Wyglądało na to, że sztab wyborczy uznał insynuacje wokół śmierci Jana Szyszki za zły krok. Tą nagonką PiS przypomniałby o sobie jako partii spiskowego myślenia i „grania trumnami”, co w czasie kampanii jest im bardzo nie na rękę. Jarosław Kaczyński wycofuje początkowe oskarżenia, ale... nie do końca. Temat wciąż ciągnie TVP Info i Jacek Sasin
Śmierć prof. Jana Szyszki, kandydata PiS do Sejmu w tych wyborach w okręgu podwarszawskim, była dla jego kolegów i koleżanek z partii okazją do podsumowań politycznej spuścizny byłego ministra środowiska.
Podkreślano, że pasjonowała go przyroda, że uhonorowany został nagrodą Papieskiej Akademii Nauki.
Traf chciał, że Szyszko na krótko przed śmiercią poruszył opinię publiczną swoimi przemyśleniami na temat żłobków i przedszkoli jako spuściźnie komunizmu i Platformy Obywatelskiej.
Ze swoich słów tłumaczyć się musiał podczas konferencji prasowej, pytano go o to w wywiadach. OKO.press analizowało wypowiedzi byłego ministra jeszcze we wtorek 8 października: „Szyszko: Powrócimy do normalności, w której mąż dużo zarabia i utrzymuje żonę i piątkę dzieci".
Śmierć polityka stała się dla jego zaplecza partyjnego i medialnego okazją nie tylko do podsumowania, ale i wytknięcia niesprawiedliwej ich zdaniem i nadmiernej krytyki. W narracji tej pojawił się wątek nie tylko wyrzutów o to, że media nie doceniły Jana Szyszki za życia, ale też insynuacje, że tego życia mogły go pozbawić.
Jako pierwsza, już kilka godzin po informacji o zgonie, zarzuciła to Krystyna Pawłowicz, dotychczas posłanka PiS, w przyszłości - jak się spekuluje - kandydatka PiS na sędziego TK albo Rzecznika Praw Obywatelskich. Pożegnała Jana Szyszkę pisząc o "płaczących lasach i zwierzętach". Następnie oskarżyła TVN:
"TVN pewnie się cieszy, wczoraj wieczorem wściekłe szczuli na Profesora Szyszkę... Profesor, jako Człowiek wrażliwy tego już nie mógł znieść... Zaszczuliście kolejnego wybitnego Patriotę... Cieszycie się TVN...co..?" (pisownia oryginalna - przyp.)
Pawłowicz wsparł pod postem Maciej Świrski, szef Reduty Dobrego Imienia i były prezes Polskiej Fundacji Narodowej: „Zaszczuwanie medialne odbija się na zdrowiu. Wszyscy, którzy tego doświadczyli coś o tym wiedzą".
Krystyna Pawłowicz na Twitterze pisze rozmaite fantastyczne rzeczy i o ile często oddaje ducha swojej macierzystej partii, to trudno uznać jej stwierdzenia za oficjalne stanowisko PiS. Ale odezwał się sam Jarosław Kaczyński, który podczas konferencji w Kielcach stwierdził:
"Jan Szyszko odszedł przedwcześnie i w szczególnych okolicznościach. Majestat śmierci nie pozwala mi dzisiaj o tym mówić, ale trzeba będzie o tym powiedzieć, bo to nie był przypadek, że akurat dzisiaj, że akurat teraz".
Wypowiedź Kaczyńskiego jest sformułowana w sposób właściwy demaskatorom spisków: „Nie chcę tego powiedzieć, ale muszę. To nie przypadek. Więcej mówić nie muszę, bo państwo już sami najlepiej wiecie".
TVP Info już w pierwszym materiale o śmierci byłego ministra sugerowała, że także politycy opozycji mogli dołożyć swoją cegiełkę: „Ostatnie dwa dni prof. Szyszko był ostro atakowany przez polityków Koalicji Obywatelskiej i niektóre media. - Mniej Szyszki, więcej wiedzy - mówiła dziś na konferencji prasowej KO Barbara Nowacka. - Pan Szyszko to jest jakieś wykopalisko - wtórował jej stojący obok Marek Borowski".
Na antenie pracownicy TVP Info poszli o krok dalej i pokazali fragmenty wtorkowych „Faktów” TVN, w których omawiano absurdalne wypowiedzi Szyszki. Dodano do tej relacji pasek z informacją „Prof. Szyszko źle znosił ataki na jego osobę".
Do sprawy odniósł się natychmiast na Twitterze Adam Pieczyński, redaktor naczelny TVN24 i członek kierownictwa Grupy TVN Discovery:
"W związku z pojawiającymi się w domenie publicznej sugestiami, oświadczam, że łączenie śmierci prof. Jana Szyszki z pracą dziennikarzy jest niegodziwym wykorzystywaniem śmierci do bieżącej polityki".
Główne wydanie „Wiadomości” TVP w środę wieczorem zaczęło się od słów:
"Nie żyje minister Szyszko. Zmarł nagle. W ostatnim czasie spotkała go fala krytyki za poglądy, które głosił".
W samym materiale Marcina Tulickiego mówiono głównie o tym, że był wielkim patriotą, „autorytetem na całym świecie” (słowa szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego), zacytowano kilka wpisów kondolencyjnych polityków PiS.
Na koniec pokazano nagranie z Jarosławem Kaczyńskim mówiącym o tym, że śmierć nie była przypadkiem. I skomentowano - „Prof. Szyszko zmarł w szczycie przedwyborczej kampanii, kiedy walczył o wyborcze zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości".
W taki sposób „Wiadomościom” udało się zasiać ziarno podejrzliwości o jakimś spisku, który mógł wpędzić do grobu Jana Szyszkę. Ale nie zdecydowano się na mocniejsze oskarżenia w stylu TVP Info.
Niewykluczone, że ktoś w sztabie wyborczym PiS wcisnął hamulec, słusznie uznając, że rozpętanie na kilka dni przed wyborami narodowej awantury o śmierć niepopularnego, zdymisjonowanego ministra zwyczajnie się nie opłaca.
Twierdzenia, że zawodowy i zaprawiony w bojach polityk, który miał 75 lat i według informacji medialnych zmarł na zatorowość płucną, został zabity przez krytykę w mediach, byłyby potwierdzeniem wizerunku PiS jako partii nie tylko „grającej trumnami”, ale też partii teorii spiskowych.
PiS nieprzypadkowo podczas kampanii wyborczych zamiata pod dywan sprawę katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, która bardzo źle kojarzy się umiarkowanemu elektoratowi partii.
Ale nie wygląda na to, żeby mieli z narracji o „zabiciu Szyszki” zrezygnować całkowicie.
Jeszcze przed wieczornym wydaniem „Wiadomości” w środę 9 października Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu PAP, w którym wyjaśnia zaciemniając swoje słowa o „nieprzypadkowej śmierci”:
„Miałem na myśli przede wszystkim jego ogromne zaangażowanie. Nie był już młody, miał 75 lat, chociaż w formie był, jak się wydawało, bardzo dobrej” - zaczyna stosunkowo niewinnie Kaczyński.
I kontynuuje: "Niemniej bardzo, bardzo twardo walczył w kampanii wyborczej, walczył w swoim okręgu wyborczym. Walczył nie tylko o swoje racje, jeżeli chodzi o ochronę środowiska, a dzisiaj widzimy, że w bardzo wielu sprawach miał rację, a nie jego krytycy. Ale walczył także w obronie tych najbardziej fundamentalnych wartości, których bronimy, związanych z wiarą i rodziną".
Dalej jednak mówi: „Oczywiście, nie jestem lekarzem,
nie wiem, jaki to miało wpływ na jego przedwczesną śmierć, ale przypuszczam, że miało.
Był oczywiście także przedmiotem ataku, ale miał pod tym względem naprawdę bardzo duże doświadczenie - był atakowany zawsze, kiedy był jakoś wyeksponowany i tutaj to nie sądzę, żeby miało to jakiś związek z jego śmiercią".
Media podały dalej wyjaśnienia Jarosława Kaczyńskiego uznając, że polityk wycofuje się ze swoich słów o „nieprzypadkowej śmierci".
Ale to nieprawda. Kaczyński mówi, że: „Te ataki, których Szyszko był ofiarą, raczej nie były przyczyną jego śmierci. Ale przyczyną śmierci mogło być to, że walczył z krytykami w obronie wartości związanych z wiarą i rodziną".
Pamiętajmy też, że „Wiadomości” pokazały tego samego dnia wypowiedź Kaczyńskiego o „nieprzypadkowej śmierci".
To, że Kaczyński zostawił uchyloną furtkę dla drążenia sprawy, było jasne dla polityków PiS. Szef wszystkich służb i szef MSWiA Mariusz Kamiński w czwartek 10 października w radiowej Jedynce podążył ogólnym tropem Kaczyńskiego:
„Jesteśmy wszyscy zszokowani; nie wykluczamy, że znaczenie mógł mieć stres, jaki wiąże się z kampanią wyborczą".
Do jego słów odniósł się tego samego dnia wicepremier Jacek Sasin:
"Myślę, że nie tylko silny stres, wynikający z kampanii, ale skala ataków na pana profesora, która wylewała się w ostatnich dniach z niektórych mediów, tych mediów mainstreamowych, mogła się pewnie do tego przyczynić".
„Jan Szyszko nie wytrzymał trudów kampanii. Denerwował się, że znowu jest ośmieszany” - ogłosił we czwartek jeden z nagłówków wp.pl. Dziennikarz portalu powołuje się na słowa bliskiego współpracownika Szyszki, który ze względu na żałobę pragnie pozostać anonimowy.
"To, co zrobiono w ostatnich dniach kampanii z Janem Szyszko w mediach to skandal - mówi współpracownik zmarłego polityka PiS. - Mocno przeżywał ośmieszające go ataki ze strony konkurentów politycznych oraz części mediów".
Wp.pl relacjonuje, że Szyszko, wracając samolotem 8 października z Wrocławia do Warszawy, czytał artykuły na swój temat. Artykuły, które wyśmiewały go w sposób niesprawiedliwy. Ale nerwy puszczały mu już wcześniej. W weekend podobno bardzo zdenerwował go Andrzej Rozenek z Lewicy, który podczas wspólnej debaty rzucił pod adresem Szyszki, że parki narodowe się chroni, a nie wycina.
WP relacjonuje: „Kłamiesz Pan jak... ostatni...! - krzyczał roztrzęsiony Szyszko”, choć jeszcze godzinę wcześniej „był oazą spokoju".
Artykuł wp.pl i wypowiedzi anonimowego polityka od razu podchwyciły prawicowe media. Bije na alarm Telewizja Republika i TVP Info. Portal tvp.info zarządzany przez Samuela Pereirę postanowił dodatkowo podkręcić przekaz. Tytuł wp.pl, w którym pojawiało się bardziej ogólne stwierdzenie „nie wytrzymał trudów kampanii”, zastąpiono tytułem
„Szyszko nie wytrzymał prześmiewczych ataków w mediach”.
Doniesienia wp.pl powtórzyło "DoRzeczy". Tekst ukazał się pod dwoma tytułami: „WP: Jan Szyszko nie wytrzymał medialnego hejtu" oraz „Wstrząsające kulisy śmierci Jana Szyszko".
I tak to będzie się ciągnęło. PiS będzie wyciągał śmierć Jana Szyszki przy okazji każdej krytyki, mówiąc, że „hejt zbiera śmiertelne żniwo”, a politycy PiS są ofiarami „medialnych kampanii nienawiści".
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze