0:000:00

0:00

Na orzeczenie Sądu Najwyższego czekało wielu prokuratorów, bo to pierwsze takie zderzenie szeregowego śledczego z pracodawcą, który w jednym ręku dzierży władzę nad prokuraturą, a wkrótce również nad sądami.

W czwartek, 29 czerwca 2017 roku, Sąd Najwyższy nakazał ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobro ponowne rozpoznanie sprawy Katarzyny Bosiakowskiej. Nie wiadomo jak uzasadnił orzeczenie, bo zapadło ono na posiedzeniu niejawnym, bez udziału stron.

Przeczytaj także:

28 lat śledztw

O sprawie Bosiakowskiej pisaliśmy niedawno na OKO.press.

To doświadczona prokurator. Przez lata pięła się po kolejnych szczeblach kariery. W 1989 roku zaczynała jako aplikant, po czterech latach została śledczym w prokuraturze rejonowej na warszawskiej Pradze Północ. W 2002 roku, gdy była wiceszefem prokuratury na Śródmieściu, zasłynęła wydając wbrew woli przełożonych opinię, że nie ma podstaw do umorzenia sprawy przeciwko likwidatorowi SdRP, który był oskarżony o utrudnianie kontrolerom skarbowym sprawdzenia, czy partia zapłaciła należne podatki. Działo się to za rządów SLD (które zastąpiło na scenie politycznej zlikwidowaną SdRP).

Potem Bosiakowska była wiceszefem stołecznej prokuratury okręgowej, a w 2011 roku została delegowana do wydziału sądowego w Prokuraturze Generalnej. Zajmowała się tam kasacjami kierowanymi do Sądu Najwyższego.

Zdegradowana w czasie choroby. Ale prokuraturze potrzebna

Na początku 2016 roku, jeszcze przed przejęciem kontroli nad prokuraturą przez Zbigniewa Ziobrę, Bosiakowska zaczęła chorować.

Poszła na zwolnienie lekarskie. Nie przeszkodziło to nowym władzom prokuratury związanym z Ziobrą w zdegradowaniu jej. Została przesunięta na najniższy szczebel - do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz.

Formalnie Bosiakowska, która ma tytuł prokuratora okręgowego, została do rejonu "delegowana", jak wielu innych niezależnych śledczych w tym czasie.

Prokurator nie podjęła jednak pracy w rejonie, bo w związku z chorobą wciąż jest na zwolnieniu. Z tego względu, na początku 2017 roku, wystąpiła o przeniesienie w stan spoczynku, czyli na prokuratorską emeryturę. Taką możliwość dają przepisy ustawy o ustroju sądów powszechnych, które mają zastosowanie również do prokuratorów.

Wniosek Bosiakowskiej poparł Paweł Wilkoszewski, zaufany Ziobry, który w ostatnim czasie trafił do Prokuratury Krajowej. Poparł go też Andrzej Szeliga, mianowany przez Ziobrę szef Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Ministrowi Ziobro to jednak nie wystarczyło. Zwrócono się do Wilkoszewskiego, by wysłał Bosiakowską na badania do lekarza z ZUS. Ten orzekł, że śledcza nie jest trwale niezdolna do pracy jako prokurator. Nie napisał jednak, czy wskazane jest dalsze leczenie, jak długo musi ono trwać i czy po tym wszystkim prokurator będzie mogła wrócić do pracy.

Mimo takiego orzeczenia lekarskiego, Wilkoszewski i Szeliga podtrzymali wniosek o przeniesienie Bosiakowskiej w stan spoczynku pisząc, że spełniła przesłanki.

W marcu 2017 roku Ziobro wydał jednak negatywną decyzję. Powołał się na dwa wyroki Sądu Najwyższego, z których wynika, że decyzja w sprawie przeniesienia prokuratora w stan spoczynku z powodu choroby jest do „swobodnego uznania organu”, czyli w tym przypadku - jego.

Ziobro uznał, że ponad roczne zwolnienie to za mało. W uzasadnieniu napisał, że przy takiej decyzji trzeba brać pod uwagę interes prokuratury, jej potrzeby i interes prokuratora.

Nie wyjaśnił co przemawia za tym, by chorująca śledcza, wróciła do pracy na najniższy szczebel prokuratury, do którego została zdegradowana. Stwierdził jedynie, że prokurator okręgowy i regionalny nie wykazali przesłanek przeniesienia jej na emeryturę.

Zamiast stanu spoczynku, stan zawieszenia

Bosiakowska od decyzji odwołała się do Sądu Najwyższego. Jej prawnik przekonywał, że spełnia ona najważniejsze kryterium przejścia w stan spoczynku, bo od ponad roku jest na zwolnieniu lekarskim. A przez blisko 30 lat wzorowo pełniła swoją funkcję, awansowała, do jej pracy nie było zastrzeżeń.

Teraz znalazła się w patowej sytuacji, bo

nie dostaje pensji (zgodnie z prawem, w czasie choroby wypłacana jest tylko przez rok), ani emerytury. Nadal jest na zwolnieniu lekarskim. Nie ma też ubezpieczenia zdrowotnego i środków do życia oraz na dalsze leczenie. Jest w trudnej sytuacji materialnej.

Prawnik podkreślał, że minister nie może wydać dowolnej decyzji.

Bat na niezależnych prokuratorów

W środowisku prokuratorów mówi się, że Bosiakowska mogła podpaść Ziobrze i jego ludziom. W 2010 roku, gdy była zastępcą Prokuratora Okręgowego w Warszawie, to ta prokuratura wystąpiła z wnioskiem o uchylenie immunitetu prokuratorskiego Bogdanowi Święczkowskiemu - jednemu z najbliższych współpracowników Ziobry, który jest dziś szefem Prokuratury Krajowej. Chodziło o działania Święczkowskiego za poprzednich rządów PiS, gdy był szefem ABW. Podejrzewano, że służba nielegalnie podsłuchiwała mecenasa Wojciecha Brochwicza, prywatnie zaprzyjaźnionego z wieloma politykami PO. Sąd dyscyplinarny przy prokuraturze odmówił jednak uchylenia Święczkowskiemu immunitetu i sprawę umorzono.

Do tej pory wcześniejszej emerytury z powodu długiej choroby odmówiono już kilku prokuratorom. W ocenie stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex super Omnia to nowa forma represji w stosunku do śledczych niepokornych wobec obecnych władz.

Jak ustaliliśmy odmowną decyzję dotyczącą przejścia na emeryturę dostał właśnie Marek Staszak, były wiceminister sprawiedliwości w rządzie SLD, potem prokurator krajowy i przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury; ostatnio tak jak Bosiakowska zdegradowany przez Ziobrę do prokuratury rejonowej.

Takich decyzji będzie więcej.

Będzie jeszcze trudniej

Pod koniec kwietnia Prokuratura Krajowa rozesłała do prokuratur regionalnych pismo, w którym zaleca, by ich szefowie zaskarżali wnioski śledczych o wcześniejszą emeryturę z powodu choroby do komisji lekarskich ZUS. Przypomina, że taką możliwość daje ustawa o ustroju sądów powszechnych. Tyle, że przepisy mówią o możliwości skorzystania z takiego zaskarżenia, a Prokuratura Krajowa pisze, że ma to być obligatoryjne. Wcześniej chorym śledczym nikt nie utrudniał przejścia na emeryturę. To się zmieniło od czasu gdy Prokuratorem Generalnym został Zbigniew Ziobro.

To nie wszystko. Ministerstwo Sprawiedliwości chce także zaostrzyć przepisy dotyczące badań lekarskich. W nowej ustawie o ustroju sądów powszechnych, nad którą pracuje Sejm, PiS chce wprowadzić regulację, zgodnie z którą sędziów i prokuratorów badaliby tylko lekarze ZUS wskazani przez resort sprawiedliwości.

Czy śledczy, którzy nie chcą współpracować z ludźmi Ziobry w prokuraturze, wykorzystują długą chorobę, by przejść na wcześniejszą emeryturę? "To doświadczeni ludzie, z długim stażem pracy. Teraz po wielu latach zaczynają o siebie dbać, chodzą do lekarza, robią badania, na co wcześniej nie mieli czasu. I wychodzą im różne schorzenia" – przekonuje OKO.press jeden ze śledczych. I dodaje: "Tych śledczych mocno upokorzono degradacją do najniższych szczebli. Podważono całą ich dotychczasową karierę, kompetencje, doświadczenie i wiedzę. To może poważnie odbić się na zdrowiu. Nie wierzy w to tylko ten, kto nigdy nie był w podobnej sytuacji, kto nigdy nie był upokorzony przez pracodawcę".

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze