0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Na zdjęciu: Prezydent Zełenski przemawia online przed połączonymi izbami Kongresu USA., 16 marca 2022, (Foto J. Scott Applewhite / POOL / AFP)

Jeśli Ukraina przetrwa kolejne tysiąc lat, ludzie nadal będą mówić „To było ich pięć minut”. Wspaniały opór Ukraińców będzie kształtował wizerunek ich kraju w świecie przez następne pokolenia, tak jak samotna postawa Winstona Churchilla wpłynęła na wizerunek Wielkiej Brytanii.

Jednak to, co niemal na pewno czeka Ukraińców w najbliższych dniach, jest o wiele gorsze niż to, przez co przeszli Brytyjczycy w 1940 roku.

Mówimy tu o rosyjskiej kampanii eskalacji dalekosiężnych bombardowań i oblężeń, której celem jest złamanie oporu poprzez strach, głód, pragnienie, zimno, choroby i wszelkie inne konsekwencje bezlitosnej destrukcji.

Przeczytaj także:

Artykuł Timothy Gartona Asha oprócz w OKO.press ukazał się także w „The Guardian”. Autor jest brytyjskim intelektualistą i historykiem, profesorem na Uniwersytecie Oksfordzkim. Świadkiem i uczestnikiem przemian demokratycznych w Europie Środkowej i Wschodniej. Ostatnio po polsku ukazało się wznowione wydanie jego „Wiosny obywateli”, jest także autorem książek „Polska rewolucja: Solidarność” oraz „Wolny świat: dlaczego kryzys Zachodu jest szansą naszych czasów”.

Po Syrii - Europa

Mariupol już wie, jak to jest być Aleppo. Czeczeński rzeźnik Ramzan Kadyrow ogłosił, że jest już w Ukrainie, z nożem naostrzonym do dalszej rzezi. Ukraińscy burmistrzowie okupowanych miast zostali uprowadzeni, a zachodnie agencje wywiadowcze donoszą o rosyjskich planach publicznych egzekucji. Jednym słowem – terror.

„Nigdy się nie poddamy” powiedział Daniel Bilak, prawnik, który dołączył do armii broniącej Kijowa, podczas rozmowy wideo, w której wziąłem udział kilka dni temu. Kolejne echo słów Churchilla. Od tego czasu Daniel i ja pozostajemy w kontakcie mailowym. W miarę jak rosyjskie siły zbliżają się do ukraińskiej stolicy, wyraża on nadzieję, że uda mu się przeżyć „dłużej niż do jutra”. Dodaje emotikonę, ale nie ma takiego, która odpowiadałaby tej myśli.

Co możemy zrobić?

Dyskusja na temat wojny na Ukrainie zbyt szybko zsuwa się na inne tematy: Co będzie, jeśli Putin zaatakuje NATO? Co z Chinami? Co to oznacza dla naszej gospodarki i przyszłości porządku światowego? Wszystkie te kwestie są oczywiście bardzo ważne, ale niech nie odwracają naszej uwagi od najpilniejszego pytania: co możemy jeszcze zrobić, aby pomóc Ukraińcom w obronie ich kraju, ich wolności oraz ich demokracji?

Prezydent Wołodymyr Zełenski udziela jasnej odpowiedzi w tweetach, które wysyła po każdej rozmowie z europejskim przywódcą. (Jeśli jeszcze nie śledzicie go na Twitterze, zróbcie to koniecznie. Jego profil na Twitterze to mistrzowska lekcja prowadzenia wojny w XXI wieku).

Raz po raz Churchill Ukrainy powraca do trzech kwestii: większego wsparcia wojskowego, większych sankcji i lepszej przyszłości dla Ukrainy w Europie.

We wszystkich tych trzech kwestiach możemy zrobić więcej.

Skala dostaw broni z Zachodu jest ogromna. Przodują w tym Stany Zjednoczone, które przekazały pomoc obronną o wartości ponad 2 miliardów dolarów. Wielka Brytania może być dumna z tego, że dostrzegła potrzebę wcześniej niż większość krajów europejskich, szkoląc ponad 20 000 ukraińskich żołnierzy i wysyłając ponad 3 600 lekkich, skutecznych pocisków przeciwpancernych.

Teraz do pomocy przyłączyła się znaczna część UE, w tym Niemcy. Jak pokazał poniedziałkowy [tj. 14 marca] atak rakietowy na poligon Jaworów - bazę tranzytową broni - w zachodniej Ukrainie, siły rosyjskie zaczynają zamykać zachodnie linie zaopatrzenia.

Mamy jeszcze kilka dni, może tygodni, w ciągu których powinniśmy spróbować dostarczyć więcej amunicji i broni, w tym zaawansowanej broni przeciwlotniczej, a także podstawowe zaopatrzenie: żywność, wodę i lekarstwa, aby pomóc miastom takim jak Kijów przetrwać niemal średniowieczne oblężenie.

Stanowisko Polski jest fascynujące

NATO nie dostarczy jednak samolotów bojowych ani nie wprowadzi strefy zakazu lotów, o co wciąż proszą Ukraińcy. Nie pójdzie na wojnę z Rosją. Stanowisko Polski w tej sprawie jest fascynujące. Odkąd pamiętam, Polacy wpędzali mnie w poczucie winy z powodu tego, jak mało Zachód zrobił, by wywiązać się z gwarancji bezpieczeństwa, jakie Wielka Brytania dała Polsce w 1939 roku, i jak porzuciliśmy ją na pastwę Stalina w Jałcie w 1945.

Argument był identyczny z tym, którego używa dziś Zełenski: porzuciliście nas, byśmy samotnie walczyli w obronie wolności, Europy i Zachodu.

Ale teraz, gdy Polska jest już bezpiecznie częścią Zachodu, w NATO i UE, Polacy zaczynają brzmieć bardziej jak Brytyjczycy w 1945 roku. Ogromne współczucie i solidarność humanitarna, ale musimy być odpowiedzialni i myśleć długofalowo. Nie możemy ryzykować kolejnej wojny światowej.

Zatrzymanie importu ropy i gazu

Tym bardziej więc należy zrobić więcej na dwóch pozostałych frontach wskazanych przez Zełenskiego. Uzgodniony już pakiet sankcji jest bezprecedensowy. Rząd brytyjski, który z podziwu godną szybkością udzielił Ukrainie wsparcia wojskowego, był haniebnie powolny w rozprawieniu się z brudnymi rosyjskimi pieniędzmi w Londynie i otwarciu naszych drzwi dla ukraińskich uchodźców.

W tych kwestiach UE była szybsza. Jednak jedyna ważna rzecz, którą możemy zrobić, aby zwiększyć presję sankcji na Władimira Putina, nadal leży w Europie kontynentalnej, a nie w Wielkiej Brytanii czy USA. Chodzi o zatrzymanie importu ropy i gazu z Rosji.

Wśród wielu błędów popełnionych po zajęciu Krymu przez Putina w 2014 roku – tego punktu zwrotnego, w którym Europa nie zdołała zawrócić – jednym z najpoważniejszych było kontynuowanie, a nawet zwiększenie zależności energetycznej Europy od Rosji.

W ubiegłym roku 30 proc. zaopatrzenia Niemiec w energię pierwotną pochodziło z rosyjskiej ropy, gazu i węgla. W tym nie mniej niż 55 proc. gazu. W przeprowadzonym niedawno ostrożnym badaniu kosztów ekonomicznych wstrzymania importu energii z Rosji szacuje się, że negatywne skutki wyniosłyby od 1 proc. do 3 proc. PKB lub (w najgorszym przypadku) około 1000 euro na osobę.

Można zrozumieć niechęć do objęcia sankcjami rosyjskich ropy i gazu. Zaczynam jednak myśleć, że nawet i ona może dołączyć do szybko rozwijającej się niemieckiej rzeźni zarzynanych świętych krów.

Niemcy muszą zważyć koszty ekonomiczne powstrzymania importu energii z Rosji z kosztami moralnymi dalszego wpłacania miliardów do kasy Putina w czasie, gdy prowadzi on terrorystyczną wojnę, na tej samej ziemi, na której 80 lat temu nazistowskie Niemcy prowadziły terrorystyczną wojnę.

Oburzenie społeczne w Niemczech jest tak duże, że istnieje prawdopodobieństwo, że ten kolejny krok zostanie podjęty, być może zaczynając od ropy naftowej, a następnie przechodząc do gazu.

Kandydat do UE

Trzecim kluczowym żądaniem Zełenskiego jest uznanie Ukrainy za kandydata do członkostwa w UE. W samym środku wojny, gdy jego własne życie jest zagrożone nie tylko przez bomby, ale i przez szwadrony śmierci, ta europejska perspektywa jest dla niego bardzo ważna.

Reakcja UE na szczycie w Wersalu w zeszłym tygodniu była niezwykle rozczarowująca. Wniosek Ukrainy został przesłany do Komisji Europejskiej w celu ponownego rozpatrzenia, a w jego uzasadnieniu znalazło się wiele protekcjonalnych słów o „przynależności do rodziny europejskiej”.

Kryje się za tym istotny fakt, że wielu przywódców UE, w tym Emmanuel Macron, tak naprawdę nie chce, by Ukraina została członkiem UE – nigdy. Ubolewam nad tym brakiem wizji.

Jednak nawet bez perspektywy członkostwa w UE Europa, w tym państwa niebędące członkami UE, takie jak Wielka Brytania, wciąż mogą wiele zrobić wspólnie z USA i innymi zachodnimi sojusznikami.

Plan odbudowy

Powojenna Ukraina będzie potrzebowała ogromnego planu odbudowy, finansowanego miliardami euro i dolarów pochodzących z całego Zachodu. Nie nazywajmy tego planem Marshalla – bo ostatnie półwiecze jest usiane duchami planów Marshalla, które zostały obiecane, ale nigdy nie zostały zrealizowane.

Co powiecie na Plan Zełenskiego? Stworzyłby on również warunki, w których miliony ukraińskich uchodźców mogłyby wrócić do domu. Po drodze istnieje wiele możliwości zacieśnienia relacji. Już teraz Ukraińcy mogą podróżować do UE bez wiz. W dalszej perspektywie może to być nawet członkostwo w Europejskim Obszarze Gospodarczym.

Jak na ironię, zmierzając z zupełnie różnych kierunków, Zjednoczone Królestwo i Ukraina – UK i UKR – mogą znaleźć się w tych samych kręgach szerszej Europy.

W tym przypadku wizja długoterminowa łączy się z bezpośrednimi potrzebami. Modlę się o Cud nad Dnieprem, w którym Ukraina po prostu pokona Rosję, tak jak Polska niespodziewanie pokonała rodzący się Związek Radziecki w Cudzie nad Wisłą w 1920 roku.

Ale to byłby rzeczywiście cud. W przeciwnym razie ta straszna wojna będzie musiała toczyć się aż do momentu opisanego przez analityka strategicznego Lawrence'a Freedmana jako „bolesna sytuacja patowa”, kiedy obie strony uznają, że muszą wynegocjować pokój.

Naszym bezpośrednim celem musi być sprawienie, by Putin ucierpiał jak najbardziej, a Ukraińcy jak najmniej.

Jednak w tym trudnym momencie Zełenski prawie na pewno będzie musiał pójść na gorzkie ustępstwa w zamian za wycofanie wojsk rosyjskich. Będą one prawdopodobnie obejmować neutralność – do której ukraiński prezydent nawiązał już we wtorek [15 marca], mówiąc, że jego kraj nie będzie w NATO.

Oraz jakąś warunkową lub faktyczną akceptację całkowicie bezprawnego zajęcia przez Putina terytoriów na Krymie oraz w obwodach donieckim i ługańskim.

Pod koniec swojej heroicznej wojny zimowej przeciwko Związkowi Radzieckiemu w latach 1939–40 Finlandia oddała około jednej dziesiątej swojego terytorium, ale pozostała suwerennym, niepodległym, demokratycznym krajem – choć „sfinlandyzowanym”.

W obliczu takiej porażki Zełenski bardzo potrzebuje jakiegoś wielkiego zwycięstwa, które mógłby pokazać swojemu narodowi.

Takim zwycięstwem jest zachodni plan odbudowy i perspektywa europejska.

Im bardziej konkretna, hojna i dalekosiężna będzie nasza oferta, tym bardziej Ukraińcy będą mieli poczucie, że ich poświęcenie nie poszło na marne.

W tym wszystkim musimy kierować się opinią Ukraińców. Jeśli chcą, abyśmy znieśli niektóre sankcje wobec Rosji w odpowiedzi na wycofanie się Rosji z Ukrainy, musimy to zrobić. Ale w naszej mocy jest również dać Ukraińcom historyczne poczucie, że choć przegrali niektóre bitwy, to w końcu - za ogromną cenę - wygrali wojnę.

Wojnę o wolność Ukrainy i jej właściwe miejsce w Europie.

Tłumaczyła Anna Halbersztat

;
Na zdjęciu Timothy Garton Ash
Timothy Garton Ash

Brytyjski historyk, profesor na Uniwersytecie Oksfordzkim, wykłada też na Uniwersytecie Stanforda. Europejczyk. Świadek i uczestnik przemian demokratycznych w Europie Środkowej i Wschodniej. Ostatnio po polsku ukazało się wznowione wydanie jego "Wiosny obywateli".

Komentarze