0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.plFot. Jacek Marczewsk...

„Nie pozwolimy, aby chora ideologia w MKiŚ zniszczyła naszą kynologię łowiecką i żądamy natychmiastowego porzucenia prac związanych z ograniczeniem listy gatunków ptaków łownych. Żądamy również zaprzestania dyskryminowania myśliwych w społeczeństwie przez ministra Dorożałę” – deklarował w mediach społecznościowych byt tytułujący się Związkiem Zawodowym |Wspólna Sprawa”, wzywając myśliwych do protestu pod Ministerstwem Klimatu i Środowiska.

Przeczytaj także:

W obronie przywilejów

To nic nowego. Twór ten narodził się z protestów przeciwko ograniczeniu przywilejów myśliwych i kontynuuje działalność w tym duchu.

Zaczęło się od dołączenia przez myśliwych do protestu rolników pod koniec zimy i od zorganizowanej przez Pawła Budzyńskiego zbiórki pieniędzy pod hasłem Wspólna Sprawa – protest myśliwych na wypożyczenie systemu nagłośnienia i wypożyczenie sceny na protest, zorganizowany przez Społeczny Komitet Protestacyjny Myśliwych.

Potem poszło szybko: 23 marca Społeczny Komitet Protestacyjny Myśliwych poinformował o założeniu Związku Zawodowego “Wspólna Sprawa”, ale już 14 lutego 2024 r. powstała facebookowa grupa dyskusyjna Związku Zawodowego „Wspólna Sprawa”.

Czemu związek zawodowy, a nie stowarzyszenie? I czemu w ogóle powstał taki twór, skoro przecież myśliwi są zrzeszeni w Polskim Związku Łowieckim?

- Myśliwi mają inne możliwości zakładania organizacji broniących ich interesów, ale akurat w tym przypadku wykorzystano dość ciekawą konstrukcję prawną. Nie ma ona na celu zrzeszania pracowników konkretnego zakładu, wokół problemów związanych z zatrudnieniem w danym zakładzie, a bardziej stworzenie organizacji o charakterze ogólnopolskim – mówi dr Barbara Godlewska-Bujok z Katedry Prawnych Problemów Administracji i Zarządzania, Wydział Zarządzania UW.

Podaje to sama „Wspólna Sprawa” na swojej stronie internetowej:

„Wspólne protesty w lutym i marcu pokazały, że myśliwi są siłą. Jednak, aby móc prowadzić rozmowy z organami państwa, musi istnieć oficjalna struktura.

Rozważaliśmy wszystkie alternatywy, o których dyskutowano na grupach, aby ostatecznie dojść do wniosku, że związek zawodowy zapewnia najszersze możliwości działania i gwarantuje absolutną niezależność”.

Zapewne założyciele wiedzą, co piszą – jeden z nich, adwokat dr Miłosz Kościelniak-Marszał, działa w Instytucie Analiz Środowiskowych – stowarzyszeniu o nazwie sugerującej prowadzenie ambitnych badań, które w gruncie rzeczy jest niszowym lobbystą myśliwskim o małych zasięgach. Kościelniak-Marszał startował też z ramienia Trzeciej Drogi do Sejmu w ubiegłym roku, ale otrzymał zaledwie 401 głosów i się nie dostał.

Pierwszy uzbrojony związek zawodowy w Polsce nie został zarejestrowany

Statut Wspólnej Sprawy ciekawie określa cele. Oprócz kilku typowych dla związku celów są też takie, jak

  • „szerzenie zasad demokracji i występowanie w obronie uniwersalnych wartości humanitarnych”,
  • „kształtowanie aktywnej postawy działania dla dobra Ojczyzny”,
  • „obrona i promowanie polskich narodowych tradycji, a także dbanie o utrzymywanie prawdy historycznej o Polsce”
  • czy… „obrona praw legalnych posiadaczy broni jako naturalnego potencjału obronnego kraju”,

co z normalnym działaniem związku zawodowego nie ma wiele wspólnego, rodzi natomiast pytania, o co chodzi temu podmiotowi. Do tej pory żaden związek zawodowy nie deklarował zadań związanych z obronnością państwa i posiadaniem broni.

Do utworzenia związku zawodowego wystarczy uchwała o jego utworzeniu, ale uchwała ta traci moc, jeśli w terminie 30 dni od założenia związku komitet założycielski nie złoży wniosku o rejestrację w KRS. Wówczas związek zostaje rozwiązany. Tymczasem mamy październik, ale związek zawodowy nadal nie został zarejestrowany, a działa normalnie. To długo, nawet jak na terminy w sądach.

- Ustawa mówi o 30 dniach na złożenie wniosku, a nie zarejestrowanie związku, wnioskodawcy mogą zostać wezwani do uzupełnienia braków, a w przypadku odmowy rejestracji związek może odwołać się. Stąd też standardowy termin na rozpatrzenie wniosku o wpis – 7 dni od daty wpływu; zresztą termin instrukcyjny i w praktyce może się wydłużyć — tłumaczy radca prawny, dr hab. Cezary Błaszczyk.

Sprawa utknęła w sądzie?

Sam związek tłumaczy na Facebooku, że zwrot wniosku nastąpił z przyczyn formalnych i wynikał z konieczności uzupełnienia braków w formularzach.

Jak podał Fryderyk Walicht ze Wspólnej Sprawy, wniosek o rejestrację jest aktualnie rozpoznawany przez sąd. Tymczasem Łukasz Grzechnik, wiceprezes Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy w Warszawie, podaje, że w KRS podmiot nie został zarejestrowany. W sprawie nastąpił zwrot wniosku.

Wspólna Sprawa pisze na Facebooku, że „zgodnie z obowiązującym prawem, związek zawodowy nie musi być zarejestrowany, aby legalnie działać. Nie może tylko założyć konta w banku, jednak brak składek i funduszy nie przeszkadza nam skutecznie bronić myśliwych, rolników i leśników”.

To jednak wcale nie jest takie jasne.

- Do czasu rejestracji związek zawodowy nie ma osobowości prawnej, więc nie działa w obrocie prawnym. Poprzez swoich członków czy komitet założycielski może jednak prowadzić aktywność społeczną w ograniczonym zakresie. Może np. zorganizować spotkanie, ale nie może występować w imieniu pracowników przed pracodawcą. Co do zasady okres od powstania związku do rejestracji powinien być jednak spożytkowany na działania zmierzające do rejestracji i organizacji związku – tłumaczy Cezary Błaszczyk.

Związek zawodowy przedsiębiorców i żołnierzy

Związek zawodowy to dobrowolna i samorządna organizacja ludzi pracy, powołana do reprezentowania i obrony ich praw, interesów zawodowych i socjalnych. Powstaje więc pytanie, czy myśliwi mogą założyć związek zawodowy w celu obrony ich praw? Opinie prawników są podzielone. Dr Barbara Godlewska-Bujok uważa, że formalnie jest to dopuszczalne. Jest z pewnością kilka powodów, dla których wybrano właśnie taką formę organizacyjną, m.in. wizerunkowe czy podatkowe.

Jak tłumaczy Cezary Błaszczyk, pracę ustawa rozumie jednak szeroko, jako dowolną pracę zarobkową niewiążącą się z zatrudnianiem innych osób, a nie tylko jako świadczenie pracy na podstawie stosunku pracy.

Oznacza to, że do związku zawodowego mogą należeć samozatrudnieni albo osoby wykonujące prace dorywcze nieprowadzące działalności, jeżeli tylko mają prawa albo interesy, które mogą być reprezentowane i bronione.

W praktyce wielu myśliwych otrzymuje wynagrodzenie za sprzedaż mięsa i trofeów z ciał zabitych zwierząt, świadczenia za odstrzał sanitarny, a także wynagrodzenie otrzymywane w związku z organizacją polowań komercyjnych (np. za podprowadzenie). Dr hab. Cezary Błaszczyk wskazuje, że łowiectwo to nie tylko polowania, ale także różne formy gospodarki leśnej. Zaś prawa i interesy pracownicze to nie tylko wynagrodzenie, ale także bezpieczeństwo i higiena, co pozwala poszerzać zakres przedmiotowy pracy i daje szersze podstawy pod zakładanie związków zawodowych.

- Nie jest zatem wykluczone, że część myśliwych wykonuje pracę w rozumieniu ww. przepisów i może założyć związek zawodowy albo do niego należeć – konkluduje Cezary Błaszczyk.

Pytanie jednak, jak jest w przypadku działaczy Wspólnej Sprawy

Wśród osób, które są we władzach związku oraz przedstawiają się jako liderzy związku, są m.in.

  • dr Miłosz Kościelniak-Marszał – z zawodu adwokat,
  • Maciej Perzyna – weterynarz prowadzący swój gabinet (obaj są także wykładowcami akademickimi),
  • Dariusz Woźniak – stomatolog,
  • Fryderyk Walicht – na LinkedIn figuruje jako żołnierz,
  • Kamil Kulejewski – prowadzi działalność gospodarczą (sklep).

Zapytałam Fryderyka Walichta, rzecznika prasowego Wspólnej Sprawy, ile osób spośród liderów oraz członków władz związku prowadzi działalność gospodarczą, a ile osób jest żołnierzami. Nie odpowiedział, za to opublikował pytanie w mediach społecznościowych i podał mój numer telefonu koledze po strzelbie. Ten bombarduje mnie teraz SMS-ami o treściach obraźliwych dla mnie i – nie wiedzieć czemu – naukowców zajmujących się ochroną Puszczy Białowieskiej.

Jak wskazuje radca prawny Adam Kuczyński, żołnierze są ograniczeni w prawie tworzenia i wstępowania do związków. Zgodnie z art. 343 ust. 1 żołnierzom zawodowym nie wolno tworzyć związków zawodowych i zrzeszać się w związkach zawodowych.

Związek jako obejście prawa

- Podkreślić przy tym trzeba, iż nie istnieje żadne samodzielne „prawo do polowania”, które służyłoby ludziom pracy i w ochronę którego mógłby się angażować ZZWS. Skądinąd powierzenie przez władzę publiczną jakiegoś zadania podmiotowi zewnętrznemu nie czyni z wykonawców tego zadania ludzi pracy w rozumieniu ustawy o związkach zawodowych – mówi Adam Kuczyński.

Jego zdaniem próba posłużenia się formą organizacyjną związku zawodowego do realizacji celów i postulatów związanych z funkcjonowaniem Polskiego Związku Łowieckiego może stanowić próbę obejścia prawa. Taka próba na zasadzie art. 4(1) kodeksu postępowania cywilnego nie powinna znaleźć uznania w oczach sądu rejestrowego i powinna skutkować odmową rejestracji.

Tymczasem Związek Zawodowy „Wspólna Sprawa” działa, jak gdyby był normalnie zarejestrowanym podmiotem.

Bywa w Sejmie (np. 25 kwietnia Maciej Perzyna jako przewodniczący ZZWS uczestniczył w posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Lobbował za odstrzałem wilków. 9 kwietnia natomiast na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi żalił się, że myśliwi nie mogą szkolić psów na żywych zwierzętach). Pojawia się w ministerstwach, podejmuje „zdecydowane kroki w sprawie bezpieczeństwa naszej Ojczyzny, rolników oraz myśliwych” korespondując z MON. W kontaktach z Głównym Lekarzem Weterynarii przedstawia się jako ekspert od afrykańskiego pomoru świń. Organizuje zrzutkę dla myśliwych i ich rodzin poszkodowanych przez powódź, a także dla grup myśliwych biorących udział w pomocy mieszkańcom najbardziej poszkodowanych części regionu (zrzutka jest na nazwisko Dariusza Woźniaka, jednego z liderów ZZWS).

Generalnie powstanie Związku Zawodowego „Wspólna Sprawa” dotyka problemu samego modelu łowiectwa w Polsce, opisywanego jako społeczny, w którym przynajmniej w teorii myśliwi z poświęceniem własnego czasu, środków i zdrowia, po przejściu szkolenia i uzyskaniu licencji, mają wykonywać zadania publiczne z zakresu ochrony przyrody i gospodarowanie zasobami zwierząt łownych.

- Jak pokazuje złożona praktyka prowadzenia działalności zarobkowej wokół łowiectwa, tak jednak do końca nie jest. Myśliwi mają status profesjonalistów, jeśli chodzi o korzyści wynikające z prowadzonej działalności, a wolontariuszy — jeśli chodzi o obowiązki — mówi Cezary Błaszczyk.

;
Regina Skibińska

Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.

Komentarze