0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Marcin Onufryjuk / Agencja GazetaMarcin Onufryjuk / A...

Niemal od początku rządów PiS posłowie tej partii raczą nas regularnie chybionymi analogiami historycznymi. Okazji ku temu dostarczył im również trwający od 16 grudnia 2016 r. kryzys parlamentarny. Po raz kolejny pod adresem opozycji padły oskarżenia o stosowanie „liberum veto”, „zrywanie Sejmu” i bycie „Targowicą”.

Do tego chóru dołączył Adam Andruszkiewicz, były lider Młodzieży Wszechpolskiej, obecnie poseł ruchu Kukiz‘15. W programie „Minęła 20” TVP Info dołożył swój kamyczek do rosnącego kopczyka ignorancji historycznej polskich polityków.

Nawiązujemy do najgorszych tradycji XVIII-wiecznego antyparlamentaryzmu. Zrywanie Sejmu, szukanie wsparcia za granicą. Jeżdżenie do Moskwy, czy Berlina, to już miało miejsce w historii Polski i wiemy, jak to się skończyło.
FAŁSZ. OKUPACJA MÓWNICY NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z ANTYPARLAMENTARYZMEM
Minęła 20 w TVP Info,11 stycznia 2017

OKO.press powtarza po raz n-ty: zrywanie Sejmów, praktyka znana w I RP, nie ma nic wspólnego z wydarzeniami w polskim parlamencie w grudniu 2016. Jak dowodzi w ekspertyzie dla OKO.press prof. Teresa Dukiet-Nagórska, był to protest uzasadniony obroną konieczną wobec bezprawnego działania marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego (PiS). Po pierwsze, opozycja blokując mównicę „odpierała bezpośredni, bezprawny zamach na dobro chronione prawem”. Po drugie, "immunitet posła obejmuje okupację mównicy".

Przeczytaj także:

Zdrajcy stanu z opozycji

Poseł Andruszkiewicz w jednej sprawie ma rację. Znane są sytuacje w historii Polski, kiedy niektórzy politycy zwracali się do obcych państw o pomoc w rozwiązaniu wewnętrznych problemów kraju. Przy czym – co ważne – ich działania były wymierzone w polską rację stanu. Tak było właśnie w 1792 r., gdy Targowiczanie zawiązali sojusz z carycą Katarzyna II, celem obalenia obozu Konstytucji 3 Maja.

Ale wszelkie próby porównywania obecnej opozycji do Targowicy są fałszywe również z innego powodu. Otóż odwoływanie się przez opozycję do Parlamentu Europejskiego czy Rady Europy dla przeciwstawienia się demontażowi państwa prawa w Polsce, nie ma nic wspólnego ze zwróceniem się w 1792. polskich magnatów do Katarzyny II o interwencję.

Unia Europejska nie jest żadnym imperium, które coś komuś może kazać. To dobrowolny związek niepodległych państw. Członkowie UE związani są traktatami i wartościami, które zobowiązują się przestrzegać.

Przystępując do Unii Polska zobowiązała się przestrzegać zasad demokratycznego państwa prawa (rule of law). I właśnie naruszenie przez rząd PiS zasad praworządności zmusiło Komisję Europejską do wdrożenia postępowania przeciwko Polsce.

OKO.press obawia się jednak, że poseł Andruszkiewicz raczej nie zamartwia się o prawdę. Przez fałszywe historyczne analogie usiłuje przekonać opinię publiczną, że PO i Nowoczesna działają właśnie wbrew raison d'etat – przeciwko polskiej racji stanu. Że alarmując pozostałych członków UE o naruszeniach praworządności działają na szkodę własnego państwa.

Takie oskarżenie nie dziwi u przedstawiciela formacji nacjonalistycznej, która uważa samą demokrację za zło, a Unię Europejska za wroga Polski. Pobrzmiewa w niej echo totalitarnych ideologii XX wieku i współgra ona z atakiem na Unię Europejską ze strony reżimu Putina.

Pokazujemy się jako państwo słabe, chaotyczne. Obniżamy swój prestiż, autorytet i dajemy świetny pretekst dla wrogów Polski, którzy mówią, że jesteśmy państwem sezonowym
FAŁSZ. NIKT DZIŚ NIE NAZYWA POLSKI „PAŃSTWEM SEZONOWYM”
Minęła 20 w TVP Info,11 stycznia 2017

Co do pierwszej uwagi – zgoda. Kryzys parlamentarny z perspektywy zagranicznej z pewnością nie buduje wizerunku Polski jako stabilnej demokracji. Szkoda tylko, że poseł Andruszkiewicz nie dodał, iż kryzys wywołał marszałek Sejmu z PiS, wprowadzając ograniczenia w dostępie dziennikarzy do Sejmu.

Ale zagadkowo już brzmią słowa o enigmatycznych „wrogach Polski”, dla których „jesteśmy państwem sezonowym”. Niestety, polityk nie wyjaśnił o kogo może mu chodzić. Owszem, to określenie było używane względem Polski przez jej nieprzyjaciół, ale w pierwszej połowie XX wieku.

Wrogowie w głowie posła

Określenie „saisonstaat” („państwo sezonowe”) pojawiło się w Niemczech po I wojnie światowej na początku lat 20. Ten pogardliwy termin mówił, że odrodzona Polska to nietrwały i tymczasowy twór polityczny, skazany na upadek. Przekonanie to łączyło się z niechętnym stosunkiem elit politycznych Republiki Weimarskiej (a potem III Rzeszy) do samego faktu istnienia niepodległej Polski, w której widziano zagrożenie.

W przetrwanie Polski na geopolitycznej szachownicy nie wierzyła też znaczna część zachodnioeuropejskiej opinii publicznej. Niewiarę tę budował m.in. krytyczny stan, w jakim znajdowała się II RP u progu swojej niepodległości. Ale z czasem to przekonanie się zmieniło. „Pozytywne przemiany – pisze Leszek Moczulski w książce „Wojna polska 1939” (Warszawa 2009, s. 35) - prowadziły do systematycznej poprawy wizerunku Rzeczpospolitej; w drugiej połowie lat trzydziestych przestano widzieć w niej państwo sezonowe”.

Dziś nikt już nie widzi „saisonstaat” w Polsce, co nie zmienia faktu, że rządy PiS budzą obawy i niechęć w większości stolic UE. To jednak nie znaczy, że ta krytyka jest wyrazem wrogości do Polski, bo nie można utożsamiać Polski z Kaczyńskim czy Dudą. Tak jak niechęć do władz Austrii po wejściu do rządu Joerga Haidera w 2000 roku, a nawet unijne sankcje, nie oznaczały wrogości wobec Austrii.

Poseł Andruszkiewicz stara się nieodpowiedzialnie wmówić nam Polakom, że jesteśmy otoczeni wrogami.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze