapyta żony, powie panu, jaki pan błąd logiczny popełnił.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Panie Grzegorzu, retoryka nie jest pana najmocniejszą stroną. Ale kto pyta nie błądzi.
W pisowni nazwisk używamy wielkich liter, niezależnie od tego, czy się kimś gardzi, czy nie. Więc albo jest się chamem, albo analfabetą
Szkoda czasu na polemikę z trollami, a dla nich to kasa.
Zawsze mnie ciekawiło dlaczego pmm chwali się, że obniża podatki, np. PIT, skoro progi podatkowe są na tym samym poziomie od kilku lat? Taki stan, de facto, podwyższa PIT. Straszne jest to, że "ludzie są tak głupi, że to działa". Mam na myśli gadaninę pmm o zmniejszaniu podatków.
Oczywiście absolwenci arabistyki będą zawsze świetnymi ekspertami od podatków w Tygodniku Powszechnym oraz Oko, zwłaszcza w oparciu o raporty takich mędrców podatkowych jak polski KPMG. Jak wygląda rzeczywistość. To prawda, że Finlandia ma bardzo wysoką ulgę podatkową od…..podatku państwowego. Zaczynamy płacić 6% dopiero od dochodu powyżej €18600. Dopiero przy €80000 zapłacimy %31. Jeszcze lepiej jest w Szwecji gdzie dopiero przy dochodach powyżej €51500 (SEK 523200) płacimy podatek…..państwowy 20%. Fajnie, prawda? Żyć, nie umierać.
Problem w tym, że nasz KPMG nic nie wspomniał o komunalnym podatku PIT (nakładanym przez komuny). A ten jest…..liniowy i np. w Szwecji wynosi 29-35% (im biedniejsza komuna tym wyższy podatek – wydatki komunalne trzeba pokryć niezależnie od tego ile ludzie zarabiają!!!!). Tak więc, średnio zarabiający mają dużą ulgę podatkową w płaceniu podatku….państwowego, ale prawdą jest też, że szwedzki i fiński miliarder płaci tak sam podatek komunalny jak biedna emerytka (a w zasadzie mniejszy bo miliarderzy mieszkają w bogatych komunach gdzie podatki komunalne są niższe).
Nie wiem jak jest w innych krajach podanych jako przykład ale ze zrozumienia jakie autor wykazał dla Finlandii, to podejrzewam że nie tak jak to jest opisane.
https://www.nordisketax.net/main.asp?url=files/suo/eng/i07.asp&c=suo&l=eng
https://www.nordisketax.net/main.asp?url=files/suo/eng/i12.asp&c=suo&l=eng
https://www.nordisketax.net/main.asp?url=files/sve/eng/i12.asp&c=sve&l=eng
nie wiedziałem, że to ppjk, ppmm, PiS zbudował Stadion Narodowy i ponad 1.000 km autostrad, o schetynówkach nie wspominając.
A wiedziałeś że Chyży Ruj nie wiedział gdzie pracował jego syn Józef Bąk a wogule wiesz ile padało podwykonawców za tego chłopczyka zegarmistrza.
Most pontonowy też. Nawet tak dużo za niego nie skasowali.
Dopóki nie pokażą konkretów, to wszystko będzie spekulacjami. Według mnie 30 tys. "wolne od podatku" będzie dotyczyło wyłącznie tych, których roczne wynagrodzenie BRUTTO będzie wynosiło dokładnie te 30 tys. albo mniej. Wtedy rząd "ogłosi sukces", do tego przypodoba się swojemu "twardemu elektoratowi", czyli emerytom, bo 30 tys. brutto to jest dokładnie 2500 miesięcznie. Czyli tyle, ile przeciętna emerytura. Już wiecie, co zrobi dyktator i jego jaczejka? Aha, do tego dowali wam podatek od lokat bankowych. Bo niedawno którychś z pachołków… tfu! ministrów płakał, że Polacy mają tyyyyyyle kasy na kontach, ale nie chcą jej wydawać. To sobie teraz spójrzcie na wykres EUR/PLN i się zastanówcie, czemu tak rośnie? Ano temu, że eurowe przelewy są "po Unii" darmowe. Więc ci, którzy już wiedzą, przewalutowują się i spierniczają za granicę. A biedny Kowalski i jego dycha na lokacie znów zostaną z ręką w szambie.
Dzieje się to, co przewidywałem. Eksperci, zwłaszcza opozycji, będą udawadniac ekonomiczną absurdalność propozycji podniesienia kwoty wolnej. Dławi ich strach, że dzięki niej prawica może znowu wygrać wybory. Jednocześnie boją się wskazać skalę marnotrawstwa i rozkradania budżetu. Jest to kwota kilkakrotnie przekraczająca koszt podniesienia wolnej. Boją się bowiem, że przy realnym zdyscyplinowania wydatków budżetowych z maleją rozmiary łupu do podziału. Zawsze bowiem liczą na ochłapy od obecnej władzy. Nic też nie wskazuje na to, aby ewentualne przejęcie władzy było gwarancją likwidacji złodziejskich obyczajow.
Nie ma się co cieszyć. Takie propozycje to zapowiedź kolejnych podatków lub podniesienia już obowiązujących np. VAT. Bo jak mówi przysłowie z pustego nawet Salomon nie naleje. Prawda jest taka, że 95% Polaków tj. ponad 24 miliony osiąga dochód na poziomie ok 24 tyś rocznie. Reasumując ta propozycja to nic innego jak kiełbasa wyborcza, za którą w ten czy inny sposób zapłacą podatnicy i to nie ci najlepiej zarabiający. Zwiększenie obciążeń podatkowych, a to nam grozi w sytuacji kiedy mamy średnie wynagrodzenia kwota brutto koszt łączny 4 100,00 PLN płacimy ok 1620 zł podatku, a do ręki dostajemy 2480 czyli płacimy 40% składek i podatków. A jeszcze trzeba doliczyć 23% VAT. W tym manewrze wystarczy uzasadniając pandemią podwyższyć do 25% -27 VAT. Czyli jak mamy mieć Budapeszt, to do poziomu Węgier i pozamiatane . kiełbasa wyborcza kupiona za kasę wyborców. Miłego konsumowania… . https://www.money.pl/gospodarka/srednia-pensja-to-5-tys-zl-nawet-nie-polowa-tego-oto-cala-prawda-o-zarobkach-w-polsce-6617265135204960a.html
Foto: dream team
Zwolnienie z podatku emerytów, których emerytura wynosi 2500 zł doprowadzi do sytuacji, że emeryt, którego emerytura niewiele przekracza tę kwotę, np. 2 zł otrzyma mniej "do ręki" niż ten, którego emerytura wynosi np. 1999 zł. To nie jest dobry pomysł.
Najbardziej mnie dziwi, że każdy łyka jak pelikan wierutną bzdurę jaką jest kwestia progresywności czy degresywności systemu podatkowego. Środowiska ekonomicznie lewicowe od lat podnoszą larum, że w polsce mamy degresję podatkową, tyle że kasjerka zatrudniona na płacę minimalną odprowadzi do budżetu jakieś 8000 zł rocznie, a samozatrudniony menedżer 50000 zł. Chyba jakaś progresja jest ;)?
Jeśli zostawia się więcej pieniędzy w portfelu podatnika, to ma on ich więcej do wydania, a to pomaga napędzać gospodarkę, bo opłaca się coś wytwarzać/oferować, jeśli rynek ma więcej pieniędzy do wydania. Tego się nie da rozwiązać myśleniem – mniej zabieramy, to tyle samo musimy komuś innemu zabrać. Tak to nie działa. Dodatkowo, taniej jest pieniędzy nie zabrać, niż je zabrać i rozdzielić. Oczywiście jeśli chce się przy tym podnieść składki zusowskie (czytać – inne podatki), albo przerzucić koszta na klasę średnią, to się kupy nie trzyma. Obniżanie podatków, krótkoterminowo daje deficyt, ale długoterminowo – w kraju w którym podatki są za wysokie, pozwala się szybciej rozwijać gospodarce, tak że chwilowy niedobór zostanie nadgoniony. A po drodze ludzie nie będą się wk…, mając za mało pieniędzy
Kilka błędów językowych i literówek. Chyba autor nie przeczytał tekstu przed publikacją.