PiS musi iść do władzy z gotową ustawą o powołaniu Narodowego Holdingu Mediów Publicznych – apelowała na konwencji PiS Dorota Kania. A Jacek Kurski chce Funduszu Misji Publicznej. Przypominamy: pod takim pomysłem podpisał się kiedyś Donald Tusk
O tej dyskusji było głośno, jeszcze zanim się odbyła. Kiedy w programie konwencji PiS pojawił się panel „Reforma mediów publicznych”, a w nim Joanna Lichocka i Jacek Kurski, nawet osoby nieodległe od PiS komentowały, że partia Kaczyńskiego niczego się nie nauczyła. Część polityków i zwolenników PiS przyznaje bowiem, że „kurszczyzna” była jednym z powodów przegranej PiS w 2023 roku.
Powszechnie wyśmiewana, toporna – czasem śmiechu warta, a czasem okrutna – propaganda TVP dołożyła się do mobilizacji młodych w 2023. „Kurszczyzna”, urągająca rozumowi i godności człowieka, była istotnym elementem wizerunku PiS-u jako rządu obciachowego.
O „zasługach” Jacka Kurskiego i Joanny Lichockiej napisaliśmy w OKO.press niezliczone teksty, więc nie będę ich tu przypominać.
Byłam na konwencji PiS w Katowicach i sobotnią debatę o mediach widziałam na własne oczy.
Wśród dyskutujących było widać z jednej strony zadowolenie – bo prawicowa sfera medialna nigdy nie była tak silna jak dziś. Z Telewizją Republika (w czołówce kanałów o najwyższej oglądalności) i rosnącą liczbą popularnych kanałów na YouTubie. Z drugiej – żal za utraconym rajem na Woronicza i pragnienie rewanżu. „Będą siedzieć!” – zapowiedzieli Kurski i Lichocka. Chodziło im o bezprawne ich zdaniem przejęcie mediów przez Bartłomieja Sienkiewicza, a potem postawienie ich w stan likwidacji.
Jednocześnie w dyskusji starły się dwie wizje przyszłości: powrót do scentralizowanych, podległych władzy mediów (Dorota Kania, Joanna Lichocka) kontra wspieranie tej nowej, szerokiej prawicowej sfery medialnej (Jacek Kurski, Jolanta Hajdasz).
Z debaty najbardziej przebiła się „freudowska pomyłka” Doroty Kani – reprezentującej pierwszy nurt.
„W Polsce powinien powstać Narodowy Holding Mediów Publicznych skupiających Telewizję Polską, Polskie Radio i Prawo i Spraw... Polską Agencję Prasową, przepraszam, tylko Polską Agencję Prasową” – powiedziała była szefowa Polska Press.
Ta debata przypomina, że rządząca koalicja do dziś nie przyjęła zapowiadanej ustawy o mediach publicznych.
Sprzątanie po PiS w mediach zatrzymało się na etapie wyrzucenia poprzedniej ekipy w grudniu 2023. Zmian strukturalnych, które na trwałe przebudowałyby publiczne media i których od ponad dekady domagają się środowiska obywatelskie – nie ma.
Oto co jeszcze wydarzyło się podczas debaty o mediach na konwencji programowej PiS w Katowicach 25 października 2025.
Od razu rzucał się w oczy brak chemii między prowadzącą Joanną Lichocką a Jackiem Kurskim. Choć oboje walnie przyczynili się do zbudowania propagandowego gmachu TVP (Lichocka jako członkini Rady Mediów Narodowych), zgrzyty i konflikty istnieją między nimi od lat i było to widać.
„Jacku, jeśli mogę cię prosić o powiedzenie diagnozy, co dalej, a nie jak wspaniale zmieniłeś Telewizję Polską” – strofowała Kurskiego Lichocka. „Ja jeszcze o sobie ani słowa nie powiedziałem” – z szerokim uśmiechem odpowiedział Kurski. „Ale wszyscy wiemy, do czego to zmierza. Oddajemy ci zasługi i poproszę o to, co w przyszłości, co mamy robić teraz. Jaką powinniśmy przyjąć wizję rozwoju mediów publicznych?”.
I jaka jest diagnoza Kurskiego?
Że sytuacja na rynku mediów różni się od tej z 2015/2016 roku, gdy PiS przejmował TVP i inne media publiczne. „Powstały wolnościowe media alternatywne” – mówi Kurski. „Istnieją teraz już realni gracze rynkowi, którzy odpowiadają na realne zapotrzebowanie publiczne”. Wymienia Telewizję Republika, wPolsce24 i Kanał Zero. To media, które zyskały na znaczeniu albo powstały po 2023 roku.
Tym z PiS-u, którzy tęsknią za powrotem do monopolu TVP, Kurski mówi: powrotu nie ma. Te media, które Kurski nazywa wolnościowymi, tworzą dziś coraz szerszą konserwatywną scenę medialną, ale nie są to media na telefon Kaczyńskiego. Nawet Republika Tomasza Sakiewicza, choć przecież bardzo bliska PiS-owi, ma własne interesy i prowadzi własną politykę, nie zawsze w 100 procentach zgodną z zamierzeniami Kaczyńskiego.
Kurski mówi zatem: To se ne vrati. Nawet jeśli PiS wróci do władzy, to będzie działał w dużo bardziej skomplikowanym krajobrazie medialnym.
Dyskusja ujawniła nie tylko personalne, ale też środowiskowe napięcia w obozie PiS. Ciekawa była reakcja prezeski pisowskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Jolanty Hajdasz na słowa Kurskiego. Powiedziała ona wprost, że Kurski budował swoją TVP kosztem innych mediów konserwatywnych. A we władzach PiS nie było świadomości, że poza wielkimi mediami państwowymi należy inwestować też w inne redakcje.
„Tam grosze ludzie zarabiali” – mówi Hajdasz o Telewizji Republika za rządów PiS, bo według niej „taran na rynku” (czyli media publiczne) wysysał dziennikarzy i producentów. „Myśmy byli jak pariasi”, a „media publiczne po prostu dysponowały zupełnie innymi środkami” – mówi Hajdasz.
A jakie są te pomysły na przyszłość?
W Katowicach pojawiły się dwie różne wizje tego, co PiS miałby zrobić z mediami.
Dorota Kania przypomniała, że w 2015 roku PiS szedł do władzy z gotową ustawą o Radzie Mediów Narodowych. W 2027 roku powinien według niej mieć gotową ustawę o powołaniu Narodowego Holdingu Mediów Narodowych. Nadzór właścicielski nad tym holdingiem miałaby sprawować Rada Mediów Narodowych. Kwestie regulacyjne należałyby do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ale byłby też „element kontroli społecznej”. Tę kontrolę sprawowałyby stowarzyszenia dziennikarskie, przedstawiciele kościoła (wyłącznie katolickiego, bo „katolicyzm jest w Polsce największą religią”), a także przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej.
Media publiczne powinny być też zdaniem Kani wpisane w strategię bezpieczeństwa narodowego jako infrastruktura krytyczna.
Wizja Kani to media publiczne scentralizowane i należące do państwa.
Kania napisała też tekst do wielkiej księgi (500 stron) towarzyszącej kongresowi PiS. Zatytułowany jest „Narodowość kapitału w mediach – doświadczenie, fakty, konsekwencje”. Możecie go przeczytać tutaj na stronie 245. Dowodzi w nim, że „Polska – podobnie jak inne państwa – powinna konsekwentnie dążyć do tego, by kluczowe media pozostawały w krajowych rękach”.
Inny pomysł ma Jacek Kurski: Fundusz Misji Publicznej. Rządzący w przyszłości PiS nie powinien ograniczać się do ponownego odbicia mediów rządowych, lecz wspierać też te media prawicowe, które rozwinęły się w ostatnich latach.
Tak przedstawił ten pomysł: „żeby były gremia demokratycznie legitymizowane, które będą dokonywały alokacji zasobów, środków publicznych na realizację misji pomiędzy różne podmioty prywatne i publiczne (...) rodzaj dotacji czy subwencji nie szedłby za podmiotem, tylko szedłby za treściami”.
Kurski mówi wprost, że nie może być tak, że po powrocie PiS do władzy „przekierujemy wajchę na media publiczne i znowu Republika czy wPolsce24, czy inne obywatelskie zrywy, można powiedzieć, wolnościowe, dziennikarskie, nagle zostają na lodzie”.
I tu warto przypomnieć, gdzie pojawił się ten pomysł. Bo wcale nie w głowie Jacka Kurskiego w 2025 roku.
Otóż w 2016 roku propozycja utworzenia takiego właśnie funduszu, który rozdzielałby pieniądze na różne programy, które realizowałyby misję publiczną, znalazła się w Obywatelskim Pakcie na Rzecz Mediów Publicznych. Punkt 5 Paktu brzmi:
„Należy utworzyć fundusz misji publicznej, którego celem będzie współfinansowanie tworzenia i upowszechniania wysokiej jakości treści realizujących zadania określone w misji publicznej przez niepubliczne media audiowizualne i cyfrowe. Fundusz wspierać będzie również produkcje mediów obywatelskich, społecznych, lokalnych, regionalnych oraz tych, które chcą realizować zadania publiczne”.
Historia Paktu jest jeszcze wcześniejsza. Sięga roku 2009, gdy powstał Komitet Obywatelski Mediów Publicznych. Pięć lat później rząd Platformy Obywatelskiej podpisał ze środowiskami społeczno-artystycznymi „Pakt dla kultury”. W „Pakcie” znalazł się zapis, że rząd przygotuje ustawę medialną, której podstawą będzie projekt Komitetu.
Pod paktem jest podpis Donalda Tuska.
(disclaimer: jest tam też podpis autorki niniejszego tekstu)
Ustawa nie powstała do dziś.
Wiosną 2020 roku o funduszu misji publicznej mówiła mi w wywiadzie dla OKO.press jedna z liderek ruchu na rzecz zmian w mediach publicznych, Beata Chmiel:
„W projektach obywatelskich są rozwiązania, które 10 lat temu były rewolucyjne, a dziś są jedynie nowoczesne, jak zmiana sposobu finansowania produkcji audiowizualnej poprzez stworzenie funduszu misji publicznej, zasady udostępniania zasobów (w tym zasobów archiwalnych polskiego radia i telewizji) czy organizację newsroomu”.
Tłumaczyła tę wizję: „media publiczne pozostaną dysponentem zasobów i funduszy na realizację misji publicznej tworzonej także przez producentów niepublicznych zgodnie z interesem wspólnym (by nie rzec narodowym): niezależnych programów informacyjnych, które powinny spełniać najwyższe standardy dziennikarskie, programów edukacyjnych i kulturalnych, twórczości audiowizualnej”.
W wywiadzie dla RMF FM ministra kultury Marta Cienkowska z Polski 2050 zapowiedziała, że do końca października zaprezentuje wyniki audytu w spółkach mediowych. Również do końca miesiąca ma przedstawić założenia nowej ustawy medialnej. W tym odpolitycznienia mediów. Został niecały tydzień.
Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.
Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.
Komentarze