0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Oli SCARFF / AFPFot. Oli SCARFF / AF...

Tymczasem Partia Konserwatywna nie była w stanie podnieść się po dotkliwej porażce w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych.

Czy wzrost popularności alternatyw wyborczych, w tym skrajnej prawicy, może zagrozić długoletniej dominacji dwóch partii w brytyjskiej polityce?

Przeczytaj także:

Na zdjęciu u góry – kandydatka Reform Sarah Pochin i lider partii Nigel Farage w czasie wyborów uzupełniających w Runcorn i Helsby w północno-zachodniej Anglii.

Partia Reform Pokonała Partię Pracy i Torysów

Partia Reform zdobyła w wyborach 3 maja dwa fotele burmistrza i ponad 670 mandatów na poziomie lokalnym, przejmując kontrolę nad blisko połową samorządów, w których odbyły się wybory. Reform dodatkowo zepsuła wieczór laburzystowskiemu premierowi Keirowi Starmerowi, wygrywając wybory uzupełniające do parlamentu w okręgu wyborczym Runcorn, niwelując przewagę uzyskaną tam przez Partię Pracy w ostatnich wyborach parlamentarnych.

Wyniki te są bezprecedensowe we współczesnej historii Wielkiej Brytanii. Po raz pierwszy łączne poparcie dla Partii Pracy, jak i Konserwatystów spadło poniżej 50 proc. Utrzymujący się w Wielkiej Brytanii system polityczny zdominowany przez dwie partie zaczyna się rozpadać, a głównym beneficjentem wydaje się skrajna partia Nigela Farage’a – Reform.

Partia Pracy jest u władzy od zaledwie dziesięciu miesięcy. Z pozoru przytłaczające zwycięstwo w wyborach powszechnych w lipcu 2024 wcale takim nie było. Jak na partię, która wygrała wybory, Partia Pracy dostała w 2024 najmniej głosów we współczesnej historii, zdobywając władzę głównie dzięki stratom Partii Konserwatywnej. Torysi uzyskali mniej niż połowę głosów w porównaniu do poprzednich wyborów w 2019 roku. W sumie w ubiegłym roku dwie główne partie uzyskały łącznie niewiele ponad 50 proc. głosów, tracąc na rzecz mniejszych partii, takich jak Zieloni i zwłaszcza Reform.

Problemy gospodarcze

Wyborcy ukarali Torysów za długotrwałą stagnację gospodarki i spadek poziomu życia w Wielkiej Brytanii. PKB na mieszkańca pozostaje poniżej poziomu sprzed pandemii i niewiele powyżej poziomu sprzed kryzysu finansowego z 2008 roku. Od 2010 roku płace realne uległy stagnacji, co szczególnie dotknęło osoby o niskich i średnich dochodach. Słabe wyniki gospodarcze Wielkiej Brytanii tylko pogorszył brexit, a 67 proc. populacji jest zdania, że wyjście z Unii Europejskiej pogorszyło ich standardy życia. Obecnie prawie 60 proc. uważa, że opuszczenie UE było błędem.

Mimo obietnic, pod rządami Keira Starmera problemy gospodarcze Wielkiej Brytanii się utrzymują. W okresie poprzedzającym wybory parlamentarne w 2024 roku Partia Pracy zobowiązała się kontynuować cięcia wydatków ogłoszone przez rząd Torysów na początku tego roku. Nowy rząd Partii Pracy ograniczył wydatki socjalne i zamroził przedziały podatku dochodowego (zamiast podnosić je zgodnie z inflacją), tym samym jeszcze bardziej obniżając standardy życia dużych grup społecznych. Co najbardziej kontrowersyjne, rząd zdecydował się obciąć dodatek do kosztów ogrzewania (jednorazową wypłatę mającą pomóc emerytom w pokryciu kosztów ogrzewania w zimie) i ograniczyć dostęp do tzw. Personal Independence Payment, który jest przyznawany osobom niepełnosprawnym mających dodatkowe potrzeby w zakresie opieki lub mobilności.

Niezadowolenie elektoratu

Pomimo poparcia kierownictwa Partii Pracy dla niektórych polityk poprzedniego rządu, jej wyborcy oczekiwali, że nowy rząd zaproponuje alternatywy gospodarcze i przyczyni się do poprawy warunków życia. Labourzyści ponieśli konsekwencje rozczarowania swoich wyborców. Mimo że politycy i komentatorzy najczęściej koncentrują się na kwestii imigracji, wyborcy z wyborów parlamentarnych w 2024 roku deklarują, że przestali głosować na Partię Pracy w wyborach lokalnych z powodu:

  • zniesienia dodatku na zimowe ogrzewanie (35 proc.);
  • braku obniżenia kosztów życia (33 proc.);
  • braku poprawy usług publicznych (26 proc.);
  • niespełnienia zbyt wielu obietnic wyborczych (25 proc.);
  • nieumiejętności przeciwstawienia się elitom finansowym i establishmentowi (23 proc.).

Tymczasem pomimo narastających problemów u labourzystów torysi nie zdołali się podnieść po sromotnej porażce w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych. Partia pozostaje zdezorientowana i podzielona; obecnie znajduje się na trzecim miejscu w sondażach. Pod nowym przywództwem Kemi Badenoch torysi przesunęli się jeszcze bardziej na prawo, przyjmując prawicowo-populistyczny, antyimigrancki i „anty-wokistowski" program. Próbują w ten sposób odzyskać wyborców i rzucić wyzwanie Partii Pracy. Problemem Partii Konserwatywnej jest jednak to, że to Reform wypełnia pustkę, którą po sobie pozostawiła i skutecznie podważa długo utrzymywany monopol torysów na prawicy.

Brexit i wzrost popularności Reform

Reform powstało z połączenia Partii Brexit i elementów Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKiP), zmieniając nazwę w 2021 roku. Celem tej fuzji było zbudowanie skrajnie prawicowej partii post-brexitowskiej w Wielkiej Brytanii. Partia starała się pozyskać wyborców niezadowolonych zarówno z rządów Partii Konserwatywnej, jak i Partii Pracy, podsycając strach przed imigrantami, uchodźcami i innymi mniejszościami. Jej lider Nigel Farage jest wieloletnim sojusznikiem Donalda Trumpa, choć ostatnio został zaatakowany przez Elona Muska za brak poparcia dla znanego rasistowskiego agitatora Tommy'ego Robinsona. Ten ma na swoim koncie szereg wyroków sądowych.

Farage jednak zawsze starał się dystansować od najbardziej toksycznych elementów skrajnej prawicy, aby przedstawić swoją partię jako nowoczesną, prawicową partię podobną do francuskiego Frontu Narodowego.

Farage wykorzystuje nie tylko niezadowolenie z dwóch głównych partii, ale także podziały społeczne zasiane podczas referendum w sprawie Brexitu. Podczas wyborów lokalnych, Reform zdobyło

  • około 45 proc. głosów w okręgach wyborczych, w których wcześniej ponad 65 proc. głosowało za opuszczeniem UE,
  • ale tylko 19 proc. w tych obszarach, w których większość poparła kampanię “Remain”.

Ponadto Reform zdobyło prawie 40 proc. głosów w okręgach przemysłowej klasy robotniczej, ale mniej niż 20 proc. w obszarach zamieszkałych przez klasę średnią.

Chociaż były to tylko wybory lokalne, w niektórych częściach kraju, stanowią one znaczący postęp dla projektu politycznego Farage'a. Ponieważ partia prowadzi obecnie w sondażach, może być w stanie pokonać proceduralną przeszkodę na drodze do władzy. Do tej pory był nią jednomandatowy system wyborczy (tzw. first-past-the-post), działający na niekorzyść mniej popularnych partii. Duopol w brytyjskiej polityce nie został jeszcze przełamany, ale biorąc pod uwagę, że poparcie dla Zielonych i Liberalnych Demokratów również wzrosło, zdaje się on słabszy niż kiedykolwiek wcześniej.

Co Dalej z Partią Pracy?

Co teraz ze Starmerem i jego wciąż nowym rządem? Oprócz naśladowania polityki fiskalnej i gospodarczej Partii Konserwatywnej Partia Pracy poczyniła szereg ustępstw na rzecz szerszego programu politycznego prawicy. Kampania wyborcza partii została zdominowana przez zapowiedzi ograniczenia imigracji i prawa do azylu, a rząd ma teraz wprowadzić nowy pakiet działań antyimigracyjnych. Starmer posunął się tak daleko w swojej antyimigranckiej retoryce, że ponad 130 organizacji zajmujących się uchodźcami i prawami człowieka wspólnie podpisało list wzywający premiera do zaprzestania używania języka demonizującego migrantów.

Niezadowolenie wśród wyborców Partii Pracy wyraża się w rosnącym poparciu dla Zielonych (obecnie na poziomie około 10 proc. w sondażach), którzy mają 4 posłów. Jest też pięciu lewicowych posłów niezależnych, w tym były lider Partii Pracy Jeremy Corbyn. Pokonali oni kandydatów Partii Pracy w wyborach parlamentarnych w 2024 roku, wykorzystując niezadowolenie części elektoratu wobec braku wsparcia Partii Pracy dla Palestyny. Ponadto po wyborach lokalnych 42 posłów Partii Pracy wydało oświadczenie ostrzegające, że planowane cięcia dotyczące wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami są „niemożliwe do poparcia", wzywając do zmiany kierunku politycznego.

Nie ma odwrotu

Wygląda jednak na to, że nie zanosi się na żadne zmiany. Keir Starmer zareagował na wyniki wyborów, mówiąc: „Rozumiem. To pokazuje, że musimy iść dalej i szybciej w realizacji naszej polityki dla zwykłych ludzi”.

Wydaje się, że kierownictwo Partii Pracy nie tylko będzie kontynuować swoje obecne plany gospodarcze. Prawdopodobnie utrzyma też strategię polityczną polegającą na przyjęciu niektórych polityk prawicowych, próbując powstrzymać zagrożenie stwarzane przez Reform. Problem z tym podejściem polega na tym, że laburzyści nie tracą głosów głównie na rzecz Reform.

  • ponad 83 proc. z tych, którzy zadeklarowali chęć oddania głosu na inną partię w kolejnych wyborach powszechnych, poparłoby Zielonych (43 proc.) lub Liberalnych Demokratów (40 proc.),
  • a tylko 9 proc. stwierdziło, że rozważyłoby głosowanie na partię Reform.

Ponieważ Partia Pracy goni za wyborcami Reform, istnieje ryzyko, że jeszcze bardziej zrazi do siebie swoich głównych wyborców i pozwoli skrajnej prawicy na ekspansję.

;

Komentarze