Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych (FBZPR) chce uchylenia ust. 3 w art. 7 ustawy o ochronie zwierząt.
Przeczytaj art. 7 ustawy o ochronie zwierząt
Art.7.1. Zwierzę traktowane w sposób określony w art. 6 ust. 2 może być czasowo odebrane właścicielowi lub opiekunowi na podstawie decyzji wójta (burmistrza, prezydenta miasta) właściwego ze względu na miejsce pobytu zwierzęcia i przekazane:
- schronisku dla zwierząt, jeżeli jest to zwierzę domowe lub laboratoryjne, lub
- gospodarstwu rolnemu wskazanemu przez wójta (burmistrza, prezydenta miasta), jeżeli jest to zwierzę gospodarskie, lub
- ogrodowi zoologicznemu lub schronisku dla zwierząt, jeżeli jest to zwierzę wykorzystywane do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych lub utrzymywane w ogrodach zoologicznych.
1a. Decyzja, o której mowa w ust. 1, podejmowana jest z urzędu po uzyskaniu informacji od Policji, straży gminnej, lekarza weterynarii lub upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt.
1b. Przekazanie zwierzęcia, o którym mowa w ust. 1, następuje za zgodą podmiotu, któremu zwierzę ma być przekazane.
1c.W przypadku braku zgody, o której mowa w ust.
1b, lub wystąpienia innych okoliczności uniemożliwiających przekazanie zwierzęcia podmiotom, o których mowa w ust. 1, zwierzę może zostać nieodpłatnie przekazane innej osobie prawnej lub jednostce organizacyjnej nieposiadającej osobowości prawnej albo osobie fizycznej, która zapewni mu właściwą opiekę.
2. Decyzja, o której mowa w ust. 1, podlega natychmiastowemu wykonaniu.
2a. Od decyzji, o której mowa w ust. 1, przysługuje prawo wniesienia odwołania do samorządowego kolegium odwoławczego w terminie 3 dni od daty doręczenia decyzji. Samorządowe kolegium odwoławcze rozpoznaje odwołanie w terminie 7 dni.
3. W przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia.
4. W przypadkach, o których mowa w ust. 1 i 3, kosztami transportu, utrzymania i koniecznego leczenia zwierzęcia obciąża się jego dotychczasowego właściciela lub opiekuna.
5. Do należności z tytułu kosztów określonych w ust. 4 stosuje się przepisy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji.
6. Odebrane zwierzę podlega zwrotowi, jeżeli sąd nie orzeknie w trybie art. 35 ust. 3 przepadku zwierzęcia, a także jeżeli postępowanie karne w tej sprawie zostanie umorzone
Mówi on o możliwości interwencyjnego odbioru zwierzęcia przez policjanta, strażnika miejskiego lub upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej zajmującej się ochroną zwierząt. Ale tylko w przypadku niecierpiącym zwłoki, gdy – jak czytamy w ustawie – „dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu”.
Federacja chce jednak zakazu wstępu na teren gospodarstw dla organizacji prozwierzęcych. I znalazła poparcie w Ministerstwie Rolnictwa, do którego zwróciła się z wnioskiem o nowelizację ustawy o ochronie zwierząt w tym punkcie.
Jak informowały portale rolnicze w pierwszym tygodniu kwietnia, Marian Sikora, przewodniczący FBZPR, otrzymał odpowiedź od wiceministra rolnictwa Jana Białkowskiego, w której ten poinformował go, że resort „w najbliższym możliwym czasie” planuje podjęcie prac legislacyjnych w tej sprawie.
Rzeczniczka: zwierzęta będą zdane na łaskę oprawców
„To jest zmiana wymierzona przeciwko zwierzętom – ofiarom przemocy” – komentuje dla OKO.press mec. Karolina Kuszlewicz, Rzeczniczka ds. Ochrony Praw Zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym.
„Wprowadzenie tego prawa będzie skutkować zakazem nie tylko odbiorów interwencyjnych zwierząt, ale też w ogóle uniemożliwi kontrolę gospodarstw rolnych przez organizacje prozwierzęce”
– mówi OKO.press Cezary Wyszyński z Fundacji Viva!
Mec. Kuszlewicz zaznacza, że prawo zawarte we wspomnianym ust. 3 w art. 7 ustawy o ochronie zwierząt „nie ma charakteru fakultatywnego, ale obowiązkowy, bo chodzi o ratowanie żywej istoty z poważnej opresji”.
Prawniczka przekonuje, że zmiana tego prawa sprawi, że zwierzęta będące ofiarami przemocy zostaną zdane na łaskę i niełaskę ich oprawcy. To zaś – w dalszej konsekwencji – spowoduje pogłębienie poczucia bezkarności sprawców i odbierze wielu zwierzętom szansę na ratunek.
„Mówiąc dosadnie i bazując na sprawach z mojego doświadczenia: schorowany, stary pies będzie przez wiele godzin i dni umierał w bólach, we własnych odchodach, leżąc pod płotem, aż skona; nieznośnie cierpiący koń z kontuzją kończyny będzie tkwił ze stanem zapalnym, zamknięty w ciemnym pomieszczeniu – aż skona… Niestety, długo mogę tak wyliczać” – mówi mec. Kuszlewicz.
Na kogo mogą liczyć zwierzęta?
„Trzymamy kciuki za powodzenie tej inicjatywy legislacyjnej. Tzw. organizacje pro-zwierzęce w ostatnim czasie wielokrotnie udowadniały, że nadużywają swoich uprawnień i w dowolny sposób interpretują przepisy. Najwyższy czas z tym skończyć tak, aby rolnik mógł czuć się bezpiecznie w swoim gospodarstwie” – powiedział „Portalowi Spożywczemu” Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
Z zarzutami o nadużycia ze strony organizacji prozwierzęcych nie zgadza się Wyszyński z Fundacji Viva! „Działają one dobrze, wyręczając powiatowe inspektoraty weterynarii, które mają zbyt małe zasoby kadrowe, by efektywnie kontrolować sytuację hodowanych przez rolników zwierząt”.
Również mec. Kuszlewicz mówi, że choć ustawową kompetencję w kwestii odbioru interwencyjnego zwierząt mają jeszcze policja i straż gminna, to w praktyce interweniują przede wszystkim organizacje prozwierzęce.
Czy animalsi nadużywają swoich uprawnień?
Słowa prawniczki znajdują poparcie w opublikowanym w 2019 roku – przygotowanym przez Fundację „Czarna Owca Pana Kota” i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt „Ekostraż”- raporcie o interwencyjnych odbiorach zwierząt w Polsce „Filantropi czy złodzieje” .
Czytamy w nim, że większość postępowań administracyjnych o czasowe odbieranie zwierząt inicjują właśnie organizacja pozarządowe. Inspekcja weterynaryjna odpowiada za zaledwie 11 proc. tego rodzaju spraw.
Raport nie potwierdza za to tezy prezesa FBZPR, że organizacje prozwierzęce często „nadużywają swoich uprawnień” i „w dowolny sposób interpretują przepisy”.
„Gminy co do zasady potwierdzały decyzją administracyjną zasadność dokonanego przez organizację pozarządową odbioru zwierząt (86,6% w 2018 r.)” – czytamy.
Wiceminister: animalsi mają zakaz przemieszczania się
W odpowiedzi dla FBZPR wiceminister Jan Białkowski napisał również, że organizacja prozwierzęce obowiązują również w okresie pandemii wprowadzone rządowym rozporządzeniem zakazy przemieszczania się.
„Nie zgadzam się z głosem, że obecne ograniczenia w poruszaniu się w związku z pandemią COVID-9 uniemożliwiają nam działania interwencyjne” – mówi Wyszyński z Fundacji Viva!
„A jeśli ktoś ma wątpliwości, to istnieje jeszcze stan wyższej konieczności – wtedy, gdy zwierzę jest w stanie zagrażającym jego zdrowiu i życiu – do którego również możemy odwołać się w naszych działaniach” – dodaje.
Zaznacza, że te interwencje, które można było odłożyć, organizacje przełożyła na później. Ale w sytuacjach pilnych, gdy przychodzi informacja, że gdzieś zwierzęta są w złym stanie, to jadą się zorientować w sytuacji: „dotrzymując zasad bioasekuracji – w maskach, rękawiczkach i zachowując odległość”. Na facebookowym profilu „Viva! Interwencje” można zobaczyć, że organizacja w ciągu ostatniego miesiąca przeprowadziła kilka odbiorów interwencyjnych zwierząt.
Mec. Kuszlewicz przypomina, że spod zakazu w rozporządzeniu są wyjęte czynności zawodowe i służbowe.
„Przypominam, że przedstawiciele organizacji pro zwierzęcym, dokonując interwencyjnego odebrania zwierzęcia, wykonują swój prawny obowiązek określony w ustawie. Ich zadania należy traktować w mojej ocenie jak wykonywanie pracy” – mów prawniczka.
„Absurdem jest to, że nie można odebrać maltretowanych zwierząt, ale myśliwy strzelać w lesie może”
Okazuje się, że policja może mieć na ten temat inne zdanie. Przekonał się o tym Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt (DIOZ), o czym poinformował portal Onet. Organizacja w poniedziałek 13 kwietnia odebrała psy i kota od objętej kwarantanną rodziny, która znęcała się nad nimi, a także wykorzystywała zwierzęta seksualnie.
„Chłopcy bili i uderzali zwierzakami o ścianę na klatce schodowej. Nagrywali z tego filmiki i wrzucali do sieci. Wobec psów stosowali też akty zoofilii. Potwierdziła nam to ich matka, chłopcy też się do tego przyznali” – powiedział Onetowi Konrad Kuźmiński z DIOZ.
Jednak Komenda Miejska Policji w Wałbrzychu uznała, że organizacja złamała zakaz przemieszczania się i skierowała przeciwko DIOZ wniosek o wymierzenie kary pieniężnej. To może być nawet 30 tys. zł, choć Sanepid ma również prawo umorzyć postępowanie.
„Mam nadzieję, że nasza interwencja zostanie potraktowana jako wykonywanie przez nas obowiązków służbowych, które zostały określone ustawą o ochronie zwierząt. Absurdem jest to, że my nie możemy jechać do patologii odebrać maltretowanych zwierząt, ale myśliwy strzelać w lesie może” – skomentował Onetowi Kuźmiński.
Wyczuwam pewną stronniczość autora…
Czytelnikom polecam poniższy materiał:
https://www.youtube.com/watch?v=IXBqHQ4W-Ac
Grogi autorze zamiast pisać nierzetelny artykuł lepiej nie pisać go wcale i się nie kompromitować
Może jakieś konkrety i uzasadnienie?
Tak wyglada „ specjalne rolnictwo „ na całym świcie. I ci wlasnie „rolnicy „ tu ładnie płaczą o braku rzetelności https://vimeo.com/230171301
Prostaczkom potrzebne jest 500plus. O zwierzętach nie myślą tylko o tym ile kasy z krzywdy zwierząt mają na koncie. Dopóki te prostaki 500 plus będą głosować na PiS dopóty nie będzie jak za PO. PiS jest patriarchalną kościolowa partią a przecież nawet Mojżesz podczas wędrówki przez pustynię wziął w obronę zwierzęta przed okrutnikami.
Prostaczków stać jedynie na jednozdaniowe komentarze, które nieudolnie próbują dezawuować, gruntowną i trafną argumentację autora materiału. W najlepszym przypadku, poza arbitralnym stwierdzeniem braku rzetelności,stronniczości etc, stosują technikę ctrl+c & ctrl+v. Bardzo dobry i bardzo potrzebny tekst w obronie naszych braci i sióstr, których nie wolno nam pozostawić na całkowitą łaskę ich oprawców.Z mojej strony apel do czytelników o zastanowienie się nad przynajmniej częściową rezygnacją z konsumpcji produktów zwierzęcych oraz generalnie nad przemyśleniem filozofii samoograniczenia. Bez tego, zginie nasza planeta a my razem z nią.
" częściową rezygnacją z konsumpcji produktów zwierzęcych "
Moze ma pan troche racj ale ludzkosc jest taka ze jedni sie ogranicza beda jesc Tofu lub robale a drudzy itak beda zrec az sie zciemni. Ja osobiscie bez przynajmiej malej dawki miesnej dziennie bym nie wytrzymal. Mysle ze same mieso nie jest az takim problemem. Jedna Krowa moze 450kg wazyc a bardzo miesozerni ludzie spozywaja okolo 60 kg rocznie, tak ze na sporo lat wystarczy. Produkcja Co2 przez zwierzaki to czesciowa bajka. Zanim ludzie zaczeli wybijac zwierzaki w takiej ilosci istnialy stada Bizonow i innych zwierzat ktore byly tak potezne ze tego sobie teraz nikt nie potrafi wyobrazic. Roznica byla ze zwierzaki zostawialy swoje lajno i swoje trupy wszedzie gdzie popadnie z czego rosliny i inne organizmy korzystaly(wieczne kolko natury). Teraz te zwierzaki sa wybite. Choduje sie nowe, na jak najmiejszej przestrzeni bo zysk musi byc jak najwiekszy. Lajno napompowane antybiotykami nie laduje jak dawniej wszedzie w naturze gdzie by bylo potrzebne dla roslin ktore wiarza co2 a na plantacjach monokultur z dodatkiem nawozow i roznych trucizn. Ziemia w takich miejscach nie jest wstanie tego utrzymac i duzo laduje w koncu w wodzie i truje zeki i jeziora.
Problemem czesciowym jest oddzielenie czlowieka od natury, uwazania natury nie jako cos zywego wartego godnosci jak kazde stworzenie a jako martwy przedmiot produkcji. Zrodlem takiego myslenia sa oprocz kapitalizmu glowne religie katolicka, islam i zydowska ktore oddzielaja czlowieka od zwierzat dajac mu prawo do niszczenia. Dalszym problemem jest po prostu nasza liczba. Zaden system ekologiczny tak duzej liczby predatorow nie jest w stanie utrzymac. Dlatego jedynym prawdziwym wyjsciem z tej sytuacji jest zmiejszenie populacji do takiej liczby przy ktorej i ludzkosc i natura moga ruwnoczesnie i godnie spolistniec. Co znaczy ze conajmiej polowa z nas musi zniknac z tej planety.
"Ja osobiście bez przynajmniej małej dawki mięsnej dziennie bym nie wytrzymał". Błędne założenie, bo idę o zakład,że nawet Pan nigdy nie podjął takiej próby, to po pierwsze,kolejna sprawa to wewnętrzna motywacja i determinacja o sensowności takiego kierunku zmian w swoim odżywianiu.Motywacje mogą być tymi z gatunku etyczno/moralnych a kończąc na zdrowotnych. My, moja żona(szczególnie ona) i ja mówiliśmy dokładnie podobnie jak Pan, że bez mięsa ani rusz. Nadeszły jednak czasy wspaniałych zamienników mięsa do złudzenia je przypominających (nie sojowych), które głównie bazują na grochu. Niech Pan proszę spróbuje genialnych burgerów Beyond Meat z Makro albo fantastycznych burgerów i "mięs mielonych" z Lidla.Dostępność w/w produktów, liczne przykłady z grona znajomych i rodziny , którzy przeszli na pełne lub łagodne formy wegetariaństwa oraz coraz większa empatia kierowana przez nas w kierunku zwierząt "chodowanych" spowodowały, że już od dwóch lat z mięsiarzy staliśmy się wegetarianami.Samopoczucie,wyniki badań okresowych itd., REWELACYJNE.
A niby dlaczego mam próbować nie jeść mięsa skoro je lubię i jest najbardziej wartościowym białkiem ?
A organizacje prozwiwrzece czestobprzekraczaja swoje uprawnienia i pi prostu bez powodu odbierają zwierzęta.
A już DIOZ szczególnie. Nie na darmo mają zarzuty prokuratorskie.
Proszę sobie wyobrazić, oczywiście jeśli szczerze pyta Pani "dlaczego mam próbować?"a więc proszę sobie wyobrazić to upiorne życie, niejednokrotnie bardzo inteligentnego i wrażliwego oraz świadomego stworzenia takiego jak świnia czy krowa, które od urodzenia zna tylko ściany i kraty swojej celi, w której przyszło mu się urodzić znosić niebywałe cierpienie i strach a często głód, pragnienie i rozpacz.Proszę sobie to wyobrazić! a wtedy nie będzie miała Pani wątpliwości dlaczego warto spróbować.
Czasem trzeba siłą zabrać biedne zwierzęta. Ja już 20 lat nie jem mięsa i wszyscy dziwią się mojej fizycznej siłę. Jestem kobietą. Dla mnie mięso śmierdzi kałem.
Artykuł o zwierzętach, a na zdjęciu Red. Nacz. Kakaowego.OKA.sorosa.sztetll?