To miała być jasna deklaracja premiera: chcemy powstania Centralnego Portu Komunikacyjnego, przekazujemy na ten cel potężne pieniądze. Nie uciszyło to jednak krytyków, a polityczni oponenci pozostają nieprzekonani
Są miliardy na Centralny Port Komunikacyjny – ogłosił 26 listopada premier Donald Tusk. To ma być ostateczny dowód na przywiązanie koalicji rządzącej do tej inwestycji. I rzeczywiście, prace przyspieszają, ale widać to głównie na papierze. Czy oznacza to, że zwolennicy budowy lotniska mogą być spokojni o jego powstanie? Raczej tak, choć czy są w pełni zadowoleni z decyzji rządzących – to inna sprawa.
„Podjąłem decyzję o przekazaniu 3,5 mld zł (na CPK). To są papiery skarbowe i te pieniądze dofinansują spółkę. Będzie to związane z pracami projektowymi dla terminala, dworca kolejowego i węzła przesiadkowego transportu publicznego, strefy Air site i Land site oraz sieci przyłączy i prace przygotowawcze dla budowy portu lotniczego CPK” – mówił we wtorek Tusk.
Premier dodał, że obecny rząd – w jego opinii w odróżnieniu od poprzedniego – skupia się na zdecydowanych ruchach, a nie na budowaniu PR-u wokół budowy portu. Jak stwierdził, decyzja rządu powinna rozwiać „wątpliwości czy dezinformacje dotyczące przyszłości projektu”.
„Mówię o tym, bo ciągle jest dużo zamieszania w przestrzeni publicznej. To zamieszanie wywołując ci, którzy dużo mówili o budowie CPK, ale nic nie zrobili. Może jesteśmy mniej sprawni w propagandzie tego projektu, natomiast ludzie odpowiedzialni za ten projekt podejmują prace, a ja – tą decyzją – zapewniam kolejne finansowanie przedsięwzięcia” – stwierdził premier.
Premier mówił o „wątpliwościach i dezinformacji”, jednak zwolennicy CPK mogli przez ostatni rok być zaniepokojeni. Niejednoznacznie wobec projektu wypowiadał się rządowy pełnomocnik do spraw tej inwestycji Maciej Lasek. W swoich wypowiedziach jeszcze przed objęciem funkcji często dawał do zrozumienia, że powstanie Centralnego Portu Komunikacyjnego wcale nie jest jedyną opcją na rozwój transportu lotniczego w Polsce.
W grę według niego wchodziło na przykład utworzenie „duoportu” z dwóch warszawskich lotnisk – Okęcia i Modlina – połączonych linią kolejową. Później w jego sejmowych wystąpieniach wspominał o „urealnieniu” inwestycji. W tym samym tonie wypowiadali się inni politycy koalicji.
Temat żył w sejmowych korytarzach, a na tapet wzięło go nowo utworzone stowarzyszenie „Tak dla rozwoju”. Do firmowanej przez byłego pełnomocnika ds. CPK Marcina Horały (PiS) politycznej inicjatywy dołączyła między innymi posłanka Razem Paulina Matysiak. Zbratanie się z nieprzyjaznym lewicy środowiskiem, jak sama przekonywała, „ponad podziałami”, kosztowało ją członkostwo w partii.
Tusk w końcu potwierdził, że CPK powstanie, jednak port zostanie okrojony względem planów rządu PiS. Największą zmianą była rezygnacja z kolejowych „szprych” łączących najdalsze zakątki Polski z portem w Baranowie. Co konkretnie zmieniło się w rządowym planie dla centralnego lotniska?
Decyzja Tuska rzeczywiście powinna przyspieszyć prace nad portem, co spodoba się dużej części wyborców.
„Polacy kupili taką rozwojową opowieść” – mówił w OKO.press prof. Przemysław Sadura. Socjolog zwracał uwagę, że „wyborcy PiS-u artykułują to w sposób najbardziej jednoznaczny. Ich idealna Polska przyszłości to Polska rozwinięta, mocna, suwerenna, samowystarczalna. Jest w Unii Europejskiej, ale jest na tyle mocnym graczem, że może po partnersku rozmawiać z Niemcami, Francuzami etc. A podstawą tego rozwoju są duże inwestycje takie jak CPK, budowa elektrowni atomowych”.
Sondaż Ibris dla Polsatu pokazał, że 61,1 proc. ankietowanych jest za budową nowego portu lotniczego. „Zdecydowanie za” budową nowej infrastruktury lotniczo-kolejowej opowiedziało się 62 proc. wyborców PiS-u. Budowę wspiera również 78 proc. wyborców Konfederacji i 65 proc. wyborców Trzeciej Drogi (odpowiedzi łącznie: „zdecydowanie za” i „raczej za”).
Miliardy z państwowej kasy nie uspokoiły jednak najzagorzalszych zwolenników CPK. Ci zauważają, że rząd wcale nie przyspiesza, a wręcz spowalnia. „Zgodnie z obowiązującym prawem minister finansów w tym roku powinien przekazać na dokapitalizowanie skarbowymi papierami wartościowymi CPK kwotę ponad 9,5 mld zł, a nie 3,5 mld zł” – zauważał na platformie X Michał Czarnik, wiceprezes Stowarzyszenia „Tak dla CPK”.
Czarnik odniósł się w ten sposób do treści Programu Wieloletniego z wiosny 2024 roku. Rządowy dokument określa kierunki rozwoju państwa i wyznacza, jakie kwoty powinny popłynąć z budżetu na konkretne zadania. Rzeczywiście, widać w nim kwotę 9,5 mld złotych w skarbowych papierach wartościowych przekazanych na zaprojektowanie portu. Czarnik przekonuje, że ten dokument ma moc wiążącą dla ministra finansów.
W Leksykonie Budżetowym możemy wyczytać, że „Minister Finansów, na wniosek dysponenta części budżetowej, może udzielić zapewnienia finansowania lub dofinansowania z budżetu państwa programów wieloletnich w danym roku budżetowym, jeżeli środki na ten cel zostały jęte w rezerwie celowej, oraz w kolejnych latach”. Oznacza to, że ustawa budżetowa (uchwalana przez parlament) jest nadrzędna wobec programu wieloletniego danej inwestycji (będącego uchwałą Rady Ministrów).
Wcześniej obrońcy pierwotnej wizji portu próbowali walczyć o zachowanie jego wizji jak najbardziej spójnej z planami poprzedniego rządu. Ich obywatelski projekt ustawy o CPK zobowiązuje rządzących do przeniesienia całego cywilnego ruchu z Lotniska Chopina na CPK do 30 czerwca 2031 roku i zamrożenie inwestycji na Okęciu. Po ewentualnym przyjęciu projektu port i prowadzące do niego linie kolejowe miałyby być budowane bez ustępstw wobec planów PiS z programu wieloletniego. Wyznaczenie 2031 roku jako terminu przejęcia ruchu z Lotniska Chopina nie jest nierealistyczne, choć rząd wyznacza ten termin na rok później – mówi w rozmowie z OKO.press Filip Lamański, ekonomista, redaktor naczelny Obserwatora Gospodarczego.
„Przeniesienie całego ruchu do 2031 roku w mojej opinii jest realne. Otwarcie lotniska w 2028, jak pierwotnie zakładano, wg mnie nie miało prawa się udać w polskich warunkach” – przekonuje Lamański. Według niego jednak nie wszystkich kolejowych szprych trzeba bronić. – „W mojej opinii były szprychy, które były przeskalowane i ich budowa budziła wątpliwości. Są jednak założenia, których do końca nie rozumiem i nie trafia do mnie uzasadnienie tych decyzji. Przykładem jest odejście od realizacji 13-kilometrowego odcinka łączącego Centralną Magistralę Kolejową z CPK. W efekcie czego osoby jadące z Katowic, Krakowa czy któregokolwiek miasta na południu Polski będą jechać do Warszawy, gdzie na Zachodniej będzie można się przesiąść na CPK. Nie rozumiem tej decyzji, zwłaszcza że nie wpływa ona istotnie na długość przejazdu” – twierdzi Lamański.
Projekt po sejmowej dyskusji pod koniec listopada trafił do komisji. Przy okazji zwolennicy zachowania dotychczasowej skali CPK zyskali politycznego sprzymierzeńca. „Obywatelski” kandydat PiS na prezydenta i szef IPN Karol Nawrocki zapowiedział, że w przypadku odrzucenia obywatelskiego projektu wyjdzie z inicjatywą ustawodawczą i złoży w Sejmie identyczną propozycję. „CPK daje symboliczne, ale też realne, rzeczywiste szanse na połączenie Polski centralnej z Polską lokalną i pozwoli scalić ziemie polskie w sieci komunikacji kolejowej, czego tak bardzo potrzebujemy” – mówił wystawiony przez PiS do prezydenckiego wyścigu Nawrocki.
Można się spodziewać, że kampania wyborcza przywróci wątek Centralnego Portu Komunikacyjnego do głównego nurtu debaty. Politycy PiS już używają go, by uderzyć w Rafała Trzaskowskiego. „To jest człowiek, uwaga, który mówił, że niepotrzebne nam jest CPK, bo mamy port lotniczy w Berlinie” – mówił 25 listopada na antenie Radia Zet Przemysław Czarnek. Jego wypowiedź na temat kandydata Koalicji Obywatelskiej wziął pod lupę serwis Demagog. Trzaskowski z jednej strony wypowiadał się wobec CPK sceptycznie, ale nie chciał odsyłać podróżnych z Polski do Berlina. Zwracał jedynie uwagę, że duży port w Berlinie powstanie wcześniej, niż polskie lotnisko i będzie dla niego konkurencją – zwraca uwagę redakcja Demagoga.
Termin przedstawienia planów Tuska wobec CPK mógł być nieprzypadkowy i również ściśle związany z politycznym kalendarzem. Premier mógł mieć na celu uspokojenie części elektoratu przywiązanego do wizji powstania portu zaraz po starcie prezydenckiej prekampanii. Polityczną wagę tematu dostrzega również Filip Lamański. „Co do zasady nie ufam politykom i ich obietnicom. Ważne jest to czy pieniądze trafią tam, gdzie mają trafić, czy jest to tylko tworzenie historii pod wybory prezydenckie” – mówi nam naczelny Obserwatora Gospodarczego. – „W mojej opinii inwestycja powstanie. Kiedy i w jakiej formie to już jest inna kwestia” – podsumowuje Lamański.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze