0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Lotna Brygada Opozycji zakaz zbliżania się do placu Piłsudskiego w Warszawie na 400 m dostała od Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście. Stało się to po obchodach 138. miesięcznicy smoleńskiej, które zostały zorganizowane w niedzielę 10 października 2021 roku przy wyjątkowo zaostrzonych środkach ostrożności.

Służba Ochrony Państwa zamknęła wtedy od rana dostęp do placu Piłsudskiego, okalające ulice zostały zastawione barierkami i wozami, przejścia strzegły oddziały policji, żandarmerii i SOP o wiele liczniejsze niż w poprzednich miesiącach. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński złożył kwiaty pod pomnikiem Lecha Kaczyńskiego na pl. Piłsudskiego. W tym samym czasie przy budynku Zachęty, który stoi zaraz obok placu Piłsudskiego zebrali się członkowie Lotnej Brygady Opozycji. Czworo z nich weszło na cokół obok drzwi wejściowych Zachęty, około 2 metry nad ziemią, a jeden z aktywistów wdrapał się na drzewo. Przez megafony krzyczeli do prezesa PiS:

"Gdzie jest wrak? Dlaczego Jarosław Kaczyński kazał lądować bratu w Smoleńsku?".

Skandowali hasła o próbie wyprowadzenia Polski przez PiS z Unii Europejskiej. Policja zatrzymała pięciu aktywistów, którzy z komisariatu wyszli dopiero następnego dnia - w poniedziałek 11 października 2021 roku. Aktywiści dostali zakaz zbliżania się do placu Piłsudskiego, zarzuty o naruszenie miru domowego Zachęty i przeszkadzania w uroczystości religijnej.

Zakaz zbliżania się ma chronić ofiary

Do placu nie mogą podejść bliżej niż 400 metrów, jeżeli odbywają się tam uroczystości religijne czy obrzędy, a PiS za takie uznaje obchody miesięcznicy smoleńskiej. Aktywiści dostali dozór i mają co tydzień meldować się na komendzie. Prokuratura Warszawa Śródmieście uzasadniła, że dozór stosuje wobec aktywistów w obawie o matactwo.

Mecenas Jerzy Maria Jurek w rozmowie z OKO.press mówi, że po raz pierwszy spotkał się z sytuacją, w której ktoś nie może zbliżyć się do placu Piłsudskiego w Warszawie. Zazwyczaj taki zakaz stosuje się wobec sprawców przemocy, znęcania się lub gróźb. Ma zapewnić bezpieczeństwo ofiarom, uchronić przed niebezpiecznymi wydarzeniami, nie odnosi się go raczej do miejsc publicznych. Przed czym zakaz zbliżania się ma "uchronić" zatem plac Piłsudskiego w Warszawie?

Zakaz krytycznej oceny, gdy rządzącym się to nie podoba

"W mojej 10-letniej praktyce adwokackiej nie spotkałem się jeszcze nigdy z zakazem zbliżania się do placu publicznego. Tego rodzaju zakaz w ramach dozoru policji powinien służyć wyłącznie zabezpieczeniu toku postępowania" - mówi prawnik.

Chodzi o stawiennictwo podejrzanych na wezwanie, uniknięcie oddziaływania na świadków, czyli mataczenia.

"W tym przypadku oznacza, że osoby

krytycznie oceniające działalność rządzących w kwestii Katastrofy Smoleńskiej i dające temu publicznie wyraz mają nie zbliżać się do Pomnika na Placu w czasie gdy nie jest to przez rządzących mile widziane".

Prawnik wyjaśnia, że od dłuższego legalne zarejestrowane zgromadzenia Lotnej brygady opozycji odbywają się w okolicach placu Marszałka Józefa Piłsudskiego od dłuższego czasu. "Ich happeningi zagrażają propagowaniu teorii spiskowych dotyczących przyczyn katastrofy Smoleńskiej i utrwalaniu tzw. mitu smoleńskiego. Zagrażają też samopoczuciu rządzących".

Nadużycie prawa

"Wydane postanowienie oceniam jako nadużycie prawa poprzez instrumentalne zastosowanie wyrwanego z kontekstu przepisu prawa. Ma ono na celu spowodowanie, aby Lotna brygada opozycji nie mogła swoim zwyczajem odbywać zgromadzeń publicznych w wybranym miejscu i czasie".

Prawnik mówi OKO.press, że działania prokuratury wiąże z wydarzeniami sprzed miesiąca. Jarosław Kaczyński zirytował się podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej, kiedy Lotna Brygada Opozycji protestowała w Ogrodzie Saskim (wcześniej zgłosiła zgromadzenie publiczne).

10 września 2021 aktywiści nieopodal placu Piłsudskiego zorganizowali kontrmanifestację, na której krzyczeli przez megafony: “Balbina, kazałeś lądować bratu?”, “Gryzie cię sumienie?”, “Pokaż raport”, “Prawdy nie zagłuszysz”, “Czy był zamach?”.

Kamera OKO.press zarejestrowała wtedy reakcję Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS karcącym tonem powiedział ministrowi MSWiA Mariusza Kamińskiego: “Policja nic nie robi”.

Funkcjonariusze kilka minut później zażądali, aby aktywiści oddali im megafony. Ale aktywiści megafonów nie oddali, więc policja zaczęła rozbijać protest.

"Demonstracja została rozbita z użyciem przemocy przez siły policji, manifestującym zarekwirowano nagłośnienie, co samo w sobie stanowi przestępstwo z art. 260 Kodeksu karnego" - mówi Jerzy Maria Jurek.

Prawnik wyjaśnia, że jeżeli aktywiści złamią zakaz, to może pociągnąć ze sobą zmianę dozoru policji na inny środek zapobiegawczy, na przykład na wniosek prokuratury o zastosowanie aresztu.

Miesięcznica smoleńska cykliczna do 2024 roku

Po manifestacji 10 września 2021 roku, po raz pierwszy od czasu, gdy obchody miesięcznicy smoleńskiej przeniosły się na plac Piłsudskiego w Warszawie, organizatorzy zgłosili tzw. zgromadzenie cykliczne. Wojewoda mazowiecki zarejestrował je jako zgromadzenie “w celu oddania hołdu Ofiarom katastrofy w Smoleńsku”. Oznacza to, że aż do 2024 roku będzie miało pierwszeństwo przed jakimikolwiek innymi manifestacjami.

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze