Polskość definiowana etnicznie zostaje utożsamiona z katolicyzmem, bo "poza nim jest tylko nihilizm". "Dobrzy Polacy", nawet jeśli ateiści, muszą to zrozumieć. Pełnię władzy w takim narodowo-katolickim państwie sprawuje wybrana w wyborach partia i na tym polega "demokracja skonstruowana prosto". Trójpodział władz zostaje zlikwidowany, sądy mają słuchać ustaw
Przemawiając na konwencji w Lublinie 7 września Jarosław Kaczyński domknął wizję Polski, jaką realizuje i chce dokończyć po wyborach 2019 jego formacja. Kluczowe są tu uproszczenia i redukcje. Narodowe przesądy zostały przyjęte z dobrodziejstwem inwentarza. Polskość staje się paliwem wyborczym i nie może być już zamazywana obcymi elementami. Katolicka Polska PiS - wypisz wymaluj jak w narracji sprzed 100 lat Romana Dmowskiego - staje się w Unii Europejskiej "wyspą wolności", bo będzie bronić prawa władzy do naruszania europejskich zasad.
Konwencja wyborcza PiS w Lublinie była wielkim show zakręconym wokół obietnicy "polskiej wersji państwa dobrobytu", które szybko dorówna poziomem życia Zachodowi. Ale Kaczyński przedstawił też aktualną wykładnię linii partii w zasadniczych sprawach: narodu, Kościoła, demokracji i roli Polski w Unii Europejskiej. Analizujemy ten przekaz odnosząc go do programu PiS na wybory 2015, bo tamta polityczna wizja domknęła się w model państwa, które nie jest już demokratycznym państwem prawa.
Kaczyński w Lublinie zdefiniował naród jako najważniejszą - obok rodziny - "wspólnotę kultury, języka, historii, wspólnego losu, wspólnych osiągnięć", stwierdzając zarazem, że jest podstawą "organizacji, którą nazywamy państwem".
Program wyborczy PiS też stawiał na "naród", ale zawierał istotne zastrzeżenie:
"Narodu nie definiujemy w sensie etnicznym – nie tylko z powodu naszego negatywnego stosunku do narodowych przesądów, także ze względu na znajomość polskiej historii. Naród polski kształtował się i dojrzewał poprzez łączenie we wspólnotę ludzi o różnej przynależności etnicznej".
Takich zastrzeżeń już nie ma, "narodowe przesądy" zostały przyjęte z dobrodziejstwem inwentarza. Polskość staje się paliwem wyborczym i nie może być już zamazywana obcymi elementami.
"Wspólnotą, którą sobie szczególnie cenimy jest naród (...) Polskość cenimy bardzo wysoko. Ona buduje podstawę naszych programów, naszych nadziei. W niej lokujemy to wszystko, co ma wiązać się z naszą przyszłością. Chcemy, by Polska trwała i wiemy, że warto być Polakami, warto być Polakiem".
Retoryka patriotyczna przypomina, a może nawet stanowi świadome zapożyczenie z narracji Romana Dmowskiego z początku XX wieku.
"Jestem Polakiem – więc żyję życiem Polski, Jej uczuciami i myślami, Jej potrzebami, dążeniami i aspiracjami. Im więcej nim jestem, tym mniej z jej życia jest mi obce i tym silniej chcę, żeby to, co w mym przekonaniu uważam za najwyższy wyraz życia stało się własnością całego narodu" (Myśli nowoczesnego Polaka, 1903).
Polskość według Kaczyńskiego jest zagrożona: "samo pojęcie narodu, a już i w szczególności byt polskiego narodu, bywał i bywa kwestionowany i to nie tylko przez naszych zewnętrznych wrogów, ale i wewnętrznych przeciwników. Dzisiaj najczęstszą wersją jest przeciwstawiania narodowi polskiemu i polskości - europejskości".
Ktoś nastaje na Polskę? Ktoś podważa nasz byt narodowy? Taka myśl budzi zdumienie, ale żeby pojąć takie rewelację, trzeba sprawdzić, jak Kaczyński rozumie polskość, Europę i demokrację.
Kaczyński w Lublinie podaje zaskakującą definicję:
Otóż, europejskość to wielka kultura i cywilizacja oparta o chrześcijaństwo, grecką filozofię i rzymskie prawo.
Takie podejście do źródeł prawa nie jest zgodne ani z Traktatami UE, ani z Konstytucją RP. Oznacza też krok wstecz w stosunku do programu PiS, w którym mowa o "ideach, które stanęły u podstaw jednoczenia się Europy. Nie odrzucamy ich, wręcz przeciwnie".
Kaczyński w 2014 zdaje sobie sprawę, że Europa kieruje się innymi wartościami niż jego formacja. Wyraża tylko nadzieję, że PiS zostanie zaakceptowany w ramach różnorodności i będzie promieniował na całą Unię: "uważamy, że model życia społecznego ufundowany na wartościach naszej tradycji, gdy zostanie wprowadzony w życie, może mieć znaczącą siłę oddziaływania poprzez dobry przykład".
Nawet jeśli jest w tym rys megalomanii, to nie ma jeszcze zaślepienia.
Przystępując do Unii Europejskiej Polska ratyfikowała Traktat o UE. Jego preambuła stwierdza, że państwa europejskie ustanawiają Unię:
"inspirowane kulturowym, religijnym i humanistycznym dziedzictwem Europy, z którego wynikają powszechne wartości, stanowiące nienaruszalne i niezbywalne prawa człowieka, jak również wolność, demokracja, równość oraz państwo prawne".
Dziedzictwo religijne jest - jak widać - wymienione, ale tylko jako jedno ze źródeł. Jak pisał Janusz Kochanowski (RPO wybrany w czasach pierwszych rządów PiS ) "prawa człowieka są najczęściej uznawane za oświeceniowy projekt nowoczesności".
Prof. Andrzej Zoll zwracał uwagę na dwa źródła kluczowego dla praw człowieka pojęcia godności. Jedno wywodzi się z chrześcijaństwa ("godność człowieka jest odbiciem godności Boga"), drugie - zawdzięczamy Oświeceniu. Już Immanuel Kant "przedstawił rozumienie godności człowieka jako właściwości wrodzonej (naturalnej) przynależnej każdemu człowiekowi, opartej na zdolności każdej osoby do stanowienia prawa moralnego". Z dwóch głównych tradycji do jakich nawiązuje UE Kaczyński pomija tę świecką.
Także preambuła polskiej Konstytucji jasno stwierdza, że wiara w Boga (nie jest określone którego) to tylko jedno ze źródeł wartości, którymi kieruje się "Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej": "zarówno wierzący w Boga, będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i niepodzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł.
Jedni i drudzy są "równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski"
Kaczyński w Lublinie: "Wielką rolę w kształtowaniu i obronie narodu polskiego, także w okresie zniewolenia komunistycznego, odgrywał Kościół katolicki. Chrześcijaństwo jest częścią naszej tożsamości narodowej.
Kościół był i jest głosicielem i dzierżycielem jedynego powszechnie znanego w Polsce systemu wartości".
Niemal słowo w słowo jest to cytat z programu, z którym PiS szedł na wybory 2015 (wielokrotnie sięgaliśmy po niego w analizach OKO.press):
"Kościół jest po dziś dzień dzierżycielem i głosicielem powszechnie znanej w Polsce nauki moralnej. Nie ma ona w szerszym społecznym zakresie żadnej konkurencji, dlatego też w pełni jest uprawnione twierdzenie, że w Polsce nauce moralnej Kościoła można przeciwstawić tylko nihilizm".
Kaczyński w programie PiS deklarował obronę Kościoła przed "próbami niszczenia i niesprawiedliwego atakowania". Teraz idzie o krok dalej:
"Każdy dobry Polak musi wiedzieć, jaka jest rola Kościoła, musi wiedzieć, że poza nim jest - jeszcze raz to powtarzam - nihilizm. I ten nihilizm my odrzucamy, bo nihilizm niczego nie buduje, nihilizm wszystko niszczy!".
Wymowa tego fragmentu (nawiasem mówiąc skrytykowanego 9 września 2019 przez wicepremiera Jarosława Gowina) jest oczywista: Kościół i jego nauczanie staje się w państwie, jakie projektuje i realizuje PiS obowiązkowe. To dokładna replika myśli Romana Dmowskiego z 1927 roku:
"Mamy w łonie naszego narodu niekatolików, mamy ich wśród najbardziej świadomych i najlepiej spełniających obowiązki polskie członków narodu. Ci wszakże rozumieją, że Polska jest krajem katolickim i postępowanie swoje do tego stosują".
I dalej (Dmowski, nie Kaczyński): "Naród polski nie odmawia swoim członkom prawa do wierzenia w co innego, niż wierzą katolicy, do praktykowania innej religii, ale nie przyznaje im prawa do prowadzenia polityki, niezgodnej z charakterem i potrzebami katolickimi narodu, lub przeciw katolickiej (...) katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, ale tkwi w jej istocie. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu".
Warto doprecyzować, że Kaczyński mówiąc o Kościele opowiada się za najbardziej tradycyjnym, niemal integrystycznym jego nurtem, a ostatnio wybiera na sztandary PiS homofobiczne nauki abp Marka Jędraszewskiego, któremu "osobiście za nie dziękował". Jak pokazał sierpniowy sondaż OKO.press elektorat PiS w dwóch trzecich "kupił" ten przekaz i akceptuje słowa o "tęczowej zarazie".
Po tych wyjaśnieniach łatwiej zrozumieć pomysły Kaczyńskiego na obecność (katolickiej) Polski w (z gruntu chrześcijańskiej) Europie.
"I my w europejskości od wielu wieków coraz mocniej uczestniczymy. Jesteśmy pełnoprawnymi Europejczykami także w sensie kulturowym, w każdym sensie". Płynie stąd wniosek:
I nie ma żadnych racjonalnych powodów, żeby przeciwstawiać europejskość polskości. Polskość jest po prostu jedną z wersji, szczególnym wariantem, związanym z wolnością, wariantem europejskości (...) Polska pozostanie wyspą wolności!
Jak widać, Polska ma do spełnienia w UE szczególną rolę, ma bronić zagrożonej "katolickiej polskości". Ma bronić "wolności do" (Kaczyński korzystał z pojęć Ericha Fromma i/lub Isaiaha Berlina) ultrakonserwatywnej formacji, jaką dziś reprezentuje PiS i jego lider.
"Wolności do" nieskrępowanej realizacji swego programu i swej koncepcji narodowo-katolickiego kraju nawet jeśli narusza on fundamenty ustroju demokratycznego i europejskiego prawa.
Kaczyński straszy:
"A pamiętajcie, że wolność jest dzisiaj w świecie i także w Europie kwestionowana, pod różnymi hasłami, ale chodzi o to, by wolność ograniczyć albo zgoła wyeliminować.
Chociaż hasła są szczytne, to cel jest paskudny i my go odrzucamy, zdecydowanie (…) Polska pozostanie wyspą wolności!".
OKO.press już analizowało pojęcie wolności według Kaczyńskiego, kiedy stwierdził, że "w Polsce jest najwięcej demokracji i wolności". Prezes PiS tę wolność rozumie jako nieskrępowane regułami UE głoszenie i realizowanie swej polityki i całego programu rządzącej partii. Jest w tym także rys kulturowy - odrzucenie zasad poprawności politycznej, które blokują używanie języka pogardy ksenofobicznej czy homofobicznej.
Kaczyńskiego "wolność od" oznacza wyrwanie się zwłaszcza spod władzy reguł UE, w tym kluczowego art. 2 Traktatu o UE, który stwierdza, że "Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn".
Jeszcze bardziej wolność PiS ogranicza "atomowy art. 7", który stanowi, że Rada Europejska "może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo Członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2", co oznacza kolejne kroki kontroli i nacisku na takie państwo.
Równie "paskudny" jest art. 258 Traktatu o Funkcjonowaniu UE, który daje Komisji Europejskiej prawo do zaskarżenia państwa naruszającego prawo unijne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Obie drogi były i są wykorzystane przez Komisję Europejską, by powstrzymać rząd PiS. Inną skuteczną drogą ograniczania "wolności PiS" są pytanie prejudycjalne kierowanych do TSUE. Trybunał dostał ich z Polski już kilkanaście od SN, NSA a także kilkorga sędziów.
Kaczyński w Lublinie: "Naród potrzebuje państwa. Państwo jest niezastąpioną instytucją bezpieczeństwa, bezpieczeństwa wobec zewnętrznych wrogów, bezpieczeństwa indywidualnego, społecznego, własności (…) Tylko państwo może być terenem, można powiedzieć sferą wolności w tych obydwu rozumieniach i wolności od, i do".
OKO.press zwracało wielokrotnie uwagę na silny etatyzm w ideologii partyjnej PiS i poglądach samego prezesa, a także na inspiracje myślą Carla Schmitta, ulubionego filozofa polskiej prawicy, który głosił, że „wszelkie prawo jest prawem sytuacyjnym". Ten myśliciel konserwatywno-rewolucyjny, przewodniczący Związku Prawników Narodowo-Socjalistycznych w latach 1933-36 (dostarczył ideowej amunicji Hitlerowi, choć potem poszedł w odstawkę) rozwijał teorię tzw. decyzjonizmu:
"Istota suwerenności państwowej powinna być dokładnie zdefiniowana, w perspektywie prawniczej, nie jako monopol przymusu i panowania, lecz jako monopol decyzji".
Schmitt nawiązywał do słynnego traktatu „Lewiatan” Thomasa Hobbesa z 1651 roku.
Kaczyński w Lublinie:
Tylko państwo narodowe może być demokratyczne, może być demokracją, a my chcemy demokracji! Chcemy demokracji skonstruowanej prosto, tzn. przedstawicielskiej
To jeden z leitmotivów wypowiedzi polityków PiS o demokracji. Jej głównym kryterium ma być legitymizacja wyborcza, która daje swobodę w prowadzeniu polityki. Andrzej Duda w maju 2018 roku stwierdził wręcz, że podważanie polityki partii rządzącej to "łamanie podstawowej zasady demokracji".
Takie widzenie "demokracji" Kaczyński dzieli z Orbánem, Erdoğanem i Putinem. Wszyscy oni podważają zasady demokracji, m.in. trójpodziału władzy, roli społeczeństwa obywatelskiego i niezależnych mediów, czy praw mniejszości i wprowadzają ustrój, który wybitny socjolog Jan Werner Mueller (w 2018 roku gość Archiwum Osiatyńskiego i OKO.press) nazywa autokracją wyborczą.
Kaczyński w Lublinie: "Władza sądownicza jest niezawisła i budowana tak, żeby zabezpieczyć jej neutralność, czyli gotowość do równego traktowania wszystkich obywateli, ale
władza sądowa ma wykonywać ustawy, w tym tą najważniejszą, zasadniczą. Wszystkie inne ustawy muszą być z nią [z Konstytucją] zgodne, ale ustalenie tej zgodności musi być z kolei zgodne z odpowiednią procedurą. I tak ma wyglądać demokracja!
Proponowany przez niektórych ustrój trybunalski, oni tego słowa na ogół nie używają, ale trzeba go użyć, to w istocie władza sądów, z demokracją nie ma nic wspólnego. To jest system, którzy najlepiej służy oligarchii. Chcemy umacniać polską demokrację. I zrobimy wszystko, by to zrobić".
Kaczyński wpisuje się tutaj w narrację swej partii od początku zamachu na niezależne sądy. Zamach prowadzony jest bezpośrednio poprzez ingerencje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, w czym pomaga instytucja rzeczników dyscyplinarnych (zobacz kilkadziesiąt tekstów OKO.press).
Zamach był prowadzony także poprzez uchwalanie ustaw przez większość PiS, która radykalnie zwiększyła wpływ polityków na wybór sędziów do nowej KRS (prawidłowość jej powołania oceniają już dwa europejskie trybunały: TSUE i Europejski Trybunał Praw Człowieka), a także miały doprowadzić do czystki w Sądzie Najwyższym. Ustawę o SN 24 czerwca Trybunał Sprawiedliwości UE uznał za sprzeczną z europejskim prawem.
Wysłanie na emeryturę I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf na mocy ustawy o wieku emerytalnym z pogwałceniem konkretnego zapisu Konstytucji o siedmioletniej kadencji było modelowym przykładem działania w praktyce zasady wyższości ustaw. Prawnicy i politycy PiS przeprowadzali karkołomne rozumowania, by udowodnić, że mogą ustawą skrócić kadencję Prezes SN, a Kaczyński pozwolił sobie na dowcipy o życiu pozagrobowym Gersdorf.
Pogardliwe określenie Kaczyńskiego "ustrój trybunalski" ma ośmieszyć zgodny z Konstytucją i zasadami praworządności w całej UE pogląd, że Trybunał Konstytucyjny jest najwyższą i niezależną władzą sądowniczą, która sprawuje kontrolę nad procesem ustawodawczym oceniając zgodność ustaw z Konstytucją. W szerszym znaczeniu idzie tu o niezależność całego systemu sądownictwa.
Kościół
Nacjonalizm
Propaganda
Wybory
Jarosław Kaczyński
Mateusz Morawiecki
Beata Szydło
Prawo i Sprawiedliwość
Konwencja PiS
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze