0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GazetaJakub Porzycki / Age...

Abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, wydał 8 sierpnia oświadczenie „w sprawie LGBT+”. Jego pełną treść można znaleźć tutaj.

Stanisław Gądecki bierze w nim w obronę swojego kolegę z episkopatu, Marka Jędraszewskiego, arcybiskupa krakowskiego, krytykowanego za homofobiczne wypowiedzi.

Przeczytaj także:

Jędraszewski nazwał osoby LGBT+ m.in. „tęczową zarazą”. Część katolików zażądała wówczas jego dymisji, organizując protesty pod nuncjaturą papieską, a YouTube zdjął nawet na chwilę homilię, stwierdzając, że szerzy ona mowę nienawiści.

Co napisał w oświadczeniu Gądecki? Streśćmy. Na początku ubolewał, że mimo wakacji — „które powinny być czasem odpoczynku i refleksji nad pięknem natury stworzonej przez Boga” — w kraju „rozgorzały polemiki”.

* „Szacunek dla konkretnych osób nie może jednak prowadzić do akceptacji ideologii, która stawia sobie za cel przeprowadzenie rewolucji w zakresie społecznych obyczajów i międzyosobowych relacji”. Jest to manipulacja: bycie gejem lub lesbijką nie jest ideologią (

* Gądecki apelował do polityków m.in. o powstrzymanie się od wprowadzenia „małżeństw homoseksualnych” wraz z prawem do adopcji. Jest to fałsz — w Polsce żadne liczące się ugrupowanie nie ma takich planów (PO mówi tylko o „związkach partnerskich” bez prawa do adopcji).

* Krytyka Jędraszewskiego za jego homofobiczne wypowiedzi jest zdaniem Gądeckiego niesprawiedliwa. Zacytujmy:

„Fala krytyki, która dotknęła metropolitę krakowskiego, arcybiskupa i profesora, a także reakcje pracodawców wobec osób wyrażających swoją dezaprobatę wobec ideologii LGBT+, świadczą o zakorzenionym w pewnych środowiskach totalitaryzmie światopoglądowym, polegającym na usuwaniu poza sferę obszaru wolności ludzi myślących inaczej.”

Tutaj wszystko arcybiskupowi się pomyliło — totalitaryzm oznacza zupełnie co innego, a poza tym nikt nie „usuwa poza obszar wolności” katolików.

Wyjaśnijmy to sobie (i Gądeckiemu) krok po kroku.

Czym jest totalitaryzm? Nie tym, o czym mówi Gądecki

Zgodnie z definicją encyklopedii PWN totalitaryzm oznacza coś zupełnie innego, niż to, o czym mówił abp. Gądecki.

Zacytujmy: „Oficjalna, obowiązująca wszystkich ideologia, głosząca radykalne zerwanie z przeszłością, permanentną rewolucję i »wykuwanie« człowieka nowego typu; cenzura i centralnie kierowana propaganda; całkowite podporządkowanie sobie przez państwo zatomizowanego społeczeństwa poddawanego nieustannej mobilizacji; rządy monopartii;

terror na ogromną skalę przy pomocy tajnej policji; wyraźnie zdefiniowany wróg wewnętrzny i zewnętrzny; sterowane poparcie społeczne; monumentalizm w sztuce, połączony z wrogością do form uznanych za zdegenerowane i z nihilistycznym lub bardzo wybiórczym stosunkiem do tradycji”.

W Polsce nie mamy ani obowiązującej ideologii, ani rewolucji, ani terroru tajnej policji – ani jeden z elementów definicji państwa totalitarnego się nie sprawdza.

Trochę nam żal Stanisława Gądeckiego: gdzie on widzi tę tajną policję i terror na ogromną skalę? W jaki sposób prześladują oni jego kolegę Jędraszewskiego?

Podwójne standardy Kościoła

Narzekanie na „totalitaryzm” lewicy jest stałym elementem repertuaru prawicy krytykowanej za homofobię (albo rasizm czy seksizm). Prawica — w tym duchowni — stosują tu podwójne standardy.

Kiedy Jędraszewski mówi o „tęczowej zarazie” — jest to, zdaniem Gądeckiego, „dyskusja”. Kiedy Jędraszewski jest oskarżany o homofobię — jest to „totalitaryzm”.

Obrażać wolno więc tylko jednej stronie. Kiedy biskup, który obraża, jest krytykowany — wtedy jego kolega narzeka na „totalitaryzm".

Samo słowo funkcjonuje w tych wypowiedziach w całkowitym oderwaniu od pierwotnego znaczenia. Oznacza po prostu coś, z czym mówca się nie zgadza.

15 sierpnia 2018 r. abp. Gądecki narzekał, że „Europa stała się miejscem miękkiej wersji totalitaryzmu”. Jako przykład podał wówczas jedną anegdotę — dodajmy, że fałszywą. Gdy na Słowacji na monecie o nominale 2 euro umieszczono postaci św. Cyryla i Metodego, misjonarzy nawracających Słowian we wczesnym średniowieczu, Komisja Europejska miała zażądać usunięcia aureoli i krzyży. Było to, jak sprawdziliśmy, nieprawda: usunięcia krzyża zażądała nie komisja, a państwa członkowskie (Grecja i Francja), a symbol ostatecznie pozostał.

Według Gądeckiego:

* W europejskim totalitaryzmie „ma nastąpić oddanie człowieka we władzę jego popędów, które zaczynają nim rządzić, redukując go do stanu zwierzęcego. Wolność ma oznaczać odtąd nieograniczoną konsumpcję, która staje się religią”.

* Całym tym procesem kierują mroczne siły. „Potężna mniejszość, która kieruje tym procesem, udaje potężną większość, posługując się orężem szyderstwa”.

W marcu 2019 r. episkopat dostrzegł cechy totalitarne w warszawskiej Deklaracji LGBT+, wprowadzonej przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego. (Nasze omówienie tu). Według biskupów totalitarne było „ideologiczne traktowanie dzieci”. Było to, jak pisaliśmy wówczas, nieprawdą chętnie powtarzaną przez prawicowe media — nikt dzieci nie zmusza do udziału w zajęciach z edukacji seksualnej, zapowiadanych przez władze miasta (mają być dodatkowe, dobrowolne i za zgodą rodziców).

Oczywiście nikt nie zabrania biskupom wypowiadania się na temat LGBT+. Nie są jednak w stanie zrozumieć, że w demokracji może ich za to czekać publiczna krytyka.

Prawica mówi o totalitaryzmie. Bez sensu

Abp. Gądecki nie jest sam. Prawica uwielbia skarżyć się na „totalitaryzm”, który rzekomo dotyka ją ze strony mniejszości (zwłaszcza seksualnych). Oto garść przykładów:

  • O „totalitaryzmie PO” mówił w sierpniu 2016 r. Mariusz Błaszczak, wówczas minister spraw wewnętrznych (pisaliśmy o tym tutaj). Wg Błaszczaka totalitaryzm oznacza „pomieszanie wartości” oraz „żeby było tak, jak przez ostatnie osiem lat” (czyli za rządów PO–PSL).
  • W lipcu 2017 r. zdaniem Błaszczaka do „totalitaryzmu” miała prowadzić relokacja uchodźców. Kojarzyła mu się z „inżynierią społeczną”, czyli przerabianiem społeczeństw przez władze totalitarne. Ich rolę miała odegrać wówczas Bruksela.
  • W grudniu 2016 r. posłowie uchwalili nową definicję totalitaryzmu, debatując nad nad projektem „ustawy o zmianie ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej”. Dopisali do listy ustrojów totalitarnych „nacjonalizm ukraiński i litewski, militaryzm pruski, rosyjski i niemiecki”. Jak pisaliśmy wówczas — pomysł całkowicie pozbawiony sensu.
  • Także w grudniu 2016 r., podczas wielkich marszów KOD, media prorządowe pisały, że „metody opozycji z coraz bardziej przeradzają się z totalnych w totalitarne”. Jak zauważyliśmy wówczas, słowo „totalitarny” w ogóle przestało tu znaczyć cokolwiek konkretnego — po prostu traktowano je jako słowo oznaczające „coś bardzo złego”.
  • Prof. Marek Chodakiewicz, historyk z USA znany m.in. z homofobicznego wykładu wygłoszonego w lipcu 2019 r. w IPN — podczas którego mówił m.in. o „pruciu w kakao” — napisał także książkę „O cywilizacji śmierci. Jak zatrzymać antykulturę totalitarnych mniejszości”.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Przeczytaj także:

Komentarze