0:000:00

0:00

"Naukowcy i organizacje, które podpisały list uważają, że adekwatne działania nie zostaną podjęte bez powszechnego zrozumienia przyczyn i skutków katastrofy klimatycznej. Edukacja społeczeństwa to zadanie dla rządów i mediów. [...]

Media stoją dzisiaj przed najważniejszym zadaniem w swojej historii" - czytamy w liście.

„350 wydawców, docierających do miliarda osób, działa w ramach Covering Climate Now. O podjęcie działań apeluje Papież Franciszek. Apel do wspólnoty akademickiej wystosowała Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich. W 40. rocznicę pierwszej konferencji klimatycznej, opublikowano oświadczenie 11 tys. naukowców ze 153 krajów, którzy alarmują, że ludzkość stanęła w obliczu »nieopisanego cierpienia wywołanego kryzysem klimatycznym«. Sejm RP powołał ministerstwo klimatu. Czas na ruch ze strony polskich mediów” - piszą inicjatorzy apelu.

Apel skierowano m.in. do Agory, Interia.pl, Polsatu, Polska Press, Polskiego Radia, RMF, Ringier Axel Springer Polska, Telewizji Polskiej, TVN i Wirtualnej Polski.

Podpisało go 78 organizacji i inicjatyw ekologicznych, w tym Extinction Rebellion, Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, WWF Polska, Strajk dla Ziemi, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Greenpeace Polska i Rodzice dla Klimatu.

A także 434 badaczek i badaczy, m.in. fizyk atmosfery, prof. Szymon Malinowski.

Trudno polemizować z tezą, że edukacja klimatyczna jest kluczowa dla zmiany społecznej świadomości Polaków, a media mają tu do odegrania fundamentalną rolę. Problem w tym, że

media w Polsce są głęboko podzielone w kwestii katastrofy klimatycznej i w najbliższej przyszłości to się nie zmieni, choć zegar zagłady nieubłaganie tyka.

Przeczytaj także:

Czego chcą naukowcy i organizacje?

Autorzy listu domagają się od spółek mediowych dwóch rzeczy:

  1. powołania pełnomocników zarządów ds. rzetelnego informowania o zmianach klimatu - umocowanych w strukturach firm, z zapewnionymi środkami do działania;
  2. przyjęcia Deklaracji rzetelnego informowania o zmianach klimatu.

Takie dokumenty, czytamy w liście, powinny zobowiązywać media do:

  • przeszkolenia dziennikarzy i przekazania im rzetelnej wiedzy o zmianach klimatu, zgodnej z aktualnym stanem wiedzy naukowej,
  • regularnego informowania o zmianach klimatu - w tym ich przyczynach i skutkach,
  • emitowania filmów dokumentalnych (TV), audycji (radio) i artykułów (prasa) na ten temat,
  • zapraszania na łamy i anteny ekspertów, np. z Polskiej Akademii Nauk i Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC).

Wyłamał się chyba tylko Gadomski

Media z nurtu liberalnego całkiem nieźle wywiązują się z misji informowania o katastrofie klimatycznej, w tym media Agory czy TVN. Również w OKO.press staramy się nie tylko omawiać wydarzenia bieżące, ale też sprawy, które w debacie medialnej są słabo obecne. Tak było np. z naszym cyklem o wpływie zmian klimatycznych na zdrowie Polaków.

W lewicowych i liberalnych mediach nie mamy już do czynienia z negowaniem uznanej w świecie naukowym prawdy, że główną przyczyną katastrofalnych globalnych zmian klimatycznych jest człowiek.

W ostatnim czasie wyłamał się chyba tylko publicysta „Wyborczej” Witold Gadomski tekstem „Wątpię, więc myślę". Napisał w nim, że ma „wątpliwości co do katastroficznych prognoz spowodowanych globalnym ociepleniem i wpływu na to działań człowieka". A ruch sprzeciwiający się walce z globalnym ociepleniem nazwał „quasi-religijnym”, przyrównując Młodzieżowy Strajk Klimatyczny do krucjaty dziecięcej z XIII w.

Spotkał się ten tekst z ostrą krytyką. W wywiadzie dla „Kultury Liberalnej”, w którym próbował wyklarować swoje stanowisko, faktycznie przyznał się do... niezgodnego z nauką denializmu klimatycznego: „Ale nie wiemy, jaka jest skala wpływu człowieka [na zmianę klimatu], a jaka jest skala innych czynników, niezależnych od nas. Stąd wynikają moje wątpliwości".

Prawicowa twierdza denializmu

Jeśli chodzi o informowanie o katastrofie klimatycznej, to rzeczywisty problem mamy z większością prawicowych mediów, w tym także z mediami publicznymi, które są pod kontrolą rządzących:

to właśnie dzięki nim denializm klimatyczny w polskiej debacie publicznej wciąż ma się dobrze.

Nie tylko szerują pseudonaukowe fake newsy i powtarzają jak mantrę dawno obalone kontrargumenty przeciwko antropogenicznemu charakterowi globalnego ocieplenia. Również szkalują i wyśmiewają aktywistów ekologicznych.

A także prezentują walkę z katastrofą klimatyczną w całkowicie spiskowym duchu - jako absurdalną, parareligijną krucjatę sterowaną „z tylnego fotela” przez bliżej niezidentyfikowany wielki kapitał.

Szczególnie szkodliwą robotę wykonują topowi prawicowi publicyści.

„Tanie i bezsensowne dziennikarstwo”

Niedawno Grzegorz Górny opublikował na portalu wPolityce artykuł o sensacyjnym tytule „Kolejne badania naukowe nie potwierdzają antropicznej teorii globalnego ocieplenia". Przekonywał w nim, że wyniki badań zespołu naukowców pod kierunkiem prof. Paula Palmera z Uniwersytetu w Edynburgu „każą też inaczej spojrzeć na dominującą dziś w przestrzeni publicznej antropiczną teorię globalnego ocieplenia, która mówi, że za zmiany klimatyczne odpowiada człowiek, a zwłaszcza jego działalność przemysłowa".

Newsa powtórzyły inne prawicowe media, m.in. TV Republika i Polonia Christiana 24.

Okazało się, że Górny przekręcił sens i wyniki badań edynburskich naukowców. Do jego artykułu odniósł się na Twitterze sam prof. Palmer, nazywając go "tanim i bezsensownym dziennikarstwem".

W serwisie Nauka o Klimacie szczegółowo błędy - bądź manipulacje - Górnego omówił Marcin Popkiewicz. Tekst opublikowaliśmy też w OKO.press:

"Risercz" ziemkiewiczowski

Publicysta „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz w 2014 roku był nominowany do antynagrody „Klimatyczna Bzdura Roku” przyznawanej przez portal „Nauka o Klimacie” za stwierdzenie z felietonu: „Dwutlenek węgla odpowiada tylko za 3 proc. całego efektu cieplarnianego w skali globu. Cała sztuczna jego produkcja [...] to zaledwie jeden procent naturalnej - wytwarza ten gaz głównie przyroda; jeden wybuch wulkanu wyrzuca go do atmosfery tyle, ile ludzka gospodarka przez kilka lat, a rocznie wybuchów wulkanów mamy około czterdziestu".

"W swojej wypowiedzi na forum Interii Rafał Ziemkiewicz dokonał rzeczy wybitnej, w dwóch zdaniach upychając trzy poważne błędy merytoryczne, przy okazji oskarżając naukowców o przekręty i ideologiczną hucpę" - kpił z Ziemkiewicza portal "Nauka o Klimacie" w uzasadnieniu nagrody, w którym też dokładnie wyjaśnił omyłkę publicysty.

Niestety, Ziemkiewicza niczego to nie nauczyło, bo w lipcu 2019 roku Ziemkiewicz w artykule „Nowa religia – klimatyzm” popełnił dokładnie te same błędy. Przy okazji przekonywał, że „klimatyści” wykorzystują ludzki „głód dobra, oddania jakiejś wielkiej sprawie”, a tak naprawdę „w tle kręcą się młyny wielkich interesów".

Błędy publicysty po raz kolejny punktował w krytycznym komentarzu Marcin Popkiewicz z portali „Nauka o Klimacie” i „Ziemia na Rozdrożu".

Greta, czyli „ofiara lewackiej rewolucji”

Prawicowi publicyści atakują również tych, którzy angażują się w obronę klimatu. Festiwal kpin odbył się 12 grudnia 2019, gdy Greta Thunberg - 16-lenia aktywistka, która zainspirowała Młodzieżowy Strajk Klimatyczny - otrzymała tytuł „Człowieka Roku” amerykańskiego magazynu „Time".

Na antenie TVP Michał Rachoń przypomniał, że ten tytuł otrzymali również Hitler i Stalin. Stworzył w ten sposób wrażenie, że przyznaje się go szwarccharakterom historii.

Była to wyjątkowo perfidna manipulacja, ponieważ "Człowiekiem Roku" redakcja "Time'a" tytułuje osoby, które jej zdaniem miały największy wpływ na wydarzenia na świecie w mijającym roku. W przeszłości był nim też Jan Paweł II, o czym Rachoń już się nie zająknął.

Od polskich publicystów Grecie Thunberg dostało się też przy okazji jej przemowy na szczycie ONZ we wrześniu 2019 roku:

  • „Dziecko zanoszące się płaczem na skraju czegoś, co wygląda na załamanie nerwowe. Sprawie nie pomaga” - Marcin Makowski, „Do Rzeczy”;
  • „Greta powinna stać się ikoną. Symbolem tego, co rewolucyjne lewactwo jest gotowe wyrządzić dzieciom byle tylko osiągnąć cel. [...] Ta panienka nie jest bojowniczką, nie jest bohaterką. Jest ofiarą lewackiej rewolucji” - Wojciech Wybranowski, „Do Rzeczy”.

Wcześniej, 1 września, Piotr Włoczyk (znów „Do Rzeczy”) pisał a artykule „Operacja »Greta«”: „Za wszystkim stoją wielki zielony biznes i grupa bardzo zdolnych PR-owców”.

Zazieleniejący się konserwatyzm?

Jednak nawet na medialnej prawicy pojawiają się głosy, które apelują o uznanie realności zagrożenia katastrofą klimatyczną. Jednym z nich jest publicystyka Jakuba Wiecha z portalu "Energetyka24".

Wiech w tekście „Rządzie! Postaw na Zielony Konserwatyzm, bo będziesz tylko przerwą w historii” krytycznie odnosi się do własnego środowiska: „Wielu konserwatywnych publicystów i liderów opinii skupia się na kwestionowaniu dorobku nauki w zakresie oceny antropogeniczności zmian klimatu, co – przy obecnym stanie wiedzy – sprowadza się głównie do toczenia pełnych sofizmatów sporów retorycznych i przerzucania się dawno zdementowanymi fake newsami".

W innym miejscu trzeźwo dodaje:

"Globalne ocieplenie i podążające wraz z nim zmiany klimatu nie cofną się bowiem w obliczu artykułów oskarżających je o lewackość".

Pozostaje mieć nadzieję, że ta prawda upowszechni się po prawej stronie świata mediów.

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze