Grubo ponad połowę miejsc w Parlamencie Europejskim nowej kadencji zajmują europosłowie z partii prawicowych i skrajnie prawicowych. Mimo to dominującą rolę w PE wciąż zamierzają pełnić partie demokratycznego centrum, a partie skrajnej prawicy będą otoczone „kordonem sanitarnym”
Rozpoczęło się pierwsze posiedzenie plenarne Parlamentu Europejskiego nowej, dziesiątej kadencji (16-19 lipca 2024). Parlamentarzyści wybrali już nową szefową PE – została nią ponownie maltańska europosłanka Roberta Metsola (na zdjęciu). Metsola zdobyła aż 90,2 proc. głosów – za jej kandydaturą zagłosowało 562 europosłów. 61 osób oddało głos na kontrkandydatkę z Lewicy – hiszpańską europosłankę Irene Moreno. W sumie głos w wyborach przewodniczącej PE oddało 699 z 720 europosłów nowego parlamentu, ale 76 głosów było nieważnych (pustych).
Wybór przewodniczącego PE to formalne ukonstytuowanie nowego parlamentu.
Podczas czterech dni obrad parlamentarzyści wybiorą jeszcze pozostałych członków prezydium PE (14 wiceprzewodniczących – we wtorek 16 lipca, i pięciu kwestorów – w środę 17 lipca) oraz poddadzą pod głosowanie kandydaturę Ursuli von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej (w czwartek – 19 lipca).
Na środę (18 lipca) zaplanowana jest też pierwsza debata na temat potrzeby wsparcia dla walczącej z Rosją Ukrainy.
Ponad połowa (54 proc.) europosłów i europosłanek nowej izby to debiutanci. Niecałe 40 proc. to kobiety. W ramach polskiej delegacji odsetek debiutantów jest jeszcze wyższy – 35 z 53 wybranych w czerwcowych wyborach europosłów to osoby nowe (67 proc.). Znacznie niższy niż średni jest za to w polskiej delegacji odsetek kobiet – tylko 14 z 53 europosłów z Polski to kobiety (27 proc.).
Nowy parlament to też najbardziej prawicowy parlament w historii tej izby.
W sumie partie prawicowe mają w nowym PE ponad 400 z 720 europosłów (ok. 57 proc.).
W parlamencie poprzedniej kadencji było to nieco ponad 360 posłów w liczącej 705 osób izbie (51 proc.).
Pierwszy dzień sesji plenarnej nowego parlamentu to oficjalny moment ukonstytuowania się nowej izby oraz zamknięcie rejestracji grup politycznych. Ponad miesiąc po wyborach układ sił politycznych wygląda zupełnie inaczej niż w pierwszych projekcjach.
Dzień po wyborach do PE europejscy liberałowie z grupy Odnowić Europę mogli odetchnąć z ulgą.
Pomimo prognozowanego w sondażach znacznego spadku liczby mandatów, który stał się faktem (utrata 22 ze 102 mandatów), udało im się zachować pozycję trzeciej co do wielkości siły w PE, co miało duże znaczenie symboliczne.
„Doświadczyliśmy istotnych spadków poparcia w kilku krajach, trzeba się nad tym pochylić, ale zachowaliśmy pozycję trzeciej co do wielkości siły w PE i to jest dla nas bardzo ważne” – mówiła Valerie Heyer, szefowa grupy z francuskiej partii Odrodzenie prezydenta Emmanuela Macrona, która zaliczyła jedną z najbardziej spektakularnych porażek w tych wyborach – straciła 10 z 23 mandatów.
Nieco ponad miesiąc później sytuacja wygląda zupełnie inaczej: z 77 mandatami grupa Odnowić Europę spada na pozycję piątej pod względem wielkości grupy w PE. Wyprzedzają ją dwie grupy prawicy – zrzeszająca partie skrajnej prawicy nowa w PE grupa Patriotów dla Europy (84 mandaty) oraz zrzeszająca partie narodowo-konserwatywne grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR – 78 mandatów).
W sumie w nowym parlamencie zasiada ponad 400 (408) osób z partii prawicowych:
Poza tym ponad 30 mandatów mają nowi i niezrzeszeni, a jak wynika z analizy OKO.press część z nich to europosłowie partii prawicowych.
Druga strona sceny politycznej wygląda tak:
W sumie daje to 312 mandatów.
Sukces grupy Patriotów dla Europy to dość zaskakujące wydarzenie. Nie tylko zepchnęli liberałów na pozycję piątej grupy w PE, ale prześcignęli też liczebnie istniejącą od 2009 roku grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, której przewodzi premierka Włoch Giorgia Meloni.
Dla EKR to bolesna porażka – grupie bardzo zależało na byciu trzecią siłą w PE.
Już trzy dni po wyborach EKR ogłosił pierwsze przyłączenia nowych osób do grupy, a w połowie czerwca przegonił liczebnie liberałów z Odnowić Europę. Tuż po wyborach EKR zaczął też w nowy sposób komunikować swoją pozycję polityczną w PE, chcąc uchodzić za grupę centroprawicową: nie tyle eurosceptyczną, ile dążącą do „eurorealistycznej” reformy UE.
Tymczasem utworzenie nowej frakcji w PE ogłosili 30 czerwca 2024 węgierski premier Viktor Orbán, były premier Czech, lider partii ANO Andrej Babiš oraz Herbert Kickl, szef Wolnościowej Partii Austrii. Pisaliśmy o tym:
Ten ruch ze strony Orbána nastąpił po kilku miesiącach bezowocnych starań Fideszu o dołączenie do EKR. Niechciany w EKR węgierski premier, zamiast zostać politycznym petentem, zdecydował się wziąć sprawy w swoje ręce i zainicjował utworzenie nowej grupy.
Nowa grupa nie tylko przyciągnęła do siebie niemal wszystkie partie, które dotąd tworzyły grupę Tożsamość i Demokracja (ID), tym samym doprowadzając do jej rozpadu, ale odebrała też EKR siedmiu europosłów z hiszpańskiego Voxu.
To ten ruch przesądził o ostatecznej zamianie miejsc na pozycji trzeciej co do wielkości grupy w PE.
Na porzucenie grupy ID i dołączenie do Patriotów dla Europy zdecydowali się europosłowie belgijskiej formacji Flamandzki Interes (Vlaams Belang – 6 osób), holenderskiej Partii Wolności Geerta Wildersa (PVV – 6 osób), włoskiej Legi (8 osób), portugalskiej Chegi (2 osoby) oraz Duńskiej Partii Ludowej (1 osoba).
Ponadto do grupy dołączyli nowi w Parlamencie Europejskim europosłowie czeskiej Koalicji Sprzysiężeni i Zmotoryzowani (2 osoby), greckiej skrajnie prawicowej partii Głos Rozsądku (1 osoba) oraz łotewskiego ugrupowania Łotwa na pierwszym miejscu (LPV).
W wyniku tak licznego exodusu z grupy ID Francuzi ze Zjednoczenia Narodowego (30 mandatów) stanęli przed dość oczywistym wyborem: także dołączyli do Patriotów Europy. Pozostawanie niezrzeszonym to bowiem bardzo niekorzystne rozwiązanie – niezrzeszeni nie mają reprezentacji na forum Konferencji Przewodniczących PE, czyli ciała, które decyduje o podziale prac i stanowisk, a także mają bardzo ograniczony czas na zabieranie głosu podczas sesji plenarnych.
Powstanie nowej grupy stało się zatem swego rodzaju rebrandingiem grupy Tożsamość i Demokracja.
Rebrandingiem z punktu widzenia tych partii potrzebnym, bowiem grupa od dłuższego czasu miała już bardzo złą prasę.
W maju 2024 z grupy została z niej wydalona niemiecka partia AfD – Alternatywa dla Niemiec. Powodem były nie tylko kontrowersyjne komentarze jednego z czołowych europosłów partii na temat nazistowskiej przeszłości Niemiec, ale też fakt, że partia znalazła się w centrum zainteresowania europejskich śledczych w śledztwie dotyczącym nielegalnego wpływu Rosji i Chin na polityków w Europie.
Podejrzenia o działanie na zlecenie rosyjskich służb specjalnych padły też na holenderskie ugrupowanie Forum dla Demokracji, które w przeszłości należało do ID. Z zarzutami o działanie na rzecz Kremla regularnie mierzyło się również francuskie Zjednoczenie Narodowe czy włoska Lega. Grupa Tożsamość i Demokracja była nie bez powodu uważana za najbardziej prorosyjską grupę w PE.
Większość tworzących ją partii to ugrupowania, które na różne sposoby przyczyniały się do realizacji rosyjskich interesów w PE.
W tej kwestii nic się nie zmieniło – Patriotów dla Europy tworzą najbardziej przyjazne wobec Rosji Putina partie w PE. Rebranding może jednak pomóc im choć trochę odciąć się od niechlubnej przyszłości.
Fidesz zasilił nową grupę 11 europosłami, ANO – 7, zaś FPÖ – 6. W sumie grupa Patrioci dla Europy ma 84 mandaty.
Mimo wyraźnego wzrostu poparcia dla skrajnej prawicy największa grupa w Parlamencie Europejskim – Europejska Partia Ludowa (188 mandatów) ogłosiła, że zamierza tworzyć koalicję z dwoma grupami demokratycznego centrum – centrolewicowymi Socjalistami i Demokratami (S&D – 136 mandatów) oraz liberałami z Odnowić Europę (77 mandatów).
To przede wszystkim ich głosami mają zostać podjęte najważniejsze decyzje dotyczące obsady najwyższych stanowisk w UE – wybór prezydium Parlamentu Europejskiego, w tym przewodniczącego PE, wybór przewodniczącego Komisji Europejskiej, a także później wybór poszczególnych komisarzy i mianowanie całej Komisji.
O stanowisko przewodniczącego PE ubiegały się sprawująca tę funkcję w poprzedniej kadencji maltańska europosłanka z Europejskiej Partii Ludowej – Roberta Metsola oraz zgłoszona przez grupę europosłów z Lewicy Hiszpanka Irene Moreno.
Przewodnicząca została wybrana w głosowaniu tajnym. Kandydatka musiała zdobyć bezwzględną większość ważnych głosów, tj. 50 proc. głosów plus jeden. Głosy puste lub nieważne nie były brane pod uwagę.
Po wyborze przewodniczącej odbywa się głosowanie wiceprzewodniczących PE. 14 dostępnych stanowisk rozdzielane jest między grupy polityczne zgodnie z polityczną umową Konferencji Przewodniczących:
Grupa Patrioci dla Europy oraz nowa grupa stworzona przez niemiecką AfD – Europa Suwerennych Narodów – będą otoczone nieformalnym „kordonem sanitarnym”, czyli nie dostaną żadnych stanowisk w PE. To efekt umowy politycznej zawartej między grupami nowej, nieformalnej koalicji: Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów i Demokratów oraz liberałów.
„Nie ma wątpliwości, że osoby, które reprezentują takie grupy, które za cel stawiają sobie rozbicie Europy, nie będą miały żadnego wsparcia od kogokolwiek w naszej grupie politycznej czy naszej delegacji [by objąć stanowiska w PE – red.], choć oczywiście jest możliwość wysunięcia takiej kandydatury” – powiedział w środę 10 lipca szef polskiej delegacji w EPL, europoseł KO Andrzej Halicki.
Jak dodał, nie wyobraża sobie, by reprezentanci tych grup kierowali pracami PE. „To nie są żadni patrioci, my jesteśmy patriotami. Oni są zdrajcami ideałów wspólnoty” – mówił Halicki, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Patrioci Europy protestują przeciwko takiemu rozwiązaniu.
„Jeśli chodzi o ten niedemokratyczny kordon sanitarny, chcę przypomnieć, że reprezentujemy miliony europejskich obywateli, którzy mają prawo do bycia wysłuchanymi. To nie jest kordon sanitarny przeciwko naszej grupie. To kordon sanitarny przeciwko milionom europejskich obywateli. Mamy nadzieję, że nie zostanie zastosowany” – mówił Alonso de Mendoza, rzecznik grupy z hiszpańskiej partii Vox w piątek 12 lipca podczas konferencji prasowej.
Kordonem sanitarnym ma też zostać objęta grupa Europa Suwerennych Narodów. ESN to – pomimo szumnych zapowiedzi – najmniejsza grupa w nowym PE. Została uformowana przez niemiecką skrajnie prawicową AfD, zebrała jednak tylko 25 europosłów z ośmiu delegacji krajowych. To tylko o dwa mandaty i jedną delegacją krajową więcej od minimum niezbędnego do utworzenia grupy w PE (23 europosłów z siedmiu krajów UE).
Największą delegacją w grupie są europosłowie Alternatywy dla Niemiec – 14 osób. Poza tym znalazło się tam trzech europosłów bułgarskiej prorosyjskiej partii Odrodzenie, trzech z sześciu europosłów Konfederacji oraz po jednej osobie z małych skrajnie prawicowych partii z Czech, Francji, Węgier, Litwy oraz Słowacji.
Nad zmianą przynależności do grupy politycznej przez chwilę zastanawiało się także Prawo i Sprawiedliwość.
Groźbami odejścia z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów partia Jarosława Kaczyńskiego chciała wywrzeć nacisk na dominujących w grupie Braci Włochów premierki Włoch Giorgi Meloni. PiS chciał, by przyjąć do grupy węgierski Fidesz Viktora Orbána. To się jednak nie udało – przeciwko akcesji Fideszu byli nie tylko Bracia Włosi, ale i czeski ODS.
PiS nie zdecydował się jednak dołączyć do grupy tworzonej przez Viktora Orbána. W grupie, do której dołączyła większość partii z grupy ID, dominują ugrupowania przeciwne pomocy dla Ukrainy oraz szerzące prorosyjską narrację na temat wojny...
Świat
Wybory
Viktor Orban
Ursula von der Leyen
Parlament Europejski VIII kadencji
AfD
Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy
europejska lewica
Europejska Partia Ludowa
Fidesz
Parlament Europejski
Socjaliści i Demokraci
wybory do europarlamentu
wybory do PE
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze