0:00
0:00

0:00

Wywód Jacka Bromskiego, szefa Rady Programowej Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (rocznik 1946), przenosi nas w czasy, gdy trzeba było wybierać między pozbawioną większych nadziei obroną prawdy i ludzkiej godności, a lawirowaniem i koniunkturalizmem wobec autorytarnej władzy.

Na tym dylemacie w latach 70. powstało słynne polskie "kino moralnego niepokoju". Jacek Bromski wchodzi dziś w rolę cynicznego i machiawelicznego docenta Jakuba z "Barw ochronnych" Krzysztofa Zanussiego (genialna rola Zbigniewa Zapasiewicza).

"Na razie środowisko filmowe jest zjednoczone i zdeterminowane, ludzie mają nadzieję, że wartości, jakie tworzymy są tak ewidentne, że obronią się same. Czeka nas jednak działanie pod presją i próba charakterów" - mówiła OKO.press reżyserka Agnieszka Holland, która obok Kieślowskiego, Wajdy i Zanussiego tworzyła kino moralnego niepokoju.

Wyrazem tej determinacji środowiska filmowego jest protest podpisany 12 października 2017 przez 11 najważniejszych stowarzyszeń i 450 najważniejszych postaci polskiego filmu: "Odwołanie Magdaleny Sroki stanowi istotne naruszenie prawa, zaś potraktowanie fundamentalnego stanowiska Rady PISF jako zwykłej opinii wskazuje na lekceważenie ustawy o kinematografii jako obowiązującego aktu prawnego".

Szanowny Panie Premierze,

w imieniu organizacji i stowarzyszeń polskiego środowiska filmowego protestujemy przeciw bezprawnemu odwołaniu z funkcji Dyrektora PISF Pani Magdaleny Sroki. Jak wskazała w swym stanowisku Rada PISF, nie zachodzi żadna z wymienionych w ustawie o kinematografii przesłanek umożliwiających odwołanie dyrektora w trakcie kadencji.

W tej sytuacji odwołanie Dyr Magdaleny Sroki w dniu 9 X 2017 roku stanowi istotne naruszenie prawa, zaś potraktowanie tak fundamentalnego stanowiska Rady PISF jako zwykłej opinii wskazuje na lekceważenie ustawy o kinematografii jako obowiązującego aktu prawnego.

Odwołanie Dyrektor PISF jest również niezrozumiałe w świetle sukcesu ostatniego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Sukces ten podkreślił także Pan Premier w swoim wystąpieniu na Gali Festiwalu. Polskie kino dzięki PISF kierowanemu przez Panią Dyrektor Srokę odnosi liczne sukcesy za granicą, a stale rosnąca liczba widzów na polskich filmach plasuje Polskę w czołówce krajów europejskich.

Uważamy, że szczególnie w działalności instytucji publicznych niezmiernie istotne jest utrzymywanie kadencyjności dyrektorów tych instytucji, tak aby nie przechodziły one permanentnych rewolucji kadrowych. W Pańskiej decyzji o przerwaniu kadencji Dyr. Sroki szczególnie niepokojący jest fakt, iż PISF nie jest instytucją finansowaną z budżetu, lecz ze środków prywatnych uczestników rynku audiowizualnego. To właśnie płatnicy na rzecz PISF stanowią połowę Rady i pominięcie ich jednomyślnego zdania jest podważeniem zasad, na jakich działa obecnie polska kinematografia.

Pozwalamy sobie także zwrócić uwagę Pana Premiera na fakt, iż szkody dla wizerunku Polski związane z przerwaniem kadencji dyrektora PISF, co z pewnością odbije się szerokim echem w kraju i za granicą, będą znacznie dotkliwsze, niż szkody dla wizerunku PISF spowodowane wycofanym pismem sprzed paru miesięcy, o którym nikt nie wiedział do czasu zwrócenia na niego uwagi publicznej w piśmie Pana Premiera.

Z poważaniem:

Gildia Polskich Reżyserów Dokumentalnych Gildia Reżyserów Polskich Kobiety Filmowcy Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych Polska Akademia Filmowa Polskie Stowarzyszenie Montażystów PSM Stowarzyszenie Autorów Zdjęć Filmowych PSC Stowarzyszenie Film 1, 2 Stowarzyszenie Filmowców Polskich Stowarzyszenie Kobiet Filmowców Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Lista podpisów jest tutaj

Także 12 października "najgłębsze zaniepokojenie" wyrazili "krytycy, krytyczki, dziennikarki i dziennikarze filmowi": "Uważamy, iż przedstawiony przez ministerstwo powód – niefortunny list skierowany w imieniu PISF do MPAA – nie jest wystarczający (...) Autonomia PISF gwarantuje względną autonomię kina, wolność od nacisków ze strony państwa i rynku. Odwołanie Magdaleny Sroki stwarza niebezpieczny precedens, otwierający furtkę dla nacisku polityków na Instytut". Podpisały 73 osoby.

Jako krytycy, krytyczki, dziennikarki i dziennikarze filmowi, solidaryzując się ze środowiskiem filmowym, oraz apelem kobiet-filmowców, wyrażamy nasze najgłębsze zaniepokojenie informacją o odwołaniu przez premiera Piotra Glińskiego Magdaleny Sroki z funkcji dyrektorki Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Uważamy, iż przedstawiony przez ministerstwo powód – niefortunny list skierowany w imieniu PISF do MPAA [Motion Picture Association of America]– nie jest wystarczający do odwołania dyrektor Sroki.

Przypomnijmy, że dyrektor Sroka została jednomyślnie wybrana przez komisję konkursową w 2015 roku, ciesząc się wsparciem całego środowiska filmowego. Także Rada PISF przyjęła w poniedziałek 09.10. uchwałę, stwierdzającą, iż nie znajduje podstawy do odwołania obecnej dyrektor Instytutu. Odwołanie dyrektor Sroki w trakcie kadencji po negatywnej opinii Rady PISF w tej sprawie traktujemy, jako naruszenie przepisów Ustawy o kinematografii, obowiązującej także obecne ministerstwo.

PISF uważamy za jeden z największych sukcesów polityki kulturalnej III RP. Ważnym czynnikiem sukcesu PISF jest to, iż jest to instytucja niezależna od polityków. Wsparcie Instytutu co do zasady otrzymują najlepsze artystycznie projekty, nie te, za którymi stoją polityczni przyjaciele aktualnie sprawującego władzę ministra kultury. Autonomia PISF gwarantuje względną autonomię kina, wolność od nacisków ze strony państwa i rynku. Odwołanie Magdaleny Sroki stwarza bardzo niebezpieczny precedens, otwierający furtkę dla nacisku polityków na Instytut.

Minister Paweł Lewandowski zapowiedział w poniedziałek, że jego rząd nie zamierza naruszać autonomii PISF i zmieniać ustawy o kinematografii. Chcielibyśmy w to wierzyć, ale w biorąc pod uwagę ignorowanie przez ministerstwo głosów środowisk twórczych w przeszłości, mamy powody do niepokoju. Będziemy więc uważnie przyglądać się dalszemu postępowaniu ministerstwa w sprawie Instytutu i informować opinię publiczną na temat tego, jak władza wywiązuje się ze swoich deklaracji.

Marcin Adamczak

Kuba Armata

Krystian Buczek

Artur Cichimski

Marcin Cichoński

Sylwia Chamera

Dorota Chrobak

Piotr Czerkawski

Klara Cykorz

Radosław Czyż

Jakub Demiańczuk

Piotr Dobry

Jędrzej Dudkiewicz

Jakub Dymek

Jacek Dziduszko

Paweł T. Felis

Marcin Giżycki

Wiesław Godzic

Malwina Grochowska

Piotr Gruszkowski

Andrzej Gwóźdź

Barbara Hollender

Albert Kiciński

Kaja Klimek

Łukasz Knap

Tomasz Kolankiewicz

Janusz Kołodziej

Adam Kruk

Iwona Kurz

Stanisław Liguziński

Tadeusz Lubelski

Łukasz Maciejewski

Jakub Majmurek

Magda Maksimiuk

Maria Malatyńska

Kuba Mikurda

Paweł Mossakowski

Patrycja Mucha

Jagoda Murczyńska

Łukasz Muszyński

Dawid Myśliwiec

Michał Oleszczyk

Anna Osmólska-Mętrak

Karol Owczarek

Rafał Pawłowski

Jan Pelczar

Anita Piotrowska

Beata Poprawa

Marcin Radomski

Jacek Rakowiecki

Małgorzata Sadowska

Ola Salwa

Maciej Roch Satora

Anna Serdiukow

Magda Sendecka

Anita Skwara

Sebastian Smoliński

Maciej Stasierski

Małgorzata Steciak

Piotr Szygalski

Kamil Śmiałkowski

Jan Topolski

Piotr Radecki

Dagmara Romanowska

Grażyna Słomka

Tadeusz Szczepański

Anna Tatarska

Jakub Wencel

Agnieszka Wiśniewska

Mariola Wiktor

Bartosz Wróblewski

Artur Zaborski

Kazimierz Żórawski

Takie głosy sprzeciwu świata filmu sprawiają, że empatia Jacka Bromskiego dla władzy stawia go, przynajmniej na razie, na marginesie środowiska. Być może Bromski, jeden z ojców sukcesu, jakim była ustawa o kinematografii (2005), ale twórca bez imponującego dorobku, przecenił analogię z późnym PRL, kiedy koniunkturalizm dominował, a buntowali się nieliczni. Okazałoby się wtedy, że gra Bromskiego to - jak w przypadku filmu Zanussiego, nie tylko "barwy ochronne", które (jak pisano o postaci docenta Jakuba) nie tylko "kryją wewnętrzną pustkę i osamotnienie moralnie przegranego człowieka", ale są błędną strategią na dzisiejsze czasy.

Bromski: Mam zaufanie do pana premiera, wielokrotnie z nim rozmawiałem, ufam i nie sądzę...

W rozmowie z Agatą Kowalską w TOK.FM (10 października) Bromski - podtrzymywał stanowisko Rady PISF, której jest przewodniczącym (kadencję kończy w listopadzie 2017). Ale się z tego tłumaczył, a swoje słowa kierował nie tylko do słuchaczy:

"Rada nie mogła dać innej opinii. Nie zaszła żadna z wymienionych w ustawie przesłanek przerwania kadencji dyrektora PISF, dlatego opinia musiała być negatywna. Minister nie jest zobowiązany do przestrzegania tej opinii".

Bromski dodał, że w związku listem do Christophera Dodda [prezesa Motion Picture Association of America], na odwołanie dyrektor Sroki "od pewnego czasu się zanosiło".

Może minister Gliński czekał z ogłoszeniem decyzji do czasu, gdy skończy się festiwal w Gdyni - spekuluje Bromski. I podaje zaskakujący powód - "bo nie chciał psuć filmowcom ich święta".

W środowisku filmowców panuje raczej przekonanie, że Gliński nie ogłosił swej decyzji wcześniej, w obawie przed skandalem i protestami, jakie by wybuchły na Festiwalu.

Bromski dwukrotnie podkreślał, że rozumie Glińskiego:

"Emocjonalnie decyzję ministra rozumiem, ale ponieważ nie ma ona podstawy prawnej, nic na to nie poradzę: to już jest kłopot ministra".

Zapytany, czy Gliński przejmie teraz pełną kontrolę nad PISF, Bromski mówi, że "teoretycznie jest to możliwe, bo to minister wyznacza zarówno członków nowej Rady PISF jak i członków komisji, która będzie wybierała dyrektora Instytutu spośród kandydatów, którzy zgłoszą się do konkursu (...)".

"Ale ja mam zaufanie do pana premiera Glińskiego, rozmawiałem z nim wielokrotnie, ufam i nie sądzę, żeby tu się coś wydarzyło takiego, żeby środowisko było pozbawione wpływu" - dodał.

"Dlaczego pan ufa ministrowi, który łamię ustawę?" - zdziwiła się Agata Kowalska.

"Spodziewałem się, że złamie ustawę, ale on to robi na własną odpowiedzialność: jest to kwestia trochę emocjonalna, ale - jak powiedziałem - ja te emocje również rozumiem" - powiedział Bromski i zadeklarował, że

wysunął już swoją kandydaturę na członka Rady PISF na kolejną kadencję, bo jako jeden z ojców PISF czuje się odpowiedzialny, także wobec środowiska, za to co się dzieje.

Nową Radę na lata 2017-2020 wybierze minister Piotr Gliński. Kadencja obecnej upływa w listopadzie. Bromski najwyraźniej zakłada, że "pan premier Gliński" usłyszy jego słowa.

Być może uznaje, że jedynym ratunkiem dla kina jest postawa pokory i zrozumienia dla władzy, bo bunt sprawi, że będzie tylko gorzej i PISF straci resztki niezależności.

Bromski lawiruje między - z jednej strony - próbą ręcznego sterowania kulturą, przedstawianą bez żenady jako prawo władzy do decydowania o tym, co dobre i potrzebne, a z drugiej strony - mocnym środowiskiem filmowym, które ma uzasadnione poczucie wielkiego sukcesu kina po 2005 roku. W znacznym stopniu dzięki ustawie o kinematografii, do której uchwalenia Bromski walnie się przyczynił.

Gliński, czyli naga władza

Komunikat ministra Glińskiego o odwołaniu szefowej Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Magdaleny Sroki, choć jej kadencja mija dopiero w 2020 roku, napisany został językiem, który także przypomina dawne czasy. Gliński oznajmił, że powodem jest „narażenie na szwank wizerunku Polski i polskich instytucji kultury na arenie międzynarodowej. Minister (...) nie może godzić się z aktami działalności dyrektora PISF, które pozostają w jawnej sprzeczności z ustawowymi zadaniami realizowanymi przez Instytut w zakresie promocji i tworzenia warunków do rozwoju polskiej twórczości filmowej”.

Przeczytaj także:

Jedynym "aktem działalności", do którego odnosi się Gliński - jest list wysłany w maju 2017 do Christophera Dodda, który - tu akurat wszyscy się zgadzają - był "skandaliczny w treści i formie". Magdalena Sroka tłumaczy, jak doszło do powstania niefortunnego listu (patrz niżej).

Prawdziwą intencję Glińskiego zdradził wiceminister kultury Jarosław Sellin. Zapytany na podstawie jakiego przepisu resort kultury chce odwołać szefową PISF, odpowiedział 8 października: „Na podstawie przepisu, który mówi, że jak jest utrata zaufania, to minister ma prawo taką decyzję podjąć”.

Rada PISF w uchwale z 9 października 2017 podpisanej przez przewodniczącego Jacka Bromskiego, uznała, że nie ma "żadnych zgodnych z prawem przesłanek do odwołania szefowej Instytutu".

Rada Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej przedstawiła opinię dla Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotra Glińskiego w sprawie zamiaru odwołania Magdaleny Sroki z funkcji Dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej:

W odpowiedzi na pismo Pana Premiera z dnia 25 września br. dotyczące zaopiniowania zamiaru odwołania Pani Magdaleny Sroki z funkcji Dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Rada PISF przedstawia następujące stanowisko:

W sprawie listu wysłanego z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej do Prezesa Motion Picture Association of America (Stowarzyszenia Amerykańskich Producentów Filmowych) senatora Christophera Dodda, pragnęlibyśmy wyjaśnić, że list jest znany Radzie i był przedmiotem posiedzenia Rady na początku czerwca br.

List miał na celu pozyskanie licencji do fragmentów ceremonii Oscarowej dotyczących polskich twórców w celu umieszczenia ich w materiale filmowym promującym polską kinematografię na festiwalu w Cannes.

Rada uznała zarówno treść, jak i formę (język) tego listu za skandaliczne i poprosiła Dyrektor Magdalenę Srokę o wyjaśnienia. Pani Dyrektor poinformowała Radę, że list tej treści został napisany przez pracownika PISF z użyciem faksymile jej podpisu. Dyrektor Magdalena Sroka zapewniła, że treści listu nie znała, a zapoznawszy się z listem po powrocie z Cannes wyciągnęła konsekwencje w stosunku do odpowiedzialnego pracownika, który został zwolniony z pracy w trybie natychmiastowym.

Rada dała wiarę wyjaśnieniom Magdaleny Sroki i uznała je za wystarczające, biorąc pod uwagę, że na szczęście po wyjaśnieniach szkoda wizerunkowa wynikająca z wysłania takiego listu okazała się znikoma .

W opinii Rady PISF nie występują więc przesłanki wymienione w art. 14 pkt. 6 Ustawy o kinematografii z dnia 30 czerwca 2005 roku, na podstawie których byłoby możliwe odwołanie Pani Dyrektor Magdaleny Sroki z funkcji Dyrektora PISF.

Uchwała wchodzi w życie z dniem jej podjęcia.

Faktycznie. Wg. Art. 16 Ustawy o kinematografii z 2005 roku dyrektora Instytutu można usunąć przed upływem kadencji po zasięgnięciu opinii Rady w przypadku:

  • działania z naruszeniem prawa;
  • zrzeczenia się funkcji;
  • choroby uniemożliwiającej pracę;
  • skazania prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne;
  • niezatwierdzenia rocznego sprawozdania finansowego Instytutu bądź
  • negatywnej opinii Rady na temat działalności PISF.

Nikt nie ma wątpliwości, że nie zachodzi żaden z powyższych warunków, w szczególności dyrektor Sroka nie złamała prawa.

Sroka: naciskali na mnie od kilku miesięcy

W oświadczeniu z 11 października Magdalena Sroka pisze: "Decyzja o odwołaniu nie jest dla mnie zaskoczeniem, gdyż przedstawiciele resortu kultury od kilku miesięcy nieskutecznie wymuszali na mnie podanie się do dymisji (...) w całej tej sytuacji nie chodzi o mnie, chodzi o odzyskanie kolejnej instytucji przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego bez względu na koszty, bez znaczenia dla powodów i bez poszanowania prawa".

Szanowni Państwo,

Tuż po zakończeniu 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, uznanego za jedenz najlepszych w historii, w pierwszą rocznicę śmierci Mistrza Andrzeja Wajdy, zostaję odwołana z funkcji szefa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. W opinii Rady Instytutu decyzja ta jest bezprawna. Do dziś żaden z przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie skontaktował się ze mną, aby przekazać mi odwołanie, zatem nie mogę odnieść się do użytych w nim argumentów.

Jednak ta decyzja nie jest dla mnie zaskoczeniem, gdyż przedstawiciele resortu kultury od kilku miesięcy nieskutecznie wymuszali na mnie podanie się do dymisji. Nie będę wyliczać efektów mojej pracy, dość podkreślić, jak wielką satysfakcję sprawiają mi kolejne wielkie nagrody dla polskich filmów i ich Twórców, błyskotliwe debiuty i rozwój niezależnego kina czy pozyskanie 78 mln zł środków europejskich na rekonstrukcję cyfrową skarbów polskiej kinematografii.

Dziękuję wszystkim za wsparcie. Zawłaszczanie przez polityków niezależnych instytucji kultury, które zapewniają twórcom pluralizm i wolność wypowiedzi, może w mojej ocenie prowadzić do ograniczania swobód obywatelskich, o którym mówił i przed którym przestrzegał nas w swoim ostatnim filmie Mistrz Andrzej Wajda.

Polskie kino jest w fenomenalnej kondycji. Zaczyna swoją wielką światową podróż i ma szanse na trwałe zagościć w kilkudziesięciu krajach świata. Polskie kino to wybitni, odważni, mądrzy i wolni twórcy. Wolność artystyczna jest w Was i nikt nie może jej Wam zabrać. To wy budujecie narodową kulturę, stwarzacie przestrzeń, w której krytycznej analizie można poddać społeczeństwo i jego przywary, toczyć bezkrwawe spory o kształt świata i system wartości, rozwijać umiejętność myślenia i oceny, budzić emocje i empatię, kształtować wrażliwość i dobry gust, uczyć różnorodności i tolerancji, oswajać strach przed obcym i nieznanym.

Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego twierdzi, że odwołuje mnie z powodu listu do senatora Christophera J. Dodda. Pod listem w istocie widnieje mój podpis, a zatem wyłącznie ja ponoszę odpowiedzialność zarówno za jego treść, jak i fakt doręczenia do adresata. Jednak list został wysłany w maju, był skierowany wyłącznie do senatora, który kilka dni po jego otrzymaniu otrzymał ode mnie przeprosiny wraz z informacją, że zawarte w liście treści nie są oficjalnym stanowiskiem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, uzupełnioną o opis sytuacji, w jakiej doszło do przesłania mu takiej korespondencji. Wyjaśnienia przyjął z pełnym zrozumieniem i nadał temu wydarzeniu jedyny właściwy ton i proporcje, pisząc: „Thank you for your kind and graceful note. There is no need to apologize; I understand the circumstances and sympathize with your colleague’s innocent mistake”.

Sprawy kadrowe rozstrzygnęłam wcześniej i nie ma powodu do nich wracać.

Pełne wyjaśnienia w kwestii omyłkowego wysłania tego listu złożyłam w MKiDN już w czerwcu [2017]. Podobne wyjaśnienia przedstawiłam Radzie Instytutu. Od tego czasu do 9 października trwał proces podejmowania decyzji o odwołaniu: medialnie list został ujawniony ponad 4 miesiące po jego wysłaniu, a jedynym podmiotem, który poza Polskim Instytutem Sztuki Filmowej z całą pewnością posiada kopię listu, jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Szkoda na wizerunku zarówno PISF, jak i Polski z całą pewnością dokonała się – o ile się dokonała – w momencie jego upublicznienia. Za to odpowiedzialność ponosi ujawniający.

Bezsprzecznie zatem w całej tej sytuacji nie chodzi o mnie, chodzi o odzyskanie kolejnej instytucji przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego bez względu na koszty, bez znaczenia dla powodów i bez poszanowania prawa.

Zaszczytem i przyjemnością była praca z Państwem. Za odwagę i solidarność raz jeszcze bardzo Wam dziękuję.

Magdalena Sroka

Sroka wyjaśnia też sprawę nieszczęsnego listu: "został wysłany w maju, był skierowany wyłącznie do senatora [byłego senatora z lat 1981-2011 Christophera Dodda, który jest prezesem organizacji zrzeszającej twórców filmowych USA - red.], który kilka dni po jego otrzymaniu otrzymał ode mnie przeprosiny wraz z informacją, że zawarte w liście treści nie są oficjalnym stanowiskiem PISF, uzupełnioną o opis sytuacji, w jakiej doszło do przesłania mu takiej korespondencji.

Wyjaśnienia przyjął z pełnym zrozumieniem i nadał temu wydarzeniu jedyny właściwy ton i proporcje, pisząc: „Thank you for your kind and graceful note. There is no need to apologize; I understand the circumstances and sympathize with your colleague’s innocent mistake”. Sprawy kadrowe rozstrzygnęłam wcześniej i nie ma powodu do nich wracać".

"Jeden z pracowników PISF prowadził intensywną korespondencję z przedstawicielem Amerykańskiej Akademii Filmowej, która miała udostępnić PISF archiwalne materiały z wręczenia Oscarów. Ponieważ pracownikowi zależało na otrzymaniu tych materiałów, a wciąż nie było zgody, korespondencja stawała się coraz bardziej emocjonalna. Inna osoba miała z kolei na podstawie tej korespondencji – półprywatnej – przygotować oficjalny list do senatora Dodda. Zamiast to zrobić, bezmyślnie skopiowała jeden z tych maili i wysłała do Dodda. Ten mail miał wątpliwą formę, padały w nim argumenty na stopie właściwie prywatnej, nie służbowej, był napisany mową potoczną...

...i fatalną angielszczyzną.

To prawda, ale w korespondencji potocznej, osobistej język angielski często pozostawia wiele do życzenia. Co nie powinno mieć miejsca w oficjalnym liście PISF.

Skąd ten błąd?

Nikt oficjalnie nie przygotowywał listu do senatora Dodda. List został wysłany w sytuacji nadzwyczajnego pośpiechu. W tym dniu wyjeżdżaliśmy do Cannes, gdzie mieliśmy prezentację polskiego kina, więc materiały z Oscarów były nam potrzebne natychmiast.

Ale pośpiech nigdy nie jest dobrym doradcą i jego skutki bywają fatalne. Tak było i tym razem.

Osoba, która wysłała list, została zwolniona z PISF?

Wobec obu osób – i tej, która prowadziła wcześniej korespondencję, i tej, która skopiowała treść jednego z maili i wysłała do senatora – wyciągnęłam konsekwencje, z jednym z pracowników zakończyliśmy współpracę. Przede wszystkim jednak od razu, gdy tylko zapoznałam się z treścią wysłanego listu, osobiście przeprosiłam senatora Dodda za zaistniałą sytuację. Przyjął to – co chcę podkreślić – z pełnym zrozumieniem.

Podobno nie ma oryginału tej korespondencji.

Oryginału nie ma – zakładam, że dlatego, iż ktoś ten list wyniósł i dostarczył go ministerstwu. W jakiś sposób przecież ministerstwo weszło w jego posiadanie. W instytucie jest tylko kopia.

Nie bagatelizuję sprawy listu, który nigdy nie powinien zostać w takiej formie ani napisany, ani wysłany. Było mi i jest niezmiernie przykro, że do tego doszło. Ale list został wysłany do jednej osoby, która została za to przeze mnie przeproszona. Prawdziwą szkodę ten list robi teraz, gdy został w dziwnych okolicznościach upubliczniony.

"Zawłaszczanie przez polityków niezależnych instytucji kultury, które zapewniają twórcom pluralizm i wolność wypowiedzi, może w mojej ocenie prowadzić do ograniczania swobód obywatelskich, o którym mówił i przed którym przestrzegał nas w swoim ostatnim filmie Mistrz Andrzej Wajda" - pisze Sroka.

Równie mocno mówiła o tym OKO.press Agnieszka Holland. Skok na PISF "wpisuje się w program kulturowej kontrrewolucji, którą widzimy nie tylko w Polsce czy na Węgrzech. Władzom idzie o to, by jednocześnie wziąć społeczeństwo za mordę i dmuchać w narodowy balon. Autorytarne systemy zawsze tak działają. I do tego potrzebne im są odpowiednie filmy".

Zobacz też inne teksty OKO.press o wojnie PIS z PISF:

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze