Premier Węgier Viktor Orbán swoją polityką zagraniczną ośmiesza Unię Europejską. Węgry do końca roku sprawują prezydencję w Radzie UE. Można temu jednak zaradzić
Viktor Orbán swoją polityką zagraniczną trolluje resztę Unii Europejskiej. Żeby ograniczyć szkody, które może wyrządzić węgierski premier, konieczne i możliwe jest skrócenie prezydencji Węgier w Radzie UE – pisze politolog Daniel Hegedüs, starszy analityk w berlińskim biurze German Marshall Fund, amerykańskiej organizacji zajmującej się relacjami USA i Europy.
Na zdjęciu: prezydent Rosji Władimir Putin i premier Węgier Viktor Orbán wychodzą po wspólnym oświadczeniu prasowym na Kremlu w Moskwie 5 lipca 2024 r.
Premier Viktor Orbán rozpoczął sześciomiesięczną prezydencję Węgier w Radzie Unii Europejskiej od działań dyplomatycznych, które zszokowały partnerów kraju w Unii Europejskiej i NATO.
Na początek pojechał do Kijowa. Było to pierwsze dwustronne spotkanie Orbána z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku. Nie przyniosło konkretnych rezultatów w spornych kwestiach. Jednak Ukraina zobowiązała się do odpowiedzi na obawy Węgier o status mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu oraz w sprawie traktowania węgierskich firm. Dało to nadzieję na zbliżenie i umiarkowanie prozachodni zwrot w polityce zagranicznej Węgier.
Kilka dni później Orbán złożył niespodziewaną wizytę w Moskwie. Nie była uzgodniona z partnerami Węgier w UE i NATO, ani z Ukrainą. To było preludium, ujawniające zamiar nadużycia prezydencji Rady UE.
Orbán udaje, że przemawia w imieniu Unii Europejskiej, sieje zamęt, szkodzi unijnej polityce zagranicznej i wspiera interesy Rosji oraz innych nieliberalnych rywali Zachodu.
Unijne traktaty wyraźnie stwierdzają, że rząd sprawujący prezydencję w Radzie nie reprezentuje UE w sprawach zewnętrznych. Jest to prerogatywa przewodniczącego Rady Europejskiej, przewodniczącego Komisji Europejskiej i wysokiego przedstawiciela ds. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
Mimo to Orbán używał logo węgierskiej prezydencji w Radzie podczas swoich podróży, wielokrotnie nawiązywał do swojej pozycji na czele Rady i nie zaprzeczył prezydentowi Władimirowi Putinowi, gdy ten ogłosił, że reprezentuje UE podczas ich spotkania.
Rosyjska propaganda państwowa również intensywnie wykorzystywała wizytę i narrację Orbána, co doskonale pasowało do punktów propagandowych Kremla.
Orbán przedstawił swoją podróż do Moskwy jako kolejny etap „misji pokojowej” po wizycie w Kijowie. W rzeczywistości wyraźnie naruszył stanowisko UE, która nie negocjuje o Ukrainie bez Ukrainy, i utrzymał wizytę w tajemnicy przed Kijowem.
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz obecni i przyszli wysocy przedstawiciele Josep Borrell i Kaja Kallas skrytykowali wizytę, podkreślając brak mandatu UE dla Orbána oraz fakt, że prezydencja nie reprezentuje UE.
Z Rosji Orbán udał się bezpośrednio do Azerbejdżanu, aby wziąć udział w nieformalnym szczycie Organizacji Państw Tureckich.
Z perspektywy UE wizyta wzbudziła pytania dotyczące integralności terytorialnej i suwerenności Cypru, ponieważ na spotkaniu byli obecni przedstawiciele nieuznawanej Tureckiej Republiki Cypru Północnego. Zostało to poruszone przez Borrellego, a także przez współprzewodniczącego politycznej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), Nicola Procacciniego z Fratelli d’Italia.
To pokazuje pogarszające się relacje Orbána nie tylko z głównym nurtem UE, ale także z ECR i premier Włoch Giorgią Meloni, którzy byli uważani za jego sojuszników przed ostatnimi wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Z Baku Orbán poleciał do Pekinu, aby spotkać się z prezydentem Xi Jinpingiem. Tam chwalił centralną rolę Chin i ich zaangażowanie w osiągnięcie pokoju między Rosją a Ukrainą. Jednocześnie milczał na temat decyzji Xi o nieuczestniczeniu w rozmowach pokojowych w Genewie w czerwcu.
Wreszcie z Chin Orbán udał się na szczyt NATO w Stanach Zjednoczonych, gdzie, według doniesień medialnych, może również spotkać się z Donaldem Trumpem.
To był dopiero początek. Przez resztę prezydencji Węgier w Radzie UE, do końca roku, możemy się spodziewać kolejnych nieuzgodnionych wizyt, podczas których Orbán będzie lekceważył i szkodził stanowiskom UE.
Premier Węgier pewnie odwiedzi Trumpa w Stanach Zjednoczonych, Benjamina Netanjahu w Izraelu oraz pojedzie do Gruzji i Mołdawii, w których jesienią odbędą się wybory.
Zgodnie z przewidywaniami, Orbán pokazuje, że wykorzysta prezydencję w Radzie UE do prowadzenia zagranicznej polityki trollingowej — nie dla powierzchownego irytowania i zakłócania, ale w sposób strategiczny.
Orbán, pamiętając upadek Związku Radzieckiego, jest przekonany, że imperia i ponadnarodowe instytucje upadają, gdy stają się one pośmiewiskiem. Dlatego dąży do ośmieszania UE. Swoim nieprzewidywalnym zachowaniem i wielowektorową polityką zagraniczną, Orbán chce pokazać, że nie poniesie konsekwencji za wielokrotne naruszanie zasad UE i podważanie jej stanowisk.
Jego działania zapraszają do ośmieszania UE — zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Węgierski polityk pokazuje, że Unia nie umie zachować jedności, a rząd państwa członkowskiego może ją podgryzać bez negatywnych konsekwencji.
Dlaczego inne kraje — takie jak na przykład Białoruś, Gruzja i Serbia — miałyby słuchać Unii Europejskiej?
Najważniejszym strategicznym zadaniem stojącym przed Unią Europejską jest pokazanie, że za zachowanie Orbána grożą negatywne konsekwencje.
Powinny to zrobić państwa członkowskie i Rada Europejska. Minie kilka miesięcy, zanim nowa Komisja Europejska i nowy Parlament Europejski będą w pełni działać. Co najważniejsze, dla Orbána, który gardzi ponadnarodowymi instytucjami, w tym UE, znaczenie ma zdanie innych państw.
W ostatni roku wielokrotnie dyskutowano o odwołaniu prezydencji Węgier w Radzie Unii Europejskiej. W czerwcu 2023 roku Parlament Europejski przyjął nawet rezolucję, w której kwestionowano zdolność Węgier do pełnienia prezydencji w konstruktywny sposób i w dobrej wierze.
Komitet Meijersa, znany prawniczy think tank z Holandii, wskazał, jak zgodnie z prawem można pozbawić Orbána prezydencji w Radzie UE.
Po pierwsze, pozostałe państwa członkowskie mogą skrócić prezydencję Węgier i przesunąć prezydencję Polski z 1 stycznia 2025 r. na 1 września lub wcześniej.
Powinny też przejść do dalszego etapu procedury z artykułu 7 Traktatu o UE przeciwko Węgrom, aby uzasadnić odejście od zasady traktatowej „równej rotacji” prezydencji.
Aby to osiągnąć, przewodniczący Rady Europejskiej na podstawie artykułu 236 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej powinien złożyć wniosek o zmianę kalendarza rotacyjnej prezydencji.
Członkowie Rady Europejskiej mogliby następnie zmienić datę rozpoczęcia prezydencji Polski na sierpień lub wrzesień poprzez proste głosowanie większością kwalifikowaną.
W odniesieniu do procedury Artykułu 7, państwa UE powinny złożyć wniosek do Sekretariatu Rady o umieszczenie w porządku obrad następnego posiedzenia Rady ds. Ogólnych głosowania nad „istnieniem wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia wartości UE” na Węgrzech zgodnie z artykułem 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Ta decyzja wymagałaby większości czterech piątych głosów.
Obie inicjatywy powinny być prowadzone przez Francję, Niemcy i Polskę oraz wspierane przez dużą grupę państw członkowskich, w tym kraje bałtyckie oraz kraje Europy Środkowej i Wschodniej, takie jak Czechy, Rumunia i Słowenia.
Nie będzie lepszego momentu. Trzeba działać teraz.
Relacje Meloni i Orbána są napięte. Orbán promuje nowe skrajnie prawicowe ugrupowanie w Parlamencie Europejskim, Patrioci dla Europy, kusząc europosłów należących do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (w której jest PiS).
Nadchodzące wybory w Austrii i Czechach prawdopodobnie wzmocnią sojuszników Orbána.
Jeśli państwa członkowskie UE odpowiednio zareagują na trolling i ośmieszanie UE przez Orbána, mogą zakończyć prezydencję Węgier w Radzie UE w ciągu kilku tygodni. Potrzeba tylko odpowiedniej dyplomacji i budowania większości w Radzie Europejskiej.
Rzeczywistość przeczy eksperckim głosom, że prezydencja Węgier mogłaby wyrządzić Unii Europejskiej tylko ograniczone szkody. Niektórzy woleliby nic nie robić i ją przetrzymać. Ostatnie dni pokazały, że Orbán dopiero się rozkręca.
Tekst został opublikowany po angielsku przez German Marshall Fund.
węgierski politolog, starszy analityk German Marshall Fund, amerykańskiego think tanku zajmującego się relacjami Stanów Zjednoczonych i Europy. Specjalista ds. polityki w Europie Środkowej i Wschodniej i polityki zagranicznej państw Grupy Wyszehradzkiej.
węgierski politolog, starszy analityk German Marshall Fund, amerykańskiego think tanku zajmującego się relacjami Stanów Zjednoczonych i Europy. Specjalista ds. polityki w Europie Środkowej i Wschodniej i polityki zagranicznej państw Grupy Wyszehradzkiej.
Komentarze