0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Robert Górecki / Agencja GazetaRobert Górecki / Age...

Pandemia COVID-19 pogorszy sytuację wszystkich obywateli, ale nie w demokratyczny sposób. W nieproporcjonalnym stopniu uderzy w kobiety, pogłębiając już istniejące nierówności na tle płciowym.

  • Z jednej stromy, kobiety są bardziej narażone na zakażenie wirusem oraz częściej padają ofiarą przemocy domowej w sytuacji kwarantanny.
  • Z drugiej, trwający kryzys gospodarczy bardziej uderzy w sektory, w których większość pracowników stanowią kobiety, co może doprowadzić do trwałego pogorszenia ich sytuacji na rynku pracy.

Są też jednak optymistyczne scenariusze. Nowa rzeczywistość i wzrost powszechności pracy zdalnej mogą wymusić bardziej zbalansowany podział obowiązków między małżonkami, a także ułatwić pracodawcom wprowadzenie bardziej elastycznych warunków pracy, preferowanych przez kobiety łączące karierę z życiem rodzinnym.

O tym, jak epidemia wpłynie na społeczne nierówności między kobietami i mężczyznami piszą Joanna Clifton-Sprigg* z University of Bath i Paweł Bukowski* z London School of Economics.

Przeczytaj także:

Prawdopodobieństwo zarażenia

Pierwsze analizy epidemiologiczne koronawirusa wskazują na wysokie ryzyko zarażenia w zawodach, w których kontakt z innymi ludźmi jest nieunikniony, szczególnie tych związanych z ochroną zdrowia i opieką, ale także handlem detalicznym czy transportem. Najnowsze badanie Piotra Lewandowskiego z Instytutu Badań Strukturalnych pokazuje, że w Europie kobiety mają o 15 proc. większe prawdopodobieństwo pracy w zawodach wysokiego ryzyka zarażenia niż mężczyźni w podobnym wieku i o podobnym poziomie wykształcenia. Co więcej, dysproporcji tej nie można tłumaczyć różnicami w formie zatrudnienia albo wielkości firmy. Znamienne jest to, że w Polsce według danych GUS za rok 2018 kobiety stanowiły ponad 80 proc. osób zatrudnionych w zawodach związanych z opieką zdrowotną i pomocą społeczną.

Ale zawód to nie wszystko. Kobiety mogą być gorzej chronione przed zakażeniem z powodu praktyk stosowanych przez pracodawców.

Według BMA - brytyjskiego związku zawodowego lekarzy i lekarek - kobiety często korzystają ze sprzętu ochronnego zaprojektowanego z myślą o mężczyznach, niedopasowanego do ich gabarytów. Przykładem mogą być specjalistyczne maski ochronne, które spadają z twarzy.

Poza oczywistym brakiem komfortu, sprawia to również, że sprzęt ten jest mniej skuteczny.

Również zakres obowiązków poza pracą bardziej naraża kobiety na kontakt z wirusem. Historie poprzednich epidemii, analizowane przez Clare Wenham i jej współpracowników w prestiżowym czasopiśmie medycznym Lancet, uświadamiają nam również, że kobiety są bardziej narażone na zakażenie, ponieważ to właśnie od nich oczekuje się wspierania najbardziej wrażliwych członków rodziny, którzy niekoniecznie dzielą z nimi domostwo.

Większe narażenie na wirusa pogarsza sytuację społeczno-ekonomiczną, ale nie przekłada się jednak na większą śmiertelność. Wstępne dane zawarte w raporcie Lancet sugerują wyższą umieralność z powodu COVID-19 wśród zarażonych mężczyzn, prawdopodobnie ze względu na różnice immunologiczne lub w nawykach.

Przemoc domowa

Kwarantanna sprzyja wzrostowi przemocy domowej, której (według danych Policji) ofiarami w 2019 roku w 74 proc. przypadków były kobiety. Drastyczne zmiany w naszym stylu życia oznaczają, że wszyscy spędzamy w domu całe dnie, często dzieląc małą przestrzeń. Już to może powodować napięcia między członkami rodzin. Do tego dochodzi lęk przed zarażeniem i niepewność ekonomiczna – kolejne czynniki sprzyjające wzrostowi agresji. Jednocześnie poprzez zamknięcie w domach ogranicza się wsparcie dla ofiar, ponieważ trudniej im się skontaktować z kimś zaufanym lub wyjść w celu uzyskania pomocy.

Nie ma jak dotąd statystyk dla Polski, które pozwoliłyby ocenić wpływ epidemii na występowanie przemocy w rodzinie, jednak pierwsze analizy z Hiszpanii, Brazylii, Wielkiej Brytanii oraz Cypru pokazują, że organizacje wspierające ofiary przemocy domowej odnotowały znaczący wzrost zgłoszeń w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.

Wpływ na zatrudnienie i zarobki

Kryzys pogłębi istniejące luki w zarobkach i zatrudnieniu. Dane Eurostatu pokazują, że w 2019 roku kobiety stanowiły ponad 65 proc. zatrudnionych w sektorach najbardziej dotkniętych przez zahibernowanie gospodarki - sprzedaży detalicznej, transporcie, hotelarstwie, gastronomii, turystyce, opiece nad dziećmi, kulturze i rozrywce, sektorach kosmetycznym, fryzjerskim czy usług domowych. W pozostałych, mniej dotkniętych sektorach, kobiety są w mniejszości, stanowiąc niecałe 42 proc. pracowników.

Co więcej, jak pokazuje raport Międzynarodowej Organizacji Pracy, kobiety częściej pracują w zawodach z mniejszą możliwością pracy zdalnej, których funkcjonowanie trudniej dostosować do nowej rzeczywistości, nawet po złagodzeniu obecnych ograniczeń.

Na możliwość i efektywność pracy w czasie kwarantanny wpłynęło również zamknięcie żłobków, przedszkoli i szkół, które obarczyły rodziców obowiązkiem sprawowania całodobowej pieczy nad dziećmi. Jednak to kobiety bardziej odczują tę zmianę. Statystyki Centrum Badania Opinii Społecznej pokazują, iż Polki poświęcają więcej czasu opiece nad dziećmi niż Polacy, nawet jeśli jednocześnie są aktywne zawodowo. Z analiz rynków pracy w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemczech, przeprowadzonych przez Abi Adams-Prassl i jej współpracowników wynika, że w obecnej sytuacji kobiety poświęcają opiece nad dziećmi dziennie średnio 90 minut więcej od mężczyzn. To może wpłynąć na ich wydajność pracy, szczególnie tej zdalnej, przekładając się również na dalszy rozwój kariery.

Obowiązki domowe nie pozostają bez wpływu na tryb pracy. Kobiety częściej pracują w niepełnym wymiarze czasu i na tymczasowych umowach. Z tego samego badania Adams-Prassl i innych wynika, że w obecnym kryzysie firmy chronią pracowników na stałych umowach bardziej od tych, którzy zatrudnieni są czasowo.

Co więcej, wśród stałych pracowników, pracujący w „elastycznych” warunkach też są narażeni na cięcia. Według danych GUS, w Polsce ponad 14 proc. kobiet pracuje w niepełnym wymiarze czasu, ponad trzy razy więcej niż w przypadku mężczyzn (4 proc.). Głównym powodem jest konieczność opieki nad dziećmi lub innymi osobami.

Macierzyństwo, z drugiej strony, powoduje, że kobiety mają zazwyczaj krótsze doświadczenie zawodowe niż mężczyźni, a co za tym idzie, mniejszy specyficzny kapitał ludzki – to jest zestaw umiejętności szczególny dla danego miejsca pracy. Z punktu widzenia firm oznacza to, że kobiety mogą być potencjalnie mniej produktywne od mężczyzn w podobnym wieku i o podobnym poziomie wykształcenia. Tym samym, gdy przychodzi kryzys, są one również bardziej narażone na zwolnienia.

W ekonomii pracy mówi się o nich „ostatnie do zatrudnienia, pierwsze do zwolnienia”.

Co gorsza, to zjawisko może prowadzić do błędnego koła, ponieważ osoby, które szybciej tracą pracę, będą mieć przez to mniejsze doświadczenie zawodowe i w efekcie bardziej będzie im grozić bezrobocie. Dlatego ich „chwilowe” trudności na rynku pracy spowodowane epidemią mogą szybko przekształcić się w długofalowe doświadczenie bezrobocia.

Długofalowe skutki

Po skończonej hibernacji gospodarka jeszcze długo będzie powracać do zdrowia. Oznacza to, że bezrobotni, czyli prawdopodobnie w większości kobiety, będą szukać pracy w czasie recesji.

Badania empiryczne z poprzednich kryzysów ekonomicznych, jak na przykład analizy dokonane przez Stevena Davisa i Tilla von Wachtera, wskazują, że poszukiwanie zatrudnienia w czasach spowolnienia gospodarczego nie tylko oznacza mniejszą pensję na początku, ale również trwale mniejsze zarobki w przyszłości.

Dzieje się tak ponieważ na rynku pracy niezwykle ważne jest dopasowanie pomiędzy pracownikiem a pracodawcą. Z jednej strony pracownik może mieć swój specyficzny kapitał ludzki, może w konkretnej firmie umieć wykonywać czynności, których nie potrafi robić gdzie indziej. Z drugiej strony po prostu pewnym ludziom pracuje się lepiej ze sobą niż innym. Gorsze dopasowanie prowadzi więc do słabszej produktywności i mniejszej płacy. W czasach kryzysu jest mniej wakatów, większa konkurencja pomiędzy bezrobotnymi oraz bardziej nagła potrzeba znalezienia zatrudnienia. Powoduje to, że szanse złego dopasowania pomiędzy pracownikami i firmami rosną.

Kolejne ryzyko dotyczy zmian w przyszłej dostępności opieki nad dziećmi i tym samym możliwości pracy na pełen etat dla kobiet. Jak pokazują badania ankietowe GUS, kobiety podają obowiązki rodzinne jako drugi (po emeryturze) powód swojej bierności zawodowej. Tarcza antykryzysowa może tę sytuację pogorszyć, ponieważ doprowadzi do jednego z największych wzrostów długu publicznego w historii Polski, potencjalnie przyczyniając się do zmniejszenia, już i tak niskich, wydatków na żłobki czy przedszkola.

Już teraz widać niepokojące przekierowania funduszy strukturalnych UE z finansowania opieki nad dziećmi do finansowania pomocy przedsiębiorstwom.

Co gorsza, dzieje się to na większą skalę w województwach, które do tej pory wydały mniej na tę opiekę z funduszy. Ten efekt może się spotęgować, gdy w przyszłości doświadczać będziemy kolejnych fal epidemii i związanych z tym zamknięć placówek edukacyjnych oraz ograniczeń w pracy opiekunek do dzieci.

Ale mogą też zajść pewne zmiany na lepsze

Paradoksalnie zamknięcie żłobków, przedszkoli i szkół, a także przejście na pracę zdalną stanowią potencjalny przyczynek do zmian w normach społecznych i oczekiwaniach. Może się tak stać z dwóch względów. Po pierwsze, pracodawcy będą lepiej rozumieć potrzeby swoich pracowników związane z opieką nad potomstwem. Dzięki obecnym doświadczeniom, będą mogli szybciej na nie odpowiedzieć, poprzez ofertę pracy zdalnej lub elastyczne godziny pracy. Wielu z nich obecnie takie rozwiązania testuje i w niektórych przypadkach zmiany mogłyby zostać wprowadzone na stałe. Wówczas kobiety zyskają na tym prawdopodobnie bardziej od mężczyzn. Sugerują to na przykład badania Claudii Goldin, wskazujące na brak elastycznych warunków pracy jako jeden z czynników prowadzących do różnicy w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn.

Po drugie, w wielu rodzinach role, przynajmniej chwilowo, mogą ulec zmianie.

Wiele kobiet pracuje w ochronie zdrowia lub innych zawodach o kluczowym znaczeniu w walce z epidemią i nie jest w stanie pracować zdalnie. Ich partnerzy niekoniecznie. Mogą stracić pracę lub pracować z domu, co spowoduje, że staną się głównymi opiekunami dzieci.

Wstępne analizy skutków COVID-19 prowadzone przez Titana Alona i jego współautorów wskazują, że mężowie, którzy nie pracują, a także (choć w mniejszym stopniu) ci, którzy pracują zdalnie, spędzają więcej czasu na opiece nad dziećmi niż mężczyźni ogółem. Choć i tak mniej niż kobiety.

Dlatego przewidujemy tymczasowy wzrost zaangażowania ojców w opiekę nad dziećmi. Badania innych wydarzeń o podobnych skutkach społecznych pokazują, że takie zmiany w podziale ról mogą być stałe.

Adams, Abigail, Teodora Boneva, Christopher Rauh i Marta Golin. Inequality in the Impact of the Coronavirus Shock: Evidence from Real Time Surveys. Institute of Labor Economics (IZA) Working Paper nr 13183, 2020.

Alon, Titan M., Matthias Doepke, Jane Olmstead-Rumsey i Michèle Tertilt. The impact of COVID-19 on gender equality, NBER Working Paper Series nr 26947, 2020.

Bradbury‐Jones, Caroline i Louise Isham. The pandemic paradox: the consequences of COVID‐19 on domestic violence. Journal of Clinical Nursing, 2020.

Davis, Stephen J. i Till von Wachter. Recessions and the costs of job losses. Brookings Papers on Economic Activity, nr 2:1-72, 2011.

Goldin, Claudia. How to achieve gender equality. The Milken Institute Review, 2010.

Kobiety i mężczyźni na rynku pracy. Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 2018.

Kobiety i mężczyźni w domu. Centrum Badań Opinii Społecznej nr 127/2018

Lewandowski, Piotr. Occupational Exposure to Contagion and the Spread of COVID-19 in Europe. Institute of Labor Economics (IZA) Working Paper nr 13227, 2020.

Sytuacja demograficzna Polski do 2018 r. Tworzenie i rozpad rodzin. Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 2019.

Sytuacja kobiet i mężczyzn na rynku pracy w 2018 roku. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Warszawa 2019.

Wenham, Clare, Julia Smith i Rosemary Morgan. COVID-19: the gendered impacts of the outbreak. The Lancet 395, nr 10227 (2020): 846-848.

*Paweł Bukowski jest badaczem i wykładowcą na Centre for Economic Performance, London School of Economics and Political Science (LSE) oraz w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN. Doktoryzował się z ekonomii na Central European University (CEU) w Budapeszcie. Jest również członkiem Concillium Civitas.

*Joanna Clifton-Sprigg jest ekonomistką, wykładowcą na University of Bath w Anglii, gdzie uczy i prowadzi pracę naukową. Absolwentka Uniwersytetu Edynburskiego i Uniwersytetu Cambridge. Specjalizuje się w dziedzinach ekonomii rynków pracy, migracji i edukacji.

Autorzy są członkami Grupy Eksperckiej „Dobrobyt na Pokolenia”

;

Udostępnij:

Joanna Clifton-Sprigg

Absolwentka Uniwersytetu Cambridge (magister ekonomii), ukończyła studia doktoranckie na University of Edinburgh. Obecnie pracuje jako wykładowca na University of Bath. Zajmuje się m.in. nierównościami płacowymi na rynku pracy i asymilacją ekonomiczną emigrantów

Komentarze