Kolejne kraje europejskie zawieszają szczepienia preparatem AstryZeneki i Uniwersytetu Oksfordzkiego po śmierci austriackiej pielęgniarki i dwójki Włochów. Europejska Agencja Leków uspokaja. Wielka Brytania, która zaszczepiła już Astrą 11 mln osób – także
Zaczęło się od Austrii, która 7 marca na dwa tygodnie zawiesiła stosowanie partii preparatu AstryZeneki po śmierci z powodu zakrzepicy 49-letniej pielęgniarki. Druga zaszczepiona kobieta, 39-letnia, trafiła do szpitala z zatorem płuc. Austriackie władze badają, czy zgon 49-latki mógł mieć związek ze szczepieniem. Przeprowadzono sekcję jej zwłok, ale na wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać.
Na wszelki wypadek stosowanie preparatu AstryZeneki zawiesiły Dania, Norwegia, Islandia. Z kolei Estonia, Litwa, Luksemburg i Łotwa zawiesiły użycie szczepionek z liczącej milion dawek partii, którą szczepiona była zmarła pielęgniarka. Według Europejskiej Agencji Leków stwierdzono u zaszczepionych tą partią cztery przypadki zaburzeń zakrzepowo-zatorowych. Trafiła ona do 17 krajów, w tym do Polski. Minister Zdrowia Adam Niedzielski powiedział na czwartkowej konferencji prasowej, że Polska na razie nie przewiduje zmian w harmonogramie szczepień, po uspokajającym komunikacie Europejskiej Agencji Leków (patrz niżej).
Z kolei Włochy zawiesiły szczepienia inną partią po śmierci dwóch osób na Sycylii: 43-letniego oficera marynarki, który zmarł na zawał serca dzień po szczepieniu i 50-letniego policjanta, który według lokalnej prasy zachorował zaraz po szczepieniu i umarł 12 dni później.
Wszystkie te decyzje podjęte zostały na wszelki wypadek, bo nie ustalono do tej pory, czy zgony mają jakikolwiek związek ze szczepieniami. W opublikowanym w środę 10 marca komunikacie Europejska Agencja Leków, która dopuściła preparat AstryZeneki i Uniwersytetu Oksfordzkiego do użytku na terenie Unii Europejskiej pisze:
„W tej chwili nie ma żadnych przesłanek, że wyżej wymienione przypadki zostały spowodowane przez szczepionkę. Zaburzenia zakrzepowo-zatorowe nie znajdują się na liście niepożądanych odczynów poszczepiennych w przypadku preparatu AstryZeneki [...] Sprawę bada komisja ds. bezpieczeństwa PRAC; analizuje przypadki związane z tą partią, a także inne przypadki zaburzeń zakrzepowo-zatorowych po szczepieniach.
Informacje, które mamy do tej pory, wskazują, że odsetek przypadków zakrzepicy bądź zatorów u osób zaszczepionych nie jest większy niż w całej populacji.
Do 9 marca 2021 roku na trzy miliony zaszczepionych preparatem AstryZeneki w Europejskim Obszarze Gospodarczym wystąpiły 22 przypadki zaburzeń zakrzepowo-zatorowych".
Najważniejszy przekaz Europejskiej Agencji Leków jest więc taki: nie ma powodów do niepokoju, bo w tak wielkiej liczbie ludzi musiały się znaleźć osoby, którym przydarzy się zakrzepica czy zator. Niezależnie od tego, czy te osoby są zaszczepione, czy nie. PRAC zbada jednak dokładnie te przypadki, które zgłoszono.
Uspokaja również Wielka Brytania, gdzie AstrąZeneką zaszczepiono już 11 mln osób. Phil Bryan, szef urzędu odpowiadającego za bezpieczeństwo szczepionek, mówi: „zakrzepy mogą się zdarzyć naturalnie i nie są rzadkie. Nie dysponujemy w tym momencie dowodami, że mają związek ze szczepieniami".
W Polsce co roku na zakrzepicę żył głębokich zapada około 5700 osób, z czego u 3600 rozwija się zespół pozakrzepowy. Problem dotyczy więc 0,014 proc. populacji. 22 przypadki, o których mówi EMA, na 3 mln zaszczepionych, to 200 razy mniej.
W Charakterystyce Produktu Leczniczego szczepionki AstryZeneki czytamy, że najczęstsze objawy niepożądane to:
Zaburzeń krzepnięcia krwi nie zanotowano w III fazie badań klinicznych, podczas których szczepionkę dostało 12 tys. osób.
Jednak opinia publiczna w Polsce jest przekonana, że AstraZeneca to preparat gorszy niż np. szczepionki Pfizera czy Moderny, oparte na nowocześniejszej technologii mRNA. O tym, że tak nie jest, przekonuje w OKO.press biolog, dr January Weiner:
Panuje też opinia, że skutki uboczne przyjęcia szczepionki AstryZeneki są o wiele gorsze niż innych. Te mity rozwiewa z kolei w OKO.press Piotr Pacewicz:
Tymczasem Europejska Agencja Leków dopuściła właśnie do warunkowego użytku na terytorium Unii Europejskiej kolejną szczepionkę, produkowaną przez koncern Johnson&Johnson. Oparta jest ona na podobnej technologii jak preparat AstryZeneki, czyli jest szczepionką wektorową. W III fazie badań klinicznych, w których wzięło udział 44 tys. osób (połowa dostała placebo), okazała się skuteczna średnio w 66 proc. Wydaje się, że to niewiele, ale preparat był badany również w Ameryce Południowej i RPA, gdzie są nowe, bardziej „oporne" warianty wirusa. Konkretnie skuteczność wyniosła:
W Polsce do tej pory nie stwierdzono wariantu z Brazylii i z RPA, dostępne dane pozwalają więc przypuszczać, że skuteczność nowego preparatu będzie równie wysoka jak w USA. Szczepionka J&J ma dodatkową zaletę: to jedyny jak do tej pory preparat jednodawkowy.
Warunkowe dopuszczenie do rynku oznacza, że przez rok preparat medyczny może być sprzedawany bez pełnych danych na temat skuteczności i efektów ubocznych. Taką formułę stosuje się w przypadkach nadzwyczajnych, jak epidemie. Cały czas prowadzona jest jednak analiza trwających na całym świecie już od grudnia 2020 roku szczepień.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze