0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Grzegorz Braun podczas wywiadu dla portalu WRealu24. Zrzut ekranu, FBGrzegorz Braun podcz...

W wywiadzie, którego udzielił kilka dni temu portalowi WRealu24, Braun zarzucił prokuraturze „konfabulację” i stwierdził, że jest ona „rzecznikiem interesu niemieckiego w Warszawie”. Po raz kolejny głosił treści antysemickie. O osobach krytykujących jego atak w Sejmie w trakcie Święta Chanuki mówił jako o „szabes gojach i judeofilach zawodowych”. Tych, które podpisali się pod listem potępiającym jego zachowanie, nazwał „osobami z półświatka”. Zaś religię judaistyczną określił mianem „kultu talmudycznego” i „religią Holocaustu”.

Dyrekcję Muzeum Auschwitz-Birkenau nazwał „zastępczym urzędem nauczycielskim miotającym klątwy”. Natomiast byłego ministra Szumowskiego oskarżył o mobbingowanie i nękanie pracowników Instytutu Kardiologii.

W ciągu zaledwie dziesięciu minut wywiadu zdążył jeszcze stwierdzić, że rzucono na niego „fatwę”, a poszkodowana w czasie zajścia w Sejmie lekarka jedynie się zdenerwowała (gdy w rzeczywistości trafiła do szpitala).

Symbol tęczy, związany ze środowiskiem osób LGBT, nazwał „emblematem zawodowych sodomitów”. Mówił też o sekcie, satanistach i… gazowni (tym mianem określił „Gazetę Wyborczą”).

Obraźliwe, w znacznym stopniu antysemickie słowa Braun okrasił zaproszeniem dla „niezależnych mediów” na swoje rozprawy sądowe. Jednocześnie poseł kreował się na strażnika polskości, państwowości i sprawiedliwości. Przemocowym aktom nadawał pozór „przywracania porządku”. W ten sposób usprawiedliwiał swoje agresywne zachowania.

Siedem zarzutów prokuratorskich

17 stycznia 2024 Sejm na wniosek Prokuratora Generalnego uchylił immunitet posłowi Grzegorzowi Braunowi. Prokuratura Okręgowa w Warszawie chce mu postawić siedem zarzutów. Odnoszą się one do czterech zajść z udziałem Brauna, które miały miejsce w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Chodzi o:

  • Atak w Sejmie w czasie uroczystości zapalenia świec chanukowych 12 grudnia. Prokuratura zarzuca mu doprowadzenie osoby poszkodowanej do rozstroju zdrowia poniżej siedmiu dni – chodzi o poszkodowaną w czasie zajścia lekarkę. Grozi za to grzywna, kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do dwóch lat. Drugi zarzut to znieważenie grupy osób ze względu na przynależność religijną (art.257 Kodeksu karnego). Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat trzech.
  • Wtargnięcie do Instytutu Kardiologii 1 marca 2022 roku i atakowanie Łukasza Szumowskiego, dyrektora Instytutu, byłego ministra zdrowia. Prokuratura twierdzi, że Braun naruszył nietykalność osobistą Szumowskiego w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych, użył przemocy w celu zmuszenia do określonego zachowania oraz pomówił Szumowskiego, że znajduje się on pod wpływem alkoholu w miejscu pracy. Najpoważniejszy z tych zarzutów jest zagrożony karą pozbawienia wolności do lat trzech.

Przeczytaj także:

Naruszenie miru domowego i zniszczenie mienia

Kolejne zajścia, za które ma odpowiadać Braun, to:

  • Przerwanie wykładu profesora Jana Grabowskiego, odbywającego się w Niemieckim Instytucie Historycznym. Braun wówczas przerwał wykładowcy, uniemożliwił mu kontynuowanie wystąpienia, zniszczył też sprzęt nagłaśniający. Ma odpowiedzieć za zniszczenie mienia i naruszenie miru domowego. Za naruszenie miru grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub jej pozbawienia do roku.
  • Wyrzucenie do śmieci choinki znajdującej się w holu krakowskiego sądu. Na choince wisiały bombki z symbolami Konstytucji, środowiska LGBT, wolnych mediów czy przyjaźni polsko-ukraińskiej. Braun choinkę wyniósł z budynku i wyrzucił do śmieci, niszcząc ją. Zarzut ma dotyczyć zniszczenia mienia.

Poseł Konfederacji wydaje się tymi zarzutami nie przejmować. Niedawno udzielił wywiadu Marcinowi Roli w skrajnie prawicowym portalu wRealu24. Tam odniósł się do wymienionych wyżej zajść. Nie przebierał w słowach.

Braun wciąż obraża i oskarża

Choinkę krakowskich sędziów nazwał szyderstwem i stwierdził, że na świątecznym drzewku znajdowały się „emblematy zawodowych sodomitów, euroentuzjastów i eurofederastów”. Zaś on wyrzucając je do śmieci jedynie przywracał „powagę wysokiemu sądowi”.

Przerwanie wykładu w Niemieckim Instytucie Historycznym to według niego „położenie kresu sensowi pogardy wobec Polaków i seansowi nominowania Polaków na odpowiedzialnych za zbrodnie narodowych socjalistów niemieckich”.

Profesora Jana Grabowskiego, uznanego historyka, nazwał „antypolskim propagandzistą” i wyjaśnił, że jedynie niszcząc sprzęt nagłośnieniowy był w stanie przerwać „ten seans nienawiści antypolskiej”.

Zajście w Instytucie Kardiologii nazwał „przywróceniem poczucia sprawiedliwości”. Zarzucił Łukaszowi Szumowskiemu „mobbing i nękanie pracowników”, ponieważ jako dyrektor placówki egzekwował on od swoich pracowników nakaz zaszczepienia się przeciwko COVID-19.

Od sekty i satanistów do muzeum w Oświęcimiu

Ale na tym Grzegorz Braun nie zakończył swoich wynurzeń. Najwięcej czasu poświęcił zajściu w Sejmie. 12 grudnia gaśnicą przeciwpożarową zgasił świece na chanukowej menorze, podczas ich uroczystego zapalenia, co wywołało – słusznie – ogromne kontrowersje. Mimo poniesienia konsekwencji dyscyplinarnych, z perspektywą konsekwencji karnych parlamentarzysta nie zmienił swego zachowania. Jego wypowiedzi w wywiadzie dla portalu WRealu24 były nienawistne i antysemickie.

Braun nazwał uroczystość zapalenia świec chanukowych „celebracją talmudystów, satanistów”. Natomiast żydowską grupę chasydzką Sabad Lubawicz określił mianem sekty.

Osoby, które po zajściu wyraziły sprzeciw wobec działań posła, to według niego:

  • zawodowi Żydzi,
  • „osoby, osóbki i osobistości z półświatka”,
  • „zawodowi szabes goje, judeofile, którzy z tego czerpią satysfakcję, a może także jakieś profity zawodowe”.

Mówiąc o judaizmie używał określeń „kult talmudyczny” oraz „religia Holocaustu”.

Dostało się też dyrekcji Muzeum Auschwitz-Birkenau, która – według słów posła Konfederacji – „pełni w tej chwili rolę jakiegoś takiego zastępczego urzędu nauczycielskiego i też na prawo i lewo miota różne klątwy”.

Gaśnica – narzędzie profesjonalne

Braun deprecjonował także fakt, iż po zajściu w Sejmie do szpitala trafiła lekarka, która próbowała go powstrzymać. Kobieta choruje na astmę, a Braun trafił ją proszkiem z gaśnicy prosto w twarz.

„Ta pani się położyła do szpitala i było to reklamowane przez gazownię, czyli gazetę z ulicy Czerskiej. Jednak ostatecznie zarzut prokuratury to jest uszczerbek na kondycji psychofizycznej ze skutkami poniżej siedmiu dni” – mówił poseł.

Prowadzący wywiad Marcin Rola dopytywał: „Przez siedem dni pani była znerwicowana, czy o co chodzi?”

Braun: „No tak, zdenerwowała się. Kto z Państwa się nie denerwuje od czasu do czasu. Pewnie każdy. No ale jak weszła pod ogień gaśnicowy, to na pewno to nie było miłe, nie było przyjemne, sam pamiętam. Tym niemniej było to narzędzie profesjonalne, po które sięgnąłem, skuteczne w działaniu, skuteczne i higieniczne, prawda. Świecznika, który ci talmudyści, bądź też jacyś tam usłużni wobec nich ludzie zainstalowali, nawet nie trzeba było dotykać, bo strumień z gaśnicy zagasił zapuszczony ogień”.

Prokuratura rzecznikiem interesu niemieckiego

Na koniec parlamentarzysta oskarżył prokuraturę o konfabulację, zmyślenia i danie wiary „fałszywym oskarżycielom”.

„Polska prokuratura występuje jako rzecznik interesu niemieckiego w Warszawie i ja oto na przykład będę sądzony najprawdopodobniej za zniszczenie mienia niemieckiego w Warszawie.

Co jest kuriozalne samo w sobie, że wreszcie dojdzie do jakiegoś procesu na linii Polacy – Niemcy o straty mienia. Tylko że to ja będę pod sądem” – stwierdził.

Jednocześnie przypomniał, że w poprzedniej kadencji także został pozbawiony immunitetu przez Sejm. Ale wtedy, jak zapewnił, nie dostał od prokuratury żadnego wezwania i nie postawiono mu zarzutów. Nawet nie wezwano na przesłuchanie. Jego zdaniem możliwe jest, że także teraz prokuratura „zapadnie w sen zimowy”.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze