0:000:00

0:00

Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego [CAŁY TEKST - PONIŻEJ] w kościele w Starachowicach z 16 stycznia 2021 mrozi krew. Szef PiS, wyraźnie sprowokowany przez manifestację kilku kobiet przed świątynią, dał krótki wykład o tym, jak widzi życie społeczne. Szkopuł w tym, że nie było to wystąpienie mniej lub bardziej demokratycznego lidera, ale przywódcy religijnego.

Kaczyński nie waży racji, nie szuka argumentów, nie przekonuje, tylko ogłasza prawdę objawioną: kto w nią uwierzy, zostanie zbawiony w narodowym niebie, kto się jej sprzeciwi – zostanie potępiony na wieki. To już nie jest polityka, to metafizyka.

Wystąpienie szefa PiS łatwo uznać za groteskę, ale taki pogląd na świat człowieka, który rządzi Polską, musi niepokoić. Bo w tym ujęciu utrata rządów przez Prawo i Sprawiedliwość nie będzie demokratycznym werdyktem, ale triumfem zła, apokalipsą.

„Dzisiaj odrzucenie zła jest czymś niezwykle istotnym. Bo to zło atakuje. Atakuje nasz kraj, naszą ojczyznę, nasz naród” - mówił w Starachowicach Kaczyński. I najwyraźniej wierzył w to, co mówi.

Kaczyński i ostateczne zwycięstwo

Oczywiście, manicheizm w myśleniu Jarosława Kaczyńskiego o polityce był obecny od zawsze: opowieść o starciu dobra ze złem była podstawą większości koncepcji lidera PiS. Jednak kiedyś był to tylko punkt wyjścia do konkretnych diagnoz:

  • że rozwój Polski blokują wpływy postkomunistycznego aparatu i służb,
  • że należy dokonać dekomunizacji, by uwolnić potencjał rozwoju kraju,
  • że struktury państwa są zbyt słabe i paraliżowane przez nieformalne wpływy grup interesu,
  • że na styku państwa i grup wpływu tworzą się potężne układy korupcyjne,
  • że należy dokonać wymiany elit, by zerwać z dziedzictwem porozumienia Okrągłego Stołu.

Zwolnienie wszystkich tych „blokad” było jądrem koncepcji Kaczyńskiego. Dopiero po tym mieliśmy mieć w Polsce "prawdziwe" państwo, "prawdziwą" demokrację, "prawdziwą" wolność słowa. To były radykalne diagnozy i rozwiązania, ale formułowane w języku polityki.

Dziś już niewiele z tego zostało, Kaczyński zamiast politycznymi koncepcjami woli się posługiwać takim kategoriami jak cnota, grzech, silna wola, ostateczne odrzucenie zła.

„Ta postawa, to odrzucenie zła, było niezmiernie ważne. Mówię o tym nieprzypadkowo, bo i dzisiaj odrzucenie zła jest czymś niezwykle istotnym" - mówił w Starachowicach lider PiS, nawiązując do życiorysu swojej matki, której ogromny portret stał po jego lewej stronie.

I dodawał: "Musimy mieć także w sobie wolę, bardzo silną wolę, by się temu przeciwstawić, by tą walkę o polską tożsamość, o przyzwoitość w naszym życiu publicznym wygrać”.

Przeczytaj także:

Kaczyński wyraził też pogląd, że „od dziesięcioleci” panujący zły mechanizm rządzenia Polską „ostatecznie zakończył się dopiero w roku 2015”, a powrót do tego, co było, "nigdy się nie spełni".

Wplatając w swój wywód o współczesności wspomnienie o zmarłej matce, która przeżyła okupację niemiecką i komunistyczną dyktaturę, lider obozu władzy zakreślił spójną historię wieloletniego męczeństwa narodu polskiego, jego walki o wolność i przeciwstawiania się złu. Walki, która zakończyła się raz na zawsze wraz z wygraną PiS w 2015 roku.

W tym ujęciu utrata władzy przez Prawo i Sprawiedliwość byłaby katastrofą i obróceniem wniwecz wysiłków pokolenia Jadwigi Kaczyńskiej i w zasadzie wprost znieważeniem pamięci matki przywódcy narodu.

Bo po drugiej stronie sceny politycznej nie ma rywali, lecz - jak już wspomnieliśmy - ucieleśnienia zła: „Tam na zewnątrz stoją ci, którzy stoją w najgorszej sprawie, służą sprawie niszczenia Kościoła, niszczenia naszego narodu” - mówił lider PiS o czterech kobietach, które protestowały przeciwko niemu przed kościołem.

TVP jako kościół religii Kaczyńskiego

Przemówienie Kaczyńskiego w starachowickim kościele było transmitowane na żywo przez TVP – co nie zaskakuje, bo telewizja Jacka Kurskiego stała się świątynią religii politycznej prezesa PiS. Przekazuje się tam prawdy wiary, odprawia codziennie o godz. 19:30 nabożeństwa z Danutą Holecką i Michałem Adamczykiem w roli kapłanów. Oraz – co być może najistotniejsze – konstruuje się tam religijny panteon zasiedlany przez świętą rodzinę.

W owym panteonie panuje jasny podział funkcji i ról:

  • katastrofa smoleńska i śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego to moment mesjański, który umożliwił triumf dobra w postaci wygranej Prawa i Sprawiedliwości w 2015 roku.
  • Jadwiga Kaczyńska jest nośnikiem wartości najwyższych w tym uniwersum – niezłomności, pobożności, przyzwoitości i wierności narodowym wartościom.
  • Jarosław Kaczyński jest natomiast Najwyższym Strażnikiem religii PiS na ziemi: daje odpór siłom zła i pilnuje przestrzegania wartości.
Im mocniej ten fenomen będzie się utrwalał, im bardziej fundamentalistyczny będzie się stawał religijny komponent władzy PiS, tym trudniejsze stanie się demokratyczne i pokojowe przekazanie władzy w razie utraty poparcia społecznego przez Prawo i Sprawiedliwość.

Z mniej lub bardziej autorytarnymi rządami ufundowanymi na pragmatycznych podstawach – interesie oligarchii, uwłaszczaniu się aparatu partyjnego na publicznym majątku – zmianę władzy można negocjować, gra polityczna nie jest rozgrywką pod hasłem „wszystko albo nic”. Np. w ten sposób doszło w Polsce do bezkrwawej zmiany ustroju w 1989 roku.

Gdy podstawą władzy jest ideowy fanatyzm, negocjacje stają się praktycznie niemożliwe.

Nihilizmem staje się wszystko poza PiS

Język i system wartości Jarosława Kaczyńskiego analizowaliśmy w OKO.press wielokrotnie.

Wskazywaliśmy m.in. na religijny wymiar, który Kaczyński przypisuje katastrofie smoleńskiej: „Planem Jarosława Kaczyńskiego jest budowa politycznej potęgi opartej na mesjanistycznym kulcie ofiary, wpisanej w tragiczne losy Polski i prowadzącej rechrystianizację Europy przez oczyszczoną cierpieniem ojczyznę. Fantazja o swej własnej roli »królom równego« brata bliźniaka ma wyraźny rys narcystyczny” - pisała u nas Kazimiera Szczuka.

Piotr Pacewicz analizował słowa Kaczyńskiego, że poza Kościołem katolickim jest tylko nihilizm: „Wymowa tego fragmentu jest oczywista: Kościół i jego nauczanie staje się w państwie, jakie projektuje i realizuje PiS, obowiązkowe”.

Mowa Kaczyńskiego w starachowickim Kościele jest symbolem: to, na co wskazywaliśmy, przyjmuje powoli formę totalną. Religijny ryt PiS nie jest już przypisany do jednego wydarzenia, ale do całego państwa. A nihilizm nie znajduje się już poza Kościołem, nihilizmem staje się wszystko poza PiS. A ludzie sprzeciwiający się wizji Kaczyńskiego z przeciwników politycznych stają się niewiernymi: albo się nawrócą, albo trafią do piekła.

Całe wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego w kościele w Starachowicach

"Drodzy koleżanki i koledzy, szanowni państwo,

chciałem przede wszystkim podziękować, bardzo podziękować - to już ósmy raz jest tutaj msza w wigilię rocznicy śmierci odejścia mojej śp. mamy. Mamy, która urodziła się w tym mieście, a później po kilkuletniej przerwie tutaj wróciła i przez kilkanaście lat, aż do matury w 46 roku, mieszkała tutaj. Uczestniczyła w konspiracji, tutaj kształtowała się. Tutaj miała przyjaciół, którzy towarzyszyli jej w wielu wypadkach przez całe, prawie całe życie, bo wielu z nich odeszło wcześniej.

To było dla niej zawsze bardzo ważne miejsce. Miejsce, o którym niezwykle często opowiadała mojemu śp. bratu i mnie od dzieciństwa. Tak, że czasem mieliśmy wrażenie, że sami tutaj mieszkaliśmy. To rzecz w życiu każdego człowieka niezmiernie istotna, niezmiernie ważna, właśnie ten szczególny punkt na mapie, gdzie ktoś się urodził i został ukształtowany.

Ale dziękuję także za to, że tu, przy tym kościele, a w tym właśnie miejscu stał także kościół, do którego chodziła, w którym była ochrzczona, gdzie przystępowała do bierzmowania i gdzie także działała - bo ten kościół był także ośrodkiem konspiracji - moja mama. W tym właśnie miejscu mamy te uroczystości. To jest jakieś przypomnienie tego niezwykłego, trudnego, niezmiernie trudnego i tragicznego czasu, który ukształtował pokolenie, któremu przyszło żyć w okresie bardzo trudnym: okupacja, później lata komunizmu i dopiero po pół wieku wyzwolenie w roku 89.

Ta pamięć, pamięć o tym pokoleniu, pokoleniu walki w czasie wojny, także po wojnie, bo był przecież w tych okolicach potężny ośrodek oporu - był nawet taki moment, kiedy siły podziemia, tego antykomunistycznego podziemia zajęły Starachowice - krótko mówiąc, w tym miejscu ta pamięć jest może szczególnie ważna. I szczególnie ważne jest to, że tutaj właśnie w tym kościele, a dokładnie przed tym kościołem jest panteon, że można tutaj wspominać tych, którzy zasłużyli się na różne sposoby temu miastu, ale także Polsce poprzez swoją walkę, poprzez swoją pracę, poprzez swoją postawę.

Bo także ta postawa, to odrzucenie zła było niezmiernie ważne. Mówię o tym nieprzypadkowo, bo i dzisiaj odrzucenie zła jest czymś niezwykle istotnym. Bo to zło atakuje. Atakuje nasz kraj, naszą ojczyznę, nasz naród. Atakuje instytucję, która jest w centrum naszej tożsamości, atakuje kościół, Kościół katolicki. Ja po raz pierwszy przemawiam tu, w tym miejscu, wewnątrz kościoła. Sądzę, że dlatego, że tam na zewnątrz stoją ci, którzy stoją w najgorszej sprawie, służą sprawie niszczenia Kościoła, niszczenia naszego narodu.

I to jest coś, o czym musimy pamiętać, musimy mieć to w swojej świadomości, ale musimy mieć także w sobie wolę, bardzo silną wolę, by się temu przeciwstawić, by tą walkę o polską tożsamość, o przyzwoitość w naszym życiu publicznym wygrać.

Być może pośród państwa są tacy, którzy niedawno - przed dwoma, czy trzema dniami obejrzeli film, film o aferze Amber Gold. Film może nie zawsze łatwy w odbiorze, szczególnie dla tych, którzy nie mają jakiejś bliższej orientacji, ale on doskonale pokazuje, na czym polegał mechanizm rządzenia Polską w ciągu tych dziesięcioleci, które ostatecznie, mam nadzieję, że ostatecznie, zakończyły się dopiero w roku 2015.

Otóż, jeśli tutaj pod tym kościołem jest mowa o winie, to tak, my wszyscy, wszyscy ludzie dobrej woli w Polsce, są winni temu, że ten czas się skończył. I miejmy nadzieję, że skończył się raz na zawsze. Miejmy nadzieję, że ta nieustannie trwająca walka o to, by wrócił, by jak ktoś powiedział, ktoś bardzo znany i mający skądinąd zasługi, żeby było, jak było, że to się nigdy nie spełni. Że będzie tak, jak być powinno.

Wśród błędów różnego rodzaju niedomagań, bo ich się nigdy nie da uniknąć, do końca my ludzie jesteśmy grzeszni i jesteśmy także, to jest ludzka kondycja, słabi. Ale tam, gdzie jest dobra wola, gdzie jest umiejętność działania, można naprawdę uczynić bardzo wiele.

I chciałbym skorzystać z tej okazji, by też o tym powiedzieć. Jeszcze raz wielebnym księżom i wszystkim państwu bardzo serdecznie dziękuję".

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze