Liczby zawróceń przez Niemcy są w ostatnich miesiącach niższe niż rok wcześniej. Zdecydowana większość to Ukraińcy, a liczba demonizowanych przez prawicę „migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu” zdecydowanie spadła. Oto analiza faktów i politycznych i prawnych zawirowań
7 lipca Polska przywróciła tymczasowe wyrywkowe kontrole na wszystkich 52 przejściach na granicy z Niemcami i na 13 z Litwą. Choć wprowadzono je na okres 30 dni (do 5 sierpnia), to wiceszef MSWiA Czesław Mroczek już zapowiedział ich przedłużenie.
Powodem jest wzrost liczby migrantów na granicy z Litwą (migranci coraz częściej wybierają „bałtycki” wariant szlaku białoruskiego) i zmiana polityki Niemiec, które zawracają dziś do Polski niemal wszystkich migrantów, próbujących nielegalnie przekroczyć granicę. Choć proceder ten trwa od października 2023 roku, to niedawno został dodatkowo zaostrzony: kontroli po niemieckiej granicy jest więcej, a od 7 maja (to data oficjalna, bo w praktyce miało to miejsce już od kilku miesięcy) zawracane są także osoby próbujące złożyć w Niemczech wniosek azyl.
„Od mniej więcej miesiąca praktyka działania na granicy polsko-niemieckiej uległa wyraźnej korekcie. Strona niemiecka, inaczej niż to było przez ostatnich 10 lat, odmawia wpuszczania na swój teren migrantów, którzy zmierzają do Niemiec z różnych kierunków, aby ubiegać się tam o azyl lub innego rodzaju status. Ta zmiana spowodowała napięcia” – mówił Donald Tusk na konferencji prasowej we wtorek 1 lipca.
Podkreślił też, że Polska zainwestowała dużo w zabezpieczenia na granicy polsko-białoruskiej. „Niestety w sytuacji, w której granica łotewsko-białoruska i litewsko-białoruska nie jest tak szczelna, jak ta polska, to to trochę traci na znaczeniu, bo ten strumień nielegalnej migracji, organizowany przez Rosję i Białoruś, idzie przez Białoruś, Łotwę, Litwę”, mówił.
Podkreślił też, że Polska zainwestowała dużo w zabezpieczenia na granicy polsko-białoruskiej. „Niestety w sytuacji, w której granica łotewsko-białoruska i litewsko-białoruska nie jest tak szczelna, jak ta polska, to to trochę traci na znaczeniu, bo ten strumień nielegalnej migracji, organizowany przez Rosję i Białoruś, idzie przez Białoruś, Łotwę, Litwę”, mówił.
W wywiadzie dla TVN24 2 lipca skrytykował natomiast niezgodność niemieckiej polityki z prawem UE: „Nie będziemy akceptować sytuacji, w której Niemcy jednostronnie decydują o odsyłaniu migrantów do Polski, ignorując procedury unijne”.
Prawicowi politycy, aktywiści i dziennikarze już od kilkunastu miesięcy rozpowszechniali nieprawdziwe informacje o „nielegalnym przerzucaniu do Polski tysięcy migrantów” na niemieckiej granicy. „Państwo Tuska abdykowało, jeżeli chodzi o sytuację, jaka ma miejsce na granicy z Niemcami”, mówił szef klubu PiS, Mariusz Błaszczak, a były premier Mateusz Morawiecki alarmował, że „niemieckie służby przerzucają nielegalnych migrantów do naszego kraju, a rząd milczy i nie reaguje”.
Socjolożka, kulturoznawczyni i dziennikarka freelance. Publikowała m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Newsweeku" i "Balkan Insights". Na stałe mieszka w Madrycie.
Socjolożka, kulturoznawczyni i dziennikarka freelance. Publikowała m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Newsweeku" i "Balkan Insights". Na stałe mieszka w Madrycie.
Komentarze