0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Według Pentagonu to z Białorusi wyleciało 70 z 480 rakiet skierowanych w ukraińskie miasta. Z terenu tego kraju cały czas wyjeżdżają kolumny rosyjskiego sprzętu i żołnierzy jadących walczyć z Ukraińcami. Najdłuższa miała 64 kilometry.

W drugą stronę nieprzerwanie jadą wojskowe autobusy i samochody z wymalowanym na boku czerwonym krzyżem. Kolejne cywilne placówki na południu kraju są przekształcane na szpitale wojskowe. Białoruscy lekarze, również ci z prywatnych klinik, są przymuszani do pracy.

Przeczytaj także:

Ciała żołnierzy wywożą nocą

W mediach społecznościowych pojawiają się wezwania do zbiórek środków medycznych, których w szpitalach już zabrakło. W szpitalach mają być leczeni rosyjscy i ukraińscy ranni. Część z relacji lekarzy tam przebywających przedostaje się do mediów społecznościowych.

Do Białorusi trafiają nie tylko ranni, ale też zmarli rosyjscy żołnierze. Miejsca w kostnicach też już nie ma, dlatego zwłoki pod osłoną nocy pakowane są do pociągów odjeżdżających do Rosji. Rosjanie od trzech dni nie informują o swoich stratach, które próbują ukryć również przed Białorusinami.

Mimo że ukraińskie władze oficjalnie deklarują, że nie ma jeszcze przypadków udziału białoruskich wojsk w inwazji, to ich ruchy wskazują na możliwe wejście do Ukrainy w najbliższej przyszłości. Przy granicy z Wołyniem w gotowości stoi 38. dywizja powietrzno-desantowa białoruskiego wojska, która w ostatnich latach uczestniczyła m.in. w tłumieniu protestów w Brześciu.

O ruchach wojsk alarmują sami Białorusini przesyłający wideo białoruskich kolumn zmierzających do jednostek wojskowych położonych przy granicy z Ukrainą i rosyjskich wojsk przegrupowujących się w Białorusi przed wyjazdem do Ukrainy.

Referendum przeciwko wojnie

W cieniu ataku Rosji na Ukrainę, w niedzielę 27 lutego, w Białorusi odbyło się głosowanie w referendum konstytucyjnym. Otwarcie lokali wyborczych stało się dla Białorusinów okazją do wyrażenia sprzeciwu wobec udziału Białorusi w inwazji na Ukrainę.

Mieszkańcy Mińska przeprowadzili tego dnia demonstrację przed Sztabem Generalnym. Służby zatrzymały co najmniej 903 osoby. Część trafiła na Akreścina, do aresztu osławionego masowymi torturami w 2020 roku.

Sztab Swiatłany Cichanouskiej przekonuje, że w protestach w całym kraju wzięło udział łącznie do 70 tysięcy Białorusinów.

Trudno zweryfikować te szacunki, bo wiele było organizowanych w lokalnych społecznościach – na podwórkach, czy nawet bezpośrednio z prywatnych mieszkań, kiedy ludzie wieczorami otwierali okna, by wznosić okrzyki „Niet wojnie!” albo „Putin hujlo!”.

Wojenna konstytucja

Łukaszenka zatwierdził rzekome wyniki referendum 4 marca. Za nową, mającą wejść w życie 15 marca, konstytucją według reżimu miało się opowiedzieć 65 proc. głosujących. Treść dokumentu znosi neutralność Białorusi i zezwala na obecność broni atomowej na jej terytorium. Przewiduje również ataki z jej terytorium na inne państwa, czego obecna konstytucja zabrania.

Konstytucja anuluje również dotychczasowe kadencje Łukaszenki, hipotetycznie zezwalając tym samym na następne 13 lat rządów dyktatora. Oprócz oddelegowania części władzy do Rady Bezpieczeństwa (zdominowaną przez blisko związanych z Rosją wysoko postawionych siłowików) nowa ustawa zasadnicza uwalnia prezydenta od odpowiedzialności za przestępstwa popełnione w trakcie urzędowania.

W teorii to rozwiązanie analogiczne do tego, które w 2019 roku wprowadził Nursułtan Nazarbajew. W praktyce nowa konstytucja jest dużo mniej jednoznaczna. Wprowadzane na szybko poprawki, niejako wymuszone wydarzeniami stycznia 2022 roku w Kazachstanie, pokrętnymi drogami przywracają Łukaszence część władzy, której początkowo planował się zrzec na rzecz Rady Bezpieczeństwa.

Atmosfera wojny w Białorusi

Nieustające od 2020 roku zatrzymania nasiliły się w ostatnim miesiącu również z powodu sprzeciwu, jaki podejmują niektórzy Białorusini w kraju. Białoruskie MSW potwierdziło przypadki sabotażu na torach kolejowych wewnątrz Białorusi.

W Soligorsku w związku z podpaleniem mechanizmu obsługującego węzeł kolejowy zatrzymany został Denis Dikun oraz co najmniej 5 innych osób.

Wideo opublikowane przez białoruskie MSW wyraźnie wskazuje na to, że jego przyznanie do winy było wymuszone torturami. Władze przeszukiwały ludzi zatrzymywanych wcześniej w związku z udziałem w protestach, dlatego niejasne jest czy Denis był jakkolwiek zaangażowany w podpalenie.

Zhakowane koleje

Cyberpartyzanci, grupa hakerów od dwóch lat działających przeciwko Łukaszence, zaatakowali system białoruskich kolei państwowych oraz zablokowali szereg innych stron internetowych związanych z administracją państwową lub działaniem instytucji finansowych.

Efektem ubocznym tego działania były kolejki do kas na białoruskich dworcach. Wszystko dlatego, że z Białorusi uciekają teraz setki osób dotychczas zostających w kraju mimo panującego terroru. Wielu Białorusinów doszło do przekonania, że to ostatni moment na ucieczkę z zamykającego się i pogrążającego się w gospodarczym upadku kraju. Kolejki lawinowo zwiększają się również na przejściach granicznych Białorusi z Polską i Litwą.

Nieradząca sobie z sankcjami związanymi z wydarzeniami 2020 roku Białoruś znalazła się w jeszcze trudniejszym gospodarczo położeniu niż Rosja. Zachodnie sankcje uderzające w Rosję często kierowane są również w Białoruś – upadająca gospodarka Rosji ciągnie na dno również państwo białoruskie.

Białoruś agresorem

Niemal od początku inwazji w mediach społecznościowych pojawiają się informacje o udziale białoruskich jednostek po stronie Rosji. Wiele z nich pochodziła z niepotwierdzonych źródeł i można zakładać, że była częścią totalnej wojny informacyjnej toczącej się w rosyjskojęzycznym internecie.

Te informacje, na razie dementowane przez oficjalny Kijów, przyczyniają się do nagonki na Białorusinów znajdujących się w Polsce. Centrum Solidarności Białoruskiej alarmowało o przypadkach pobić, gróźb, bullyingu lub nawet ataku nożem na tle narodowościowym.

Bardzo często te ataki dotyczyły osób, które musiały uciekać z Białorusi w wyniku prześladowań za swoją działalność aktywistyczną lub udział w protestach przeciwko Łukaszence w 2020 roku. Część z nich była bita i torturowana przez funkcjonariuszy białoruskich resortów siłowych.

„Bratobójcza” wojna

Zależność Łukaszenki od Putina przyczyni się do prawdopodobnego wprowadzenia białoruskich oddziałów do walk po rosyjskiej stronie. Eksperci militarni z Białorusi przekonują, że rosyjskie dowództwo bierze pod uwagę jedynie wykorzystanie kilku elitarnych jednostek białoruskiej policji i wojska, które będą w pełni lojalne wobec rosyjskich rozkazów.

Już teraz pojawiają się doniesienia o próbach zerwania kontraktów przez zawodowych białoruskich żołnierzy i odmowach białoruskich poborowych przemieszczania się na ukraińską granicę. Bardzo trudno potwierdzić jednak wiarygodność tych informacji.

Przypadki „bratobójczych” walk już teraz stały się udziałem Czeczenów. Ci mieszkający poza Czeczenią zgłaszają się jako ochotnicy do ukraińskiej armii w tym samym czasie, kiedy jednostki kadyrowców, czyli Czeczenów wspierających Ramzana Kadyrowa, walczą po stronie rosyjskiej.

Oficjalną propozycję udziału czeczeńskich żołnierzy po stronie ukraińskiej złożył Ahmed Zakajew, przedstawiciel władz Iczkerii (historyczna nazwa Czeczenii) na uchodźstwie.

Niechęć między kadyrowcami a wypchniętymi przez nich z własnego kraju Czeczenami wydaje się dzisiaj znacznie większa niż ta poborowych rosyjskiej armii wobec Ukraińców broniących dziś kraju. Czeczeni walczący w Ukrainie o wolność Iczkerii mówią o kadyrowcach: „psy”.

Jeśli do Ukrainy rzeczywiście wysłani zostaną białoruscy żołnierze z elitarnych jednostek uczestniczących w tłumieniu protestów w 2020 roku, Białorusini broniący dzisiaj Ukrainy mogą okazać wobec nich równie zajadli, co Czeczeni wobec kadyrowców.

Już teraz wiadomo o setkach białoruskich ochotników po stronie ukraińskiej. Część z nich walczyła w ochotniczych batalionach jeszcze w 2014 roku. 5 marca potwierdzono śmierć jednego z nich, Ilji „Litwina” w walkach o Buczę.

;
Na zdjęciu Nikita Grekowicz
Nikita Grekowicz

Niezależny dziennikarz specjalizujący się w tematach Białorusi i Europy Wschodniej. Od 2022 pracuje w Dziale Edukacji Międzynarodowej Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Od 2009 roku związany ze Stowarzyszeniem Inicjatywa Wolna Białoruś, członek Zarządu Stowarzyszenia w latach 2019-2021. Absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych UW z dyplomem zrealizowanym na kierunku Artes Liberales. Grafik i ilustrator. Z pochodzenia Białorusin.

Komentarze