0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: TVP zrzut ekranuTVP zrzut ekranu

Na dziewięć dni przed bardzo głośnym w mediach zawieszeniem Przemysława Babiarza za komentarz na otwarciu Igrzysk, TVP zawiesiła innego dziennikarza – Bartłomieja Bublewicza. Za krytyczne dla rządzących wpisy. Choć w mediach obowiązują różne zasady dotyczące aktywności mediach, to jednak dziennikarze nie rozumieją, czemu TVP zawiesiła reportera.

Bartłomiej Bublewicz trafił do TVP na początku tego roku, wcześniej pracował w portalu Onet. Jest reporterem Panoramy. 12 lipca w Sejmie koalicja rządząca przegrała głosowanie w sprawie dekryminalizacji aborcji. Przeciwko było 218 posłów, w tym aż 24 koalicjantów z PSL. Bublewicz, na gorąco prosto z Sejmu napisał tweeta na platformie X. Jego dokładnej treści nikt już nie pamięta, ale była w nim mowa o tym, że po głosowaniu dla PSL nie ma miejsca w koalicji, a na miejscu Tuska Bublewicz zaryzykowałby wcześniejsze wybory. Telefon z redakcji TVP w sprawie wpisu nastąpił szybko. Jak udało nam się ustalić, dziennikarz przyznał wtedy w rozmowie z przełożonymi, że publikacja wpisu była błędem i tego samego dnia go skasował.

„Żadnych zastrzeżeń co do rzetelności”

Kilka dni później, 16 lipca tuż przed północą, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa wypuścił byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego z aresztu tymczasowego. Na podstawie pisma Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, sąd uznał, że chroni go immunitet.

Sprawa została powszechnie uznana w mediach za blamaż prokuratury. Bublewicz również skrytykował prokuraturę na platformie X – jak zresztą bardzo wielu innych komentatorów. „Kompromitacja to mało powiedziane. Nieprzygotowana prokuratura, wiarygodność działań na zerowym poziomie. Decyzja sądu pokazuje, jak ważny jest i powinien być trójpodział władzy dla całej klasy politycznej" – tak brzmiała treść wpisu Bublewicza.

Niedługo po jego publikacji dziennikarz został telefonicznie wezwany na spotkanie z przełożonymi, na którym dowiedział się o swoim zawieszeniu. Wg niepotwierdzonych informacji decyzję tę miał podjąć Tomasz Sygut – dyrektor generalny TVP w Likwidacji.

Sprawę zawieszonego Bublewicza miała następnie rozpatrzyć Komisja Etyki TVP. Ta jednak zebrała się w pełnym składzie dopiero 6 sierpnia. I jeszcze tego samego dnia odwiesiła Bublewicza. Według naszych ustaleń komisja uznała, że w dwóch punktach rzeczywiście naruszył on swoimi wpisami kodeks etyki dziennikarskiej obowiązujący w TVP. Ale też orzekła, że nie ma żadnych zastrzeżeń co do rzetelności pracy tego dziennikarza. Komisja uznała także, że zawieszenie Bublewicza miało się odbyć niezgodnie z prawem pracy i prawem cywilnym – czyli bez żadnej podstawy prawnej do takich działań. Według naszego źródła taki werdykt komisji skutkuje tym, że Bublewicz nie powinien ponieść żadnych konsekwencji finansowych w związku z zawieszeniem.

Przeczytaj także:

„Czyjaś nadgorliwość”

W TVP zawieszenie Bublewicza odbiło się bardzo głośnym echem. Kilku pracowników stacji poruszonych tą sprawą sygnalizowało ją OKO.press. „To czyjaś nadgorliwość w promowaniu władzy” – tak komentuje zawieszenie dobrze poinformowany dziennikarz TVP. Niektórzy widzą w tym dowód na „upolitycznienie” nowych władz telewizji publicznej.

Do Biura Informacji TVP – pełni ono rolę rzecznika prasowego telewizji publicznej – wysłaliśmy trzy pytania odnośnie sprawy Bublewicza:

  1. Kiedy i dokładnie za jakiej treści wpis na X został zawieszony Bartłomiej Bublewicz?
  2. Co orzekła komisja etyki w jego sprawie?
  3. Jakiego typu zalecenia w kwestii wypowiadania się w social mediach TVP wydało ostatnio dziennikarzom/pracownikom?

„Nie komentujemy” – tak brzmiała odpowiedź, choć nie prosiliśmy o komentarz, tylko o konkretne informacje.

Sprawę komentuje za to w rozmowie z OKO.press osoba z wyższych szczebli TVP, zastrzegając swoją anonimowość: „Dziennikarz nie powinien zamieszczać tego typu wpisów. Nie chciałbym wiedzieć, jakie poglądy ma dziennikarz informacyjny. Bartek przekroczył tę granicę – niekomentowania spraw politycznych, o których robi się materiały. To mega prosta zasada”.

Kodeksy wewnętrzne? „Bardziej na zasadzie prośby”

Jak aktywność dziennikarzy w mediach społecznościowych jest regulowana w innych redakcjach?

Paweł Kapusta, redaktor naczelny Wirtualnej Polski: „Mamy kodeks zachowywania się w internecie. W dużym skrócie: dziennikarze powinni wypowiadać się w sieci w taki sam sposób, w jaki tworzą teksty do portalu – czyli rzetelnie. Nie mamy zakazu wypowiadania swoich opinii”.

W Interii obowiązuje z kolei dziesięciopunktowy kodeks dobrych praktyk dla dziennikarzy zamieszczających wpisy w mediach społecznościowych. „Ale to bardziej na zasadzie prośby. Bo social media to jednak działalność prywatna” – mówi Piotr Witwicki, dyrektor pionu informacji i publicystyki Polsatu oraz redaktor naczelny Interii.

Dziennikarzom Interii zalecane jest, by raczej nie komentowali wydarzeń, ale przedstawiali newsy, fakty, promowali swoje materiały itp. „Należy oddzielić informację od komentarza. W mediach społecznościowych ludzie identyfikują je później z całą redakcją” – dodaje Witwicki.

W „Gazecie Wyborczej” wprowadzono już 8 lat temu wewnątrzredakcyjne reguły dotyczące aktywności w social mediach, jednak nie są one rygorystycznie przestrzegane. „Nie było jeszcze sytuacji przez te wszystkie lata, by kogokolwiek spotkały jakieś konsekwencje dyscyplinarne za wpis w mediach społecznościowych. Co najwyżej jakaś rozmowa i tyle” – mówi nam jeden z redaktorów „Wyborczej”, proszący o zachowanie anonimowości. Dodaje, że pracodawca nie powinien ograniczać aktywności pracowników w social mediach, bo dziennikarz ma prawo do wyrażania swoich opinii. To gwarantuje każdemu w Polsce konstytucja (art. 51 par.1 „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”).

Nasz rozmówca zaznacza, że dziennikarzy „Wyborczej” obowiązują w social mediach reguły przestrzegania zasad kultury i umiarkowanej, spokojnej debaty.

Równi i równiejsi

Redaktor z „Wyborczej” jest krytyczny wobec działań kierownictwa TVP. „Zawieszać za wyrażenie opinii? To jest chore, absurd. W wypadku na przykład wulgarnego wpisu bym to zrozumiał, ale post Bublewicza taki nie był. Najwyraźniej w TVP są ludzie nadwrażliwi. To nie pomaga”.

Piotr Witwicki z Interii i Polsatu jest zdziwiony, że TVP zawiesiła Bublewicza. Zauważa, że nawet dyrektorzy TVP wypowiadają bardzo ostre polityczne sądy na platformie X i nikomu to tam nie przeszkadza.

Dziennikarze Wirtualnej Polski wykpili decyzję Komisji Etyki TVP, przypominając wpis jej szefa Sławomira Matczaka z 3 maja 2024. To obrazek, na którym jabłko z napisem „PiS” przegląda się w lusterku. Z przodu, w lustrze widać, że jest zdrowe, z tyłu – czego nie widać w lustrze – że gnije.

Redaktor GW: „Sławomirowi Matczakowi wolno jechać po PiS, natomiast Bublewiczowi już nie wolno krytykować KO i PSL?”.

Bartłomiej Bublewicz nie chciał z nami rozmawiać o sprawie zawieszenia. „Co do zasady, nie komentuję spraw wewnętrznych” – napisał w SMS-ie.

;
Krzysztof Boczek

Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.

Komentarze