Jaki pomysł na rządy po PiS ma szef PO? Co nowego Borys Budka wymyślił, aby przyciągnąć nowych wyborców? Są to między innymi cięcia w administracji i prywatyzacja usług publicznych.
W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Budka powiedział, że należy podnieść kwotę wolną od podatku. To słuszny pomysł, bo obecnie kwota jest dramatycznie niska, o czym pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie. Tworzy to jednak dziurę w budżecie, bo oznacza mniejsze wpływy do budżetu.
Jak przewodniczący PO chciałby tę dziurę załatać? Zapowiedział, że jego partia zamierza „przenieść część usług publicznych do organizacji pozarządowych i sektora prywatnego, a więc ograniczenie administracji”. Ale przede wszystkim, zdaniem Budki:
Na pewno potrzebne będą cięcia w administracji państwowej, w której wydatki zostały w ostatnich latach bardzo rozdmuchane.
fałsz. Odsetek wydatków na administrację w stosunku do całego budżetu jest nawet mniejszy niż za czasów rządów PO-PSL.
Gdzie to rozdmuchanie?
Z chęcią zobaczymy szczegółowe wyliczenia, które Budka zapowiedział. Póki ich nie ma, z przyjemnością zaprezentujemy własne. Przewodniczący Budka zwyczajnie nie ma racji, gdy mówi, że wydatki na administrację państwową zostały w ostatnich latach rozdmuchane. Dane na ten temat znajdują się w corocznych sprawozdaniach Ministerstwa Finansów o wykonaniu budżetu państwa. Interesują nas dwa działy budżetu państwa:
- Administracja publiczna (nr 750);
- Urzędy naczelnych organów władzy państwowej, kontroli i ochrony prawa oraz sądownictwa (nr 751).
Ten pierwszy jest tutaj zupełnie oczywisty, drugi obejmuje np. urzędy naczelnych organów władzy państwowej, kontroli i ochrony prawa, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Krajową Radę Sądownictwa. Warto więc pod uwagę wziąć oba.
Jak wygląda to „rozdmuchanie”? W czasie rządów PiS suma środków wydawanych z budżetu na administrację rzeczywiście wzrosła. Między 2015 a 2019 rokiem o nieco ponad trzy miliardy złotych. Problem w tym, że pierwsza kadencja PiS to też szybko rosnący budżet państwa. W tym samym czasie wydatki państwa wzrosły o 82 miliardy złotych.
Dobrą miarą będzie więc odsetek wydatków na administrację w całym budżecie. A ten od 2015 roku nie tylko nie wzrósł, ale wręcz nieznacznie spadł (z 4,6 proc. do 4,4 proc.) W latach 2017-2019 utrzymywał się na stałym poziomie 4,4 proc.
Na wykresie pokazujemy lata 2011-2019, czyli po jednej kadencji PO-PSL i PiS. Widać wyraźnie, że nominalnie wydatki nieco rosną, ale procentowo spadają. Gdyby wziąć pod uwagę sam dział budżetu „administracja publiczna” (wydatki na niego są dużo większe, przykładowo w 2019 roku to 15,4 mld wobec 2,9 mld w dziale 751), to żaden z wniosków się nie zmienia. Wydatki nominalnie rosną, procentowo spadają, a za rządów PiS utrzymują się na jednym poziomie.
Wniosek z tego ciągu liczb jest prosty: Borys Budka nie mówi prawdy o wydatkach na administrację publiczną w ostatnich latach.
Wydatki na rząd – kropla w morzu
Budka odwołuje się do starych zaklęć, których PO używała w latach swoich rządów: taniego państwa, przekonania, że urzędnicy są zbędni i wykonują niepotrzebną pracę. Jeśli chcemy mieć sprawne państwo, to jest to podejście szkodliwe.
A może przewodniczącemu PO chodziło o administrację rządową, a nie publiczną? Być może, ale nie siedzimy w głowie Borysa Budki i wiemy jedynie, co powiedział. Gdyby chodziło o rząd – rzeczywiście wydatki kancelarii premiera za rządów PiS wzrosły znacznie, tutaj wzrost był dużo szybszy niż wzrost gospodarczy i rosnący budżet państwa. W 2015 roku KPRM wydała 146,8 mln złotych, w 2019 – 335,2 mln. To ponad dwukrotnie więcej. I rzeczywiście można się tym wydatkom przyjrzeć i być może w części zredukować. Ale w skali zadań państwa te niecałe 200 mln złotych więcej to grosze. Publiczne wydatki na służbę zdrowia w ostatnich latach oscylują wokół 100 miliardów złotych rocznie. Obiecywanie cięć wydatków w rządzie jako rozwiązanie na problemy finansów publicznych to niewiele więcej niż tani populizm.
PiS też tnie środki
Tymczasem, gdyby PO przejęło rząd po PiS, to do administracji publicznej będzie trzeba raczej dołożyć i wiele naprawić, zamiast redukować. PiS w kryzysowym roku myśli o zwolnieniach. W jednej z antykryzysowych ustaw zagwarantował sobie możliwość zwalniania urzędników decyzją premiera.
„Z punktu widzenia interesu publicznego takie uderzenie w administrację publiczną jest kompletnie dysfunkcjonalne dla państwa jako całości” – mówił OKO.press socjolog dr Grzegorz Makowski, ekspert forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego.
Rząd zamroził podwyżki dla pracowników budżetówki, później umożliwił również wycofanie się z przyznania nagród dla urzędników.
Ważne urzędy są w Polsce chronicznie niedofinansowane. Ale Borys Budka powinien być zadowolony, bo jego pomysł realizuje już PiS. W budżecie na 2021 rok partia Kaczyńskiego obniża budżety m.in. Państwowej Inspekcji Pracy (o 24 mln zł), Najwyższej Izbie Kontroli (o 13 mln zł), Rzecznikowi Praw Obywatelskich (o 9 mln zł). Tu pilnie potrzebne jest dodatkowe finansowanie, a nie szukanie oszczędności.
OPZZ: Szkodliwy pomysł
Jak na podejście Borysa Budki do administracji patrzy przedstawiciel pracowników?
„To bardzo zły pomysł. Kompletnie nieprzemyślany, wręcz szkodliwy. Niezbędne są interwencje dokładnie odwrotne” – komentuje dla OKO.press wiceszef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Piotr Ostrowski – „Pracownicy administracji publicznej potrzebują solidnego wzmocnienia, pewności i finansowego wsparcia. Patrząc szerzej – podobnie rzecz się ma z usługami publicznymi. Państwo i jego instytucje muszą działać sprawnie.
To także „być albo nie być” dla sprawnej, innowacyjnej gospodarki oraz przyjaznego otoczenia dla prowadzenia biznesu. Już dzisiaj wielu przedsiębiorców narzeka na mitręgę biurokratyczną i wydłużanie czasu na podjęcie decyzji administracyjnej. Myślenie, że usprawnimy administrację poprzez zwolnienia i cięcia płac jest w tym sensie całkowicie oderwane od rzeczywistości. To prosta droga do kompletnej katastrofy. A przeświadczenie, że receptą jest ich prywatyzacja, to relikt z lat 90. XX wieku. Wiemy doskonale, jak kończy się outsourcing usług publicznych nie tylko z punktu widzenia pracowników, ale także jakości tych usług”.
W 2019 roku w administracji państwowej zatrudnionych było 176 tys. urzędników. Ich przeciętna pensja wynosiła 6 422 złote (warto pamiętać, że większość osób zarabia mniej od średniej. Zwykle jest to około 2/3, ale w przypadku urzędników państwowych nie mamy takich danych). To daje nam koszt wynagrodzeń w wysokości 13,6 mld złotych. To oczywiście spora kwota, ale ewentualne zwolnienia (lub „redukcje zatrudnienia”) nie mogłyby objąć większości. A to dałoby niewielkie z punktu widzenia całego budżetu oszczędności. Czas załatwiania sprawy w urzędzie mógłby się natomiast jeszcze bardziej wydłużyć.
Ostrowski: „Tylko dobrze opłacani, pewni swojego zatrudnienia i rozwoju zawodowego urzędnicy państwowi i samorządowi, nauczyciele, pracownicy ochrony zdrowia są kluczowi dla sprawnego funkcjonowania państwa. Państwu powinno zależeć, aby w usługach publicznych pracowali najlepsi. Tych najlepszych trzeba jednak odpowiednio wynagradzać. Ostatnie co im potrzeba to cięcia, zwolnienia, niepewność i outsourcing.
Widać, że Platforma Obywatelska niczego się przez ostatnie lata nie nauczyła i wciąż tkwi w starych, szkodliwych schematach. Im więcej tego typu pomysłów, tym mniej bólu głowy Jarosława Kaczyńskiego jak wygrać kolejne wybory”.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Twoj Stary no takich ekonomistow jak ty ma PIS dlatego Polska stoi tam gdzie stoi ,kto w rzadzie PISu gllupio gada jak ty to wyzsza premia ,wszedzie na swiecie administracja jest faktorem kosztow a w PISie szczegolnie przez milionowe premie ludziom dali metke a oni jedza luksusowa szynke , podwyzszenie placy minimalnej jest dobrym kosztownym przedsiewzieciem , na dluzsza mete ludzie beda wiecej zarabiac beda wiecej wydawac w podatku przyjdzie zpowrotem,socjalne nie jest kto wiecej da za nic tylko socjalne jest aby ludzie mogli z swojej pracy wyzyc, jak stare przyslowie mowi bez pracy nie ma kolaczy, PIS probuje ludziom wmowic ze i bez pracy dzieki im idzie przerzyc
Oszczędzanie na administracji publicznej to jeden z powodów porażki PO w 2015.
Byliśmy głupi, jesteśmy głupi. Będziemy głupi?
"ale nie siedzimy w głowie Borysa Budki i wiemy jedynie, co powiedział" – to może warto się było dopytać a nie dorabiać do tego swoja teorię. Poza tym, dlaczego autor z wypowiedzi Przewodniczącego PO wyciągnął tylko jedną kwestię?
Ja tez pospekuluję podobnie jak autor , który jest absolwent historii na UJ, arabistyki na UAM i Polskiej Szkoły Reportażu. Publikował m.in. w Res Publice Nowej, magazynie Kontakt, miesięczniku Znak i Tygodniku Powszechnym. W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Czy wykształcenie kierunkowe dało mu wiedzę o gospodarce i polityce społecznej? Czy jest w tych zagadnieniach kompetentny? Niepokoi mnie również miesięcznik Znak i Tygodnik Powszechny. W Tygodniku Powszechnym publikował do 2019 swoje felietony pewien kandydat na prezydenta, chyba się znają. Miesięcznik Znak – czytamy w wikipedii swój związek z katolicyzmem „Znak” rozumie przede wszystkim jako powszechność w misji przedstawiania najważniejszych prądów społecznych i kulturalnych. To tak na szybko bez grzebania w internecie, pierwsze wrażenie ale nie siedzimy w głowie autora tylko czytamy notkę pod artykułem. Oko.press proszę nie idźcie tą drogą.
A czym się mają różnić te dwa środowiska, wszak pochodzą z tego samego pnia, a mało tego to często te same środowiska towarzyskie. Tak prawdę mówiąc, to dwie frakcje w tym samym środowisku politycznym z tym, że jedna bardziej przynajmniej deklaratywnie szanuje prawo, a druga uznaje wolę partii za ważniejszą od prawa stanowionego. Obie z mniejszym lub większym jak to ostatnio widać po stronie zjednoczonej prawicy, akceptują i uważają za politycznie uzasadniony w kontekście zdobywania i utrzymania władzy sojusz ołtarza z tronem. Różnice przynajmniej deklaratywne widać w podejściu do naszego członkostwa w UE. Natomiast co do reform, jeśli już mówimy o kosztach, to chyba zamiast cięć budżetowych należałoby się zastanowić nad sensem utrzymywania administracji wojewódzkiej jak i powiatowej. Obecny stan to w mojej opinii marnotrawienie środków publicznych. Podobnie należałoby się przyjrzeć urzędowi prezydenta, gabinetom politycznym i strukturom ministerstw, jak co ważne ich liczbie w kontekście realnych potrzeb. Dalej to finansowanie partii doprowadzić, aby było podobne do finansowania Nosów pożytku publicznego (dobrowolny odpis od podatku PiT). Kolejny problem to zlikwidować transfery kasy publicznej do kieszeni KK (katecheci, kapelani itp.) Jak do tej pory żadna z partii takich propozycji nie ma w programie, albo jak miała to była przy władzy i ich nie miała zamiaru realizować. Nie wspominam tu o faktycznym trójpodziale władz, niezależności i niezawisłości sądownictwa, odseparowania polityków od prokuratur, policji, PSP, spółek SP itp., czy też stworzenia narzędzi realnej kontroli władz przez Obywateli.
Nieco się Pan myli. Znam dwie osoby pracujące w administracji powiatowej i patrząc po nich jestem znacznie bliżej stwierdzenia, że administracja jest skrajnie niedofinansowana. W urzędach wymagają wyższego zaświadczenia a płaca niewiele wyższa od minimalnej. Ilość obowiązków zaś olbrzymia. Wspominałem już,że mój tato jest urzędnikiem przez 12h 7 dni w tygodniu?
Odchudzenie administracji trzeba zacząć od przemyślenia zmian prawnych odnośnie funkcjonowania i kompetencji poszczególnych organów. Inna sprawa,że nawet po takiej optymalizacji pewnie wyjdą mniejsze oszczędności niż przykładowo ponosimy strat z uwagi na odstraszanie inwestorów.
To, że jest finansowana na zbyt niskim poziomie jest faktem, nie musi mnie Pan przekonywać (lata pracy w samorządzie dają mi pewną wiedzę na ten temat). Tylko proszę popatrzeć na strukturę budżetu powiatów, a znajdzie Pan tam między innymi odpowiedź na moje propozycje. Jednak mi nie chodzi o wysokość wynagrodzenia urzędników powiatowych, tylko zasadność utrzymywania tego szczebla samorządu, który moim zdaniem z racji źródeł jego finansowania jest zaprzeczeniem idei samorządności. Spełnia podobną rolę do urzędów wojewódzkich, czyli nadzorców z ramienia rządu centralnego. Ten szczebel w takiej formule moim zdaniem jest tylko niezbyt racjonalnym wydawaniem pieniędzy publicznych. Oczywiście jest pytaniem który szczebel zachować. Moim zdaniem racjonalnym byłoby utrzymanie dwupoziomowego samorządu: wojewódzki i szczebel powiatowy. Jednak z przyczyn czysto praktycznych i ekonomicznych lepszym rozwiązaniem byłoby przekazanie zadań powiatowych do gmin. Obecny podział jest moim zdaniem wynikiem bardziej trzymania się tradycji, niż racjonalnym wynikającym z potrzeb i zasad racjonalnego zarządzania rozwiązaniem.
Budka naprawdę niczego się nie nauczył. Schetyna był lepszym przewodniczącym.
Zadaję sobie różne pytania, na które żadna władza odpowiedzi nie udziela…
Dlaczego państwo musi być zarządzane przez partię/partie polityczne?
Dlaczego, w związku z tym, jest zideologizowane?
Czy państwo nie może być obszarem zarządzanym w sferach wolnych od ideologii (prawicowości, lewicowości, wyznaniowości itd.), spajających interesy obywateli – obronność, ochrona zdrowia, edukacja, administracja, bezpieczeństwo wewnętrzne, wymiar sprawiedliwości bez regulacji prawnych prywatnego życia obywateli?
Dlaczego wyborcy muszą mieć do wyboru – w większości przypadków – kandydatów wcześniej wyselekcjonowanych przez partie, a właściwie – w praktyce – przez ich prezesów?
>Dlaczego wyborcy muszą mieć do wyboru – w większości
>przypadków– kandydatów wcześniej wyselekcjonowanych
>przez partie, a właściwie – w praktyce – przez ich prezesów?
Coś jakbym słuchał racji Putina (ma długie i bardzo zajmujące
konferencje prasowe….zupełnie inaczej niż przynudzanie kaczorów i matouszy… Słowem, zamiast partii politycznych najlepszy byłby jakiś dobry batiuszka (ojczulek)….Aż szkoda, że ojczulek z Torunia nie chce zastąpić wielkiego hodowcy kota, dopiero byłbyś zadowolony.
Lech Słomianowski "Coś jakbym słuchał racji Putina … szkoda, że ojczulek z Torunia nie chce zastąpić wielkiego hodowcy kota"
Ciekawe. Uważa Pan że te trzy osoby są do siebie podobne? Zaś Pan Budka jest ich przeciwieństwem?
Skoro autor nie pofatygował się na to by dopytać przewodniczącego PO to ja śmiem wątpić w jego kompetencje dziennikarskie i cały artykuł wygląda na w 90 % na wymysł dziennikarza (?).
Jeśli zaś chodzi o meritum czyli oszczędności w administracji to wystarczy posłać na zieloną trawkę różnych pisiewiczów rozsianych po różnych fundacjach, funduszach itp biorących kasę za nicnierobienie, a które to wydatki zostały, w budżecie państwa, wypchnięte poza wydatki na administrację publiczną. Zaręczam pana panie autorze, że oszczędności byłyby bardzo duże i możnaby też więcej zapłacić tym urzędnikom, którzy naprawdę pracują.
Kolejnym sposobem na oszczędności jest np likwidacja urzędów wojewódzkich i przekazanie ich kompetecji urzędom marszałkowskim. oczywiście część urzędników musiałoby przejść razem z zadaniami, ale i tak oszczędności byłyby spore.
Obie te sprawy to są postulaty PO zawarte w jej programie. Tak więc panie autorze jeśli nie chciało się panu pofatygować i porozmawiać z panem Budką to i tak nie musiał mu pan "zaglądać do głowy", a wystarczył mały research i miałby pan rzetelną informację, a nie byle jaki artykulik. Robi pan wstyd temu medium!!!
Jeśli chodzi o pisiewiczów, to oni nie są urzędnikami administracji państwowej. Dla nich to żadna fucha. Oni dostają lukratywne posady w spółkach skarbu państwa, bo to tam są konfitury.
Chyba niezbyt uważnie przeczytała pani mój komentarz. Otóż ja zaliczyłem do pisiewiczów wszystkich biorących kasę za nicnierobienie. Zarówno w spółkach jak też w różnych fundacjach, funduszach itp. Wszystko oczywiście z przydomkiem \\\"narodowy\\\". Wiele z nich zostało utworzonych tylko i wyłącznie po to aby zapewnić koryto pisowcom, ale też wypchnięto tam wiele spraw z zakresu działania administracji publicznej, tak by nie kłuć ludzi w oczy rozbuchaną biurokracją, jak również uniknąć ograniczeń jakie występują w kwestii wynagrodzeń w administracji i dodatkowo przeważnie utajniono ich wysokość. Pan autor jak pierwszy naiwny dał się nabrać na ten numer pisowców.
Jak pis ogranicza ilość urzędników było widoczne szczególnie przy okazji \\\"redukcji\\\" liczby wiceministrów. Zamieniono im stanowiska wiceministrów na różnego rodzaju pełnomocników, dla których nie ma takich ograniczeń w wynagrodzeniach jak dla wiceministrów.
W punkt…. Dodatkowo, w artykule nie ma w ogóle ani słowa na temat na temat klientelizmu ani szerzącego się klanowego nepotyzmu (bo tu już nie chodzi jedynie o zatrudnianie dzieci jak u pewnego prezydenta na Krakowskim Przedmieściu ale kuzynów kuzynów i wszelkiego rodzaju pociotków – gorzej jak w Afryce bo jesteśmy 100 lat za…itd.itp).
Jak zwykle red Sz popisał się. Trzeba nie mieć pojęcia o kosztach administracji i ich strukturze i (lub) być najemnikiem (lub profesorem) PiS. Nie mieć pojecia jak wzrosła adm publiczna w ciągu 30 lat. W tym kancelarie prezydenta i premiera. Urzędy wojewódzkie i różne fundusze i jednostki centralne. Jak wyglądają wynagrodzenie tzw kadry kierowniczej w prownaniu do dominanty krajowej. Jak się kształtują różne beneficja, np liczba samochodów służbowych, ośrodków wypoczynkowych, delegacji krajowych i (zwłaszcza) zagranicznych. Jak wyglądają koszty utrzymania i użytkowania budynków. Jednym z ciekawszych są koszty opłacania ekspertów, wynajmowanych przez resorty. Wszystko w oderwaniu od jakości pracy. Przykładowo administracja skarbowa przegrywa większość postępowań sądowych przeciw podatnikom. Za czasów Tuska by przebłyski myślenia w tych sprawach. Opowiadano o zadaniowym systemie pracy, centralnym zaopatrzenie itp. Nawet Morawiecki zwąchał, że coś jest nie tak. Zapowiedział redukcje i… zwiększył liczbę ministrów. Wstrzymał nagrody… i cisza. Bo wszyscy wiedzą, że wypłaci wyższe ale nie teraz. Artykuł i zawarte w nim opinie to kpiny ze zdrowego rozsądku, powtarzane niezmiennie przez redakcyjna święta krowę.
Lapidarny i powierzchowny bzdet. Stylem podejścia do rzeczy pasuje do PO.
Smutna prawda jest taka, że po PIS pieniędzy na nic nie będzie. Socjal rozdmuchany, recesja, a inwestycje leżą i kwiczą. Zadłużenie finansów publicznych kilka miesięcy temu przekroczyło już 60% próg konstytucyjny w sprawozdania dla UE, a w Polsce tylko kreatywna księgowość ratuje sytuację.
Sęk w tym że żaden polityk nie może otwarcie przyznać, że kasy nie ma i nie będzie. Bo stanie się niewybieralny.
PiS wygrał dzięki PO, i będzie wygrywał. Opozycja nie może się odkleić od neoliberalizmu i eksperymentów obyczajowych.
Dopóki nie odrodzi się prawdziwa lewica, nic się nie zmieni.
PiS wysortował i kupił za 500+ tych, którym sprzedał obraz uniwersum z dziury w płocie sołtys Szydło, jako jedyną prawdę. Ciasno prasując to w głowy potencjalnym wyborcom propagandą. Przygotowanym uprzednio serią oszczerstw i intensywnym podżeganiem na przeciwników politycznych przy użyciu hejtu i fake news, aż do osiągnięcia tym morderstwa jednego z nich 3 lata temu. Niewyjaśnionego do dziś. Niepodlegającemu przedawnieniu.
Nie należy lekceważyć przypadków trwałej zakurzycy wzroku, z nadmiaru pucowania w antykwariacie. Tym bardziej będąc w nim zatrzaśniętym z wypchaną Kasztanką. Umknąć uwadze, może nie tylko strategia PiS.
Ryzykowne, ogólne zawężenie horyzontu może się surowo zemścić.
Taki szpagacik pod dyktando, obcych sekciarzy pseudokatolickich, od paru lat m.in. w Polsce budujących sobie "ekumenę" z kremlocerkiewną, śmiertrelnie trującą frakcją KGB-OMON. Wysoce niezdrowy eksperyment.
Czyli zmieni się tylko metka populizmu i zamiast "narodowego" będzie się zwał "socjalistyczny" czy coś w tym rodzaju? Rozdawanie kasy za kopulację i nagradzanie swojaków lukratywnymi posadami prowadzi co najwyżej do przekształcenia kraju w bantustan z widniejącą na horyzoncie hiperinflacją.
Jeżeli w ubiegłym roku wydawałem na mieszkanie 10% moich dochodów, a tym roku zarabiam dwa razy więcej i wydaję 5% to czy obniżyłem dwukrotnie wydatki na mieszkanie?
wystarczy zrepolonizować majątek mafii pisowskiej i tadka rydzyka, zabrać nadwyżki mafii kościelnej i około 20 mld zł POLACY mają na inne wydatki!
Jeszcze rozwiązać telewizję zwana publiczna i juz 4 miliardy zaoszczędzone. Jeszcze zlikwidować wszystkie instytucje z narodowym w nazwie.
"to wrzód' powiedział rak
Przyczepiliście się wszyscy jak rzep psiego ogona jednego zdania z całego wywiadu. Redaktor zapytał jak zmniejsza wydatki. Budka odpowiedzial, ze przyjrza się stanowi budżetu, może beda cięcia w administracji państwowej. Tylko redaktor nie dopytał co ma na mysli. Może myslal o rzadzie i rozbudowanych bez potrzeby ministerstwach? Ciekawe ze wystarczyły 3 slowa, żeby wszyscy rzucili się na Budke. A dlaczego nikt nie pochwalił, że Budka jest za prawem do decyzji dla kobiet co do aborcji. I ze dodał, że jest w tych sprawach w PO wolność sumienia, ale będzie dążył do tego, żeby każdy kandydat w wyborach zlozyl jasna deklaracje w tej sprawie. Powiedzial tez ze będzie dążył do wyborczego zjednoczenia opozycji. Dla mnie jest to o wiele wazniejsze niż 3 slowa na temat gdzie szukać oszczędności.
Czemu? Otóż powyżej mamy przykład jeśli nie manipulacji to conajmniej nadinterpretacji sprzeniewierząjącej się rzetelnemu dziennikarstwu.
OKO tym artykułem sprawiło mi spory zawód.
Zamiast rzetelnie podać info plus jakiś komentarz to mamy w zasadzie tylko komentarz.