Racja jest po stronie Babci Kasi, nawet jeśli pokrzykuje na policjantów, szarpie się, gdy ją wloką po chodniku lub siadają na niej w suce. To policja jest bezsensownie brutalna i, jak widać z filmu OKO.press, wulgarna. Wystawiając się na agresję, Babcia Kasia uświadamia nam, że władza narusza podstawową wolność człowieka: do bycia tam, gdzie chce
Publikujemy nagranie z 10 kwietnia, na którym widać, jak ordynarna bywa policja wobec Babci Kasi. 40 sekund filmu pokazuje prawdę o protestach 65-letniej Katarzyny Augustynek i o przemocy, coraz bardziej brutalnej, a czasem też ordynarnej, ze strony tzw. sił porządkowych.
Nagranie nabiera szczególnej wymowy wobec próby stworzenia przez policję wrażenia, że Babcia Kasia protestuje w sposób agresywny i ordynarny, atakuje policję, która reaguje cierpliwie i kulturalnie dopóki tylko może, a jeśli stosuje przemoc, to fachowo i tylko dlatego, że inaczej nie sposób Katarzyny Augustynek okiełznać.
Pytanie brzmi: czy trzeba ją szarpać, wywracać, wyrywać jej z rąk transparent czy unijną flagę, ciągnąć po ziemi, skuwać kajdankami z tyłu lub przodu (w zależności od kaprysu)?
Co ona takiego strasznego robi?
Katarzyna Augustynek, znana jako Babcia Kasia, 10 kwietnia 2021, podobnie jak podczas poprzednich miesięcznic, próbuje podejść pod pomnik smoleński.
Kamera Roberta Kowalskiego, dokumentalisty z OKO.press, śledzi policjantów, którzy jak zawsze blokują ulice wokół Placu Piłsudskiego, gdzie odbywają się oficjalne uroczystości z udziałem Jarosława Kaczyńskiego (i Lotną Brygadą Opozycji w tle: "Kazałeś lądować bratu? Gryzie cię sumienie?"). Szczególnie uważnie pilnują, by Babcia Kasia nie przeszła. Wypatrują niedużej starszej pani. Na jej drodze tworzą żywy mur ze swoich umundurowanych ciał.
Babcia Kasia, jak zwykle próbuje się przecisnąć, obejść, oszukać. Bez większych nadziei na sukces, bo nie ma z nimi szans, zwłaszcza że demonstrantów jest ostatnio mało, a policjantów nieproporcjonalnie dużo.
Rozgrywa się dialog z policjantami, w którym Babcia Kasia - jak zwykle - prowokuje, zaczepia funkcjonariuszy:
Babcia Kasia (do młodszego policjanta): "Czy w Policji są ludzie, którym się sprawdza stan umysłu, pamięć, refleks?".
Chwilę później starszy policjant napiera na kobietę: "Babcia, ogarnij się, bo kurwa…" - nie kończy groźby.
BK: "Dziadek, palcem bym cię nie tknęła nawet na łożu śmierci, odwal się od babci".
Policjant (napiera dalej): Może mnie pani nie odpychać?
BK: "Nie, nie mogę, bo się zbliżasz".
Policjant: "I w normalny sposób się do mnie odzywać?"
BK: "Nie jak ktoś do mnie mówi »babcia«".
Policjant: "Kto do pani mówi »babcia«?"
BK: "Przed chwilą powiedziałeś".
Policjant: "Ja?"
BK: "Tak. Dokładnie to powiedziałeś".
Z Babcią Kasią rozmawiamy w środę 21 kwietnia późnym wieczorem. Jest już w domu, po poranku pod Sądem Najwyższym, gdzie wraz z Obywatelami RP wzięła udział w pikiecie w obronie sędziego Igora Tulei.
Nielegalnie powołana Izba Dyscylinarna aż do północy 22 kwietnia obradowała, czy wydać zgodę na siłowe doprowadzenie sędziego do Prokuratury Krajowej.
Kolejne 10 godzin Babcia Kasia spędziła jako oskarżona w 24-godzinnym trybie dla chuliganów w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście. O 19:30 sędzia ogłosiła przerwę w rozprawie do 27 kwietnia 2021 nakazując „niezwłocznie zwolnić” Babcię Kasię.
Pytamy o cytowany wyżej dialog z policjantem z 10 kwietnia, ale pani Katarzyna go nie pamięta. Nie jest jednak zaskoczona. "PiS-licja na mnie poluje, staje się brutalna, traktuje mnie w sposób poniżający".
Opowiada o zatrzymaniu pod Sądem Najwyższym 21 kwietnia: "Staliśmy trzymając transparent Obywateli RP »Tu są granice przyzwoitości« blokując wjazd do garaży. Policjanci zaczęli mi go wyrywać, po kolei odrywając palec po palcu. Ręce mam już słabsze po tych wszystkich zatrzymaniach, po kajdankach. Starałam się nic nie mówić, to są strasznie nerwowe sytuacje".
Na policyjnym nagraniu słychać: "Zabierz durniu od mnie te łapy, zabierz ode mnie te obrzydliwe łapy". Internauci komentowali na FB OKO.press, że przekleństwa, o których opowiadali policjanci, będą w III sezonie tego serialu.
"Coś jeszcze krzyczałam już w suce, jak mnie przyciskali do podłogi, strasznie bolało, dwóch byków na mnie siedziało".
Czy ucierpiała?
"Mam takie ciało, że prawie nie ma śladów. Po 11 kwietnia został mi wylew na goleni i ramieniu, teraz mam obtartą piętę, właśnie ją opatruję. Wszystko boli, ale w sumie nic takiego".
W relacji OKO.press z procesu, świadkowie opowiadają o zatrzymaniu Katarzyny Augustynek. Doświadczone demonstrantki są wstrząśnięte.
Anna Szmel: "Mnie wyniesiono w sposób elegancki. To, co zobaczyłam, było straszne. Panią Katarzynę ciągnęli we dwóch, za nadgarstki po chodniku, zgubiła buty, nogami tarła o chodnik, to było wstrząsające, podwinęła jej się spódnica. Wiele razy byłam wynoszona, ale czegoś takiego nie widziałam, nie doświadczyłam, zwierzęcia się tak nie traktuje. Mnie wyniesiono, panią Kasię zawleczono".
Katarzyna Izydorczyk: „Jak się niesie kogoś jak worek, to człowiek ma instynkt, porusza się. Ona była wynoszona jak zwierzyna. Pierwszy raz w życiu widziałam, że tak brutalnie można kogoś traktować. To był wstrząsający widok dla mnie”.
Tak brutalnie policja interweniowała już podczas miesięcznicy 10 kwietnia 2021. Babcia Kasia opowiadała OKO.press:
"Chwycili mnie boleśnie za ramiona, za nogi. Spódnica wylądowała mi na twarzy. Zawsze do tej pory suki podjeżdżały blisko, np. pod gmachem TVP, tym razem wlekli mnie bez końca, bolało, więc krzyczałam, bałam się, że policjant złamie mi prawy nadgarstek, bo wyginał mi dłoń. W końcu usłyszałam »To za nogi i wrzucamy« i rzucili mnie na podłogę suki. Boże, czy oni nie sprzątają tych suk?! Straszne rzeczy wyczesałam potem z włosów".
"Przyciskali mnie do podłogi, szczególnie nogi bolały, a później mi założyli kajdanki, nie wiadomo po co. Z tym że na szczęście z przodu, ale nieumiejętnie, mam do dzisiaj ślady. Dostałam zarzuty nie za to, co robiłam na placu, ale za naruszenie nietykalności policjanta z art. 222. A ja się tylko wyrywałam.
Jak ktoś jest w niewoli, gnębiony, to ma prawo się wyrywać, jak go boli.
Jakie to naruszenie nietykalności?! Starałam się ich odepchnąć, wyszarpać, ale nikogo nie kopnęłam, nie uderzyłam".
11 kwietnia Babcia Kasia rysowała krzyże na placu Piłsudskiego, aby uczcić pamięć ofiar Covid-19. Policjanci długo nie interweniowali, ale potem zrobili to brutalnie. Ciągnęli ją po ziemi. "Wyskoczył jeszcze jeden, wyraźnie narwany, nie wiem, najarany czy po prostu szalony. Bardzo brutalny, uderzył moim biodrem o próg suki.
Usiadłam grzecznie, zapięta pasem, a oni dalej mnie szarpać. Usłyszałam »Skujcie ją«, nie wiem po co, w dodatku tym razem ręce z tyłu. Jedyne co robiłam, to uderzałam nogą o drzwi, zawsze to robię, żeby ludzie na zewnątrz wiedzieli, że coś się dzieje złego, a nie po prostu policjanci jadą sobie na kebab. Zawieźli mnie blisko, na Wilczą, wywlekli skutą z suki i rzucili na krzesło. Prawie dwie godziny tak siedziałam, skuta, choć poza mną był tylko jeden facet zatrzymany nad Wisłą bez maseczki".
„Jak kto to nazwie, ciężko powiedzieć, czy miała w zamiarze kopnąć, czy mi się wyrwać, takie ruchy to były”.
Tak zeznawał 21 kwietnia jeden z funkcjonariuszy. Inny policjant: „To nie są kopnięcia z dużą siłą, ale to nie znaczy, że skoro jest osobą starszą, to nie może kopać”.
Pierwszy raz protestowała 3 grudnia 2015 roku pod Trybunałem Konstytucyjnym. Od tego czasu demonstrowała kilkaset razy, stała się ikoną ulicznego protestu.
Podczas miesięcznicy 10 października 2020 krzyknęła Kaczyńskiemu prosto w twarz "Gdzie jest wrak, facet?", a potem - jak zawsze - próbowała się przedostać pod pomnik na pl. Piłsudskiego.
Opisywaliśmy tę scenę jako długą przepychankę z policją, pełną ekspresji i zwrotów akcji. "Pani niby odchodzi, ale wciąż próbuje ich ominąć, trochę żartuje, kokietuje, nagle staje się pryncypialna, krzyczy".
Babcia Kasia odpowiadała wtedy: "Zawsze się tak zachowuję, z dawką uśmiechu i dowcipu, ponieważ nie można na nikogo nieustannie warczeć i obrażać, a chcę załatwić swoje. Nie tylko na miesięcznicach, ale i w innych sytuacjach, jak jestem otoczona przez policjantów i okoliczności temu sprzyjają, bo nie wszystkie sprzyjają, staram się trochę tu się przemknąć, tam przepchnąć, tu coś powiedzieć, tam odnieść się do jakiejś cechy policjanta, wzrostu, wieku, urody, szarży, czegokolwiek, co mi akurat wpadnie w oko".
Zakończyło się polubownie. Babcia Kasia została zablokowana, ale nie zabrali jej na dołek. Czy teraz policja traktuje ją coraz brutalniej?
"Takie mam odczucie. W marcu [2021] zatrzymali mnie trzy razy, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej, w tym raz za wlepki. W kwietniu już dwa razy" - mówiła OKO.press 11 kwietnia. Pod SN - był trzeci raz.
"Kiedyś w relacji z policjantami była pani dowcipna, nawet sobie z nimi żartowała. Dziś pani reakcje są coraz bardziej nerwowe. Potrafi pani nawet rzucić grubym słowem" - mówimy.
"Tak, byłam lżejsza, dowcipniejsza. Ten rodzaj humoru mi przygasł, skoro pislicja tak się zachowuję. Ale się nie poddaję. Dopóki będę mogła, będę sobą protestować".
Katarzyna Augustynek płaci coraz większe koszty swej obywatelskiej aktywności. Jest coraz bardziej sfrustrowana i podminowana tym, że każdy jej protest kończy się aktem przemocy. Ktoś dał policji przyzwolenie, a może zalecenie, żeby Babcię Kasię uciszyć. Żeby na nią polować.
Nawet wśród osób zaangażowanych w protesty są tacy, którzy uważają, że Babcia Kasia przesadza. Jej bezradny opór przeciwko przemocy uważany jest za niepotrzebny, tak samo, jak awantury, które urządza policji.
Ale to nie jest tylko odruch złości. Babcia Kasia chce na swoim przykładzie pokazać nam wszystkim, że policja stosuje sprzeczną z prawem przemoc, że jest służbą polityczną, a nie publiczną, że została upartyjniona.
Można postawić pytanie, dlaczego obywatelce Katarzynie Augustynek wyrywano z ręki węgiel, którym rysowała krzyże na trotuarze? Dlaczego wyrwano jej flagę UE i wywrócono ją na ziemię? Jakie prawo zabrania takich gestów? Dlaczego Babcia Kasia nie może podejść do pomnika smoleńskiego, gdy Jarosław Kaczyński odprawia tam rządowe modły?
Babcia Kasia nie godzi się z tym, co nawet opozycjonistom wydaje się niemal normalne. "Nie dam się prowadzić, ja nigdy dobrowolnie nie pójdę do żadnej suki, do żadnego komisariatu, chyba że z adwokatem.
Jeśli ktoś ze mną postępuje niezgodnie z prawem i niezgodnie ze ślubowaniem, bo chroni nie tych i broni nie tych, którym ślubował, to ja staram się wywalczyć coś, co mi się należy: ludzkie traktowanie. Opieram się na Konstytucji RP i na europejskiej Konwencji praw człowieka i obywatela".
Art. 52 Konstytucji RP głosi, że "Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu".
Babcia Kasia stosuje konstytucję wprost: "Jako obywatelka mam prawo wejść wszędzie na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, deptać każdy chodnik i każdą jezdnię w granicach prawa".
Więcej tekstów o Babci Kasi - tutaj
Policja i służby
Prawa człowieka
Protesty
Jarosław Kaczyński
Igor Tuleya
Prawo i Sprawiedliwość
Babcia Kasia
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze