Według polskiego prawa symbolika komunistyczna nie jest zakazana, w przeciwieństwie do faszystowskiej. Mimo to, szef MSWiA straszy, że za sierp i młot będzie grozić "surowe traktowanie". OKO.press tłumaczy ministrowi przepisy prawa
Od kiedy stacja TVN (20 stycznia 2018) wyemitowała materiał o neonazistach, prawicowi politycy oraz media starają się odwrócić uwagę od problemu i skupić się na rzekomym zagrożeniu ze strony „komunistów”.
Jako przykłady obecności nielegalnej symboliki komunistycznej Paweł Kukiz (który wprowadził na swoich listach do Sejmu Roberta Winnickiego, prezesa Ruchu Narodowego, oraz kilku innych nacjonalistów) wrzucił na swojego Twittera zdjęcie członków Partii Razem z młodości, w koszulkach z Karolem Marksem, z podpisem: „Propagowanie faszyzmu i komunizmu w Polsce jest karalne”. Z kolei TVP Info zamieściło na Twitterze zdjęcie z demonstracji Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza z podpisem: „Na Facebooku promują komunizm”.
Joachim Brudziński, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, mówił w czwartek (25 stycznia 2018) w Sejmie, że neonaziści są przede wszystkim „problemem wizerunkowym” , a prawdziwym zagrożeniem są ataki na biura poselskie oraz bierność poprzednich władz wobec zagrożenia ze strony różnych grup „propagujących totalitaryzm”. Jako źródła zagrożenia Brudziński wymienił m.in. Antifę, squatersów oraz „różnej maści lewaków” i zapowiedział, że będzie karał symbole komunistyczne na równi z nazistowskimi:
Jednak, wbrew sugestiom prawicowych mediów, wbrew powszechnej opinii, a także wbrew zapowiedziom szefa MSWiA, w polskim prawie symbole komunistyczne nie są zakazane. Nie ma więc możliwości, by karać za koszulkę z sierpem i młotem czy beret z czerwoną gwiazdą. Co innego w przypadku symboli faszystowskich. Prawo jest w tej kwestii jednak naprawdę zawiłe - możliwe więc, że minister Brudziński nie doczytał szczegółów. OKO.press tłumaczy więc przepisy punkt po punkcie:
Temat propagowania totalitaryzmu jest podjęty w samej Konstytucji RP:
Art. 13.
Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa.
Jak widać, nie ma tutaj mowy o ani prezentowaniu symboli, ani o wyznawaniu ideologii, a wyłącznie o odwoływaniu się w programach partii politycznych i innych organizacji do totalitarnych metod i praktyk działania. Artykuł ten w ogóle nie dotyczy pojedynczych osób i prezentowanych przez nie symboli, a jedynie programów partii i organizacji.
Artykuł 256 kodeksu karnego bezpośrednio podejmuje kwestię propagowania ustroju totalitarnego i precyzuje zapis konstytucji. Jego pierwszy paragraf stwierdza jasno:
Art. 256
§ 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
W świetle tego zapisu, faszyzm zostaje uznany za przykład „totalitarnego ustroju państwa”, dlatego też propagowanie faszystowskiego ustroju państwa jest zakazane i karalne. Propagowanie ustroju komunistycznego, feudalnego czy anarchokapitalistycznego nie jest zakazane jako takie i nie podlega karze, o ile nie łączy się z propagowaniem totalitaryzmu.
Bardziej zawiła jest sytuacja z paragrafem drugim, który brzmi w ten sposób:
§ 2
Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej.
Jednak część „albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej” utraciła moc 3 sierpnia 2011 roku zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z dnia 19 lipca 2011 roku sygn. akt K 11/10. Trybunał uznał bowiem ten fragment za niekonstytucyjny z dwóch powodów.
Po pierwsze dlatego, że wyrażenia „symbole komunistyczne” czy „symbole faszystowskie”, jak możemy przeczytać w uzasadnieniu wyroku TK, „nie zawiera zamkniętej listy symboli, którymi posłużenie się jest zabronione. Jest regulacją wieloznaczną i niewystarczająco określoną. Stanowić może zagrożenie dla wolności słowa”. Trybunał uznał więc, że określenie „symbolika faszystowska, komunistyczna lub inna totalitarna” jest zbyt szerokie i niejasne - czy karaniu miałaby podlegać koszulka z Che Guevarą, czy beret z czerwoną gwiazdą? Również w przypadku symboli faszystowskich można mieć wątpliwości - jak wskazał Trybunał: poza „bowiem swastyką, jednoznacznie kojarzoną obecnie z narodowym socjalizmem i jego zbrodniami przeciwko ludzkości, istnieją inne symbole, które będąc faszystowskimi, mogą mieć także inne znaczenie”.
Po drugie, Trybunał uznał nowelizację za niekonstytucyjną, gdyż samo posiadanie czy rozpowszechnianie materiałów będących nośnikiem symboliki faszystowskiej czy komunistycznej nie musi oznaczać chęci propagowania ustroju totalitarnego. TK uznał, że kluczowa w tym wypadku jest intencja - plakat ze swastyką można przecież prezentować np. w celu publicznego wyszydzenia.
Ostatecznie więc, po utracie mocy przez drugą część zdania, zakazane jest wyłącznie produkcja, posiadanie czy prezentowanie przedmiotów, które spełniają treść § 1, czyli publicznie propagują faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa. Jak tłumaczy prof. Łętowska na łamach OKO.press "nie oznacza ono, że TK wypowiedział się za bezkarnością pochwalania faszyzmu, utrzymał jednak konieczność wykazania przez prokuraturę propagowania ustroju faszystowskiego (lub totalitarnego)".
Propagowanie to zaś znacznie węższa kategoria niż np. prezentowanie. Jak tłumaczy Sąd Najwyższy: "propagowanie w rozumieniu art. 256 § 1 k.k. oznacza każde zachowanie, skierowane do szerokiego gremium odbiorców, polegające na upowszechnianiu wiedzy o totalitarnym ustroju państwa, popieraniu go, przekonywaniu o jego słuszności, podkreślaniu jego zalet i przemilczaniu wad. Pojęcie propagowania nie może więc być utożsamiane jedynie z prezentowaniem określonych idei".
W związku z tym, że faszyzm wymieniony jest w § 1 art. 256 kodeksu karnego jako przykład „totalitarnego ustroju państwa”, to symbolika, która propaguje faszystowski ustrój państwa, czyli np. swastyka, jest zakazana i obłożona karą - chyba, że jej posiadanie czy prezentowanie nie ma na celu propagowania faszystowskiego ustroju państwa.
Przytoczmy głośną sprawę z Białegostoku, gdzie w 2016 roku Nacjonalistyczne Stowarzyszenie Zadruga zamieściło w sieci zdjęcia z imprezy na których widać (jak się wydaje) płonącą swastykę:
Prokuratura uznała jednak, że zaprezentowany symbol nie służy propagowaniu faszystowskiego ustroju państwa, gdyż widoczny znak to w istocie nie swastyka, lecz "kruszwicka swarga”, będąca częścią pogańskich obchodów Nocy Kupały.
Podobnie 2013 roku, również w Białymstoku, prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie swastyki namalowanej na murze, argumentując, że swastyka "w Azji jest powszechnie stosowanym symbolem szczęścia i pomyślności”.
Te przypadki pokazują, że po wykreśleniu przez TK drugiej części paragrafu drugiego art. 256 kk, symbole faszystowskie mogą być legalnie prezentowane wyłącznie pod warunkiem, że nie zostaną uznane za propagujące ustrój faszystowski, lecz za symbole pogańskie, azjatyckie itp. Można mieć wątpliwość, czy w niektórych przypadkach nie jest to jedynie wybieg prawny, mający na celu uniknięcie odpowiedzialności karnej przez osoby propagujące faszyzm.
Z komunizmem nie trzeba jednak stosować tego typu wybiegów: ponieważ nie jest on wymieniony w paragrafie pierwszym art. 256 kk jako przykład ustroju totalitarnego, to na bazie obecnego prawa można posługiwać się symbolami komunistycznymi bez wybiegów prawnych, czyli jako symbolami komunistycznymi. Można też za ich pomocą propagować komunizm - o ile nie oznacza to propagowania ustroju totalitarnego.
Dobrym przykładem jest Komunistyczna Partia Polski - partia polityczna, która posługuje się znakiem sierpa i młota, czerwonym sztandarem, jej hymnem jest "Międzynarodówka", a mottem „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!”
Pierwsze zdanie statutu KPP brzmi: „Komunistyczna Partia Polski jest partią marksistowsko-leninowską nawiązującą do najlepszych patriotycznych i internacjonalistycznych tradycji polskiego ruchu robotniczego”. Wszystko to jest w myśl obecnego prawa legalne, tak długo, jak partia pozostaje w obrębie prawa i nie propaguje totalitarnego ustroju, na przykład nie zachęca do wysyłania swoich przeciwników politycznych do obozów pracy, ani nie głosi cenzury. Hipotetyczna koszulka z sierpem, młotem i dopiskiem "Liberałów do Gułagu!" zostałaby by prawdopodobnie uznana za niezgodną z prawem, bo propaguje totalitarną wersję komunizmu.
Symboliką komunistyczną, w przeciwieństwie do faszystowskiej, można posługiwać się więc pod otwartą przyłbicą. Dlatego nie jest jasne, na jakiej podstawie prawnej minister Brudziński zamierza ścigać użycie symbolu sierpa i młota czy czerwonej gwiazdy. Na podstawie czwartkowego wystąpienia szefa MSWiA w Sejmie wydaje się, że celem jego działań jest przede wszystkim odwrócenie uwagi społeczeństwa od faktu, że PiS celowo rozmontował system zwalczania przestępstw z nienawiści i ruchów neofaszystowskich, i przekierowanie tej uwagi na rzekome zagrożenie ze strony ruchów i organizacji komunistycznych, "różnej maści lewaków", niemieckiej antify, osób atakujących domy posłów itp.
Zgodnie z głoszonym przez Brudzińskiego poglądem, że prawdziwym problemem są nie faszyści, lecz lewactwo, minister stwierdził też, że: "niemiecki nazizm i włoski faszyzm nie mają nic wspólnego z konserwatywnymi, prawicowymi wartościami. (…) Dużym błędem logicznym jest określanie propagatorów tych systemów jako prawicowców". Osobliwe poglądy ministra z dziedziny historii politycznej również analizujemy w OKO.press:
Sprawie rzekomego zakazu symboli komunistycznych poświęcony jest również drugi odcinek naszego nowego programu "Studio OKO".
Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że ktoś przekaże ministrowi Brudzińskiemu, że jego wiedza na temat aktualnego stanu prawnego wymaga pewnego uzupełnienia.
Dziennikarz, filozof, kulturoznawca, doktorant na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki "Fluks. Wspólnota płynów ustrojowych" (PWN 2017). Zajmuje się współczesną filozofią polityczną.
Dziennikarz, filozof, kulturoznawca, doktorant na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki "Fluks. Wspólnota płynów ustrojowych" (PWN 2017). Zajmuje się współczesną filozofią polityczną.
Komentarze