0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ivica KljucarIvica Kljucar
Śledztwo

BOOM i Akademia Sztuki Wojennej. Czyli szkolenie obronne ministrów i najwyższych urzędników

  • Bianka Mikołajewska

Szkolenie obronne muszą przejść m.in. ministrowie, wiceministrowie, wojewodowie i wicewojewodowie, szefowie i wiceszefowie centralnych organów administracji rządowej oraz jednostek podległych premierowi i ministrom. Jeśli chcą, mogą w nich uczestniczyć również parlamentarzyści. Tak wynika z rozporządzenia w sprawie szkolenia obronnego, wydanego jeszcze przez rząd Ewy Kopacz, obowiązującego od początku 2016 roku.

Na szkolenie mają składać się zajęcia teoretyczne i praktyczne. Podczas tych pierwszych najważniejsi urzędnicy w państwie mają poznać m.in.:

  • podstawy prawne realizacji zadań obronnych,
  • organizację i zasady funkcjonowania systemu obronnego państwa oraz
  • zadania obronne przypisane do stanowiska, które zajmują.

Zajęcia praktyczne mają nauczyć ich wykonywania czynności związanych z wyznaczonymi im zadaniami obronnymi oraz przygotować do współdziałania z wojskiem i przedsiębiorcami, na których nałożono zadania obronne.

Przeczytaj także:

BOOM w ministerstwie budownictwa

Obowiązek zorganizowania szkoleń obronnych mają m.in.: premier rządu (ćwiczenia krajowe i międzynarodowe), MON (wyższe kursy obronne oraz ćwiczenia regionalne), poszczególni ministrowie (ćwiczenia w ramach kierowanych przez nich działów administracji rządowej) oraz kierownicy jednostek organizacyjnych podległych premierowi i ministrom (w ramach tych jednostek).

Zlecenia na realizację szkoleń obronnych znaleźliśmy w rejestrach umów podpisanych w 2016 roku przez kancelarię premiera oraz niektóre ministerstwa z zewnętrznymi firmami i prywatnymi osobami (udostępniła je nam większość resortów, ale nie wszystkie; nie dostaliśmy np. rejestrów Ministerstwa Sprawiedliwości i MSWiA).

Według ekspertów ds. bezpieczeństwa, z którymi rozmawiało OKO.press, to, w jaki sposób i komu urzędy zlecały prowadzenie szkoleń, pokazuje, że większość z nich robi to "na odczepne". "Wygląda to tak, jakby chciały po prostu odhaczyć kolejny obowiązek. A czasami dać zarobić temu czy innemu. Ale planu czy sensu nie widać w tym żadnego" - mówi emertowany wojskowy, niegdyś jeden z najbardziej znanych specjalistów ds. planowania obronnego.

Najdziwniej pieniądze na szkolenia obronne wydało Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, kierowane przez Andrzeja Adamczyka. Zapłaciło za nie 53 tys. złotych.„Organizację i przeprowadzenie warsztatów obronnych” powierzyło firmie BOOM Bardzo Oryginalna Oferta Marketingowa.

Resort musiał wybrać ją chyba ze względu na "BOOM" w nazwie, bo to prawdopodobnie jedyny jej związek z obronnością. Na swojej stronie internetowej firma pisze: „Jesteśmy eventową fabryką snów i biurem podróży marzeń. Mamy siedzibę na dachu Świata, skąd sięgamy wyobraźnią poza horyzont. Przez mury nasycone historią, emitujemy fale twórczej energii i przekuwamy najśmielsze koncepcje w perfekcyjne realizacje.” I zachęca do współpracy w zakresie PR, marketingu, multimediów oraz organizacji oryginalnych wyjazdów. O szkoleniach z zakresu obronności państwa agencja BOOM nie wspomina ani słowem. Nie znaleźliśmy też informacji, by świadczyła takie usługi dla kogokolwiek, poza ministerstwem Adamczyka.

Szkolenia u byłych mundurowych...

Większość rządowych instytucji do zorganizowania kursów obronnych wynajmowała organizacje, firmy lub indywidualnych ekspertów specjalizujących się w sprawach bezpieczeństwa.

Kancelaria Prezesa Rady Ministrów w czerwcu 2016 roku, zleciła „szkolenie obronne dla osób zatrudnionych na wyższych stanowiskach” Niepublicznej Placówce Oświatowej „Legion”. Wyłożyła na nie 10 tys. złotych.

Placówka specjalizuje się w kursach przygotowujących dla Kwalifikowanych Pracowników Ochrony Fizycznej oraz szkoleniach strzeleckich.

Jak reklamuje na swojej stronie internetowej „zajęcia prowadzą byli oficerowie specjalnych jednostek Policji, osoby wywodzące się ze specjalnych jednostek Wojska Polskiego, wybitni prawnicy, instruktorzy taktyki i techniki interwencji oraz instruktorzy i trenerzy strzelectwa." "Legion" zapewnia, że dzięki kadrze "z wieloletnim doświadczeniem w szkoleniu pracowników ochrony" gwarantuje "wysoki poziom nauczania".

Ministerstwo Sportu i Turystyki do zorganizowania kursów wynajęło Stowarzyszenie Ruch Wspólnot Obronnych, które stawia sobie za cel wspieranie budowy i popularyzację Obrony Terytorialnej.

Jak informuje SRWO, jego założyciele wywodzą się z "środowiska byłych żołnierzy zawodowych, zaniepokojonych stałym obniżaniem się poczucia bezpieczeństwa obywateli oraz społeczności lokalnych".

W 2016 roku resort sportu podpisał ze stowarzyszeniem dwie umowy:

  • na "Przygotowanie, przeprowadzenie i zabezpieczenie materiałowo-techniczne oraz socjalne szkolenia obronnego w dniu 6 października 2016 r." (z wynagrodzeniem w wysokości 12 tys. złotych) i
  • na "Instruktaż szkoleniowy dla pracowników systemu Stałego Dyżuru w dniu 18 listopada 2016 r." (za 4,2 tys. złotych).

Dla najwyższych urzędników Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej kursy obronne przeprowadziła firma Centrum Szkolenia Ratunkowo-Obronnego Jarosław Wardziak. Została założona przez byłych pracowników państwowego Centrum Szkolenia Kadr Ochrony Ludności (później włączonego do Szkoły Głównej Służb Pożarniczych). Szkoli m.in. z "obrony cywilnej i zarządzania kryzysowego" oraz "zagrożeń terrorystycznych i wybuchowych".

Resort rodziny zlecił jej przeprowadzenie dwóch wykładów:

  • "Planowanie operacyjne w Działach Administracji Rządowej kierowanych przez Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej" (za 2,4 tys. złotych)
  • i "Realizacja zadań w świetle koncepcji wykonywania zadań obronnych w działach Administracji Rządowych kierowanych przez MRPiPS” (za 1,4 tys. złotych).

Więcej niż za szkolenie CSRO, ministerstwo zapłaciło za hotel i dojazd uczestników szkolenia (17,4 tys. złotych - Instytutowi Rozwoju Służb Społecznych).

...i obecnych

Najostrożniej do organizacji kursów obronnych podeszły resorty rolnictwa i skarbu państwa. Przeprowadzenie szkoleń zleciły czynnym wojskowym.

Ministerstwo Rolnictwa podpisało umowę z płk dr inż. Sławomirem Olearczykiem - byłym szefem Oddziału Koordynacji i Nadzoru Przygotowań Obronnych w Departamencie Strategii i Planowania Obronnego MON. Zapłaciło mu 1 tys. złotych. Zgodnie z umową, płk Olearczyk poprowadził dla urzędników resortu dwudniowe wykłady dotyczące m.in.:

  • polityki bezpieczeństwa państwa,
  • wyzwań i zadań dla międzynarodowych struktur bezpieczeństwa, wynikających z powstania Państwa Islamskiego;
  • ochrony ludności w terenach zurbanizowanych, w warunkach zagrożenia zamachami terrorystycznymi.

Z kolei ministerstwo skarbu, w czerwcu 2016 roku, dwiema umowami zleciło "Przygotowanie i przeprowadzenie wykładów z tematyki obronnej w czasie szkolenia obronnego dla dyrektorów i zastępców komórek organizacyjnych oraz kierownictwa MSP" ppłk dr Jarosławowi Walczakowi z ówczesnej Akademii Obrony Narodowej (obecnie Akademii Sztuki Wojennej). Zapłaciło mu w sumie 2,8 tys. złotych.

Taki sam wykład poprowadził dla urzędników ministerstwa skarbu również płk prof. dr hab.Tomasz Kośmider (obecnie szef Instytutu Bezpieczeństwa Akademii Sztuki Wojennej). Otrzymał za to 1 tys. złotych wynagrodzenia.

Nie jest jasne, jacy specjaliści szkolili lub będą szkolić obronnie, urzędników Ministerstwa Środowiska i podległych mu Lasów Państwowych. Zgodnie z umową zawartą we wrześniu 2016 roku, Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych ma zorganizować szkolenia obronne dla kadry kierowniczej LP i pracowników, którym powierzono zadania obronne. Do udziału w nich "może zaprosić przedstawicieli ministerstwa środowiska oraz właściwych miejscowo organów samorządu terytorialnego".

W umowie zapisano, że za szkolenia ministerstwo zapłaci 100 tys. złotych i że kwota ta obejmuje "ewentualne zatrudnienie wykładowców/prelegentów spoza Dyrekcji Generalnej". W innym miejscu umowa określa, że "do przeprowadzenia szkoleń Dyrekcja Generalna może zaangażować prelegentów legitymujących się potwierdzonym doświadczeniem w obszarach tematycznych dotyczących przygotowań obronnych i spraw z bezpieczeństwem narodowym". Nie wiadomo, czy ostatecznie Lasy skorzystały (lub skorzystają) z usług zewnętrznych ekspertów, czy poprzestały (poprzestaną) na swoich.

Kursy w Akademii Sztuki Wojennej

Obowiązki związane ze szkoleniami obronnymi ma również Ministerstwo Obrony Narodowej. Jego zadaniem jest m.in. organizacja wyższych kursów obronnych dla najważniejszych urzędników państwowych i samorządowych.

W połowie kwietnia 2017 roku MON ogłosiło, że takie szkolenie w latach 2017-18 będzie prowadzić na jego zlecenie państwowa Akademia Sztuki Wojennej (przypomnijmy, że pierwszą decyzją kadrową Antoniego Macierewicza po objęciu funkcji ministra, było odwołanie rektora tej uczelni - gen. Bogusława Packa, a później została ona przekształcona z Akademii Obrony Narodowej w ASW).

Za przeprowadzenie kursów resort zapłaci jej łącznie ponad 1,9 mln zł.

W ramach tej kwoty przeszkoleni zostaną m.in. ministrowie, wiceministrowie, dyrektorzy urzędów podlegających ministrom i jednostek obsługujących premiera, a także dyrektorzy i kierownicy jednostek organizacyjnych w urzędach wojewódzkich i w urzędach marszałkowskich. Łącznie 470 osób.

Fragment tabeli z wyszczególnieniem osób, które wezmą udział w kursach Akademii Sztuki Wojennej

W ramach kursów urzędnicy mają poznać m.in. zasady:

  • funkcjonowania NATO i innych międzynarodowych organizacji bezpieczeństwa,
  • funkcjonowania państwa w sytuacji zagrożenia i w czasie wojny,
  • przygotowań gospodarczo- obronnych w ramach mobilizacji gospodarki,
  • przygotowania do militaryzacji i prowadzenia szczególnej ochrony obiektów,
  • współpracy cywilno-wojskowej,
  • i ochrony ludności w warunkach prowadzonych działań obronnych.
;
Na zdjęciu Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze