0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Kamil Gozdan / Agencja Wyborcza.plFot. Kamil Gozdan / ...

Najważniejsza na świecie instytucja w branży energetycznej opracowała nowy raport o pojazdach elektrycznych. Wniosek? „Samochody elektryczne stają się coraz bardziej przystępne cenowo na coraz większej liczbie rynków” – informuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna.

Samochody elektryczne z rekordem

Z raportu wynika, że mimo wielu problemów w branży motoryzacyjnej sektor pojazdów elektrycznych odnotował kolejny rok dynamicznych wzrostów. W 2024 r. na całym świecie sprzedano ponad 17 milionów pojazdów zasilanych prądem w pełni (tzw. BEV) lub częściowo (typu plug-in i hybrydy). W rezultacie po raz pierwszy w historii udział pojazdów elektrycznych w globalnym rynku samochodowym przekroczył 20 proc.

Przeczytaj także:

Jak przewiduje MAE, w tym roku wynik zostanie jeszcze poprawiony. Tylko w pierwszych trzech miesiącach 2025 r. sprzedaż samochodów elektrycznych wzrosła rok do roku o 35 proc. „Wszystkie główne rynki i wiele innych odnotowały nowe rekordy sprzedaży w pierwszym kwartale" – odnotowuje Agencja.

Jej zdaniem ten rok zakończy się udziałem w rynku przekraczającym 25 proc., a globalna sprzedaż samochodów elektrycznych przekroczy 20 milionów.

Prognozy na kolejne lata? „Mimo znacznej niepewności udział samochodów elektrycznych na rynku ma przekroczyć 40 proc. do 2030 r." – ocenia MAE.

Chiny liderem

Zdecydowanym liderem na rynku są Chiny, które utrzymują pozycję nr 1 już od ponad dekady. Do tego z każdym rokiem kraj ten wyprzedza resztę świata coraz bardziej.

Tak samo było w 2024 r., w którym Chiny odpowiadały za niemal dwie trzecie światowego rynku. W porównaniu rok do roku sprzedaż pojazdów elektrycznych w tym krajów wzrosła aż o 40 proc. W sumie już prawie połowa wszystkich nowych aut była w pełni lub częściowo elektryczna.

O skali zmian na chińskim rynku najlepiej świadczy to, że ponad 11 milionów sprzedanych w ubiegłym roku pojazdów elektrycznych odpowiada… całkowitej liczbie takich sprzedaży na świecie w roku 2022.

„Władze w Pekinie wiedzą, że gra toczy się nie tylko o czyste powietrze, ale o dominację technologiczną. Programy dopłat sięgające 3000 dolarów, lokalne fabryki baterii, tańsze komponenty i błyskawiczna urbanizacja powodują, że elektryk to już nie prestiż – to norma" – ocenia portal Świat OZE.

Międzynarodowa Agencja Energetyczna stwierdza w raporcie, że niepewność co do globalnego wzrostu gospodarczego oraz ewolucji polityki handlowej i przemysłowej może wpłynąć na przyszłe trendy. W ten ubrany w formalne słowa sposób daje więc do zrozumienia, że tempo wdrażania pojazdów elektrycznych zależy w dużej mierze od tego, co zrobią politycy.

Czyli m.in. od tego, na jakie cła wpadnie Donald Trump, na ile wytrzyma w tych postanowieniach oraz na ile Unia Europejska ograniczy w nowej kadencji aspiracje elektryfikacji transportu.

Ale nawet jeżeli wprowadzanie samochodów elektrycznych na rynek napotka na polityczny opór, zmiany i tak w dużej mierze będą napędzane kosztami.

Elektryki tańsze czy droższe? To zależy

„Pojazdy elektryczne pozostają konsekwentnie tańsze w eksploatacji na wielu rynkach, w oparciu o obecne ceny na rynku energii. Nawet gdyby ceny ropy spadły do ​​40 dolarów za baryłkę [pod koniec maja to ponad 60 dolarów – przyp. red.], eksploatacja samochodu elektrycznego w Europie za pomocą ładowania domowego nadal kosztowałaby około połowę tego, co eksploatacja konwencjonalnego samochodu" – informuje MAE.

Rosnąca konkurencja i spadające koszty produkcji baterii to jedne z głównych przyczyn coraz tańszych elektryków zarówno na świecie, jak i w Chinach. „W Chinach dwie trzecie wszystkich samochodów elektrycznych sprzedanych w zeszłym roku miało niższą cenę niż ich konwencjonalne odpowiedniki, nawet bez zachęt do zakupu" – wyjaśnia Agencja.

Ale nie wszędzie tak to wygląda. Na przykład średnia cena elektryka w Niemczech wciąż jest o ok. 20 proc. wyższa niż cena spalinowego odpowiednika. W Stanach Zjednoczonych różnica ta jest jeszcze większa, bo 30-procentowa.

„Nasze dane pokazują, że pomimo znacznych niepewności samochody elektryczne pozostają na silnej trajektorii wzrostu na całym świecie. Sprzedaż nadal ustanawia nowe rekordy, co ma duże znaczenie dla międzynarodowego przemysłu samochodowego" – podsumowuje Fatih Birol, dyrektor Międzynarodowej Agencji Energetycznej.

Klimat (jeszcze) nie korzysta

Nieco przed publikacją MAE na łamach czasopisma naukowego „Energy" opublikowano badanie naukowców z Uniwersytetu w Auckland (Nowa Zelandia) i Uniwersytetu Xiamen (Chiny). Badacze wzięli pod uwagę dane z 26 krajów (m.in. Chin, USA i wielu państw europejskich) i lat 2009-2023.

Na podstawie analizy różnych zmiennych odkryli zaskakujący trend: wyższy poziom wykorzystania pojazdów elektrycznych był powiązany ze… zwiększoną emisją CO2. Powód? W wielu krajach pojazdy elektryczne są nadal zasilane energią elektryczną wytwarzaną poprzez spalanie paliw kopalnych, takich jak węgiel lub ropa naftowa.

„To odkrycie wydaje się sprzeczne z intuicją; podważa konwencjonalne przekonanie, że pojazdy elektryczne przyczyniają się do dekarbonizacji. Nasza analiza pokazuje, że ​​korzyści środowiskowe pojazdów elektrycznych zależą od składu miksu wytwarzania energii elektrycznej w danym kraju" – komentuje Miaomiao (Simon) Tao, jeden z autorów badania.

Dlatego zdaniem naukowców przejście na pojazdy elektryczne nie zmniejszy emisji dwutlenku węgla, dopóki kraje nie „oczyszczą z węgla„ swoich systemów energetycznych. „Te badania przypominają, że dekarbonizacja transportu nie może odbywać się w oderwaniu od reszty” – podkreśla Stephen Poletti, drugi z autorów analizy.

Na niekorzyść elektryków

Naukowcy dodają, że sytuacja na niekorzyść elektryków będzie jeszcze większa, jeżeli pod uwagę weźmie się tzw. cały cykl życia pojazdu: od produkcji po utylizację. Wytworzenie samochodu elektrycznego oznacza emisje kilku, a nawet kilkunastu ton dwutlenku węgla. Dla porównania: przeciętna osoba w Polsce, Niemczech czy Chinach odpowiada za ok. 8 ton emisji CO2 rocznie.

Przeprowadzona analiza zawiera też prognozę dotyczącą tego, kiedy elektryfikacja transportu przyniesie korzyści w postaci ograniczenia emisji CO2. Stanie się tak dopiero wtedy, gdy globalny udział energii odnawialnej w wytwarzaniu energii elektrycznej osiągnie ok. 48 proc.

Droga do tego jest daleka, W 2023 r. energia odnawialna (głównie wiatrowa, słoneczna i wodna) zapewniły niewiele ponad 30 proc. światowej produkcji energii elektrycznej. Jak wynika z prognoz MAE z jesieni 2024 r., na koniec tej dekady udział OZE ma zaś wzrosnąć do 46 proc.

;
Na zdjęciu Szymon Bujalski
Szymon Bujalski

Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”.

Komentarze