Prawdziwą ideą Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy jest absolutna kontrola nad państwem i życiem społecznym, którego największym wrogiem są mniejszości niemieszczące się w idei narodu, mającego bezmyślnie popierać państwo i wszystkie jego decyzje. To wizja regularnie powracająca w polskiej kulturze politycznej. Jan Józef Lipski nazwał ją "totalizmem"
"W swoich wypowiedziach o osobach LGBT Duda jest co prawda bardziej liberalny od przedwojennego ONR-u »Falangi«. Ale tylko na tyle, na ile liberalny był Władysław Gomułka. Zarówno Gomułka, jak i Duda dają szanse ludziom utożsamiającym się z mniejszością - Żydom, osobom LGBT - na przystąpienie do większości za cenę wyrzeczenia się, czy potępienia mniejszości, do której należą. Oto cała treść wynurzeń o tym, że wrogami nie są ludzie, tylko ideologia. Jest to transformacja ideologii ONR-u »Falangi« na potrzeby demokracji liberalnej" - pisze dla OKO.press Tadeusz Koczanowicz, historyk kultury doktoryzujący się na Uniwersytecie w Zurychu.
„To jest cywilizacyjny wybór, na kogo Polacy zagłosują” – powiedział w Krakowie minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Trudno się nie zgodzić, że kandydaci prezentują dwie wizje cywilizacyjne. Ale różnice zarysowują się zupełnie nie tam, gdzie to widzi Ziobro.
Według Ziobry w wyborach prezydenckich staną naprzeciw siebie Polska, która „będzie budować swoją siłę i z roku na rok będą się poprawiać warunki życia Polaków” oraz Polska z czasów „Platformy Obywatelskiej realizująca projekty nastawione na interesy wąskiej grupy osób”. Symbolem tych zmian ma być stopniowe zastąpienie flagi biało-czerwonej przez tęczową.
Przeanalizujmy te słowa.
Po pierwsze, Polska za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości nie budowała swojej „siły”, rozumianej jako znaczenie na arenie międzynarodowej, tylko popadła w niemal zupełną izolację w Unii Europejskiej. Prezydentowi Andrzejowi Dudzie nie udało się uzyskać żadnych wiążących zapewnień od Stanów Zjednoczonych, oprócz ogólnych deklaracji o współpracy wojskowej i współpracy przy budowie elektrowni atomowej.
Zbigniew Ziobro wspomniał o warunkach życia Polaków, sugerując, że wybór Rafała Trzaskowskiego wiązałby się z likwidacją programów socjalnych wprowadzonych przez rządy Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego.
Ale Rafał Trzaskowski ogłosił, że: „popieramy program 500 plus, że nie będzie podwyższenia wieku emerytalnego, że szanujemy trzynastą emeryturę. Te sprawy są już po prostu zamknięte. W związku z czym nie ma po co do nich wracać”. Zaproponował kolejny program socjalny - dla kobiet, które wychowały dzieci: „nie ma cięższej i bardziej odpowiedzialnej pracy. Za tę pracę i zaangażowanie powinny otrzymywać dodatek do emerytury, przynajmniej 200 zł za każde dziecko”.
Jeżeli zaś chodzi o to, co politycy Prawa i Sprawiedliwości rozumieją przez „tęczową flagę”, to jest to poszanowanie elementarnych praw mniejszości, przeciw którym Andrzej Duda rozpętał haniebną kampanię nienawiści.
W tej kwestii Trzaskowski proponuje konserwatywne rozwiązania - w porównaniu do innych niż PO partii zrzeszonych w Europejskiej Partii Ludowej. Jego propozycje ograniczają się do wprowadzenia związków partnerskich oraz deklaracji walki z homofobiczną nienawiścią w szkołach poprzez edukację i wsparcie psychologiczne młodzieży.
W jakim wobec tego sensie wybory prezydenckie to zderzenie dwóch cywilizacji?
Funkcjonariusze partyjni Jarosława Kaczyńskiego używają języka i sposobu myślenia, który regularnie powraca w polskiej kulturze. Można powiedzieć, że jest to wizja cywilizacyjna.
Ale nie jest prawdą, aby wizja cywilizacyjna PiS była oparta na wartościach: rodzinie, wierze, patriotyzmie, czy innym niż liberałów podejściu do redystrybucji. Po prostu przedstawiciele PiS mają świadomość, że wciąż jeszcze funkcjonują w systemie, w którym co kilka lat odbywają się wybory i dlatego używają języka konserwatyzmu i proponują nowe projekty socjalne.
O braku jakichkolwiek wyraźnych poglądów Jarosława Kaczyńskiego pisał historyk idei Marcin Król w książce „Byliśmy głupi”. Król oceniał, że przewodniczący PiS nie był:
„Ani katolikiem, pochodził z żoliborskiej lewicowej rodziny, ani liberałem. […] Nie był na prawicy, a raczej początkowo na lewicy, z racji wykształcenia i zainteresowań (pomagał przy założeniu Fundacji Helsińskiej w Polsce). Nigdy nie był nacjonalistą, a jego deklaracje patriotyczne stawały się coraz bardziej natrętne. Podnosił problem niesprawiedliwości społecznej, ale tylko przeciwko innym”.
Prawdziwą ideą Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy, kandydata na prezydenta z namaszczenia Kaczyńskiego, jest absolutna kontrola nad państwem i życiem społecznym, którego największym wrogiem są mniejszości niemieszczące się w idei narodu, mającego bezmyślnie popierać państwo i wszystkie jego decyzje.
Strach przed mniejszościami ma mobilizować „jedność” narodu niezależnie czy są to uchodźcy, czy osoby nieheteronormatyne, czy inna nawet kompletnie wyimaginowana grupa.
Żywotność tej wizji w polskiej kulturze politycznej uchwycił Jan Józef Lipski, opozycjonista w czasach PRL i literaturoznawca. Nazwał ją totalizmem.
Lipski w książce „Idea Katolickiego Państwa Narodu Polskiego”, pisanej w czasach, kiedy nadzieje związane ze zmianami w 1956 roku zaczęły przygasać, a frakcja nacjonalistyczna odgrywała coraz większą rolę w latach rządów Władysława Gomułki, przypominał ideologię przedwojennej grupy ONR „Falanga”. Jej przywódca Bolesław Piasecki był wówczas posłem na sejm i przewodniczącym koła poselskiego „Pax”.
Książka Lipskiego po raz pierwszy ukazała się dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Jest ona przewodnikiem otwierającym czytelnikom oczy na kolejne formy powracającej wizji cywilizacyjnej bliskiej Falangistom w ramach tej czy innej partii.
Warto przypomnieć kilka obserwacji autora.
Pierwszy rozdział książki Lipski poświęca antysemityzmowi. Opisuje go jako przypisywanie „Żydom i ich kulturze zarówno jaskrawej odrębności kulturowej, moralnej i psychicznej - jak i na przeświadczeniu, że odrębności te są groźne dla nie-Żydów. Nie tylko dlatego, że rozkładowo działają na więzi społeczne nie-Żydów, lecz również dlatego, że działanie to jest tylko częściowo spontaniczne, zarazem bowiem jest narzędziem podporządkowanym naczelnemu celowi Żydów: zdobyciu panowania nad światem”.
Andrzej Duda niedawno porównał - tak zwaną przez propagandzistów związanych z PiS - „ideologię LGBT” do neobolszewizmu. Mówił, że dzieciom przez seksualizację przemyca się w szkołach ideologię i wskazał na historię ruchu LGBT. Zapewne miał na myśli, że ten ruch stopniowo domagał się zupełnej równości małżeńskiej przy jednoczesnym zdobywaniu akceptacji społecznej dla swoich postulatów.
Okrzykom wiecowym Andrzeja Dudy wtórował publicysta Jacek Karnowski, który w komentarzu opublikowanym w portalu „wPolityce” rozwinął przemyślenia prezydenta:
„Jeśli ideologia LGBT zdobędzie władzę nad Polską, nasza wolność, dziś rzeczywiście wyjątkowa na mapie Europy, przejdzie do przeszłości. Bo przecież wszędzie tam, gdzie oni wygrywają, kończy się otwarta debata, a pojawia się strach, terror, brutalna pacyfikacja inaczej myślących. Wychowanie naszych dzieci zostanie przejęte przez ludzi, którzy na zachodzie masowo produkują neurozy i dramaty, i którzy zawsze chcą więcej. Wybory polityczne zostaną zawężone do rywalizacji między mniej a bardziej gorliwymi realizatorami tego kolejnego szaleństwa. Z naszych tradycji i wartości ostanie się, być może, dzielenie się jajeczkiem na Wielkanoc, pardon, Święto Wiosny.
Ale to nie koniec: bo w tle jest także niepodległość. Polska skrępowana ideologią LGBT nie będzie w stanie prowadzić suwerennej polityki. Będzie upiorną papugą, stale wpędzaną w kompleksy, goniącą to, czego dogonić się nie da, niezdolną do wytrzymania presji, postawienia się silniejszym. I zapewne także - wcześniej czy później - faktycznie rozbrojoną. Tak rozbrojoną, jak komunizm rozbrajał od wewnątrz zainfekowane kraje”.
Karnowski, redaktor najbardziej prorządowego medium w Polsce (obok telewizji publicznej) uważa, że wprowadzenie równości małżeńskiej, albo chociaż związków partnerskich, to oddanie Polski pod panowanie sił, które chcą objąć cały świat, niczym „komunizm” i rządzić za pomocą strachu.
Zarówno urzędujący prezydent, jak i publicysta, wydają się być zgodni co do tego, że „ideologia LGBT” prowadzi do zniszczenia więzi społecznej. To samo Falangiści przypisywali Żydom.
Między poglądem godnym ONR „Falangi” a poglądem Andrzeja Dudy jest jedna różnica.
Prezydent Duda posługuje się rozróżnieniem na „osoby, które mają preferencje homoseksualne” i nie popierają „ideologii LGBT” oraz resztę osób aktywnych w ruchu. W tym sensie Andrzej Duda jest rzeczywiście bardziej liberalny od "Falangi".
Ale nie bardziej niż Władysław Gomułka, który na Kongresie Związków Zawodowych w 1967 powiedział:
„Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel Polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę - Polskę Ludową. Podziela to olbrzymia większość obywateli polskich narodowości żydowskiej i służy wiernie naszemu krajowi. Władze państwowe traktują jednakowo wszystkich obywateli Polski Ludowej […]. Ale nie chcemy, aby w naszym kraju powstała piąta kolumna”.
Zarówno Gomułka, jak i Duda dają szanse ludziom utożsamiającym się z mniejszością na przystąpienie do większości za cenę wyrzeczenia się, czy potępienia mniejszości do której należą. Oto cała treść wynurzeń o tym, że wrogami nie są ludzie, tylko ideologia. Jest to transformacja ideologii ONR-u „Falangi” na potrzeby demokracji liberalnej.
Cel jednak się nie zmienił. W zapowiedziach i działaniach PiS widać wyraźnie cechy totalizmu, które opisał Jan Józef Lipski.
Są to, cytując za Lipskim:
"1) Pełna koncentracja władzy, zarówno w życiu państwowym jak i społecznym;
2) sprawowana przez państwo;
3) sterowana przez monopartię (Organizację Polityczną Narodu);
4) hierarchicznie zorganizowaną na wzór organizacji militarnych z wodzem na czele;
5) posługująca się przymusem państwowym,
6) obowiązującym planem gospodarczym i społecznym,
7) a legitymująca się jedynie słuszną ideologią i wypełnianiem misji dziejowej narodu;
8) z poparciem narodu”.
Nie wszystkie elementy tego modelu zostały już w państwie PiS urzeczywistnione. Model ONR „Falangi” pozostaje dalej modelem idealnym, który nie jest możliwy do spełnienia w obecnej sytuacji, przy braku większości konstytucyjnej w parlamencie i niezależnych mediach.
Jednak ponowny wybór Andrzeja Dudy będzie kolejnym krokiem w stronę realizacji tego modelu idealnego w Polsce.
W kontraście do totalizmu Kaczyńskiego i Dudy, program kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego - ze wsparciem samorządów, rozdzieleniem funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, przywracaniem praworządności - opiera się na wartościach demokracji i otwartego społeczeństwa opartego na różnorodności.
I w tym sensie wybory prezydenckie to wybór cywilizacyjny.
Wybory
Andrzej Duda
Jarosław Kaczyński
Rafał Trzaskowski
Zbigniew Ziobro
Prezydent
demokracja
Jan Józef Lipski
totalizm
historyk kultury, doktoryzuje się na Uniwersytecie w Zurychu. Skończył socjologię i kulturoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim.
historyk kultury, doktoryzuje się na Uniwersytecie w Zurychu. Skończył socjologię i kulturoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim.
Komentarze