0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz Cieszewski/Ministerstwo Spraw ZagranicznychFot. Mariusz Cieszew...

„Wygląda na to, że obecny rząd ma przyrodę w poważaniu. Postawił sobie za punkt honoru, żeby jak najwięcej jej zniszczyć i do tego dąży. Dla wyimaginowanych korzyści” – mówi Robert Chwiałkowski z Fundacji dla Biebrzy, inżynier drogownictwa i pasjonat nadbiebrzańskiej przyrody. Od sześciu lat zaangażowany w obronę Biebrzańskiego Parku Narodowego przed rządowymi planami pociągnięcia przez jego teren drogi ekspresowej S16.

Trasa, według projektu rządu, ma dwa możliwe warianty przebiegu i w każdym przecina cenny przyrodniczo teren. Przez biebrzańskie bagna mają pędzić ciężarówki, a ekspresówka ma stać się częścią via Carpatia łączącej Kłajpedę na Litwie z Salonikami w Grecji.

S16 to niejedynie zmartwienie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Rząd chce, by kolejna droga – S8 – prowadziła z Białegostoku do Augustowa i dalej, do węzła Raczki pod Suwałkami. Na wysokości miejscowości Sztabin ekspresówka przejedzie przez Biebrzański Park Narodowy.

Drogi przez Biebrzański Park Narodowy są „strategiczne”

Pierwsze zapowiedzi dotyczące tej drogi słyszeliśmy z ust Mateusza Morawieckiego w grudniu 2022. Ten odcinek S8 nie został jednak wpisany do Rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych do 2030 roku. Nie ma również zapewnionego finansowania. Mimo tego rząd o swoim pomyśle nie zapomina. Wiceminister infrastruktury Rafał Weber przyznał w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”, że chciałby, aby S8 znalazła się w planach budowy „jak najszybciej”.

Rząd przygotował sobie poduszkę bezpieczeństwa pod kontrowersyjną inwestycję. Jest nią nowelizacja tzw. ustawy ocenowej. Według niej inwestycje uznane za strategiczne miały przyspieszoną ścieżkę do realizacji. Długotrwałą procedurę ma zastąpić zaledwie 14-dniowy proces wydawania uzgodnień na podstawie deklaracji inwestora przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Bez konsultacji społecznych.

Zarówno kontrowersyjne i od lat oprotestowywane S16, jak i S8 miałyby zostać uznane za „strategiczne”.

„To są odcinki, które leżą na wschodniej flance NATO. Pamiętajmy, że ze strony Rosji i Białorusi wciąż istnieje zagrożenie” – mówił Weber w rozmowie z „DGP”.

Robert Chwiałkowski z Fundacji dla Biebrzy komentuje: „Znamy ten rząd od ośmiu lat. Wiemy, że jak sobie coś postanowi, to ciągnie to do końca. Nawet jeśli potem musi się z tego cichaczem wycofywać i uchwalać nowelizacje. Wyraźnie chcą zmienić ustawę ocenową przed wyborami. Tylko ona stoi im na przeszkodzie w dalszym niszczeniu przyrody”.

Z Litwy do Grecji przez Biebrzę

Droga S16 ma przecinać nie tylko Biebrzański Park Narodowy, ale również Krainę Wielkich Jezior Mazurskich. W ten sposób ma stworzyć trasę Białystok-Ełk-Olsztyn oraz połączyć ze sobą via Baltica i via Carpatia, dwa międzynarodowe korytarze transportowe.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Odcinek przez Biebrzę – a więc ten prowadzący do Białegostoku – został wpisany do planów drogowych w 2016 roku. Budowa od tamtej pory nie ruszyła, a projekt nie ma jeszcze decyzji środowiskowej. „Przez cztery lata tworzona była dokumentacja. Dwa razy zorganizowano konsultacje społeczne w formie internetowej – w trakcie pandemii, w 2020 roku i rok temu. W pierwszych konsultacjach przyszło około 4,5 tys. formularzy, z czego 95 proc. było przeciwko jakiejkolwiek drodze przez Biebrzę” – mówi Robert Chwiałkowski. „Oczywiście procedura trwa dalej, mimo tylu głosów sprzeciwu. Obecnie czekamy, aż GDDKiA Białystok złoży wniosek o decyzję środowiskową do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. A może czekają na zmianę ustawy ocenowej, żeby w ogóle nie musieć wnioskować o decyzję środowiskową?” – zastanawia się.

GDDKiA opracowała przez lata kilka wariantów przebiegu drogi łączącej. Ostatecznie wybór miał zapaść między dwoma z nich: prowadzącym z Białegostoku (a dokładnie z węzła Knyszyn) do Ełku przez Osowiec Twierdzę (gdzie przecinałaby BPN) i Szczuczyn lub jadącym do Augustowa i Raczek (przecinając BPN w Sztabinie).

Najnowsze zapowiedzi rządu oznaczają, że powstanie nie jedna, a dwie drogi. Zostaną więc zrealizowane oba te warianty. Jeden z nich – ten przez Szczuczyn – oznaczony zostanie jako S16. Ten przez Augustów – jako S8.

„Należy zadać sobie pytanie, czy trasa łącząca Litwę z Grecją musi przecinać Biebrzański Park Narodowy. Wystarczy spojrzeć na mapę Europy, by stwierdzić, że nie” – mówi Robert Chwiałkowski.

Społecznicy proponują alternatywę

Strona społeczna zaproponowała wariant alternatywny dla przebiegu S16: przez Olsztyn, Łomżę i Zambrów do Bielska Podlaskiego, czyli w korytarzu dróg krajowych nr 63 i 66. Taka trasa omijałaby tereny cenne przyrodniczo. Nie dociera co prawda do Białegostoku, ale Bielsk Podlaski jest ze stolicą regionu połączony wygodną trasą S19. Kierowcy więc nie stracą, a przyroda – zyska.

Wszystkie warianty widać na mapie opracowanej przez Fundację dla Biebrzy. Linią przerywaną zaznaczono ekspresówkę z węzła Knyszyn na północy od Białegostoku do Szczuczyna i Ełku. Na niebiesko – drogę przez Augustów do węzła Raczki (wcześniej był to wariant alternatywny do S16, dziś to zapowiadana przez rząd S8). Fioletową linią biegnącą z prawego rogu do lewego dolnego, zaznaczono wariant strony społecznej.

Trasa alternatywna

„Zamówiliśmy fachowe studium, które miało wykazać, jaki będzie prognozowany ruch na różnych wariantach, w tym rządowych. Wyszło, że zaproponowany przez nas wariant przenosi największy ruch. Spodziewaliśmy się tego: nasza propozycja łączy w miarę najkrótszą trasą Białystok z Olsztynem i dalej z Trójmiastem i Pomorzem. W przeprowadzonych prognozach ruch na wariantach GDDKiA wychodził o wiele mniejszy niż w naszej propozycji” – mówi Chwiałkowski.

10 mld na drogi

„Budowa drogi ekspresowej jest opłacalna dopiero wtedy, kiedy natężenie ruchu wynosi 20 tysięcy pojazdów na dobę. I tyle wpisali projektanci wariantów GDDKiA. Z naszych analiz wynika, że ten ruch będzie dwukrotnie mniejszy, 8-10 tys. aut na dobę, i dopiero w prognozach na 2050 rok" – dodaje.

Wylicza również, że S16 według wstępnych szacunków miała kosztować 5 mld zł. Dwie takie drogi poprowadzone w jednym korytarzu i pełniące niemal identyczną rolę mogą więc kosztować w sumie 10 mld.

„10 mld zł na drogi, gdzie będzie hulał wiatr, a nie samochody. Ten i tak już niewielki prognozowany ruch dla S16 podzieli się w takim układzie na dwie ekspresówki, którymi mało kto będzie jeździł. Tymczasem na realizację czeka wiele innych odcinków dróg, jak chociażby wylotówka S7 z Warszawy do Gdańska” – mówi Robert Chwiałkowski.

Biebrzański Park Narodowy dla przyrody, nie ekspresówek

Fundacja dla Biebrzy w swoim stanowisku pisze: „Wszystkie zaproponowane dotąd warianty przecinają Biebrzański Park Narodowy i będą znacząco negatywnie oddziaływać na obszary Natura 2000: PLB200006 Ostoja Biebrzańska, PLH200008 Dolina Biebrzy, PLB 200003 Puszcza Knyszyńska i PLH200006 Ostoja Knyszyńska”.

Na swojej stronie internetowej Fundacja wyjaśnia, że Biebrzański Park Narodowy jest unikatowym terenem, który powinien być chroniony, a nie zabudowywany drogami szybkiego ruchu. "Koryto rzeki Biebrzy posiada naturalny charakter z licznymi meandrami i starorzeczami.

Efektem naturalnego charakteru rzeki są rozległe i długo utrzymujące się rozlewiska będące siedliskiem około 170 gatunków ptaków.

W tym tak unikalnych jak wodniczka, dubelt, orlik grubodzioby i uszatka błotna. Dolina Biebrzy to również bogactwo ssaków, płazów i owadów. Występują tu prawie wszystkie gatunki polskich drapieżników z wilkiem i rysiem na czele. Symbolem Biebrzy jest jednak przede wszystkim łoś, który znalazł tu idealne warunki do życia. Dolina Biebrzy zachwyca też różnorodnością flory" – piszą eksperci.

Bariera nie do przejścia

Jak na tę przyrodę wpłynęłaby budowa S16 i S8?

„Mamy tutaj trzy baseny: południowy, centralny i północny. Rządzący chcą rozdzielić południowy od centralnego albo centralny od północnego. Jeśli rzeczywiście powstałaby jeszcze jedna droga, wszystkie te baseny będą od siebie oddzielone.

To spowoduje, że cały obszar zostanie mocno sfragmentyzowany.

Trzy części parku narodowego będą od siebie oddzielone drogami ekspresowymi, które przyniosą hałas, spaliny i wytworzą barierę ekologiczną dla zwierząt. Będą się tamtędy bały chodzić” – wyjaśnia Chwiałkowski. „W wariancie prowadzącym przez Twierdzę Osowiec [czyli Knyszyn-Szczuczyn-Ełk- od aut.] droga byłaby prowadzona wzdłuż istniejącej linii kolejowej. Ma ona być zmodernizowana, żeby poruszały się po niej pociągi z prędkością 200 km/h. Obok pozostaje jeszcze droga krajowa nr 63, która będzie miała charakter lokalny. Mamy więc w jednym miejscu trzy szlaki komunikacyjne w korytarzu szerokim na około 300 metrów. Jakich by estakad nie projektować, jakie przejścia dla zwierząt by tam nie powstały, to i tak zwierzę będzie się bało zbliżyć do takiej bariery” – wylicza Robert Chwiałkowski.

Dodaje: „Widziałem już projekty estakady, która ma mieć 500-600 metrów szerokości. Tymczasem rozlewiska, utrzymujące się przez większą część roku mają kilometr szerokości. Zwierzęta, które nie lubią wody, z takiego przejścia pod estakadą nie skorzystają. W dolinie rzeki drogowcy projektują więc przejścia, które przez znaczną część roku posłużą jedynie bobrom”.

Fundacja Greenmind opublikowała kompleksową analizę dotyczącą wpływu drogi na przyrodę. Jej autor, ornitolog dr hab. Przemysław Chylarecki wylicza w niej dodatkowo m.in.: zwiększoną liczbę wypadków komunikacyjnych, negatywny wpływ na populacje dzikich zwierząt, zagrożenie zanieczyszczeniem zbiorników wodnych czy udaremnienie zwierzętom migracji do miejsc rozrodu.

Robert Chwiałkowski podkreśla, że nawet kilka tysięcy pojazdów na dobę przez większą prędkość przejazdu wyemituje o wiele większy hałas niż na drodze niższej kategorii. Eksploatacja drogi doprowadzi wiec do sytuacji, że na terenach do niej przyległych drastycznie zmniejszy się pojemność ptasich siedlisk. „Pogniazdują przez jeden sezon i się stąd wyniosą” – przewiduje.

„Synteza wyników blisko 50 badań prowadzonych na całym świecie wykazała, że – przeciętnie – efekt obniżonej liczebności ptaków rozciąga się na odległość 2,6 kilometra od drogi. W tym pasie, liczebność przeciętnego gatunku ptaka jest obniżona o 32 proc. w stosunku do terenów bardziej odległych od dróg. Dla ssaków strefa obniżonych liczebności jest daleko szersza i sięga do 17 km od drogi” – czytamy w analizie.

Turyści przyjadą jeszcze nad Biebrzę?

Chwiałkowski zauważa również, że wystarczy jeden wypadek na trasie, żeby zanieczyścić Biebrzę i tutejsze torfowiska.

„Droga będzie prowadziła przez bagna. Bagna to duża wilgotność powietrza i częstsze mgły. W czasie przymrozków na drodze pojawi się gołoledź. Jeśli w poślizg wpadnie cysterna, a to, co przewozi, wyleje się do rzeki, dojdzie do ogromnej i trwałej degradacji tego obszaru. Nie tylko samej rzeki, ale zwłaszcza unikalnych torfowisk” – mówi.

Dodatkowym argumentem przeciwko budowie tej drogi będzie zmniejszenie ruchu turystycznego, który z roku na rok w dolinie Biebrzy rośnie. „Ludzie odwiedzają Biebrzę z powodu jej unikalnego charakteru i ekosystemu przyciągającego niezliczone ilości ptaków w przelotach lub w celach siedliskowych. Nikt nie przyjedzie przecież, żeby zamiast śpiewu ptaków, słuchać szumu tirów” – komentuje Chwiałkowski – „Hałas od drogi zwłaszcza w nocy będzie bardzo uciążliwy i może roznosić się na większe odległości po rozlewiskach. Okoliczne pensjonaty z czasem zbankrutują, a tysiące osób stracą źródło utrzymania” – dodaje.

Lex Knebel pomoże puścić auta przez Biebrzański Park Narodowy

Jeśli rząd uzna, że S16 i S8 są „strategiczne” (a takie zapowiedzi – jak pisaliśmy – już padły), będzie można znacząco przyspieszyć cały proces budowy. Wystarczy, że wspomniana już nowelizacja ustawy ocenowej (o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko) przejdzie przez Senat i zostanie podpisana przez prezydenta.

Nowela przewiduje szybki tryb procedowania dla inwestycji „strategicznych” Mogą być nimi m.in. drogi, elektrownie, lotniska, stopnie wodne, regulacja rzeki czy składowiska odpadów niebezpiecznych.

Inwestycje „strategiczne” nie będą musiały być konsultowane z okolicznymi mieszkańcami czy właścicielami gruntów. Nie będą również wymagały przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko z udziałem społeczeństwa. Będzie można realizować je wbrew woli gminy i wbrew istniejącym miejscowym planom zagospodarowania przestrzennego.

Organizacje społeczne nadały noweli nazwę: lex Knebel.

„Nowelizacja wprost łamie unijną tzw. dyrektywę siedliskową, co doprowadzi do demontażu systemu ochrony przyrody w ramach sieci Natura 2000 w Polsce. Co więcej, jest wbrew ramowej dyrektywie wodnej – projekt dopuszcza wystąpienie negatywnego wpływu na cele środowiskowe dotyczące wód. Wykluczenie społeczeństwa z procesu inwestycyjnego i ograniczenie jego prawa do sądu to z kolei złamanie konwencji z Aarhus. Po raz kolejny rządzący wywołują konflikt z ludźmi i przyrodą na poziomie lokalnym, jak i unijnym” – komentował Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Nowela pozbawi Polskę funduszy?

Na potencjalny konflikt z prawem unijnym zwraca również uwagę Robert Chwiałkowski.

„Ustawa ocenowa została przyjęta tuż po pierwszych rządach PiS, w październiku 2008 roku, żeby dostosować nasze prawo do przepisów unijnych. Nie zrobiliśmy tego wcześniej, pomimo upomnień. Unia w końcu powiedziała, że jeśli choć jedna inwestycja powstanie pod obowiązującym wtedy prawem, nie zobaczymy ani eurocenta dofinansowania. Trzeba było więc zmienić przepisy – i stąd ustawa ocenowa. Teraz wracamy do przeszłości: rząd chce wyrwać jej chroniące przyrodę zęby, co może grozić utratą funduszy” – wyjaśnia.

Jak mówi, to dzięki ustawie ocenowej powstają drogi. Nie wbrew niej. Przez 15 lat zbudowano w Polsce około 4500 km dróg ekspresowych i autostrad oraz kilka tysięcy dróg niższych kategorii, w tym wiele ważnych obwodnic miast.

Sporne jest także uznawanie S16 i S8 za inwestycje strategiczne, służące obronności – a tak przecież mówił o nich wiceminister Weber. „Z punktu widzenia obronności lepsza jest kolej. Kolumna wojskowa nie potrzebuje drogi ekspresowej, bo jedzie z prędkością 60-80 km/h. Wystarczy jej zwykła jezdnia – a takie na tym terenie już są” – podkreśla Robert Chwiałkowski.

Tymczasem posłowie PiS – nie zważając na głosy sprzeciwu i potencjalny konflikt z UE – przegłosowali lex Knebel na ostatnim posiedzeniu Sejmu, 13 lipca. Teraz ustawa trafiła do Senatu.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze