0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.plTomasz Pietrzyk / Ag...

Rząd postanowił dać pieniądze organizacjom pomagającym uchodźcom z Ukrainy, ale przy okazji wywołał ogromne zamieszanie. NGO’sy, które naprędce składały wnioski o wsparcie nie dostawały nawet informacji, czy ich oferta wpłynęła. Potem przez wiele dni nie miały żadnej informacji zwrotnej.

W końcu rząd chwalił się już, że pieniądze na pomoc rozdał, ale przez kilka tygodni – pomimo apeli NGO’sów i dziennikarzy – nie chciał ujawnić do kogo trafiły.

Lista beneficjentów publicznych pieniędzy pojawiła się na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) dopiero w piątek 8 kwietnia.

Wynika z niej, że wsparcie dostało m.in. Stowarzyszenie Straż Narodowa, założone rok temu przez Roberta Bąkiewicza (narodowiec, który kiedyś działał w ONR, a od jakiegoś czasu coraz bliżej mu do PiS). To o tyle zaskakujące, że dzień wcześniej Bąkiewicz mówił nam, że Straży nie przyznano żadnych pieniędzy z tego programu.

Kiedy po opublikowaniu listy przez KPRM poprosiliśmy Bąkiewicza o wyjaśnienie tej sytuacji, lider narodowców przekonywał, że o dotacji dowiedział się dopiero od nas. "Jest Pan niczym Anioł Dobrej Nowiny" - dowcipkował w mailu o 03:41 nad ranem.

Przeczytaj także:

KPRM: Listy nie będzie

Kancelaria premiera 11 marca ogłosiła, że da organizacjom pozarządowym 10 mln zł na pomoc uchodźcom z Ukrainy i wsparcie wolontariuszy. Była to odpowiedź na zarzuty ze strony działaczy organizacji pozarządowych, że rząd nie wspiera ich w działaniach na rzecz Ukraińców i apele NGO'sów o pomoc finansową.

Pieniądze postanowiono rozdać na podstawie art. 11b ustawy o działalności pożytku publicznego. Zgodnie z nim, jeśli „jest to niezbędne ze względu na ochronę życia lub zdrowia ludzkiego”, premier może zlecić realizację zadań publicznych NGO'som, z pominięciem otwartego konkursu ofert.

Mówiąc prościej, premier postanowił przekazać pieniądze organizacjom pozarządowym od ręki, bez konkursu, który wydłużyłby całą procedurę. W obecnej sytuacji takie szybkie reagowanie można byłoby zaliczyć rządzącym na plus. Ale już sposób w jaki rozdzielono pieniądze budzi wątpliwości.

Przyznanie środków na pomoc Ukraińcom od początku wspierał Narodowy Instytut Wolności nadzorowany przez wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego. Na stronach NIW-u za każdym razem podkreślano, że całe przedsięwzięcie powstało z jego inicjatywy.

KPRM informował, że nabór ofert trwa do wyczerpania środków. Potem, 16 marca ogłoszono, że przyjmowanie ofert zostaje wstrzymane.

Od tego momentu zapadła cisza. Jak mówią nam działacze NGO’sów, które starały się o dotacje, zdarzało się, że nie otrzymały one nawet potwierdzenia, że ich oferta wpłynęła.

21 marca wicepremier Gliński ogłosił, że 10 mln zostało już rozdysponowane. „43 organizacje z całej Polski otrzymały granty nawet do pół miliona złotych” - chwalił się. Jednak ani na stronie NIW-u, ani na stronie KPRM nie pojawiła się lista organizacji, które dostały wsparcie.

Pod postami NIW-u na Facebooku uruchomiła się lawina wpisów z pytaniami o listę beneficjentów. NIW odsyłał do KPRM, która organizuje przedsięwzięcie.

Równocześnie dyrektor NIW, Wojciech Kaczmarczyk, w wywiadzie pt. "Myślę, że zdaliśmy egzamin z pomagania" chwalił się: "Pierwsze 43 dotacje na kwotę 10 mln zł zostały przyznane już kilka dni temu. Teraz analizujemy kolejne oferty organizacji. Przewodniczę zespołowi, który się tym zajmuje i w tym tygodniu będziemy rekomendować premierowi kolejne wnioski". Wspomniał, że w sumie wpłynęło ponad 500 ofert.

NIW dalej jednak nie odpowiadał na pytania NGO'sów. Swoją historię walki o informacje opisała na portalu NGO.pl Anna Czyżewska z Federacji Mazowia, która także starała się o pieniądze. Kiedy odbiła się od NIW-u, zadzwoniła z pytaniami o listę 43 beneficjentów do KPRM.

"Wyłanianie ofert było w trybie pozakonkursowym, więc nie będzie takiej oficjalnej listy na stronach internetowych. Informacja będzie przekazana bezpośrednio do organizacji, które zgłaszały swoje oferty" - odpowiedziała jej kancelaria premiera.

Straż Bąkiewicza zawsze gotowa do pomocy

6 kwietnia zrobiło się jeszcze bardziej mętnie. NIW ogłosił, że w ramach pomocy z KPRM rozdano kolejne 10 mln, a wsparcie otrzymało w sumie nie 43, a 130 organizacji pozarządowych.

W komentarzach pod postami NIW-u znów pojawiły się prośby o listę beneficjentów, NIW znów odsyłał do KPRM.

„Daliśmy rządowi miesiąc na pomoc, a oni zafundowali nam chaos i atmosferę wzajemnych podejrzeń” - mówi nam Iwona Janicka z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.

Jej zdaniem takie nietransparentne działanie rządu sprawiło, że przez pewien czas część osób patrzyła na organizacje podejrzliwie, nie było wiadomo, kto dostał pieniądze, a kto nie. „Ludzie pracują na najwyższych obrotach od kilku tygodni, są zmęczeni i nierzadko poirytowani, że muszą na sobie dźwigać ciężar zadań publicznych, a rząd swoim działaniem jeszcze tę napiętą sytuację spotęgował” - opowiada Janicka.

Osoby, z którymi rozmawialiśmy, wskazywały, że według nieoficjalnych informacji dotację miała dostać m.in. Straż Narodowa.

Jak pisaliśmy, Straż Narodowa to najmłodsza z organizacji związanych z liderem narodowców i organizatorem Marszu Niepodległości Robertem Bąkiewiczem. Powstała po protestach Strajku Kobiet przeciwko ograniczeniu prawa do aborcji. W pamiętnym wystąpieniu telewizyjnym Jarosław Kaczyński wezwał wówczas swoich zwolenników do obrony kościołów. Na apel odpowiedział Bąkiewicz, wzywając z kolei swoich sympatyków, by wstępowali do Straży Narodowej.

Organizacja szybko została doceniona przez rząd.

W 2021 roku ujawniliśmy, że stowarzyszenie dostało 1,7 mln złotych (jedna z najwyższych dotacji) z Funduszu Patriotycznego na projekt „Bezpieczeństwo i profesjonalizm w trakcie organizacji i przebiegu wydarzeń patriotycznych i religijnych – warunkiem koniecznym w utrwalaniu tożsamości kulturowej”.

Potem, kiedy zaczął się kryzys na granicy polsko-białoruskiej, samochodami kupionymi z państwowej dotacji, narodowcy ruszyli na pomoc PiS-owi. Bąkiewicz przyjechał na do Usnarza Górnego, domagał się budowy muru na granicy i oferował pomoc Straży Granicznej. "Jesteśmy gotowi jako Straż Narodowa jako wolontariat wspomagać polskie służby” - mówił.

Wtedy ludzi próbujących przedostać się do Polski nazywał "nachodźcami", prowadzącymi inwazję na Polskę.

Robert Bąkiewicz na granicy polsko-białoruskiej. W tle uchodźcy
Robert Bąkiewicz na granicy wspiera polskie służby i oferuje pomoc. Źródło: Twitter Bąkiewicza.

Jak ujawnił TVN24, za te pieniądze z Funduszu Patriotycznego Straż Narodowa kupiła też nieruchomość w Otwocku. "Na działce o powierzchni blisko 9 tysięcy metrów kwadratowych stoją murowany dom, budynek gospodarczy oraz kilka drewnianych domków kempingowych" - donosił TVN24.

Po ataku Rosji na Ukrainę, Bąkiewicz ogłosił, że w ośrodku znajdą schronienie ukraińscy uchodźcy. Było to dość zaskakujące posunięcie, zważywszy, że np. jeszcze rok wcześniej, podczas konferencji w Oławie, gdzie w ostatnich latach osiedliło się wielu Ukraińców, Bąkiewicz mówił, że następuje tam "podmiana etniczna". "Polacy wyjeżdżają zagranicę, tutaj osiedlają się Ukraińcy. Ukraińcy korzystają z pomocy społecznej, mają pewne przywileje, które według nas powinny być zarezerwowane dla obywateli Polski" - przekonywał.

Wtedy Bąkiewicz zapowiadał, ze narodowcy będą "wnioskować, aby zostały wstrzymane wypłaty wszelkiej pomocy socjalnej dla Ukraińców przebywających na terenie Polskiej Rzeczypospolitej" oraz domagać się wprowadzenia "memorandum imigracyjnego", żeby wstrzymać ukraińską imigrację.

Według relacji portalu salon24.pl, 28 marca w ośrodku Straży Narodowej miało się znajdować 34 uchodźców z Ukrainy.

Bąkiewicz: Dziękuję :)

7 kwietnia zapytaliśmy Bąkiewicza, czy Straż Narodowa dostała rządowe pieniądze na pomoc Ukraińcom.

"Posiadacie nieprawdziwe informacje dot. otrzymanego wsparcia, bo takowego nie było" - odpowiedział nam Bąkiewicz.

I apelował: "Moglibyście (...), korzystając z zasięgu swoich mediów, wesprzeć nas w pozyskaniu takich środków od instytucji publicznych oraz darczyńców prywatnych".

Żalił się też, że piszemy o narodowcach tendencyjnie i że nie interesuje nas opisanie pomocy, jakiej udzielają Ukraińcom w ośrodku i na granicy.

Dzień później, 8 kwietnia, na stronie KPRM pojawiła się lista 130 organizacji, które dostały pieniądze, a wśród nich - Straż Narodowa. Kancelaria premiera uznała, że spośród ponad 500 ofert NGO'sów, wniosek stowarzyszenia Bąkiewicza powinien znaleźć się wśród 130 dofinansowanych projektów.

Straż Narodowa otrzymała 264 tys. złotych na "Pomoc humanitarną dla obywateli ukraińskich objętych konfliktem zbrojnym".

Tego samego dnia poprosiliśmy Bąkiewicza o wyjaśnienie tej sytuacji.

Przypomnijmy, już 6 kwietnia wicepremier Gliński informował, że 130 organizacji otrzymało w sumie 20 mln złotych. Wcześniej KPRM informował, że będzie się kontaktował z NGO'sami, które zakwalifikowano do wsparcia. Tymczasem 7 kwietnia oburzony naszymi pytaniami Bąkiewicz kategorycznie zaprzeczył, że Straż Narodowa dostała pieniądze. Nie wspomniał słowem, że stowarzyszenie starało się o te pieniądze.

Bąkiewicz odpisał nam o 03:41 nad ranem.

"Jest Pan niczym Anioł Dobrej Nowiny. Wczoraj poprosiłem Pana o pomoc, a dzisiaj już taki efekt. Dziękuję :) Niemniej, to Pan mnie dziś jako pierwszy poinformował o tych wynikach. Wcześniej nie wiedziałem o tym, że została przyznana nam dotacja (...) Spodziewaliśmy się, że nic z tego nie będzie" – pisał nad ranem ucieszony Bąkiewicz.

Problem wizerunkowy

Być może Bąkiewicz miał nadzieję, że lista beneficjentów nie zostanie opublikowana - tak, jak zapowiadali pracownicy KPRM.

Dla Bąkiewicza każda kolejna rządowa dotacja to z jednej strony wielka szansa na budowę materialnego zaplecza dla swojego środowiska, a z drugiej strony - problem wizerunkowy w środowisku narodowców. Po tym, jak związane z Bąkiewiczem organizacje dostały w 2021 roku od rządu 3,88 mln złotych, on sam jest coraz częściej oskarżany przez część narodowców, że poukładał się z PiS. Gdy w ubiegłym roku ujawniliśmy, że jego stowarzyszenia dostały pieniądze z Funduszu Patriotycznego, Bąkiewicz na antenie mediów narodowych długo i szczegółowo wyjaśniał, na co pójdą pieniądze i odpierał zarzuty o dogadywanie się z władzą.

Informację o tym, że teraz Straż Narodowa dostała kolejną dotację - na pomoc Ukraińcom - Robert Winnicki, poseł Konfederacji i prezes Ruchu Narodowego, skomentował słowami: "Robert, wiemy jak jest. PiS płaci (...), PiS wymaga". I dodał, że kiedyś miał nadzieję, że Bąkiewicz, nawet biorąc publiczne pieniądze, zachowa jednak swoje poglądy, ale się zawiódł.

;

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze