0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Alexander NEMENOV / AFP)Fot. Alexander NEMEN...

Viktor Orbán swoją polityką zagraniczną trolluje resztę Unii Europejskiej. Żeby ograniczyć szkody, które może wyrządzić węgierski premier, konieczne i możliwe jest skrócenie prezydencji Węgier w Radzie UE – pisze politolog Daniel Hegedüs, starszy analityk w berlińskim biurze German Marshall Fund, amerykańskiej organizacji zajmującej się relacjami USA i Europy.

Na zdjęciu: prezydent Rosji Władimir Putin i premier Węgier Viktor Orbán wychodzą po wspólnym oświadczeniu prasowym na Kremlu w Moskwie 5 lipca 2024 r.

Orbán ośmiesza Unię Europejską

Premier Viktor Orbán rozpoczął sześciomiesięczną prezydencję Węgier w Radzie Unii Europejskiej od działań dyplomatycznych, które zszokowały partnerów kraju w Unii Europejskiej i NATO.

Na początek pojechał do Kijowa. Było to pierwsze dwustronne spotkanie Orbána z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku. Nie przyniosło konkretnych rezultatów w spornych kwestiach. Jednak Ukraina zobowiązała się do odpowiedzi na obawy Węgier o status mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu oraz w sprawie traktowania węgierskich firm. Dało to nadzieję na zbliżenie i umiarkowanie prozachodni zwrot w polityce zagranicznej Węgier.

Przeczytaj także:

Kilka dni później Orbán złożył niespodziewaną wizytę w Moskwie. Nie była uzgodniona z partnerami Węgier w UE i NATO, ani z Ukrainą. To było preludium, ujawniające zamiar nadużycia prezydencji Rady UE.

Orbán udaje, że przemawia w imieniu Unii Europejskiej, sieje zamęt, szkodzi unijnej polityce zagranicznej i wspiera interesy Rosji oraz innych nieliberalnych rywali Zachodu.

Unijne traktaty wyraźnie stwierdzają, że rząd sprawujący prezydencję w Radzie nie reprezentuje UE w sprawach zewnętrznych. Jest to prerogatywa przewodniczącego Rady Europejskiej, przewodniczącego Komisji Europejskiej i wysokiego przedstawiciela ds. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.

Mimo to Orbán używał logo węgierskiej prezydencji w Radzie podczas swoich podróży, wielokrotnie nawiązywał do swojej pozycji na czele Rady i nie zaprzeczył prezydentowi Władimirowi Putinowi, gdy ten ogłosił, że reprezentuje UE podczas ich spotkania.

Rosyjska propaganda państwowa również intensywnie wykorzystywała wizytę i narrację Orbána, co doskonale pasowało do punktów propagandowych Kremla.

Orbán przedstawił swoją podróż do Moskwy jako kolejny etap „misji pokojowej” po wizycie w Kijowie. W rzeczywistości wyraźnie naruszył stanowisko UE, która nie negocjuje o Ukrainie bez Ukrainy, i utrzymał wizytę w tajemnicy przed Kijowem.

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz obecni i przyszli wysocy przedstawiciele Josep Borrell i Kaja Kallas skrytykowali wizytę, podkreślając brak mandatu UE dla Orbána oraz fakt, że prezydencja nie reprezentuje UE.

Z Rosji Orbán udał się bezpośrednio do Azerbejdżanu, aby wziąć udział w nieformalnym szczycie Organizacji Państw Tureckich.

Z perspektywy UE wizyta wzbudziła pytania dotyczące integralności terytorialnej i suwerenności Cypru, ponieważ na spotkaniu byli obecni przedstawiciele nieuznawanej Tureckiej Republiki Cypru Północnego. Zostało to poruszone przez Borrellego, a także przez współprzewodniczącego politycznej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), Nicola Procacciniego z Fratelli d’Italia.

To pokazuje pogarszające się relacje Orbána nie tylko z głównym nurtem UE, ale także z ECR i premier Włoch Giorgią Meloni, którzy byli uważani za jego sojuszników przed ostatnimi wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Z Baku Orbán poleciał do Pekinu, aby spotkać się z prezydentem Xi Jinpingiem. Tam chwalił centralną rolę Chin i ich zaangażowanie w osiągnięcie pokoju między Rosją a Ukrainą. Jednocześnie milczał na temat decyzji Xi o nieuczestniczeniu w rozmowach pokojowych w Genewie w czerwcu.

Wreszcie z Chin Orbán udał się na szczyt NATO w Stanach Zjednoczonych, gdzie, według doniesień medialnych, może również spotkać się z Donaldem Trumpem.

Polityczny trolling

To był dopiero początek. Przez resztę prezydencji Węgier w Radzie UE, do końca roku, możemy się spodziewać kolejnych nieuzgodnionych wizyt, podczas których Orbán będzie lekceważył i szkodził stanowiskom UE.

Premier Węgier pewnie odwiedzi Trumpa w Stanach Zjednoczonych, Benjamina Netanjahu w Izraelu oraz pojedzie do Gruzji i Mołdawii, w których jesienią odbędą się wybory.

Zgodnie z przewidywaniami, Orbán pokazuje, że wykorzysta prezydencję w Radzie UE do prowadzenia zagranicznej polityki trollingowej — nie dla powierzchownego irytowania i zakłócania, ale w sposób strategiczny.

Orbán, pamiętając upadek Związku Radzieckiego, jest przekonany, że imperia i ponadnarodowe instytucje upadają, gdy stają się one pośmiewiskiem. Dlatego dąży do ośmieszania UE. Swoim nieprzewidywalnym zachowaniem i wielowektorową polityką zagraniczną, Orbán chce pokazać, że nie poniesie konsekwencji za wielokrotne naruszanie zasad UE i podważanie jej stanowisk.

Jego działania zapraszają do ośmieszania UE — zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Węgierski polityk pokazuje, że Unia nie umie zachować jedności, a rząd państwa członkowskiego może ją podgryzać bez negatywnych konsekwencji.

Dlaczego inne kraje — takie jak na przykład Białoruś, Gruzja i Serbia — miałyby słuchać Unii Europejskiej?

Najważniejszym strategicznym zadaniem stojącym przed Unią Europejską jest pokazanie, że za zachowanie Orbána grożą negatywne konsekwencje.

Powinny to zrobić państwa członkowskie i Rada Europejska. Minie kilka miesięcy, zanim nowa Komisja Europejska i nowy Parlament Europejski będą w pełni działać. Co najważniejsze, dla Orbána, który gardzi ponadnarodowymi instytucjami, w tym UE, znaczenie ma zdanie innych państw.

Co można zrobić?

W ostatni roku wielokrotnie dyskutowano o odwołaniu prezydencji Węgier w Radzie Unii Europejskiej. W czerwcu 2023 roku Parlament Europejski przyjął nawet rezolucję, w której kwestionowano zdolność Węgier do pełnienia prezydencji w konstruktywny sposób i w dobrej wierze.

Komitet Meijersa, znany prawniczy think tank z Holandii, wskazał, jak zgodnie z prawem można pozbawić Orbána prezydencji w Radzie UE.

Po pierwsze, pozostałe państwa członkowskie mogą skrócić prezydencję Węgier i przesunąć prezydencję Polski z 1 stycznia 2025 r. na 1 września lub wcześniej.

Powinny też przejść do dalszego etapu procedury z artykułu 7 Traktatu o UE przeciwko Węgrom, aby uzasadnić odejście od zasady traktatowej „równej rotacji” prezydencji.

Aby to osiągnąć, przewodniczący Rady Europejskiej na podstawie artykułu 236 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej powinien złożyć wniosek o zmianę kalendarza rotacyjnej prezydencji.

Członkowie Rady Europejskiej mogliby następnie zmienić datę rozpoczęcia prezydencji Polski na sierpień lub wrzesień poprzez proste głosowanie większością kwalifikowaną.

W odniesieniu do procedury Artykułu 7, państwa UE powinny złożyć wniosek do Sekretariatu Rady o umieszczenie w porządku obrad następnego posiedzenia Rady ds. Ogólnych głosowania nad „istnieniem wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia wartości UE” na Węgrzech zgodnie z artykułem 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Ta decyzja wymagałaby większości czterech piątych głosów.

Obie inicjatywy powinny być prowadzone przez Francję, Niemcy i Polskę oraz wspierane przez dużą grupę państw członkowskich, w tym kraje bałtyckie oraz kraje Europy Środkowej i Wschodniej, takie jak Czechy, Rumunia i Słowenia.

Nie będzie lepszego momentu. Trzeba działać teraz.

Relacje Meloni i Orbána są napięte. Orbán promuje nowe skrajnie prawicowe ugrupowanie w Parlamencie Europejskim, Patrioci dla Europy, kusząc europosłów należących do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (w której jest PiS).

Nadchodzące wybory w Austrii i Czechach prawdopodobnie wzmocnią sojuszników Orbána.

Jeśli państwa członkowskie UE odpowiednio zareagują na trolling i ośmieszanie UE przez Orbána, mogą zakończyć prezydencję Węgier w Radzie UE w ciągu kilku tygodni. Potrzeba tylko odpowiedniej dyplomacji i budowania większości w Radzie Europejskiej.

Rzeczywistość przeczy eksperckim głosom, że prezydencja Węgier mogłaby wyrządzić Unii Europejskiej tylko ograniczone szkody. Niektórzy woleliby nic nie robić i ją przetrzymać. Ostatnie dni pokazały, że Orbán dopiero się rozkręca.

Tekst został opublikowany po angielsku przez German Marshall Fund.

;
Na zdjęciu Daniel Hegedus
Daniel Hegedus

węgierski politolog, starszy analityk German Marshall Fund, amerykańskiego think tanku zajmującego się relacjami Stanów Zjednoczonych i Europy. Specjalista ds. polityki w Europie Środkowej i Wschodniej i polityki zagranicznej państw Grupy Wyszehradzkiej.

Komentarze