„Protestujemy przeciwko obecności posłów jakiejkolwiek opcji w siedzibie PAP, jeśli nie służy to udzieleniu nam wywiadu, ale politycznej walce i budowaniu ich kapitału politycznego” – piszą pracownicy PAP. W nocy w siedzibie Agencji przebywał Jarosław Kaczyński
„Jako obecni i byli dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej wyrażamy poparcie dla działań mających na celu przywrócenie normalności, czyli standardów profesjonalnego dziennikarstwa, od których Agencja w ostatnich latach drastycznie się oddaliła” – piszą pracownicy PAP w petycji, którą można przeczytać tutaj. Publikujemy ją w całości poniżej.
PAP zatrudnia 250 dziennikarzy i 40 fotoreporterów. Według ustawy Agencja „uzyskuje i przekazuje odbiorcom rzetelne, obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy”. Artykuł 2 ustawy głosi, że „Polska Agencja Prasowa nie może znaleźć się pod prawną, ekonomiczną lub inną kontrolą jakiegokolwiek ugrupowania ideologicznego, politycznego lub gospodarczego”.
Najbardziej znane na świecie agencje prasowe to Reuters, Bloomberg, Associated Press, AFP.
W petycji byli i obecni pracownicy opisują, w jaki sposób PAP sprzeniewierzał się swojej misji i wyrażają oczekiwania wobec nowych władz Agencji.
„Polityczny nadzór czy też dozór w Agencji przyczynił się do zmian, z którymi nie sposób się pogodzić” – piszą pracownicy PAP. Opowiadają o cenzurze. „Czasem depesze były »patroszone« z istotnych informacji, co zmieniało ich wydźwięk i sens. Dziennikarze PAP zadający politykom zasadne, ale politycznie niewygodne pytania, byli odsuwani od obowiązków”.
„Za normalność uważamy sytuację, w której nasze depesze są godnym zaufania tworzywem lub punktem odniesienia dla innych mediów, albo wręcz gotowym produktem do publikacji przez nie. Uważamy, że normalność ta została w ostatnich latach stłamszona, ograniczona”.
„Chcemy normalnie pracować – bez cenzury i nacisków „oficerów politycznych” – kończą autorzy petycji.
W TVP i Polskim Radiu nowe władze przejęły stery w mniejszym lub większym stopniu. TVP wyemitowała nawet pierwsze wydanie programu „19:30”, który zastąpi dotychczasowe „Wiadomości TVP”. W PAP-ie sytuacja jest inna.
Od środy 20 grudnia 2023 w redakcji PAP przebywają politycy Prawa i Sprawiedliwości. Twierdzą, że prowadzą tam interwencję poselską. W nocy z czwartku 21 na piątek 22 grudnia przebywał tam Jarosław Kaczyński. Zaś dotychczasowy szef PAP twierdzi, że nadal jest legalnym prezesem.
Nowym szefem PAP został Marek Błoński. To dziennikarz z Górnego Śląska związany z Agencją od 20 lat. Zajmował się tematyką gospodarczą. Deklaruje, że chce „przywrócić prawidłowe realizowanie publicznej misji Agencji”.
Politycy nie wpuszczają go do gabinetu prezesa. Błoński twierdzi jednak, że nowy zarząd wykonuje swoje obowiązki. A serwis agencyjny się ukazuje.
A co działo się w Agencji przez ostatnie lata?
W 2019 roku z PAP odszedł korespondent Agencji w Wielkiej Brytanii – Jakub Krupa. „Zrezygnowałem ze stanowiska z powodu zasadniczych różnic w naszym rozumieniu roli i obowiązków dziennikarza agencyjnego, które traktuję niezwykle poważnie. Z największym żalem, ale uznałem, że w tych okolicznościach odejście jest najlepszym rozwiązaniem” – powiedział Krupa w rozmowie z serwisem Wirtualne Media.
Krupa był jednym z wielu dziennikarzy, którzy odeszli z Agencji po 2015 roku. Odchodziły nie tylko osoby zajmujące się polityką, ale nawet dziennikarze naukowi czy specjalizujący się w tematyce zdrowotnej. W nieoficjalnych rozmowach przyznawali, że nawet do tych działów docierały naciski i cenzura. Nie chcieli też firmować swoimi nazwiskami Agencji, która w ich przekonaniu sprzeniewierza się swojej misji. Takie sytuacje są znane autorce tego tekstu.
W 2018 roku odszedł dziennikarz gospodarczy Aleksander Pudłowski. Kierownictwo PAP skasowało jego depeszę na temat Pracowniczych Planów Kapitałowych. „Nie słyszałem o sytuacji, żeby depesze były kasowane, a pytałem o to osoby mające ponad 20 lat stażu w PAP” – powiedział wtedy redakcji Wirtualnych Mediów.
„Działamy, pytania są już gotowe” – miał odpowiedzieć szef PAP na wiadomość Mateusza Morawieckiego w marcu 2020. Czego chciał premier od szefa agencji prasowej?
„Wojtek, czy mógłbyś dać jakiegoś sprytnego dziennikarza, aby przeprowadził bardzo pilnie wywiad z panem prezydentem ws. funduszu [medycznego] – narracja jest gotowa, tylko trzeba ładnie to wszystko ująć i poprzecinać pytaniami” – miała brzmieć wiadomość od Morawieckiego. Wywiad się ukazał jeszcze tego samego dnia. A wiadomość pochodzi z ujawnionych maili ze skrzynki byłego ministra Michała Dworczyka.
Przeczytaj całą petycję obecnych i byłych pracowników PAP
„Jako obecni i byli dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej wyrażamy poparcie dla działań mających na celu przywrócenie normalności, czyli standardów profesjonalnego dziennikarstwa, od których Agencja w ostatnich latach drastycznie się oddaliła.
Protestujemy przeciwko obecności posłów jakiejkolwiek opcji w siedzibie PAP, jeśli nie służy to udzieleniu nam wywiadu, ale politycznej walce i budowaniu ich kapitału politycznego.
Za normalność uważamy codzienną pracę polegającą na dostarczaniu rzetelnych i bezstronnych informacji na temat sytuacji w naszym kraju i na świecie. O życiu politycznym, społecznym, gospodarczym, kulturalnym, naukowym czy sportowym.
Za normalność uważamy sytuację, w której nasze depesze są godnym zaufania tworzywem lub punktem odniesienia dla innych mediów, albo wręcz gotowym produktem do publikacji przez nie. Uważamy, że normalność ta została w ostatnich latach stłamszona, ograniczona, co uniemożliwiło wielu z nas dalszą pracę, a pozostałym w dojmującym stopniu ją utrudniło.
Polityczny nadzór czy też dozór w Agencji przyczynił się do zmian, z którymi nie sposób się pogodzić.
Polityczny dozór przyniósł cenzurę i propagandę w Codziennym Serwisie Informacyjnym PAP, który – jest głównym produktem Agencji. Szczególnie zaś było to widoczne w otwartym serwisie pap.pl. Serwis PAP jest dowolnie pojemny, co umożliwiło wielu z nas pracę nad zapewnianiem treści zgodnych ze standardami profesjonalnego dziennikarstwa agencyjnego.
Propaganda sączyła się głównie w postaci dodatkowych depesz, zapewnianych przez dotychczasowe kierownictwo, zgodnie z bieżącymi oczekiwaniami politycznymi. Cenzura w PAP była w ostatnich latach faktem. Czasem stosowano ją brutalnie – blokując lub wycofując depesze dotyczących niewygodnych władzy tematów, czasami w sposób bardziej zawoalowany. Powszechna była metoda, stosowana w przypadku informacji dotyczących polityków dotychczasowej władzy – polegająca na ich obróbce przez dyspozycyjnych redaktorów w sposób odwracający sens informacji. W publikowanych depeszach najpierw politycy władzy przedstawiali swoje stanowisko, dopiero potem – jako pretekst – relacjonowano krótko istotę informacji. Czasem depesze były „patroszone” z istotnych informacji, co zmieniało ich wydźwięk i sens. Dziennikarze PAP zadający politykom zasadne, ale politycznie niewygodne pytania, byli odsuwani od obowiązków.
Tego typu działania wielokrotnie powodowały spory i wycofywanie podpisów przez autorów. Pojawiały się depesze bez podpisu, bądź podpisywane tylko przez dyspozycyjnych redaktorów. Maile z prośbą o wyjaśnienia czy skargami na przeinaczenie depesz bez wiedzy i zgody autorów pozostawały bez odpowiedzi kierownictwa Agencji. Wielu szanowanych dziennikarzy wobec takich praktyk odeszło. Byli zastępowani innymi. Spadła jakość serwisu. Dziennikarzy w jakikolwiek protestujących przeciw takim działaniom dotykały nieprzyjemne konsekwencje. W Agencji pozostaje liczna grupa pracowników pozostająca bez podwyżek – poza wynikającymi ze wzrostu płacy minimalnej – od kilku lat, niezależnie od wysokiej inflacji. Wielu z nas pracuje lub też pracowało w Agencji kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Mamy świadomość nieuniknionych zmian politycznych w kraju, ale oczekujemy maksymalnego ograniczenia ich wpływu na bieżącą, potrzebną pracę Polskiej Agencji Prasowej.
Chcemy normalnie pracować – bez cenzury i nacisków „oficerów politycznych”.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze