0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Kowalski PiotrKowalski Piotr

Komitet inicjatywy ustawodawczej "Legalna aborcja. Bez kompromisów" został zarejestrowany w maju 2021 r. 1 kwietnia 2022 r. projekt legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży bez konieczności podania powodu wpłynął do Sejmu - podpisało się pod nim ponad 200 tys. obywateli i obywatelek. Regulaminowo Sejm ma trzy miesiące, by zająć się projektem obywatelskim.

Projekt trzymano w zamrażarce do ostatniej chwili - pojawił się w porządku obrad 57. posiedzenia Sejmu zaplanowanego na 22-23 czerwca. Czekając na rozpatrzenie projektu członkinie komitetu zachęcają posłów i posłanki do składania jasnych deklaracji w sprawie głosowania. Parlamentarzyści mogą to zrobić poprzez stronę aborcjanatak.pl, a obywatele i obywatelki przez tę stronę mogą pytać posłów, jak zagłosują.

Podczas konferencji 10 czerwca członkinie komitetu zaprezentowały także opinię prawna dotyczącą konstytucyjności projektu. Piszemy o niej niżej.

Przeczytaj także:

94 aborcje dziennie

10 czerwca w Sejmie odbyła się konferencja komitetu "Legalna aborcja. Bez kompromisów":

Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu mówiła po konferencji OKO.press: "Jako Aborcja bez Granic, w skład której wchodzi sześć organizacji, pomagamy w aborcji 94 osobom dziennie. Z tego 90 osób bierze tabletki aborcyjne, a cztery osoby wyjeżdżają za granicę. Najczęściej do Anglii i Holandii, coraz częściej do Francji. Popularnym kierunkiem pozostaje Słowacja, Czechy, także Niemcy, Austria. Od 1 marca pomagamy także osobom z Ukrainy. Od początku wojny pomogłyśmy 497 osobom, które uciekły przed wojną. Wśród tych osób pięć musiało wyjechać za granicę, by przerwać ciążę z powodu wad płodu.

Sfinansowałyśmy w całości te zabiegi, każdy kosztował 8-9 tys. zł. Im późniejsza ciąża, tym zabieg bardziej skomplikowany i droższy. Osoby z Ukrainy, które dowiadywały się od nas, że nie mogą przerwać ciąży normalnie w najbliższym szpitalu, były często zszokowane. Mówiły: przyjeżdżamy tu do pracy, uczyć się, zarabiać, jesteście wielkim europejskim krajem a nie gwarantujecie tak podstawowej rzeczy, jak dostęp do aborcji. W Ukrainie, przypomnę, aborcja jest legalna.

Dodatkowo, od zeszłego tygodnia, musimy uspokajać polskie kobiety w kwestii rejestru ciąż. Czyli wykonujemy robotę za państwo. To na barkach organizacji leży uspokajanie, informowanie osób w Polsce w kwestii ciąży i aborcji. Informowanie m.in. że przerwanie własnej ciąży nie jest karane, przekonywanie, że jeżeli czujesz, że po aborcji coś jest nie tak, należy iść do lekarza. I - z zebranych pieniędzy - płacimy za to. Mamy tego dość. Cały ciężar dostępu do aborcji spoczywa na barkach kilku aktywistek, częściowo z innych krajów".

"Ta ustawa musi wejść w życie jak najszybciej, aby uporządkować rzeczywistość, aby Polska w końcu wzięła odpowiedzialność za problem, który eksportuje do innych krajów, obciąża systemy opieki zdrowotnej w innych państwach. Słyszymy od holenderskich lekarzy, że coraz częściej przyjeżdżają do nich Polki z sytuacjami, które powinny być rozwiązane tu, na miejscu, że w każdej chwili mogą umrzeć i to Holandia ratuje im życie. Tak nie może dłużej być", mówiła Broniarczyk podczas konferencji.

W rozmowie z OKO.press członkini Aborcyjnego Dream Teamu przypomniała, że 14 lipca odbędzie się kolejna rozprawa oskarżonej o "pomocnictwo w aborcji" Justyny Wydrzyńskiej z ADT: "Biorąc pod uwagę aktualne orzecznictwo i nastroje społeczne spodziewamy się, że Justyna zostanie niestety skazana. Walczymy o wyrok w zawieszeniu. To jest kolejny paradoks - wykonujemy robotę państwa i jeszcze jesteśmy za to karane.

TAK czy NIE?

Do tej pory swoją odpowiedź na stronie aborcjanatak.pl dało 118 osób, 68 na TAK (w tym 19 z KO, 44 z Lewicy, 3 z PPS, 2 z Polski 2050) i 50 na NIE.

NIE odpowiedzieli w większości posłowie PiS (41) i Konfederacji (7), ale znalazł się także poseł KO – Paweł Poncyliusz. To nie dziwi, biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno był w PiS, a wczoraj – 2 czerwca – zadeklarował: „Na pewno dużo bliżej mi do Korwina niż do niektórych postulatów partii Razem”.

TAK odpowiedzieli głównie posłowie Lewicy (44) i KO (19), ale znalazły się także dwie posłanki Polski 2050 – Hanna Gill-Piątek i Paulina Henning-Kloska.

Warto zauważyć, że z Koalicji Obywatelskiej odpowiedzieli głównie członkowie i członkinie Zielonych (weszły w skład komitetu), Inicjatywy Polskiej i Nowoczesnej. Z samej PO, najliczniejszej w klubie - tylko 5 osób.

Do tych ostatnich właśnie apelowała podczas konferencji prasowej 10 czerwca Marta Lempart ze Strajku Kobiet:

"Pamiętając o naszych doświadczeniach z poprzednich dwóch projektów obywatelskich zmierzających do legalizacji aborcji, zadałyśmy sobie pytanie: co musi się wydarzyć, żeby ten projekt trafił przynajmniej do komisji i nie został odrzucony? Musi się wydarzyć to, że nikt z posłów i posłanek opozycji nie zatrzaśnie się w windzie, nie wypadnie mu karta, nie będzie zajęty i się nie pomyli. Odrzucamy kłamstwo, że to jest kontrowersyjne, że to jest skomplikowane. Odrzucamy strach, który towarzyszy politykom i polityczkom, zanim odpowiedzą tak czy nie. A to jest bardzo proste pytanie.

Zadałyśmy pytania posłom i posłankom. Z Platformy Obywatelskiej, gdzie jest 107 posłów i posłanek, odpowiedziało nam pięcioro! Tak czy nie? Nie rozumiem powodów, dla których lekceważone są pytania wyborców i wyborczyń. Domyślam się powodu, ale nie chcę go nawet komentować. Do debaty i głosowania zostało jeszcze trochę czasu. Nie wyobrażam sobie, że posłowie i posłanki, którzy byli na naszych protestach, którzy mają wyborców w 90 proc. popierających legalizację aborcji, nadal boją się odpowiedzieć tak czy nie. To, że nie odpowiadacie nam, wyborcom i wyborczyniom, dziennikarzom nie świadczy o was dobrze. Świadczy o was bardzo źle. Macie szansę się teraz zrehabilitować za tamte głosowania, za zatrzaśnięte windy, za wyjęte karty, za te pomyłki. Jesteśmy głosem suwerena. Tu jest wasz suweren, który zadaje pytanie: tak czy nie".

Jak zagłosują posłowie i posłanki poszczególnych partii?

Temat aborcji w Sejmie mało komu jest na rękę, dlatego zapewne prace nad projektem są spychane na ostatnią chwilę.

PiS, chociaż ma jasne stanowisko w tej sprawie (stoi w końcu za zaostrzeniem ustawy w 2020 r.), musi się mierzyć z zakusami fundamentalistów, którzy chcą zakazu aborcji także w przypadku gwałtu oraz zakazu tabletek poronnych. Projekt obywatelski zrównujący aborcję z zabójstwem został co prawda w grudniu 2021 r. odrzucony, także głosami PiS, ale aż 41 posłów partii rządzącej było za skierowaniem projektu do dalszych prac (w tym dwóch wiceministrów z MEiN):

PiS musi także brać pod uwagę wzrastającą aprobatę dla prawa do aborcji także we własnym elektoracie. Z sondażu Ipsos dla OKO.press wynika, że odsetek popierających prawo do przerwania ciąży do 12 tygodnia wzrósł wśród głosujących na partię rządzącą aż o 10 pkt proc. w ciągu ostatniego 1,5 roku.

Wszyscy posłowie i wszystkie posłanki Lewicy i koła parlamentarnego PPS (Robert Kwiatkowski, Joanna Senyszyn i Andrzej Rozenek) już opowiedziały się na TAK. Posłanki Lewicy należą do komitetu inicjatywy ustawodawczej.

W KO jasną postawę mają Zieloni, Nowoczesna i Inicjatywa Polska - będą głosować na TAK. Ale już PO ma problem. Długo nie chciała dostrzec liberalnych pod tym względem postaw swojego elektoratu i nie chciała narażać się partyjnym konserwatystom (Joanna Fabisiak). Wielu pamięta kompromitację partii z 2018 r. kiedy to kilkunastu posłów PO (i Nowoczesnej) nie zagłosowało za projektem Barbary Nowackiej „Ratujmy kobiety”, co sprawiło, że projekt upadł. W tym samym głosowaniu aż 59 posłów i posłanek PiS było za skierowaniem projektu do dalszych prac (zgodnie z zasadą, by dać szansę projektom obywatelskim). Zabrakło ośmiu głosów.

Dopiero w 2021 r. PO ogłosiła nową umowę społeczną, według której - po konsultacji z lekarzem i psychologiem - kobieta „wyjątkowo trudnej sytuacji” może przerwać ciążę. Pytany o to w czerwcu 2022 r. Donald Tusk zapowiedział, że gdy PO dojdzie do władzy aborcja będzie dozwolona do 12. tygodnia ciąży.

Lider Polski 2050 Szymon Hołownia wciąż obstaje przy referendum. W partii znajdują się zarówno zwolenniczki prawa do aborcji (m.in. Hanna Gil-Piątek, Joanna Mucha)), jak i skrajni konserwatyści (m.in. Wojciech Maksymowicz, Paweł Zalewski).

PSL, podobnie jak Hołownia, opowiada się za referendum. W partii nie będzie zatem na pewno dyscypliny. Niektórzy ludowcy, m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz, deklarują bardzo konserwatywne poglądy na temat prawa do aborcji (w 2017 roku szef PSL deklarował, że usunąłby jedną z przesłanek do aborcji z ustawy z 1993 roku, czyli zrobiłby to samo, co zrobił TK w 2020 roku).

Większość posłów Konfederacji to aborcyjni fundamentaliści, chociaż w partii dyscypliny nie ma. W głosowaniu 2 grudnia – w sprawie projektu zrównującego aborcję z zabójstwem – aż 6 posłów głosowało przeciwko odrzuceniu projektu, a tylko trzech za odrzuceniem.

Co się zatem wydarzy? Jak widać po doświadczeniach z 2018 r., nie wszystko zależy od większości rządzącej - jeżeli opozycja nie stawi się na głosowaniu lub wyciągnie karty do głosowania, może się okazać, że jest winna odrzuceniu projektu. A co zrobi PiS? Oczywiście, najbardziej prawdopodobne, że utnie temat i odrzuci projekt w pierwszym czytaniu. Może jednak - jak w 2018 r. - uznać, że projekt obywatelski wypada posłać do komisji. Tam zapewne zamrozi go do wyborów. Ale uwaga! Projekty obywatelskie, nad którymi prace trwają, przechodzą na kolejne kadencje Sejmu – nie podlegają zasadzie dyskontynuacji.

Projekt jest konstytucyjny

Podczas konferencji 10 czerwca przedstawiono także opinię prawną konstytucjonalisty dr Kamila Stępniaka. Jakie są najważniejsze wnioski?

  1. "Najważniejsze założenia projektu, czyli legalna, darmowa aborcja do 12 tygodnia ciąży bez pytania pacjentki o powód NIE SĄ NIEZGODNE z polską Konstytucją.
  2. Konstytucja NIE ustanawia bezwzględnego prawa do ochrony życia, w tym także życia płodu (a więc NIE zawiera zakazu aborcji). Przepisy dotyczące godności człowieka (art. 30), stanowiącej źródło praw człowieka oraz wynikające z niej prawo do ochrony życia (art. 38) sformułowano tak, aby ustawodawca mógł zdecydować, m.in. w sprawie dopuszczalności w Polsce aborcji i jej granic dla osoby w ciąży.
  3. W polskiej i międzynarodowej doktrynie prawa konstytucyjnego wskazuje się na zróżnicowany poziom ochrony pomiędzy człowiekiem w fazie postnatalnej a istotą ludzką w fazie prenatalnej.
  4. Odbieranie prawa do podjęcia decyzji o aborcji osobie w ciąży ze względu na domniemaną godność płodu de facto pozbawia godności osoby urodzone i w sposób opresyjny ogranicza ich autonomię, a jest to skutek zbyt daleko idący.
  5. Prawo do samostanowienia w dziedzinie płodności, rozrodczości i rodzicielstwa (art. 1 projektu ustawy LABK) nie powinno budzić zastrzeżeń w demokratycznym państwie prawnym (art. 2 Konstytucji).
  6. Obecny stan prawny nie stoi na drodze do uchwalenia ustawy LABK, ponieważ to ustawodawca może zdecydować jakie przepisy dotyczące prawa do aborcji mają znaleźć się w Polskim porządku prawnym.
  7. Pewne wątpliwości mogą budzić tylko dwa zagadnienia: dot. samodzielności decyzji o aborcji nastolatek od 13. rż. i osób częściowo ubezwłasnowolnionych oraz rozszerzenia programu badań prenatalnych. Obie kwestie mogą w łatwy sposób zostać zmienione podczas sejmowych prac nad projektem".

Całą opinię można poznać tutaj.

66 proc. Polek i Polaków na TAK

W majowym sondażu Ipsos dla OKO.press za prawem do aborcji opowiedziało się 66 proc. Polek i Polaków. Ten odsetek utrzymuje się od grudnia 2020 r. Wzrosło natomiast - i to aż o 10 pkt proc. - poparcie dla aborcji w elektoracie PiS:

;
Na zdjęciu Magdalena Chrzczonowicz
Magdalena Chrzczonowicz

Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze