"Co musi się wydarzyć, żeby ten projekt trafił przynajmniej do komisji? Nikt z posłów i posłanek opozycji nie może zatrzasnąć się w windzie, nie może wypaść mu karta, nie może się pomylić", mówiła na konferencji 10 czerwca Marta Lempart. Natalia Broniarczyk mówiła OKO.press m.in. o tym, jak Aborcja bez Granic pomaga w aborcjach osobom z Ukrainy
Komitet inicjatywy ustawodawczej "Legalna aborcja. Bez kompromisów" został zarejestrowany w maju 2021 r. 1 kwietnia 2022 r. projekt legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży bez konieczności podania powodu wpłynął do Sejmu - podpisało się pod nim ponad 200 tys. obywateli i obywatelek. Regulaminowo Sejm ma trzy miesiące, by zająć się projektem obywatelskim.
Projekt trzymano w zamrażarce do ostatniej chwili - pojawił się w porządku obrad 57. posiedzenia Sejmu zaplanowanego na 22-23 czerwca. Czekając na rozpatrzenie projektu członkinie komitetu zachęcają posłów i posłanki do składania jasnych deklaracji w sprawie głosowania. Parlamentarzyści mogą to zrobić poprzez stronę aborcjanatak.pl, a obywatele i obywatelki przez tę stronę mogą pytać posłów, jak zagłosują.
Podczas konferencji 10 czerwca członkinie komitetu zaprezentowały także opinię prawna dotyczącą konstytucyjności projektu. Piszemy o niej niżej.
10 czerwca w Sejmie odbyła się konferencja komitetu "Legalna aborcja. Bez kompromisów":
Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu mówiła po konferencji OKO.press: "Jako Aborcja bez Granic, w skład której wchodzi sześć organizacji, pomagamy w aborcji 94 osobom dziennie. Z tego 90 osób bierze tabletki aborcyjne, a cztery osoby wyjeżdżają za granicę. Najczęściej do Anglii i Holandii, coraz częściej do Francji. Popularnym kierunkiem pozostaje Słowacja, Czechy, także Niemcy, Austria. Od 1 marca pomagamy także osobom z Ukrainy. Od początku wojny pomogłyśmy 497 osobom, które uciekły przed wojną. Wśród tych osób pięć musiało wyjechać za granicę, by przerwać ciążę z powodu wad płodu.
Sfinansowałyśmy w całości te zabiegi, każdy kosztował 8-9 tys. zł. Im późniejsza ciąża, tym zabieg bardziej skomplikowany i droższy. Osoby z Ukrainy, które dowiadywały się od nas, że nie mogą przerwać ciąży normalnie w najbliższym szpitalu, były często zszokowane. Mówiły: przyjeżdżamy tu do pracy, uczyć się, zarabiać, jesteście wielkim europejskim krajem a nie gwarantujecie tak podstawowej rzeczy, jak dostęp do aborcji. W Ukrainie, przypomnę, aborcja jest legalna.
Dodatkowo, od zeszłego tygodnia, musimy uspokajać polskie kobiety w kwestii rejestru ciąż. Czyli wykonujemy robotę za państwo. To na barkach organizacji leży uspokajanie, informowanie osób w Polsce w kwestii ciąży i aborcji. Informowanie m.in. że przerwanie własnej ciąży nie jest karane, przekonywanie, że jeżeli czujesz, że po aborcji coś jest nie tak, należy iść do lekarza. I - z zebranych pieniędzy - płacimy za to. Mamy tego dość. Cały ciężar dostępu do aborcji spoczywa na barkach kilku aktywistek, częściowo z innych krajów".
"Ta ustawa musi wejść w życie jak najszybciej, aby uporządkować rzeczywistość, aby Polska w końcu wzięła odpowiedzialność za problem, który eksportuje do innych krajów, obciąża systemy opieki zdrowotnej w innych państwach. Słyszymy od holenderskich lekarzy, że coraz częściej przyjeżdżają do nich Polki z sytuacjami, które powinny być rozwiązane tu, na miejscu, że w każdej chwili mogą umrzeć i to Holandia ratuje im życie. Tak nie może dłużej być", mówiła Broniarczyk podczas konferencji.
W rozmowie z OKO.press członkini Aborcyjnego Dream Teamu przypomniała, że 14 lipca odbędzie się kolejna rozprawa oskarżonej o "pomocnictwo w aborcji" Justyny Wydrzyńskiej z ADT: "Biorąc pod uwagę aktualne orzecznictwo i nastroje społeczne spodziewamy się, że Justyna zostanie niestety skazana. Walczymy o wyrok w zawieszeniu. To jest kolejny paradoks - wykonujemy robotę państwa i jeszcze jesteśmy za to karane.
Do tej pory swoją odpowiedź na stronie aborcjanatak.pl dało 118 osób, 68 na TAK (w tym 19 z KO, 44 z Lewicy, 3 z PPS, 2 z Polski 2050) i 50 na NIE.
NIE odpowiedzieli w większości posłowie PiS (41) i Konfederacji (7), ale znalazł się także poseł KO – Paweł Poncyliusz. To nie dziwi, biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno był w PiS, a wczoraj – 2 czerwca – zadeklarował: „Na pewno dużo bliżej mi do Korwina niż do niektórych postulatów partii Razem”.
TAK odpowiedzieli głównie posłowie Lewicy (44) i KO (19), ale znalazły się także dwie posłanki Polski 2050 – Hanna Gill-Piątek i Paulina Henning-Kloska.
Warto zauważyć, że z Koalicji Obywatelskiej odpowiedzieli głównie członkowie i członkinie Zielonych (weszły w skład komitetu), Inicjatywy Polskiej i Nowoczesnej. Z samej PO, najliczniejszej w klubie - tylko 5 osób.
Do tych ostatnich właśnie apelowała podczas konferencji prasowej 10 czerwca Marta Lempart ze Strajku Kobiet:
"Pamiętając o naszych doświadczeniach z poprzednich dwóch projektów obywatelskich zmierzających do legalizacji aborcji, zadałyśmy sobie pytanie: co musi się wydarzyć, żeby ten projekt trafił przynajmniej do komisji i nie został odrzucony? Musi się wydarzyć to, że nikt z posłów i posłanek opozycji nie zatrzaśnie się w windzie, nie wypadnie mu karta, nie będzie zajęty i się nie pomyli. Odrzucamy kłamstwo, że to jest kontrowersyjne, że to jest skomplikowane. Odrzucamy strach, który towarzyszy politykom i polityczkom, zanim odpowiedzą tak czy nie. A to jest bardzo proste pytanie.
Zadałyśmy pytania posłom i posłankom. Z Platformy Obywatelskiej, gdzie jest 107 posłów i posłanek, odpowiedziało nam pięcioro! Tak czy nie? Nie rozumiem powodów, dla których lekceważone są pytania wyborców i wyborczyń. Domyślam się powodu, ale nie chcę go nawet komentować. Do debaty i głosowania zostało jeszcze trochę czasu. Nie wyobrażam sobie, że posłowie i posłanki, którzy byli na naszych protestach, którzy mają wyborców w 90 proc. popierających legalizację aborcji, nadal boją się odpowiedzieć tak czy nie. To, że nie odpowiadacie nam, wyborcom i wyborczyniom, dziennikarzom nie świadczy o was dobrze. Świadczy o was bardzo źle. Macie szansę się teraz zrehabilitować za tamte głosowania, za zatrzaśnięte windy, za wyjęte karty, za te pomyłki. Jesteśmy głosem suwerena. Tu jest wasz suweren, który zadaje pytanie: tak czy nie".
Temat aborcji w Sejmie mało komu jest na rękę, dlatego zapewne prace nad projektem są spychane na ostatnią chwilę.
PiS, chociaż ma jasne stanowisko w tej sprawie (stoi w końcu za zaostrzeniem ustawy w 2020 r.), musi się mierzyć z zakusami fundamentalistów, którzy chcą zakazu aborcji także w przypadku gwałtu oraz zakazu tabletek poronnych. Projekt obywatelski zrównujący aborcję z zabójstwem został co prawda w grudniu 2021 r. odrzucony, także głosami PiS, ale aż 41 posłów partii rządzącej było za skierowaniem projektu do dalszych prac (w tym dwóch wiceministrów z MEiN):
PiS musi także brać pod uwagę wzrastającą aprobatę dla prawa do aborcji także we własnym elektoracie. Z sondażu Ipsos dla OKO.press wynika, że odsetek popierających prawo do przerwania ciąży do 12 tygodnia wzrósł wśród głosujących na partię rządzącą aż o 10 pkt proc. w ciągu ostatniego 1,5 roku.
Wszyscy posłowie i wszystkie posłanki Lewicy i koła parlamentarnego PPS (Robert Kwiatkowski, Joanna Senyszyn i Andrzej Rozenek) już opowiedziały się na TAK. Posłanki Lewicy należą do komitetu inicjatywy ustawodawczej.
W KO jasną postawę mają Zieloni, Nowoczesna i Inicjatywa Polska - będą głosować na TAK. Ale już PO ma problem. Długo nie chciała dostrzec liberalnych pod tym względem postaw swojego elektoratu i nie chciała narażać się partyjnym konserwatystom (Joanna Fabisiak). Wielu pamięta kompromitację partii z 2018 r. kiedy to kilkunastu posłów PO (i Nowoczesnej) nie zagłosowało za projektem Barbary Nowackiej „Ratujmy kobiety”, co sprawiło, że projekt upadł. W tym samym głosowaniu aż 59 posłów i posłanek PiS było za skierowaniem projektu do dalszych prac (zgodnie z zasadą, by dać szansę projektom obywatelskim). Zabrakło ośmiu głosów.
Dopiero w 2021 r. PO ogłosiła nową umowę społeczną, według której - po konsultacji z lekarzem i psychologiem - kobieta „wyjątkowo trudnej sytuacji” może przerwać ciążę. Pytany o to w czerwcu 2022 r. Donald Tusk zapowiedział, że gdy PO dojdzie do władzy aborcja będzie dozwolona do 12. tygodnia ciąży.
Lider Polski 2050 Szymon Hołownia wciąż obstaje przy referendum. W partii znajdują się zarówno zwolenniczki prawa do aborcji (m.in. Hanna Gil-Piątek, Joanna Mucha)), jak i skrajni konserwatyści (m.in. Wojciech Maksymowicz, Paweł Zalewski).
PSL, podobnie jak Hołownia, opowiada się za referendum. W partii nie będzie zatem na pewno dyscypliny. Niektórzy ludowcy, m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz, deklarują bardzo konserwatywne poglądy na temat prawa do aborcji (w 2017 roku szef PSL deklarował, że usunąłby jedną z przesłanek do aborcji z ustawy z 1993 roku, czyli zrobiłby to samo, co zrobił TK w 2020 roku).
Większość posłów Konfederacji to aborcyjni fundamentaliści, chociaż w partii dyscypliny nie ma. W głosowaniu 2 grudnia – w sprawie projektu zrównującego aborcję z zabójstwem – aż 6 posłów głosowało przeciwko odrzuceniu projektu, a tylko trzech za odrzuceniem.
Co się zatem wydarzy? Jak widać po doświadczeniach z 2018 r., nie wszystko zależy od większości rządzącej - jeżeli opozycja nie stawi się na głosowaniu lub wyciągnie karty do głosowania, może się okazać, że jest winna odrzuceniu projektu. A co zrobi PiS? Oczywiście, najbardziej prawdopodobne, że utnie temat i odrzuci projekt w pierwszym czytaniu. Może jednak - jak w 2018 r. - uznać, że projekt obywatelski wypada posłać do komisji. Tam zapewne zamrozi go do wyborów. Ale uwaga! Projekty obywatelskie, nad którymi prace trwają, przechodzą na kolejne kadencje Sejmu – nie podlegają zasadzie dyskontynuacji.
Podczas konferencji 10 czerwca przedstawiono także opinię prawną konstytucjonalisty dr Kamila Stępniaka. Jakie są najważniejsze wnioski?
Całą opinię można poznać tutaj.
W majowym sondażu Ipsos dla OKO.press za prawem do aborcji opowiedziało się 66 proc. Polek i Polaków. Ten odsetek utrzymuje się od grudnia 2020 r. Wzrosło natomiast - i to aż o 10 pkt proc. - poparcie dla aborcji w elektoracie PiS:
Kobiety
Marta Lempart
Barbara Nowacka
Nowoczesna
Partia Zieloni
Platforma Obywatelska
aborcja
Aborcja Bez Granic
Aborcyjny Dream Team
Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny
Legalna aborcja. Bez kompromisów
Małgorzata Tracz
strajk kobiet
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze