0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Unia Europejska mat.pras.Unia Europejska mat....

We wtorek 16 lipca 2024 rozpoczęła się inauguracyjna sesja Parlamentu Europejskiego nowej kadencji. To pierwsza sesja po wyborach europejskich (6-9 czerwca) oraz po czerwcowym szczycie Rady Europejskiej (25-26 czerwca). Tradycyjnie podczas pierwszej sesji po szczycie UE odbywała się debata z udziałem premiera kraju sprawującego prezydencję. Tym razem jest inaczej.

Orbán – persona non grata

Konferencja Przewodniczących PE, czyli forum złożone z szefów wszystkich grup politycznych w Parlamencie Europejskim, w którym siła głosu zależna jest od rozmiaru grupy, nie wystosowało zaproszenia dla premiera Premier Węgier Viktora Orbána. Taką decyzję podjęli szefowie grup tworzących nieformalną europejską koalicję – Europejska Partia Ludowa (EPL), Socjaliści i Demokraci (S&D) oraz grupa Odnowić Europę.

To konsekwencje nadużyć, których premier Węgier dopuścił się w ciągu niecałych trzech tygodni od startu węgierskiej prezydencji w UE.

Zaledwie dzień po jej objęciu, nie konsultując tego z nikim, Orbán ruszył w świat: wybrał się z wizytą do Kijowa, Moskwy, Pekinu i Waszyngtonu, wszędzie podkreślając, że przybywa jako szef unijnej prezydencji, czyli reprezentując UE. Takie działanie to duże nadużycie – nie mieści się w kompetencjach kraju sprawującego prezydencję. Poza tym od reprezentowania UE w świecie jest szef unijnej dyplomacji.

Temat ten podejmowały już Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak w czwartkowym Programie Politycznym:

Przeczytaj także:

"Viktor Orbán to nie żaden rozjemca, lecz człowiek, który przyczynia się do wojny. Powinien przestać robić takie rzeczy – mówił o „misjach pokojowych” Orbána Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej.

Pozbawiony możliwości wystąpienia przed nowym PE Orbán stracił szansę na kolejne pięć minut w świetle kamer i błysków fleszy.

To dla niego szczególny cios.

Podczas debaty w PE premier Węgier, który słynie z tego, że lubi zwracać na siebie uwagę, miałby się czym chełpić. Założona przez niego we współpracy z czeską partią ANO i austriacką FPO grupa Patrioci dla Europy została trzecią największą grupą w Parlamencie. Możliwość przemówienia z mównicy na sali plenarnej w Strasburgu byłaby pewnie dobrym momentem, by o tym publicznie wspomnieć. Viktor Orbán nie będzie miał jednak tej możliwości.

„Zachowanie Węgier szkodliwe”

Marginalizacja w Parlamencie Europejskim to symboliczna, lecz poważna sankcja, która dotknie Orbána w związku z jego dyplomatycznymi wybrykami. Ale to nie jedyna konsekwencja działań węgierskiego premiera.

Kolejne instytucje europejskie i państwa członkowskie zapowiadają bojkot węgierskiej prezydencji.

Już wczoraj, we wtorek 16 lipca, część unijnych ministrów energii nie pojawiła się na nieformalnym spotkaniu Rady UE ds. energii w Budapeszcie. Polska, Estonia, Finlandia, Litwa, Łotwa i Szwecja zamiast ministrów wysłały na spotkania ministerialnych urzędników.

„Zachowanie Węgier podczas prezydencji jest szkodliwe i musi mieć konsekwencje. Szwecja nie będzie zatem uczestniczyć na szczeblu politycznym w nieformalnych spotkaniach ministerialnych w lipcu” – powiedziała szwedzka minister UE i kandydatka na komisarza Jessica Roswall, cytowana przez portal Euractiv.

Bojkot spotkań organizowanych przez węgierską prezydencję przez cały lipiec zapowiedziały też Estonia, Finlandia oraz Litwa. Część krajów, m.in. Łotwa, Polska i Holandia zapowiedziały, że będą podejmować decyzje „ze spotkania na spotkanie”. Rozważenie dołączenia do bojkotu zapowiedziała także Słowenia.

Rewanż Borrella

Kilka państw członkowskich już planuje też bojkot następnego ważnego spotkania organizowanego przez węgierską prezydencję.

Pod koniec sierpnia (28-29 sierpnia) w Budapeszcie ma się odbyć nieformalnie spotkanie unijnych ministrów ds. zagranicznych. W tym samym czasie szef unijnej dyplomacji Joseph Borrell ma zwołać formalnie spotkanie Rady UE ds. zagranicznych. Ministrowie nie będą mogli być w dwóch miejscach jednocześnie, a formalnie posiedzenie Rady UE jest ważniejsze niż nieformalne spotkanie ministrów.

Jak donosi portal Politico, plan bojkotu wypłynął bezpośrednio z otoczenia Borella. To w jego kompetencje szczególnie wszedł premier Węgier, gdy udał się do Kijowa, Moskwy, Pekinu i Waszyngtonu. Organizację alternatywnego spotkania popiera część państw członkowskich. Chcą w ten sposób pokazać Węgrom, że pełniąc unijną prezydencję, nie mają kompetencji do reprezentowania UE na arenie międzynarodowej.

Komisja Europejska też reaguje

Jeszcze mocniejszy sygnał płynie ze strony Komisji Europejskiej.

Rzecznik Komisji Europejskiej Eric Mamer poinformował w poniedziałek 15 lipca, że unijni komisarze nie będą brać udziału w nieformalnych spotkaniach Rady UE.

Standardowo w każdym spotkaniu Rady UE uczestniczą ministrowie krajów członkowskich odpowiedzialnych za dany temat oraz odpowiedni komisarz. Czyli np. w posiedzeniu Rady ds. rolnictwa biorą udział ministrowie rolnictwa państw członkowskich oraz komisarz ds. rolnictwa. Przez najbliższe pół roku będzie inaczej.

„W związku z wydarzeniami od początku węgierskiej prezydencji, przewodnicząca Komisji Europejskiej postanowiła, że w nieformalnych spotkaniach Rady UE będą brać udział starsi rangą urzędnicy KE. Członkowie kolegium komisarzy nie będzie reprezentowane” – napisał Eric Mamer na platformie X.

Ograniczenie dotyczy nieformalnych spotkań Rady UE, a nie formalnych posiedzeń.

Reprymenda od Michela

We wtorek 16 lipca światło dzienne ujrzał też list, który przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel wysłał do Viktora Orbána w odpowiedzi na jego ustalenia z zagranicznych wizyt w Ukrainie, Rosji, Chinach i USA.

W liście ujawnionym przez Politico Michel udziela Orbánowi stanowczej reprymendy, podkreślając, że reprezentowane UE na arenie międzynarodowej to „nie jego rola”: „Sprawowanie rotacyjnej prezydencji w Radzie UE [Węgry sprawują ją od 1 lipca 2024 – red.] nie polega na reprezentowaniu Unii na scenie międzynarodowej, ani nie wynika z niej mandat do działania w imieniu UE” – pisze Michel w liście.

Szef Rady Europejskiej podkreśla, że postawił tę sprawę jasno już przed wizytą Orbána w Moskwie, a ponadto to samo kilkukrotnie podkreślał szef unijnej dyplomacji Joseph Borrell, m.in. w oświadczeniu z 5 lipca. Tymczasem Orbán ignorował te upomnienia.

Pozbawić Węgry prawa głosu

Z różnych stron ponownie słychać też pytanie o możliwość pozbawienia Węgier prawa głosu na forum Rady UE. We wtorek 16 lipca list w tej sprawie do Komisji Europejskiej oraz Rady Europejskiej wystosowała grupa ponad 60 europosłów. Wzywają oni do zastosowania wobec Węgier sankcji z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej ze względu na to, że premier Węgier „spowodował już wystarczająco wiele szkód, nadużywając roli szefa unijnej prezydencji”. Podkreślają też, że podczas międzynarodowych wizyt premier Węgier w nieuczciwy sposób prezentował swoje kompetencje wypływające z faktu sprawowania prezydencji i dodają, że niezbędne jest zastosowanie sankcji, bo „słowne upomnienia nic nie dają”.

To nie pierwszy raz, gdy ze strony grup europosłów płynie takie wezwanie. Europarlament poprzedniej kadencji kilkukrotnie przegłosowywał rezolucje wzywające do zastosowania wobec Węgier sankcji z artykułu 7 TUE. Węgry objęte są tą procedurą od 2018 roku w związku z konsekwentnym i bardzo poważnym łamaniem zasad praworządności. Procedura jest jednak w zawieszeniu, jako że kolejny krok to już tylko ewentualne zastosowanie sankcji, a pośród państw członkowskich, które mogłyby podjąć taką decyzję, nie ma niezbędnej do tego jednomyślności.

Co mieści się w obowiązkach prezydencji?

System rotacyjnej prezydencji sięga początków integracji europejskiej. Co sześć miesięcy jedno z państw członkowskich obejmuje prezydencję w Radzie UE i dba o sprawny przebieg unijnego procesu legislacyjnego.

Państwa członkowskie, które sprawują prezydencję po sobie, ściśle współpracują w grupach po trzy. Każda trójka ustala długofalowe cele i przygotowuje wspólny program tematów i spraw, którymi Rada będzie się zajmować przez 18 miesięcy. Na podstawie tego programu każde z trzech państw opracowuje własny, bardziej szczegółowy program sześciomiesięczny. System ten został wprowadzony w 2009 r. traktatem lizbońskim.

Jak czytamy na stronie Rady, prezydencja ma dwa główne zadania:

  • planować i prowadzić posiedzenia Rady i jej organów przygotowawczych,
  • reprezentować Radę w stosunkach z innymi instytucjami UE.

Prezydencja przewodniczy posiedzeniom Rady w poszczególnych składach (z wyjątkiem Rady do Spraw Zagranicznych) oraz jej organów przygotowawczych: stałych komitetów (takich jak Komitet Stałych Przedstawicieli – Coreper) oraz grup roboczych i komitetów zajmujących się bardzo szczegółowymi sprawami.

Prezydencja dba, by dyskusje przebiegały prawidłowo i by przestrzegane były regulamin Rady i jej metody pracy. Organizuje również wiele formalnych i nieformalnych posiedzeń w Brukseli i w swoim państwie.

Ponadto prezydencja reprezentuje Radę w kontaktach z innymi instytucjami UE, zwłaszcza z Komisją i Parlamentem Europejskim. Stara się wypracować porozumienie w sprawie aktów ustawodawczych podczas rozmów trójstronnych, nieformalnych negocjacji i posiedzeń komitetu pojednawczego.

Prezydencja ściśle koordynuje prace z:

  • przewodniczącym Rady Europejskiej
  • wysokim przedstawicielem Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, czyli szefem unijnej dyplomacji.

Pomaga im w pracach, a czasem wykonuje pewne zadania w zastępstwie wysokiego przedstawiciela, np. reprezentuje Radę do Spraw Zagranicznych przed Parlamentem Europejskim lub przewodniczy Radzie do Spraw Zagranicznych podczas rozmów o wspólnej polityce handlowej. Nigdy zaś na zewnątrz, czyli na arenie międzynarodowej.

;
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze