0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Michal Grocholski / Agencja Wyborcza.plFot. Michal Grochols...

Spotkało mnie nieszczęście komentatora. Pisząc od rana (z przerwami na zajęcia redakcyjne) komentarz do sprawy Przemysława Babiarza, zacząłem od tytułu „Sprawa Babiarza, czyli głupia reakcja na głupią wypowiedź”. W południe Donald Tusk napisał na X: „W sumie nie wiadomo, co było głupsze: komentarz pana Babiarza czy decyzja jego przełożonych”.

Komentarz Tuska był jak ostatni cios na szczękę po całej serii uderzeń w korpus (o czym dalej w tekście), jakie spadły na Tomasza Syguta, dyrektora TVP (w likwidacji), i na szefa redakcji sportowej TVP Jakuba Kwiatkowskiego. Nie mają chyba innego wyjścia, jak przywrócić Babiarza do pracy, konkurencje lekkoatletyczne na dobre zaczynają się w piątek 2 sierpnia.

Ciekawe, czy tym razem zdążę z publikacją przed wydarzeniami...

Tak czy owak, postanowiłem dokończyć tekst, ryzykując zarzut, że robię PR premierowi.

Przeczytaj także:

Cała prawica w obronie Babiarza

Oto popularny komentator sportowy Przemysław Babiarz zostaje zawieszony z powodu króciutkiego komentarza. W chwili, gdy z płynącej po Sekwanie barki pieśń Johna Lennona odśpiewała Juliette Armanet z akompaniamentem Sofiane Pamart, Babiarz stwierdził: „Imagine, czyli świat bez nieba, bez narodów, religii. I to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety”.

Podobną refleksją popisał się podczas ceremonii otwarcia Igrzysk w Rio de Janeiro w 2016 roku, gdzie wybrzmiał ten sam utwór. Ówczesny prezes TVP Jacek Kurski nie reagował.

Dziś po zawieszeniu Babiarza protestuje cała prawica. Duda najdelikatniej: „Widzę, że zapanowała u nas jakaś nowość, że nie można interpretować twórczości artystycznej”, Kaczyński po całości: „Za powiedzenie prawdy został zawieszony w prawach i żąda się od niego przeprosin. To jest skandal i dowód na to, że zniesiono w Polsce wolność słowa”.

To jeszcze nic, bo o wyjaśnienia dyrektora Syguta prosi RPO, powołując się na „wolność wypowiedzi dziennikarskiej” i zobowiązanie nadawcy publicznego do „zapewnienia dziennikarzom możliwości nieskrępowanego wypowiadania się oraz pluralizmu poglądów”. Prof. Marcin Wiącek podkreśla, że przecież Babiarz nie stosował mowy nienawiści i że taka kara może mieć „efekt mrożący”.

W związku z zawieszeniem red. Przemysława Babiarza po jego komentarzu podczas transmisji z otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, Rzecznik Praw Obywatelskich prosi o wyjaśnienia dyrektora generalnego TVP S.A. w likwidacji Tomasza Syguta.

Z opublikowanego przez Centrum Informacji TVP komunikatu prasowego RPO dowiedział się o zawieszeniu red. Przemysława Babiarza w obowiązkach służbowych w związku z jego komentarzem w trakcie nadawanej na żywo ceremonii otwarcia XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.

W kontekście tego wydarzenia RPO zwraca uwagę na wolność wypowiedzi dziennikarskiej, która podlega szczególnej ochronie na podstawie art. 54 Konstytucji RP i art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Do jej szczególnego poszanowania zobowiązany jest m.in. nadawca publiczny, który powinien zapewnić możliwość nieskrępowanego wypowiadania się przez dziennikarzy oraz pluralizm poglądów.

Ingerencja w wolność wypowiedzi dziennikarskiej – przez zastosowanie reżimu odpowiedzialności pracowniczej – jest zatem możliwa, gdy doszło do oczywistego przekroczenia jej granic, m.in. przez wypowiedzi naruszające porządek publiczny, dobre imię innych osób, zawierające mowę nienawiści lub nawoływanie do przemocy.

Oceniając wypowiedź dziennikarza, konieczne jest uwzględnienie jej kontekstu. Odmienne kryteria mają bowiem zastosowanie do wypowiedzi pisemnych i do wypowiedzi „na żywo”.

Ponadto ewentualne zastosowanie sankcji wobec dziennikarza powinno być proporcjonalne, a środek w postaci zawieszenia w obowiązkach służbowych jest jednym z najbardziej dolegliwych. Działania nadmiarowe, wykraczające poza ramy proporcjonalności, rodzą również ryzyko wywołania efektu mrożącego w stosunku do innych dziennikarzy pracujących w mediach publicznych.

Marcin Wiącek prosi Tomasza Syguta o przedstawienie wyjaśnień, zwłaszcza zaś o wskazanie argumentów, które zadecydowały o zawieszeniu red. Przemysława Babiarza w obowiązkach służbowych oraz o ocenę proporcjonalności zastosowanych środków.

Groźna w skutkach prośba „aniołków”

Mało tego, koledzy i koleżanki z TVP Sport proszą dyr. Syguta o przywrócenie Babiarza do pracy, w tonie raczej grzecznej supliki. List podpisuje 121 pracowników TVP Sport:

"Przemysław Babiarz od lat 90. ubarwia słowem największe sukcesy naszych sportowców (...) Poglądy ma każdy. Babiarz swoje też ma. Nie z każdym trzeba się zgadzać. Jednak pogląd dobrze mieć. Dobrze mieć też szacunek do tego, że ktoś myśli inaczej.

To zresztą główne motto ceremonii otwarcia igrzysk XXXIII Olimpiady w Paryżu: Zjednoczmy się ponad podziałami, uszanujmy, że jesteśmy różni".

Nadmiarowa reakcja TVP wywołuje przesadną reakcję, bo jednak pogląd poglądowi nierówny.

Alek Dzięciołowski (robi fajne wywiady ze sportowcami i sportowczyniami) opatruje publikację listu komentarzem: „W wielu kwestiach się różnimy. Ale łączy nas wzajemny szacunek oraz wspólna, głównie lekkoatletyczna praca. I tak już od blisko 20 lat”.

W dodatku list podpisuje 27 sportowców. Obok takich legend jak Otylia Jędrzejczak, Artur Partyka, Tomasz Majewski, Piotr Małachowski i piłkarz Marcin Żewłakow (nie mylić z bardziej znanym bliźniakiem Michałem), bronią Babiarza też startujący na tej Olimpiadzie z (małymi) nadziejami na medale Wojciech Nowicki, Anita Włodarczyk i Piotr Lisek. A także gwiazda nr 1 reprezentacji Natalia Kaczmarek i jej koleżanki ze sztafety 4 x 400 m.

Tylko patrzeć jak „aniołki Matusińskiego”, stojąc na olimpijskim pudle, uniosą w dłoniach różaniec solidarności z Babiarzem (był ambasadorem akcji „Różaniec do granic” w 2017 roku, i jest, ogólnie rzecz biorąc, katolikiem gorliwym również w sferze publicznej).

Żarty żartami, ale z głupoty zrobiła się sprawa polityczna.

Tusk się wkurzył na TVP

Donald Tusk postanowił nie obciążać swojego konta reakcją TVP. W środę 31 sierpnia po godz. 11:00 opublikował wpis: „W sumie nie wiadomo, co było głupsze: komentarz pana Babiarza czy decyzja jego przełożonych. W obu przypadkach olimpijski poziom”.

Po 12:00 dorzucił jeszcze ilustrowaną flagą narodową uwagę pod publiczkę: „Na szczęście prawdziwe Igrzyska to szpadzistki i siatkarze, nie redaktorzy i dyrektorzy. Brawo Panie i Panowie”.

W ten sposób premier postawił w głupiej sytuacji dyrekcję TVP. Bo skoro ich decyzja była głupia, to powinni ją zmienić. Więc muszą połknąć własny język.

Ale skoro Babiarz gada głupoty, to czy mogą go przywrócić? A jeśli znowu coś wypali, uniesiony sukcesem?

No i zmieniać decyzję po krytyce premiera? Który mamy rok, 2018? No właśnie.

Ale zanim dojdziemy do problemów dyrekcji TVP, zajmijmy się przez chwilę Lennonem.

Lennon, czyli globalny hymn nadziei

Główna głupota Babiarza polega na tym, że zgodnie z prawicową obsesją à la prof. Wojciech Roszkowski, odczytuje on utwór Lennona dosłownie i w oderwaniu od tego, czym stał się przez ostatnie pół wieku. To tak, jakby oczekiwał, że polscy patrioci będą dziś przechodzić Wisłę lub choćby Wartę.

Wyobraź sobie że nie ma nieba To łatwe jeśli spróbujesz Żadnego piekła pod nami Ponad nami tylko niebo, Wyobraź sobie wszystkich ludzi żyjących dla teraźniejszości...

Wyobraź sobie, że nie ma krajów To nie jest trudno osiągnąć Nic wartego, by zabić lub za co zginąć I nie ma religii też Wyobraź sobie wszystkich ludzi żyjących w pokoju...

Możesz powiedzieć, że jestem marzycielem ale nie jestem sam Mam nadzieję, że pewnego dnia dołączysz do nas I świat będzie jednością.

Wyobraź sobie, że nie ma własności zastanawiam się czy potrafisz, Nie ma potrzeby by być chciwym lub głodnym, Braterstwo ludzi Wyobraź sobie wszystkich ludzi Jak dzielą cały świat...

Możesz powiedzieć, że jestem marzycielem ale nie jestem sam Mam nadzieję, że pewnego dnia dołączysz do nas I świat będzie jednością.

Nieporozumienie z atakiem na utwór Lennona polega na tym, że tekst oderwał się od kontekstu i sensu, jaki miał w 1971 roku. Prezydent Jimmy Carter (1977-1981) opowiadał po latach: „Na całym świecie – a moja żona i ja odwiedziliśmy około 125 krajów – słyszy się piosenkę Johna Lennona używaną niemal na równi z hymnami narodowymi”.

„Imagine” zostało tak głęboko zakorzenione w kulturze, że oryginalne znaczenie utworu zatarło się.

Pieśń Lennona stała się globalnym hymnem używanym, gdy przychodzi czas na uroczyste chwile (np. igrzyska olimpijskie), a także jako pociecha na czas smutku czy żałoby. Stevie Wonder wykonał utwór podczas ceremonii zamknięcia Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1996 roku, w hołdzie ofiarom zamachu bombowego w Parku Olimpijskim.

W 2004 roku Madonna zaśpiewała „Imagine” na koncercie dla ofiar tsunami na Oceanie Indyjskim.

W 2015 roku, gdy 90 fanów muzyki straciło życie w wyniku ataku terrorystycznego po koncercie Eagles of Death Metal w paryskim Bataclan, niemiecki pianista Davide Martello wyniósł fortepian na ulicę, aby wykonać — jak pisano — rozdzierającą do łez instrumentalną wersję utworu.

Antyreligijny manifest? Trochę tak, ale nie przede wszystkim

W chwili powstania w 1971 roku było „Imagine” głosem kontrkultury. Protestem przeciwko polityce brytyjskiego konserwatywnego rządu Edwarda Heatha (1970-1974), a może nawet bardziej jego politycznego kumpla, prezydenta USA Richarda Nixona, którego afera Watergate usunęła dopiero w 1974 roku.

Zwracając Order Imperium Brytyjskiego (MBE) od królowej Elżbiety II pod koniec 1969 roku Lennon wyjaśniał: „Zwracam odznaczenie jako znak sprzeciwu. Protestuję przeciwko brytyjskiej ingerencji w konflikt na linii Nigeria – Biafra oraz wspieraniu Ameryki w wojnie z Wietnamem oraz temu, że utwór »Cold Turkey« słabo radzi sobie na liście przebojów".

Na krótko przed śmiercią w grudniu 1980 roku, Lennon opowiedział, że inspiracją utworu był chrześcijański modlitewnik, jaki dostał od komika i działacza na rzecz praw obywatelskich Dicka Greco.

„Koncepcja pozytywnej modlitwy... Jeśli możesz sobie wyobrazić świat w pokoju, bez wyznań religijnych – nie bez religii, ale bez tego, że mój Bóg jest większy od twojego Boga – to może być prawda”. Od razu jednak doprecyzował, że „Imagine” to marzenie o świecie bez religii w tradycyjnym tego słowa znaczeniu:

„Kościół Zjednoczeniowy [Moona] zadzwonił do mnie kiedyś i pyta: „Czy możemy użyć tekstu piosenki »Imagine« i zmienić go na »Imagine one religion«?”. To pokazało, że nic z tego nie rozumieją. To zniweczyłoby cały cel piosenki, całą jej ideę”.

W marcu 1966 w wywiadzie dla „London Evening Standard” Lennon powiedział, że „chrześcijaństwo zaniknie (will go). Będzie się kurczyć i tonąć. Nie ma się co z tym spierać. Wiem, że mam rację i czas to potwierdzi. Jesteśmy teraz bardziej popularni niż Jezus. Nie wiem, co się skończy pierwsze – rock and roll czy chrześcijaństwo. Jezus był w porządku, ale jego uczniowie byli tępi i zwyczajni. Według mnie to ich przekręty zniszczyły [chrześcijaństwo]”.

.

„Christianity will go,” he said. „It will vanish and shrink. I needn't argue about that; I'm right and I will be proved right. We're more popular than Jesus now; I don't know which will go first – rock 'n' roll or Christianity. Jesus was all right but his disciples were thick and ordinary. It's them twisting it that ruins it for me.”

Watykan protestował (ostatni raz jeszcze w 2008 roku), pół Ameryki było oburzone. Lennon przeprosił, tłumacząc, że chodziło mu o to, że jako zespół „The Beatles” znaczą dla angielskiej młodzieży więcej niż religia.

Babiarz nie rozumie, że mimo tych obrazoburczych wypowiedzi Lennona sprzed pół wieku jego utwór nie pełni dziś w najmniejszym stopniu roli antyreligijnego czy antykościelnego manifestu. I nie jest formą prześladowania chrześcijan, jakiej wojujący katolicy, zwłaszcza w Polsce, dopatrują się na każdym kroku.

„Imagine” wyraża owszem, pewien rodzaj świeckiej duchowości, uogólnionego marzenia o lepszym świecie bez zła, jakie przynosi wrogość i nienawiść między ludźmi i narodami i ludźmi. I bez tego, co je uruchamia: odruchów nacjonalistycznych, różnic klasowych, a także ideologii lansowanych jako jedynie słuszne przez religie i kościoły.

Komunista John Lennon?

Zarzut komunizmu jest niemądry i bałamutny. Nikt już dzisiaj nie odczytuje utworu Lennona jako anarchokomunistycznej wizji świata, jaką 50 lat temu był. Sam Lennon przyznawał, że „Imagine” jest "praktycznie komunistycznym manifestem, mimo że nie jestem szczególnie komunistą i nie należę do żadnego ruchu”.

W pismach tzw. młodego Marksa Lennon mógłby (gdyby je czytał) znaleźć inspirację, jak w kapitalizmie dochodzi do alienacji pracy, a w konsekwencji utowarowienia i zniszczenia tego, co człowiekowi przysługuje – godności, wolności, prawa do samorealizacji człowieka. Receptą jest komunistyczna bezwzględna równość, wolność bez żadnych ograniczeń, jakie niesie pieniądz, państwo, religia.

W przypadku Lennona kluczowe było właściwe tamtej epoce nastawienie kontrkulturowe, który łączył ze swoją niełatwą biografią: „Zawsze byłem przeciwny status quo. To dość oczywiste, gdy jesteś wychowywany, tak jak ja, by nienawidzić i bać się policji jako naturalnego wroga i gardzić armią jako czymś, co zabiera ci bliskich i oddaje ich martwych. To podstawowy odruch klasy robotniczej”.

Pamiętam ze swojej młodości, że młody Marks był postrzegany jako podstawa krytyki realnego socjalizmu jako „systemu nieludzkiego”.

Kojarzenie fantazji Lennona o lepszym świecie z komunizmem jako realnym ustrojem opartym na przemocy i wyzysku, w którym to ideologia pełni rolę religii, jest kolejną manipulacją i głupotą. Warto przypomnieć, że szerzenie ideologii komunistycznej jest w Polsce na mocy art. 256 kodeksu karnego karane więzieniem do 3 lat.

Przesłanie „Imagine” nabrało wymowy uniwersalnej, mogą je wyśpiewać ludzie różnych opcji politycznych. Kluczowy jest jej pozytywny vibe, wibracja nadziei, że może być lepiej i ludzkość ma prawo marzyć o lepszym świecie.

Głupia reakcja TVP

„Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie – to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie” – zareagowała TVP. „Informujemy, że po wczorajszych skandalicznych słowach Przemysława Babiarza został on zawieszony w obowiązkach służbowych i nie będzie komentował zmagań podczas Igrzysk Olimpijskich”.

Histeryczna reakcja dokładnie zaprzeczała wartościom „wzajemnego zrozumienia, tolerancji i pojednania”, zwłaszcza w odbiorze osób z kręgu ideowo-religijnego Babiarza, których w Polsce jest wciąż cała masa.

Dyrektor sportu TVP Jakub Kwiatkowski ogłosił wszem i wobec, że jest mu „szczególnie przykro, ponieważ to ja byłem osobą, która kilka miesięcy temu przekonywała kierownictwo TVP, że warto dalej korzystać z olbrzymiego doświadczenia i wiedzy Przemka. Rozmawiałem o tym z Przemkiem i wierzyłem, że będzie potrafił oddzielić swoje osobiste poglądy od pracy i wykonywać ją najlepiej jak potrafi. Tak się jednak nie stało, więc kolejny raz nie jestem już w stanie stanąć w Przemka obronie i zaakceptowałem decyzję władz Telewizji Polskiej”.

Potem Kwiatkowski, coraz bardziej w defensywie, podkreślał, że Babiarz nawet nie przeprosił, czym paradoksalnie umacniał pozycję komentatora.

Pierwszą głupią decyzją TVP było wyznaczenie Babiarza do komentowania uroczystości otwarcia Olimpiady, zwłaszcza że był już precedens z Rio i można się było spodziewać, że Francuzi mogą z czymś wyskoczyć i pojadą po estetycznej i ideowej bandzie. Kwiatkowski sam poprosił o kłopoty.

Ale jak już mleko się rozlało, głupotą było śmiertelnie serio i poważnie potraktowanie wypowiedzi Babiarza. Nabrała ona rangi wypowiedzi równoważnej innym, szacownej opinii. Ukaranie komentatora, dotkliwe (tu RPO ma rację), stało się w ten sposób fundamentalnym naruszeniem demokracji, a Babiarz został ofiarą cierpiącą za głoszenie prawdy, w którą wierzy.

Potwierdzona też została opinia o „zamachu na TVP” i cenzurze na odwrót, jaką rzekomo uruchamia nowa władza. Przypominanie zdjęć uśmiechniętego Babiarza, razem z Holecką, obok Jacka Kurskiego, wiele tu nie pomoże.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze