0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 10.01.2025 Warszawa , ulica Wiejska , Sejm . Europosel Grzegorz Braun podczas konferencji prasowej Konfedracji Korony Polskiej trzeciego dnia 26. posiedzenia Sejmu X Kadencji . Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl10.01.2025 Warszawa ...

Dla jednych trzęsienie ziemi, dla innych – spodziewany obrót spraw. 15 stycznia 2025 wieczorem w portalu Sprawki.pl Grzegorz Braun ogłosił, że będzie kandydował w zbliżających się wyborach prezydenckich. Tyle że Konfederacja, do której Braun należy, ma już kandydata i jest nim Sławomir Mentzen.

Następnego dnia Sławomir Mentzen stwierdził, że Braun popełnił błąd i dodał: „Nasze pomysły na politykę w ostatnim czasie rzeczywiście mocno się rozjechały”. O błędzie politycznym mówił też Krzysztof Bosak.

W piątek wyrzucenie Brauna dokonało się – sąd partyjny podjął decyzję o usunięciu polityka z szeregów Konfederacji. Sam Braun nie wziął udziału w spotkaniu, ale jego rzeczniczka nie wyklucza, że będzie się od tej decyzji odwoływał.

W sejmowym klubie Konfederacji liczącym 18 osób pozostało dwóch posłów Korony Polskiej, której przewodzi Braun, czyli Włodzimierz Skalik i Roman Fritz. Trzeci braunista już jakiś czas temu zbliżył się do Mentzena. Na razie nie wiadomo, czy dwóch pozostałych podąży za Braunem, czy jednak zostaną w klubie. Rozmowy na ten temat miały się odbyć dziś, czyli we wtorek 21 stycznia 2025.

Przeczytaj także:

Skąd rokosz Brauna?

W pierwszych publicznych wypowiedziach Grzegorz Braun mówi o rozczarowaniu Konfederacją, która „miała być głosem i politycznym narzędziem antysystemu i prawicy pryncypialne ideowej, [ale – przyp.] poszła na bardzo wiele kompromisów”.

„Moi Szanowni koledzy pożeglowali, odpłynęli do centrum i dobrze się tam czują. Oni się w tym centrum odnaleźli” – mówił 14 stycznia podczas wywiadu dla promującego skrajną prawicę kanału eMisjaTV.

Braun opisuje tam siebie jako powiernika prawdziwej prawicy, jedynej, która uchroni Polskę przed zostaniem „landem eurokołchozowym, na poły republiką banderowską/ ukropolem/ ukropolinem/ stanem amerykańskim”. I dlatego też musi wystartować w wyborach.

„Ja nie zostałem na żadnym etapie zaproszony do udziału w kampanii wyborczej, którą, owszem, prowadzą niektórzy członkowie Konfederacji Wolność i Niepodległość” – dodawał.

Grzegorz Braun wysuwa wobec dotychczasowych partyjnych kolegów także dwa podstawowe zarzuty. Po pierwsze nie został zwołany kongres Konfederacji. Początkowe ustalenia, według relacji zainteresowanego, były takie, że będzie się odbywał co najmniej raz na pięć lat i dokonana zostanie na nim ewaluacja siły i wpływów poszczególnych ugrupowań. Dokonywać miała się zmiana parytetów, czyli mówiąc prościej – nowy podział stanowisk i pieniędzy. Do kongresu jednak nie doszło.

Drugim punktem zapalnym jest fakt, że tym razem Konfederacja nie przeprowadziła prawyborów, by wyłonić wspólnego kandydata tak, jak stało się to w 2020 roku, gdy zwycięzcą okazał się Krzysztof Bosak. Wersja braunistów jest taka, że nie doszło do tego, ponieważ narodowcy z ex-korwinistami dogadali się w ramach „podziału łupów” na start Sławomira Mentzena. Ci z kolei odpowiadają, że propozycja prawyborów przepadła głosami przedstawicieli samej Konfederacji Korony Polskiej.

Plan na centrum

„Jest to z całą pewnością wyzwanie, ale to jednocześnie w jakiś sposób nas, i proszę mi nie kazać drążyć tej tezy, nas to w jakiś sposób wyzwala i uwalnia„ – mówił TVP Info jeszcze przed oficjalnym odejściem Grzegorza Brauna Przemysław Wipler. ”Uwalnia od odpowiedzialności za Brauna?” – dopytywała Justyna Dobrosz-Oracz.

„Za to, co on robi, robił i może zrobić, bo z nim nie znasz dnia ani godziny. Zresztą niejednokrotnie się o tym przekonywaliśmy, przy całej sympatii do niego, ale to można powiedzieć, co i dlaczego on robi, to my cały czas tego nie rozgryźliśmy i chyba już nie będziemy musieli rozgryzać” – dodawał Wipler.

Słowa te sugerują, że dla pozostałych Konfederatów Braun jest wręcz dziwakiem, odszczepieńcem. Ale jeszcze kilka lat temu uważali to za atut.

W słynnym wykładzie z wiosny 2019 roku, w którym Sławomir Mentzen przedstawił tzw. piątkę Konfederacji, polityk ze szczegółami opisywał strategię utworzonej właśnie koalicji. Stwierdził wtedy, że nowe partie nie mają szans dotarcia do wyborcy centrowego, ponieważ centrum jest już zabetonowane przez duopol PO-PiS i jego media. Należy zatem szukać swojego miejsca na lewo lub prawo i głosić skrajne poglądy.

„Trzeba przedstawić wielką radykalną ideę, żeby tych radykałów porwać i żeby zorganizowali nam ludzi. Bo podpisy same się nie zbiorą, ulotki się same nie rozdają, a plakaty same nie powieszą” – mówił Mentzen

„Ja państwu wyjaśnię, żebyście państwo zrozumieli i uwierzyli, że to, co robimy, nawet jeśli wydaje się państwu dziwne, ekstrawaganckie, czasem nawet niesmaczne, jest niestety niezbędne. Trzeba takie rzeczy robić, żeby być skutecznym w polityce” – dodawał.

„Nieważny jest program, nieważna jest merytoryka, liczą się emocje. I kiedy niektórym się wydaje, że to, jak Grzegorz Braun opowiada o batożeniu homoseksualistów, to jest przesada, to nam rośnie poparcie!”

Jak sekowano Brauna

Od tego momentu minęło jednak już pięć lat, partia okrzepła i to, co początkowo przyciągało uwagę, teraz stoi na drodze do poszerzania elektoratu. Już przed wyborami w październiku 2023 oczywiste było, że wokół Grzegorza Brauna wytwarza się w partii kordon sanitarny.

W 2023 roku Konfederacja zaliczała sondażowe sukcesy, w niektórych badaniach osiągając nawet 13 proc. Zdaniem wielu badaczy i komentatorów nowych wyborców przyciągały do partii przede wszystkim wolnościowe, a właściwie wolnorynkowe hasła. To poparcie zaczęło gwałtownie topnieć, gdy partia pokazała listy i w mediach zaczęły krążyć najdziwniejsze i szokujące wypowiedzi kandydatów na posłów. Antyszczepionkowcy byli bodaj najmniej kontrowersyjną grupą wśród różnego rodzaju zwolenników teorii spiskowych i entuzjastów jedzenia psów.

Do tego załamania się wizerunku odnosili się wprost podczas finałowej konwencji partyjnej 23 września 2023 roku.

„Media bez przerwy piszą o nas bzdury, wyrywają coś z kontekstu, czasem całkowicie kłamiąc, zupełnie zmieniając sens wypowiedzi. Nasi wyborcy często łapią się za głowę, pytając:

Kim wy ludzie jesteście? Ja myślałem, że chcę na was głosować, a wy macie taki odjazd, taki odjazd, taki odjazd”

– mówił wtedy Sławomir Mentzen. I dodawał: „Jesteśmy może trochę niestandardowi, mamy czasem kontrowersyjne poglądy, czy kontrowersyjne wypowiedzi, ale uwierzcie mi – nie trzeba zgadzać się z każdą wypowiedzią każdego naszego członka, żeby móc na nas głosować. To nie jest wymagane”.

Co znamienne, podczas konwencji, która miała być najważniejszym partyjnym wydarzeniem przed samymi wyborami, Grzegorz Braun, choć był jednym z liderów, nie wystąpił na scenie w ogóle. Kilka tygodni wcześniej listy wyczyszczono z jego bliskich współpracowników takich jak lider Góralskiego Veta Sebastian Pitoń.

Właściwie już wtedy mówiło się głośno o tym, że dni Konfederacji Korony Polskiej w Konfederacji są policzone i że Braun z Bosakiem czekają na odpowiedni moment na pozbycie się niewygodnych koalicjantów. Wkrótce jednak ruszyły dwie kolejne kampanie wyborcze – samorządowa i europarlamentarna. To nie był czas na rozstania. Wymierzano więc Braunowi policzki.

Konfederacja Korony Polskiej na 13 listach do PE dostała tylko dwie jedynki i to w tzw. niebiorących okręgach. Sam Braun był dwójką na małopolsko-świętokrzyskiej liście, gdzie zdobył 113 tysięcy głosów i musiał niemałym wysiłkiem wyszarpać mandat startującemu z jedynki korwiniście Konradowi Berkowiczowi (81 tysięcy głosów). Nieprzydzielenie jedynki liderowi partii koalicyjnej było jednak wyraźnym pokazaniem, gdzie widzą go partnerzy.

Konfederacja nie przestaje być skrajną prawicą

Braun nie jest zresztą jedyną osobą, wokół której utworzono kordon sanitarny. To samo działo się z Januszem Korwin-Mikkem, od którego w 2022 Sławomir Mentzen przejął stery partii KORWiN (obecnie – Nowa Nadzieja). Nestor skrajnej prawicy został zawieszony w prawach członka Konfederacji zaraz po wyborach 2023. Ogłoszono także, że nie będzie już dla niego miejsca na kolejnych listach.

Czym zawinił? Najzwięźlej ujęło to kilku działaczy, którzy w 2022 wyszli z partii KORWiN, mówiąc, że chcą wreszcie założyć ugrupowanie „bez putinizmów, bez lekkiej pedofilii, bez dywagacji o tym, czy Hitler wiedział o Holocauście”.

JKM łączy z Grzegorzem Braunem wiele – wychwalanie zbrodniarzy wojennych, zamiłowanie do prowokacji (jeden heiluje, drugi atakuje obchody chanuki), utrzymywanie kontaktów z rosyjskimi szpiegami (Leonid Swiridow), szerzenie kremlowskiego przekazu.

W kraju, w którym niechęć i świadomość zagrożenia ze strony Rosji są tak silne i powszechne taki przekaz może przysporzyć fanatycznych wyznawców, ale nie stabilnego i szerokiego poparcia na poziomie kilkunastu procent.

Kiedy więc mówimy o tym, że Konfederacja „idzie do centrum”, to nie jest to centrum w rozumieniu umiarkowanego przekazu i umiarkowanej polityki.

Pewne rzeczy pozostają w DNA. To nigdy nie była i nie będzie partia ludzi, którzy chcą i potrafią mówić tylko o podatkach czy o zatrzymaniu migracji. Na Twitterze Konfederacji zestawia się Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego jako reprezentantów dwóch największych „partii systemowych”. Ich wspólną przewiną jest to, że zostali sfotografowani:

  • w maseczce
  • z flagą Ukrainy wpiętą w klapę
  • z żonkilem, czyli symbolem powstania w getcie warszawskim.

Jeśli więc ogłoszona w 2019 przez Sławomira Mentzena tzw. piątka Konfederacji, czyli hasło

„Nie chcemy Żydów, gejów, podatków, aborcji i UE”

miałaby być teraz nieaktualna, to tylko dlatego, że na tej liście brakuje Ukraińców.

Ile Brauna jest w Konfederacji?

„Dzisiaj moim zdaniem Grzegorz Braun ma za sobą co najmniej połowę tego, co ma Konfederacja. To Grzegorz Braun jest reprezentantem alt-rightu, który zawsze istnieje w społeczeństwie. Grupy, która głosuje po prostu przeciwko całej klasie politycznej. Sama Konfederacja, Konfederacja Przemysława Wiplera to nie jest już partia buntu, tylko partia, która odnalazła się w jądrze największych partii politycznych” – mówił w programie „Kwiatki polskie” w TVP Info Artur Dziambor, niegdyś poseł Konfederacji, a obecnie działacz PSL.

Czy udział Grzegorza Brauna i braunistów w wynikach Konfederacji rzeczywiście może być tak duży? Do oceny słów byłego partyjnego kolegi należy podchodzić z dużą ostrożnością. Jeden z najnowszych sondaży prezydenckich daje liderowi Konfederacji Korony Polskiej 3 proc. (niemało). W tym samym badaniu Sławomir Mentzen zachowuje rekordowe poparcie na poziomie 14 proc.

Grzegorz Braun jest odcięty od mediów głównego nurtu. Nie zapraszają go nie tylko stacje telewizyjne, ale także duży internetowi gracze jak np. Kanał Zero. Czy to problem? Z jednej strony nie, ponieważ modelowy wyborca Konfederacji Korony Polskiej to i tak ktoś, kto odrzuca mainstreamowe media i wiedzę czerpie z mediów społecznościowych oraz z mikro mediów skrajnej prawicy. Z drugiej strony, jest to potwierdzenie statusu ugrupowania jako skazanego na funkcjonowanie na obrzeżach polskiego życia politycznego.

Konfederacja i PiS. Krętą ścieżką do współpracy?

Wciąż powraca też pytanie, czy Konfederacja wejdzie w mniej lub bardziej formalną koalicję z PiS-em. Czy jako (wedle wielu sondaży) trzecia siła polityczna szykuje się do współrządzenia po wyborach 2027?

Relacje PiS-u i Konfederacji biegną krętą ścieżką.

Po chanukowym, antysemickim wyczynie Brauna w grudniu 2023 roku Jarosław Kaczyński w pośredni sposób bronił ówczesnego konfederaty. „Sądzę, że to jest wynik tego, że wolno było atakować kościoły”. PiS zażądał wtedy dymisji... marszałka Szymon Hołowni. Za to, że urządza w Sejmie cyrk.

Jednak półtora roku wcześniej, w kwietniu 2022 roku to właśnie Braun miał być przeszkodą w zawarciu ewentualnej koalicji PiS-u z Konfederacją. Jarosław Kaczyński powiedział wówczas: „Z Grzegorzem Braunem i Januszem Korwin-Mikke na pewno nie. Z tymi prorosyjskimi na pewno nie”.

Przed wyborami 2023 Krzysztof Bosak zaskoczył wielu komentatorów, bo nie zgodził się podpisać deklaracji, że nie wejdzie w koalicję ani z PiS-em, ani z KO.

Kiedy po wyborach Mateusz Morawiecki tworzył rząd, namawiał do współpracy zarówno PSL, jak i Konfederację. Z Bosakiem na czele politycy Konfederacji jako jedyni przedstawiciele ugrupowań parlamentarnych spotkali się z Morawieckim. „Nie ma szansy na wspólny rząd” – podsumował spotkanie Bosak.

W tym czasie politycy PiS zdali już sobie sprawę, że niemożność stworzenia rządu, mimo najlepszego procentowo wyniku w wyborach wynika z tego, że PiS stał się siłą, z którą nikt nie chce współpracować. Zaś dla Konfederacji było jasne, że trzymanie się dotychczasowej strategii, czyli krytykowania zarówno PiS-u, jak i KO, przy jednoczesnym podbieraniu wyborców jednym i drugim jest sposobem na umacnianie się na scenie politycznej.

Jak pisali w raporcie „Ukryty kryzys władzy” Sławomir Sierakowski i Przemysław Sadura: „Konfederacja zbiera dziś wyborców, którzy rozczarowani z różnych powodów odpływali od PiS w czasach ośmioletnich rządów tej formacji. Do Konfederacji przechodzą również wyborcy Trzeciej Drogi, która okazała się częściowo partią sezonową. Obecnie szukają oni partii bardziej wyrazistej w artykułowaniu poglądów. Jest to więc elektorat konserwatywny, spójny z wartościami Konfederacji, który tak łatwo od niej nie odejdzie, o ile Konfederacja powstrzyma się od wypowiedzi radykalnych, ośmieszających i dyskredytujących ją w oczach nowych wyborców”.

W PiS jednak marzenia o tym, by wrócić do władzy dzięki koalicji z innym podmiotem, nie wyblakły. Mówią o tym tacy partyjni harcownicy jak Janusz Kowalski:

„Moim zdaniem Konfederacja bez Brauna ze Sławomirem Mentzenem i Krzysztofem Bosakiem to doskonały koalicjant dla PiS w rządzie, który wypowie Zielony Ład, EU ETS, Next Generation (KPO), sprzeciwi się wejściu Ukrainy do UE, obniży i uprości podatki. W rządzie dla Polski!” — napisał Kowalski na portalu X (dawniej Twitter).

View post on Twitter

Ale również polityk wagi ciężkiej, Przemysław Czarnek, publicznie przypomniał, że PiS tylko przebiera nogami, żeby połączyć siły z Konfederacją.

„Życzę kolegom z Konfederacji jak najlepiej, z resztą wiedzą o tym. Życzę współpracy w przyszłości między Prawem i Sprawiedliwością a Konfederacją i chciałbym, żeby poukładali swoje sprawy wewnętrzne” – powiedział niedoszły kandydat PiS na prezydenta. W kontekście dawnej wypowiedzi Kaczyńskiego zaskakiwać musi jednak następne stwierdzenie Czarnka: „Nawet z Grzegorzem Braunem ja bym robił koalicje”.

Wyścig trwa

Rywalizacja między PiS-em a Konfederacją o to, kto komu zabierze sporą część wyborców, trwa. I znów odwołajmy się do raportu Sierakowskiego i Sadury. „PiS czuje na sobie oddech Konfederacji, stąd między innymi zwieranie szeregów i wchłonięcie Suwerennej Polski, która profilem i stylem uprawiania polityki (ogromna aktywność w internecie) jest najbardziej zbliżona do partii Mentzena i Bosaka. „Wyborcy PiS pytani w wywiadach grupowych o ulubionego polityka najczęściej wskazują Krzysztofa Bosaka z Konfederacji. I to właśnie Bosak powinien być twarzą Konfederacji, jeśli ma przyciągać wyborców”.

Tymczasem źródła Onetu powiedziały portalowi, że brauniści liczą na jak najwyższy wynik swojego kandydata, by po wyborach siąść do negocjacji, ale nie z PiS-em, lecz z... Konfederacją.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze